Old School ma zostać w tym roku
zamknięta, dlatego grupa zaprzyjaźnionych chłopców nie może się doczekać, aby
opuścić jej progi. W ostatni dzień szkoły okazuje się jednak, że zaginął jeden
z chłopców. Duane, Mike Dale, Kevin, Jim i Lawrence postanawiają wznowić swój
Rowerowy Patrol i rozwiązać zagadkę zaginięcia szkolnego kolegi.
Tytuł: Letnia
noc
Autor: Dan
Simmons
Tłumaczenie: Arkadiusz
Nakoniecznik
Liczba
stron: 727
Gatunek: horror
Wydanie: Zysk
i s-ka, Poznań 2018
|
Po
moich nieudanych spotkaniach z prozą Kinga i Strauba podchodzę do horrorów jak
pies do jeża. Dana Simmonsa uwielbiam jednak przez wzgląd na inną jego
twórczość, dlatego „Letniej nocy” byłam po prostu ciekawa. Jak człowiek skupiający
się na SF poradzi sobie z grozą? Okazało się, że naprawdę nieźle; a
przynajmniej nieźle w oczach osoby, która po horror sięga zdecydowanie rzadko.
„Letnia
noc” to ponad siedemset stron. Nie mamy więc do czynienia z krótką książką, co
jednak absolutnie mi nie przeszkadzało. Nim się jednak po ten tytuł sięgnie
warto pamiętać, że ta powieść, mimo takiej objętości, nie ma w sobie aż tak
wielu „strachów”, jak można byłoby przypuszczać. Simmons spędza wiele czasu na
opisywaniu bohaterów, skupiając się na ich problemach rodzinnych, na ich wspólnych
zabawach. To książka z naprawdę wielką dawką obyczajowości i spokojnie sunącą
się fabułą. Mi osobiście w żadnym razie to nie przeszkadzało; wolę, gdy historie
pogłębiają bohaterów, zwłaszcza, gdy jest ich tak wielu, jak w „Letniej nocy”.
Na pewno jednak nie jest to dzieło dla osób szukających szybkiej akcji.
Niemniej…
właśnie dzięki temu poczułam się do postaci przywiązana, a mimo takiej ich ilości
w żadnym razie mi się nie myliły. Zwykle, gdy w książce mamy do czynienia z 4-5
głównymi bohaterami mylą mi się praktycznie do końca; Simmons jednak bardzo
konkretnie ich rozróżnił i o pomyłkach po prostu nie ma mowy.
Z
resztą, sam styl tego autora naprawdę mi „pasuje”: choć ma w sobie odpowiednią
wagę to treść wchodzi płynnie i gładko, bez problemu wciągając, nie powodując
przy tym dłużyzn. To właściwie cecha wszystkich książek Simmonsa, które
poznałam: nawet, jeśli ten autor sięga po filozoficzne, trudne wątki to i tak
jego twórczość jest stosunkowo łatwa w przyswojeniu.
A
co z elementami grozy? W związku ze stopniowym budowaniem napięcia, gdy już
pojawiały się „strachy” faktycznie czułam niepokój. Może nie przerażenie, ale
niepokój właśnie. Wydaje mi się, że te elementy pojawiały się na tyle często,
aby zachować uwagę czytelnika nawet, jeśli ten czuł się nieco znudzony przez obyczajowe
elementy. Warto jednak pamiętać, że horror (przynajmniej w moim odczuciu)
zawsze wymaga pewnego zawieszenia niewiary. W tym „uniwersum” nie wszystko
będzie działało tak, jak w świecie rzeczywistym. Dzieciaki będą nad wyraz
mądre, a zło i ciemność będzie się pojawiała trochę bez konkretnego powodu. Ot
tak, by się pojawić, zabić i dać się pokonać, albo przynajmniej uśpić.
Simmons
też nie wyjaśnia do końca powodu pojawienia się zła, nie analizuje tego jakoś
szczególnie i po prostu pozostawia to w domyśle. Szczerze mówiąc nie
narzekałabym, gdybym dostała odrobinę w pełni sensownego wyjaśnienia zastałej
sytuacji, ale… nie jest to coś, co szczególnie mi przeszkadzało.
„Letnia
noc” była dla mnie przyjemnym powrotem do takiego nieco bardziej klasycznego
horroru; w tym roku z książek grozy zapoznałam się właściwie tylko z jednym
zbiorkiem Lovecrafta oraz książką Ćwieka, które raczej różniły się w
konstrukcji i klimacie od „typowej” książki grozy, a moje ostatnie nieudane
spotkanie ze Straubem miało miejsce w kwietniu 2017. Cieszę się więc, że w końcu
mogłam znaleźć w tym gatunku coś, co po prostu przypadło mi do gustu.
*
* *
Mike
po prostu to uwielbiał. Część jego duszy asystowała przy przygotowaniach do
cudu Eucharystii, część natomiast wędrowała gdzieś daleko, jakby rzeczywiście
mogła oderwać się od ciała… odwiedzić babcię w jej zaciemnionym pokoju, tyle że
babcia znów mogła mówić, dzięki czemu rozmawiali jak wtedy, kiedy był mały, a
ona opowiadała mu historie o Starym Kraju… albo unosić się nad polami i lasem za
Calavary Cementery i Jaskinią, wolny niczym kruk, obdarzony ludzką duszą, patrzeć
(…) na zarośnięte częściowo koleiny Gypsy Lane wijącej się wśród lasów i
pastwisk…
Fragment
„Letniej nocy” Dana Simmonsa
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i Sk-a!
Nie mogę się doczekać aż po nią sięgnę. Too będzie jedna z moich książek świątecznych. Do Simmonsa mam baedzo ciepły stosunek po Hyperionie, a grozę bardzo lubie, więc wierzę, że to nie może być nieudany duet :)
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Przeczytałam tą recenzję, bo oglądam Stranger Things i jest to wg mnie naprawdę świetny serial. Widzę, że twórcy zaczerpnęli sporo inspiracji z tej książki, może kiedyś przeczytam :). Choć ilość stron nieco mnie zaskoczyła!
OdpowiedzUsuńLubię horrory, wiec chętnie poznam tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńJeśli będę miała okazję, to na pewno ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńSimmonsa mam na liście, tylko trochę przeraża mnie gatunek ;c i objętość... Ale cieszę się, że tak ciepło o nim mówisz :)
OdpowiedzUsuńKurczę, a tak bardzo napaliłam się na tę książkę, że będzie straszna i trzymająca w napięciu!
OdpowiedzUsuńWeź pod uwagę, że mnie raczej książki nie straszą. ;P Poza tym ona w napięciu przecież trzyma.
Usuń