środa, 4 kwietnia 2018

Światła września: Kopia tomu pierwszego?

Po śmierci męża i ojca  rodzina Sauvelle zostaje z niczym. Dzięki szczęśliwemu przypadkowi matce, Simone, udaje się dostać pracę na wybrzeżu u sympatycznego Lazurusa Janna. Jej dzieci, Dorian i Irene, szybko zaczynają poznawać okoliczne historie i odkrywają, że tkwi w nich ziarno prawdy.
Tytuł: Światła września
Tytuł serii: Trylogia mgły
Numer tomu: 3
Autor: Carlos Ruiz Zafon
Tłumaczenie: Katarzyna Okrasko, Carlos Morrodan Casas
Liczba stron: 254
Gatunek: młodzieżowe fantasy
Wydanie: Muza S. A., Warszawa 2011

Moje trzecie – i ostatnie – spotkanie z „Trylogią mgły” okazało się chyba najbardziej owocne. Wprawdzie „Światła września” to dalej powieść młodzieżowa, stworzona w tej samej konwencji, co dwie poprzednie części, ale wydaje się być zgrabniej napisana, niż swoje poprzedniczki.
Choć to trzeci tom, tak naprawdę książkę można czytać zupełnie osobno: bohaterowie nie powtarzają się z częściami poprzednimi i jedyna rzecz, jakie je łączy, to podobna tajemnica. Autor jednak nie wyjaśnia nam, czy młodzi bohaterowie walczą z tym samym rodzajem zła. Wiemy jednak, że wyłania się z mgły.
W moim odczuciu „Światła września” są... lepszą kalką „Księcia mgły”. Nawet umiejscowienie powieści jest podobne: choć akcja toczy się we Francji, a nie w Anglii, to tak jak i tam mamy wybrzeże, niewielką wioskę i czająca się gdzieś w tle całości latarnię. Nawet pod względem fabularnym całość jest bardzo podobna. Bo mamy tu i wyłaniające się z „mroku” tajemnice, mamy bohaterów, którzy się dopiero co poznali z innymi, przez przeprowadzkę z większego miasta. Ba, nawet mamy dorosłą postać z dokładnie takim samym celem, jak w pierwszej części. Właściwie druga również była bardzo zbliżona, ale wyróżniało ją samo umiejscowienie historii. W tym przypadku mamy naprawdę kalkę części pierwszej.
Z tym, że „Książę mgły” był debiutem. „Światła września” już nim nie są. Dlatego mam wrażenie, że pod względem technicznym całość wypada lepiej. Historia ciekawi bardziej, a bohaterzy są po prostu przyjemniejszymi postaciami. Całość jest bardzo klarowna i lekka, bezbłędnie sprawdzająca się w swojej konwencji... o ile zapomnimy o tym, jak bardzo wiele pomysłów jest dokładnie takie samo, jak w części pierwszej. Przy okazji, jeśli na to przyjmiemy oko, okazuje się, że dostajemy „to co zawsze”, jeśli chodzi o tę serię: przyjemną, poprawną powieść młodzieżową, która wiele osób powinna zadowolić, ale jednocześnie nie jest niczym rewolucyjnym.
Autor wprawdzie stara się dodać do powieści coś nowego, w postaci bohatera zajmującego się tworzeniem zabawek, ale tak naprawdę to samo w sobie niewiele do historii wnosi i nie sprawia, że jest w jakiś sposób świeża, czy szczególnie wyjątkowa.
Jeśli znacie poprzednie dwa tomy i lubicie je zakończenie może okazać się dla Was przyjemną lekturą. Jeśli zaś nie znacie ani jednej pozycji z serii to szczerze mówiąc chyba polecałabym zacząć od końca: bo naprawdę te historie niewiele się od siebie różnią, a bohaterów jak zawsze poznajemy od początku.

* * *

Podczas tej kilkugodzinnej pogawędki Simone wyczytała w oczach Lazarusa, że podobne myśli chodziły po głowie i jemu. Wyczytała w nich jednak także, że mężczyzna zamierza dochować wierności swojej żonie i że przyszłość ma im do zaoferowania jedynie przyjaźń. Prawdziwą, głęboką przyjaźń podobną do niewidzialnego mostu pomiędzy dwoma samotnymi światami, które dzielił ocean bolesnych wspomnień.

Fragment „Świateł września” Carlosa Ruiza Zafona

9 komentarzy:

  1. Zafona znam z cyklu "Cmentarz Zapomnianych Książek" i bardzo lubię to jak pisze. Nie wiem jak sprawdza sie w typowej fantastyce, bo w tych, które czytałam takie elementy tylko się pojawiają, no może w "Gra Aniła" fantastyki jest więcej, bo jednak jest pewna tajemnmcza postać, która nie wiem czy jest człowiekiem, diablem czy po prostu wytworem wyobraźni.

    Pozdrawiam
    http://zksiazkanakanapie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też taka zupełnie typowa fantastyka nie jest - jednak to powieść młodzieżowa, rządzi się nieco innymi prawami. No i jednak jest nieco specyficzna.

      Usuń
  2. Uwielbiam takie autora, kiedyś czytałam jego książki znacznie częściej, teraz już trochę mniej niestety, no ale może kiedyś do nich powrócę.
    http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/04/przedpremierowo-nie-wszystko-stracone.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię tego autora, bardzo lubię sposób jak pisze:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety tej serii nie miałam jeszcze przyjemności przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak do tej pory z Zafona czytałam "Cień wiatru" i na razie na tym poprzestałam, ale mam nadzieję nadrobić kolejne jego książki, bo styl pisarza bardzo mi przypadł do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja na razie to mam zamiar dorwać kolejne tomy Cienia Wiatru, a potem nie wiem, na co od Zafona się skuszę :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam "Księcia mgły" i muszę przyznać, że ta historia dość mocno mnie wynudziła, szczególnie, że znałam już "Cień wiatru" i nie mogłam się nadziwić, że te powieści napisał ten sam człowiek. Oczywiście wiedziałam że był to debiut Zafona, ale w moim odczuciu debiut bardzo średni. Co prawda chciałam zakończyć przygodę z tą trylogią na jej samym początku, ale może pominę drugim tom i spróbuje przeczytać trzeci, kto wie może spodoba mi się bardziej? :D

    http://biblioteka-wspomnien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi został do przeczytania właśnie ten jeden ostatni tom:)

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.