czwartek, 7 czerwca 2018

Ucz się angielskiego... oglądając!

Jestem humanistką, nie lingwistką i to zdecydowanie we mnie widać: nauka języków nie jest moją mocną stroną. Angielski jednak otacza mnie od zawsze, jak pewnie większość z Was i uważam, że... po prostu dobrze jest go rozumieć. Wprawdzie za czytanie książek w tym języku po prostu nie potrafię się zabrać to seriale, czy filmy zdarza mi się oglądać bez napisów, czy lektora. Wiem dobrze, że wiele osób boi się jednak zrezygnować z polskiego tłumaczenia, dlatego choć nie nauczę Was po angielsku czytać to mam nadzieję, że kilka rad dotyczących oglądania filmów/seriali w oryginale pomoże Wam się w to wdrożyć.

Nim przejdę do konkretnych przykładów wyjaśnijmy sobie dwie rzeczy. Po pierwsze: nie ma po co rzucać się na głęboką wodę. Najpierw osłuchajcie się z językiem, choćby przez oglądanie rzeczy z polskimi napisami. Dobrym wyborem będą też np. instruktażowe filmiki na Youtube (np. DIY, dotyczące gotowania, makijażu itd.), bo tam z kontekstu łatwo jest wywnioskować o co chodzi. Następnie dobrze jest przerzucić się na napisy angielskie i dopiero, jak poczujecie się w miarę pewnie włączyć coś zupełnie bez żadnego wsparcia. Czemu? Po prostu dzięki temu zmniejszacie ryzyko, że sparzycie się na początku i przez to nie będziecie mieli ochoty na oglądanie w oryginale w ogóle.
Po drugie, sam wybór seriali, czy filmów na początku jest bardzo istotny. Moim zdaniem na początku najlepiej sprawdzają się te, które są dość schematyczne i proste w konstrukcji, dzięki czemu nawet, jeśli umknie Wam jakieś słowo w kontekście to i tak będziecie w stanie śledzić fabułę. Dobrze może sprawdzić się też powrót do seriali, czy filmów z dzieciństwa, które mniej więcej znacie, choć nie pamiętacie ich w pełni. Słownictwo w nich jest w miarę proste, a zgubienie się w już wcześniej poznanej historii jest naprawdę trudne.
Na początek odrzuciłabym jednak czyste komedie: jednak żarty często polegają na grze słowami i jeśli nie wyłapujecie ich jeszcze za dobrze to raczej po prostu się na nich nie pośmiejecie. Ale jeśli już zaczniecie, obiecuje, że w oryginale wypadają zdecydowanie lepiej, niż z tłumaczeniem :D
No dobra, to czas na przykłady!


„Confess” (2017)
Serial na podstawie książki Coleen Hoover o tym samym tytule ma siedem odcinków trwających po dwadzieścia minut – to naprawdę nie jest długi serial. Na dodatek... to romans, oparty na dość popularnej książce o niezbyt skomplikowanej fabule. Choć nie uważam, by był szczególnie dobry to na oglądanie po angielsku nadaje się bardzo dobrze, bo w nim naprawdę trudno będzie się Wam zgubić.  Także: fani Hoover oraz romansów, którzy chcą zabrać się za podszkolenie języka... to jest coś dla Was!

„Atypowy” (2017-)
Pod moją opinią na temat tego serialu pojawiło się wiele kontrowersji i choć Wasze zdanie o nim jest podzielone, to uważam, że trudno o lepszy serial do nauki języka, głównie dlatego, że pod względem treści jest naprawdę prosty. Akcja kręci się wokół rodziny głównego bohatera i szkoły, przez co słownictwo w nim zawarte jest raczej przystępne i przydatne, a fabuła – choć składa się w całość – jest bardzo prosta.

„Lucyfer” (2016-)
To doskonały przykład bardzo schematycznego serialu, w którym bez problemu załapiecie, o co chodzi. „Lucyfer” to serial kryminalny z bonusem w postaci wątków nadnaturalnych. Niemniej, schemat akcji jest bardzo zbliżony do takich seriali jak „CSI”, czy „Kości” i naprawdę, pogubić się w nim praktycznie nie da. Wprawdzie uważam, że nie jest to ani najbardziej ambitny serial, ani nie ma najlepszych zagadek kryminalnych, lecz główny bohater ma w sobie trochę charyzmy i uroku, a na dodatek mówi bardzo wyraźnie, także... do nauki języka nada się doskonale.

„John Wick” (2014)
Filmy akcji stoją raczej obrazem, niż tekstem i ten nie jest wyjątkiem. Nie tylko jest dobrze nakręcony i daje sporo frajdy w samym oglądaniu, ale przy tym jego treść jest na tyle prosta, że nie powinniście mieć problemów ze zrozumieniem historii, oglądając ją w oryginale. Jeśli więc tylko macie ochotę podszkolić język patrząc na chyba niestarzejącego się Keanu Reevsa to... jak najszybciej zabierzcie się za ten film.

Les Miserables” (2012)

Musical? Do nauki języka? Jasne, choć polecałabym go na początku oglądać z napisami (w końcu piosenek czasem i po polsku nie rozumiemy dobrze za pierwszym razem). To bardzo dobra historia, którą warto poznać, z piosenkami, które wpadają w pamięć, a co za tym idzie: sprawiają, że uczycie się kolejnych słów.

6 komentarzy:

  1. Naprawdę ciężko zmusić mnie do nauki angielskiego. Jestem bardzo oporna, jednak oglądanie seriali i filmów w języku angielskim to jedyna rzecz jaką preferuję i lubię. Świetny post! Pozdrawiam ciepło. \K.

    https://cleosevhome.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że uczenie się języka poprzez czytanie książek lub oglądanie filmów/seriali w tym języku jest bardzo dobry pomysłem! Sama próbuję się przekonać, aby oglądać coś regularnie, bo niestety mam tendencje to zaczynania seriali i niewracania do nich przez dość długi czas. Wciąż jestem na etapie oglądania z angielskimi napisami, choć czasem zdarza się, że oglądam coś na YT bez nich. A poza tym, jakoś tak trochę łatwiej poświęcić mi czas na seriale, jeśli wiem, że trochę się przez to uczę, a nie tylko "marnuję" swój czas. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako filolog z wykształcenia (co prawda węgierski, nie angielski, ale zawsze) polecam też słuchanie podcastów radiowych po angielsku :) Włączyć sobie na słuchawkach jak np. zmywacie czy sprzątacie i słuchać - sami zaczniecie się orientować, że po dłuższej chwili łapiecie większość rzeczy bez większego skupiania się nad tekstem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam, że jak częściej oglądałam filmy po angielsku z polskimi napisami to angielskie słówka same wchodziły mi do głowy - potem nawet nie wiedziałam, ze się nauczyłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sądzę, że zainteresować Was może też angielski Lublin: https://columbus.lublin.pl/ . Uważam, że warto zapoznać się z ofertą tej szkoły językowej. Ma ona naprawdę wiele do zaoferowania.

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony