tag:blogger.com,1999:blog-90730354485104051192024-03-18T04:01:13.218+01:00Drewniany MostKatrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.comBlogger1071125tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-33467068772891725952024-02-03T17:08:00.000+01:002024-02-03T17:08:00.139+01:00Czwarte skrzydło: gdyby tylko to było dobrze napisane...<p><br /></p><span id="docs-internal-guid-5d6e3885-7fff-327c-bfea-ee65bc06a5e9"><span id="docs-internal-guid-f4208abf-7fff-4a8a-d62d-a11d9b177c83"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">W świecie, w którym od 400 lat toczy się wojna na granicy, jeźdźcy smoków są ostatnią siłą, która może utrzymać bariery. Violet, córka generał, od dziecka marzyła o zostaniu skrybką, chcąc iść w ślady ojca. Matka jednak nie pozwala jej na to i dziewczyna, mimo choroby, trafia do akademii smoczych jeźdźców, w której najprawdopodobniej czeka ją szybka śmierć.</span></p></span><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"></p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxHPbZh4jP5tP5_apEZprQ0RcFICSvlkdIM4_z08X7xr9ZfbYx8zhqtU9GbuN2aQcYthBytDe-jrYb_q6znSpPj6NiCT1sTm5M42AUhGhTPtWg068f3uQtkpfCOeJZqIAkI-ja6YDdbJxhVWFNJIvvEQ4kRTIoV84uOY1p6wugz1BVvuav7zqd5rYFbbvp/s2416/9788383570969.jpg" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="2416" data-original-width="1600" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxHPbZh4jP5tP5_apEZprQ0RcFICSvlkdIM4_z08X7xr9ZfbYx8zhqtU9GbuN2aQcYthBytDe-jrYb_q6znSpPj6NiCT1sTm5M42AUhGhTPtWg068f3uQtkpfCOeJZqIAkI-ja6YDdbJxhVWFNJIvvEQ4kRTIoV84uOY1p6wugz1BVvuav7zqd5rYFbbvp/w133-h200/9788383570969.jpg" width="133" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Czwarte skrzydło<br /></i>cykl <i>Empireum</i>, t. 1<br />Rebecca Yarros<br />wyd. Filia, 2023</td></tr></tbody></table><br /><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span><p></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">„Czwarte skrzydło”, powieść, którą napisała Rebecca Yarros, szturmem podbiła książkowe media, trafiając na półki bestsellerów, także w Polsce. I choć rozumiem powody, dla których może innych bawić, w moim odczuciu jest to fantazja erotyczna, „ukryta” pod płaszczykiem powieści fantasy o smokach, której autorce zabrakło warsztatu i wiedzy, aby była historią napisaną przynajmniej poprawnie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Uwaga, w tekście mogą pojawiać się spoilery, za pomocą których będę próbować wyjaśnić, co mam dokładnie na myśli.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Zacznijmy od tej pierwszej kwestii. Wydawać by się mogło, że przy długiej na ponad pięćset stron książce dwie sceny erotyczne to w gruncie rzeczy wcale nie jest szczególnie dużo, więc jak tu mówić o fantazji erotycznej w jej kontekście? Wydaje mi się jednak, że jak najbardziej można, bo mam poczucie, że cała fabuła była kreowana właśnie z myślą o nich. Już od samego początku myśli i rozmowy protagonistki zmierzają właśnie w te rejony. Mimo że w teorii Violet powinna być zestresowana sytuacją i skupiona na przeżyciu, ona często jednak skupia się na pięknych, niezwykle silnych i twardych klatach, czy po prostu wprost mówi o tym, że chciałaby się z kimś przespać. Nie ma w samym tym fakcie absolutnie niczego złego, tylko nawet taka fabuła wymaga pewnych umiejętności, której Yarros po prostu w moim odczuciu po prostu zabrakło.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Mimo jednak tego, że jest to przede wszystkim historia pisana z myślą o lekkim romansie/erotyku, autorka wybrała sobie setting fantasy, próbując tworzyć swój własny świat. Skoro zaś właśnie na to postawiła, to przynajmniej ja mam zamiar wymagać od autora przynajmniej sensownych podstaw światotwórstwa. Tego niestety zdecydowanie tutaj brakuje. Świat jest ubogi, pełny głupot, często zupełnie nielogiczny. Te bzdury pojawiają się zaś na dosłownie każdym poziomie, od ogólnej konstrukcji armii, która nie ma sensu, przez smoki, które odmawiają noszenia siodeł po 400-latach współpracy z ludźmi (a wszyscy wciąż się dziwią, czemu tylu jeźdźców umiera), po trening pod postacią bicia się ZARAZ PO OBIEDZIE. Cały czas zadaję sobie pytanie, czy oni w tym uniwersum naprawdę aż tak bardzo lubią sprzątać wymiociny uczniów… Dodajmy do tego fakt, że ta bardzo przerażająco straszna akademia smoczych jeźdźców przypomina w gruncie rzeczy liceum i że w najlepszej jednostce edukacyjnej w kraju nikt nie jest w stanie nawet przypilnować pokoju pani generał, w którym znajdują się kluczowe dla wojny mapy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Nie zapominajmy też o topornej ekspozycji. W tej historii protagonistka, aby się uspokoić, recytuje sobie w pamięci treści czytanych książek i zupełnym przypadkiem są to np. opisy mapy, albo opisy gatunków smoków. Brawo, to bardzo szprytne rozwiązanie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Autorce też naprawdę kiepsko wychodzi rozpisywanie scenek rozwojowych, w których to Vi próbuje zdobyć jakąś wiedzę. O ile gdy akcja się toczy to się jeszcze jakoś czyta, tak te fragmenty są po prostu niezmiernie nudne. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Być może przymknęłabym na to wszystko oko, gdyby kreacja bohaterów oraz ich wzajemne relacje stały na wysokim poziomie. Ale niestety, jest im do tego zdecydowanie daleko. Protagoniści z „Czwartego skrzydła” to nie pełnokrwiste postacie, a marionetki, które nie przechodzą żadnej zauważalnej drogi na przestrzeni całego tomu. Przejdźmy więc przez nasze główne trio, czyli przez Violet, Daina oraz Xandera.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Violet teoretycznie na początku chce zostać skrybką i szczyci się szczególną inteligencją. W tej historii nie widać jednak ani jednego, ani drugiego, bo protagonistka już właściwie na samym początku po prostu godzi się ze swoim losem. Przez cały czas trwania historii zachowuje się zaś niemal dokładnie tak samo i choć w teorii tą przemianę przechodzi, w momencie, w którym powiedziała do swojego przyjaciela: hej, wiesz, zmieniłam się, ja pytałam siebie samą tylko: gdzie? Nie zauważyłam. Oczywiście w trakcie zdobywa nowe super moce i staje się coraz to potężniejsza, będąc doskonałym przykładem postaci typu Mary Sue, ale jej wnętrze w moim odczuciu pozostaje niezmienne.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Później mamy Daina. Bohatera, który z założenia jest przyjacielem Violet od czasów dzieciństwa i oczywiście, jest w niej zauroczony. Jest też postacią, która bardzo mocno trzyma się zasad. I jak najbardziej widzę, że konflikt pomiędzy: „zależy mi na Tobie, Violet”, a „ważne są dla mnie reguły” może być pociągający i dobrze zrobiony, ale ponownie TU TEGO NIE MA. Dain od początku chce tylko kontrolować protagonistkę, nie ma w nim cienia zrozumienia, pomiędzy tymi postaciami nie ma żadnej chemii, nie czuć ich wieloletniej przyjaźni. Autorka zrobiła z tej postaci potwora, nie realnego człowieka, który z troski o bliską mu osobę próbuje podjąć decyzje za nią.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">No i na końcu mamy docelowego chłopaka Violet, czyli Xandera. Mężczyznę trochę starszego od niej (wszyscy mają na oko jakieś 20-26 lat), który z założenia jest wrogiem jej rodziny, kimś, komu bohaterka nie ufa. I o ile w narracji Violet wykłada nam to wielokrotnie, o tyle w jej zachowaniu, reakcji na jego słowa, w ich dialogach tego kompletnie nie widać. Autorka chciała wyraźnie stworzyć tu motyw od nienawiści do miłości, ale tej nienawiści tu nie ma. Oni od samego początku są w sobie zauroczeni i to ze wzajemnością.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Jeśli więc w romansie brakuje nie tylko świata przedstawionego, ale też dobrze napisanych relacji, także romantycznych… to cóż to jest za romans? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">„Czwarte skrzydło” to powieść napisana bardzo lekkim stylem, która (nieudolnie wprawdzie) realizuje kuszące motywy. Bo kto nie chciałby latać na smokach? Kto nie chciałby mieć SWOJEGO SMOKA? Niemal każdy marzy też o bliskich relacjach z innymi, spora część osób pragnie bliskiej relacji romantycznej. Dlatego rozumiem, jeśli ta powieść się komuś podoba w takiej formie. Mnie jednak niezmiernie boli, że nawet wykorzystując te same schematy, ale pisząc w sposób bardziej kompetentny, skupiając się bardziej na kreacji świata i sensownym przedstawieniu bohaterów moglibyśmy dostać naprawdę przyjemną powieść fantasy. W tym przypadku zaś to co najwyżej przykład tego, jak takich książek absolutnie nie należy pisać. </span></p><div><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></div></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-91165618077693518812024-01-31T23:16:00.003+01:002024-01-31T23:16:00.247+01:00The Inheritance Games: chyba spodziewałam się, że będzie ciekawiej<p><br /></p><span id="docs-internal-guid-64dcfc33-7fff-7ad9-51b0-df76e22a52cf"><span id="docs-internal-guid-45583a3c-7fff-f566-979a-fcde767d9c5a"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Avery na siedemnaście lat i ani grosza przy duszy. Wyróżnia ją inteligencja, jednak w szkole jest zwyczajną, szarą myszką. Aż do dnia, kiedy okazuje się, że pewien miliarder zapisał jej w spadku cały swój majątek. Zasada jest jedna: ma przez rok mieszkać pod jego dachem.</span></p></span><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"></p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOa2-5sP6fFaDcO8pdgO5BKdDDn5Pc_GX7UJmO-kW8EUI2RA7JgtNxplNy7UDO2s0HC5f0WPfJ4aCMSsIU21T4pR1sNxfJGQpKNS6ErOq2UTEoOOaBdEc-rel9yeLSuS7r2k8ywhZq_zvZ6bHMQ1HrDDkeLqYniGw4i3Q2h5muX5qV7muVgA89y6K-QVN1/s1200/1299906834112.webp" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="791" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOa2-5sP6fFaDcO8pdgO5BKdDDn5Pc_GX7UJmO-kW8EUI2RA7JgtNxplNy7UDO2s0HC5f0WPfJ4aCMSsIU21T4pR1sNxfJGQpKNS6ErOq2UTEoOOaBdEc-rel9yeLSuS7r2k8ywhZq_zvZ6bHMQ1HrDDkeLqYniGw4i3Q2h5muX5qV7muVgA89y6K-QVN1/w132-h200/1299906834112.webp" width="132" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>The Inheritance Games<br /></i>Cykl The Inheritance Games, t. 1<br />Jennifer Lynn Barnes<br />wyd. Must Reed, 2022</td></tr></tbody></table><br /><p></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Nim za tę książkę się zabrałam, przewijała mi się co jakiś czas w książkowych mediach społecznościowych. Nie słuchałam raczej pełnych opinii, ale, tak czy siak, wytworzyła mi się pewna wizja tej książki. I dlatego też sięgając po „The Inheritance Games” wydawało mi się, że będzie to jakaś historia z zagadkami, które będę mogła rozwiązywać wraz z bohaterką. Przy okazji wydawało mi się, że całość będzie miała motyw podobny do krwawych igrzysk i że będzie po prostu czymś, co trzyma w napięciu przez cały czas. Dostałam jednak coś trochę innego.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Faktycznie Avery trafia do domu milionera, który kochał zagadki. Jego wnukowie, będący w zbliżonym wieku do protagonistki, powtarzają to wielokrotnie. Historia zaś polega głównie na rozwiązywaniu zagadki dotyczącej tego, czemu akurat ona dostała spadek, a nie krewni mężczyzny. Jednakże nie jest to zagadka, którą można śledzić i próbować na bieżąco rozwiązywać. Ona jest zrozumiała dla bohaterów, ale nie dla czytelnika, w związku z czym nie ma tutaj możliwości, aby krok po kroku samodzielnie dochodzić do prawdy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Rozczarowałam się pod tym względem i przyznam, że dla mnie, dorosłego czytelnika, lektura była po prostu dość nudnawa. Niby sporo się tu działo, ale postacie często powtarzały dokładnie to samo. Nie był to romans, a Avery regularnie musiała komentować piękne klaty chłopców, nawet jeśli pomiędzy nimi nie dochodziło do większych bliższych interakcji (chociaż wątek romantyczny się pojawia). Sporo jest tu też obyczajowych, szkolnych scenek, które nie były napisane wystarczająco ciekawie, by utrzymać moje zainteresowanie, a nie jestem już w wieku, w którym po prostu czytanie o chodzeniu do szkoły jest wystarczające.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Ponadto autorka książki chyba sama nie do końca rozumie, ile tak naprawdę funduszy odziedziczyła jej bohaterka. Avery z dnia na dzień stała się jedną z kilku najbogatszych osób w USA i tym samym raczej nie uczęszczałaby do zwykłej szkoły z internatem o podwyższonym standardzie, bo to byłoby po prostu dla niej dość niebezpieczne. Niemniej, rozumiem, że jest to część konwencji.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Sam styl tej książki jest bardzo lekki, wchodzący bez większego problemu, więc w tym względzie „The Inheritance Games” spełniają swoją funkcję.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Nie jest to najgorsza książka, jaką czytałam w ostatnim czasie i rozumiem, skąd wzięła się jej popularność. Niemniej, chyba miałam jednak nadzieję, że będę się w trakcie lepiej bawić. Rozumiem, jeśli dla kogoś taka opowieść daje wystarczającą satysfakcję i też nie mam zamiaru odradzać osobom, które czują, że to lektura dla nich, ale warto chyba wziąć pod uwagę swoje oczekiwania do lektury.</span></p><div><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></div></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-65530218633451776342024-01-28T18:32:00.001+01:002024-01-28T18:32:00.329+01:00Kolor magii: chaosem na przygodę<p><br /></p><span id="docs-internal-guid-86dfd259-7fff-7f7c-2662-8f976e5fb5be"><span id="docs-internal-guid-c61fccda-7fff-ee2a-8438-5cfa68e215c2"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Dwukwiat to pierwszy turysta w Świecie Dysku. Bogaty i beztroski, wyrusza w podróż. Tak trafia do Ankh-Morpork, gdzie piecze zaczyna sprawować nad nim niezbyt utalentowany mag, Rincewind.</span></p></span><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"></p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhY8KnqMudKxg_XVPxCLtcQHFSxJCehhvHq3GP_wls9u3zLI6omZPOAAV4UqiIxqnRxY_Li9IZhbl5ZkKX4Eh3i8izn5MYfTYRcToqv7RtFGQS5QYzHWE27UTdClC4nAUP2Lw_QyeX3-B_jvb1W38GBH8e-VyMOq73yWkujHEz73JDdL_M1vvQqf7Yq6aE6/s500/352x500%20(13).jpg" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="346" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhY8KnqMudKxg_XVPxCLtcQHFSxJCehhvHq3GP_wls9u3zLI6omZPOAAV4UqiIxqnRxY_Li9IZhbl5ZkKX4Eh3i8izn5MYfTYRcToqv7RtFGQS5QYzHWE27UTdClC4nAUP2Lw_QyeX3-B_jvb1W38GBH8e-VyMOq73yWkujHEz73JDdL_M1vvQqf7Yq6aE6/w138-h200/352x500%20(13).jpg" width="138" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Kolor magii<br /></i>Cykl <i>Świat Dysku</i>, t. 1<br />Terry Pratchett<br />wyd. Prószyńki i s-ka, 1994</td></tr></tbody></table><br /><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span><p></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Tej książki podobno nie lubił sam Terry Pratchett. „Kolor magii” to jego pierwsza powieść, która rozpoczyna całą serię o Świecie Dysku. Choć z autorem miałam już do czynienia, to tak naprawdę dopiero teraz postanowiłam, że spróbuje zapoznać się z całym cyklem i tak jak zostałam już przez wiele osób wcześniej ostrzeżona, pierwsza część tej historii zdecydowanie nie jest najlepszą.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Pojawia się w niej oczywiście typowy dla Pratchetta humor, pełny celnych spostrzeżeń. Gdyby ktoś zacytował mi konkretne fragmenty książki, pewnie pokiwałabym głową, uznając, że hej, to całkiem trafne. Być może Pratchett nie bawi mnie na tyle, bym śmiała się w głos, ale potrafię docenić to, jak sprawnym obserwatorem rzeczywistości był.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Problem polega na tym, że ta książka jest jednocześnie bardzo prosta fabularnie… i bardzo chaotyczna. Właściwie mamy tu po prostu przygodową historię fantasy, w której nieodpowiedzialny Dwukwiat ładuje się bezustannie w kłopoty, a mag Rincewind towarzyszy mu w tej podróży i próbuje sprawić, by ten jednak ją przeżył. Bohaterowie w trakcie latają na smokach, chodzą po lesie, uciekają przed osobami, które próbują je zabić, czy złożyć w ofierze. Przy okazji na ich drodze stają też inni bohaterowie, którzy np. są satyrą na znanych herosów fantasy. Nie jest to nic nietypowego dla gatunku, szczególnie dzisiaj. W końcu „Kolor magii” to powieść z lat 80. XX wieku i wtedy to mogłoby być czymś całkiem świeżym. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Gdy słyszałam wcześniej o chaotyczności tej powieści, ubzdurałam sobie, że chodzi o jakiś brak liniowości, o jakąś zabawę stylem narracji, ale… nie. Fabuła jest opowiadana od początku, do końca, bez jakiś szczególnych zabaw stylistycznych. A jednak mimo tego chaotyczna faktycznie jest. Trochę tak, jakby autor wymuszał na postaciach kolejne i kolejne przygody, byleby tylko pokazać swój kolejny żart, swój kolejny pomysł, swój kolejny pogląd. I to po prostu z czasem zaczęło robić się piekielnie męczące. Choć nie jest to długa książka, osobiście pod koniec miałam jej po prostu dosyć.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Jestem na takim etapie swojego czytania, że Pratchetta po prostu „głupio nie znać”, dlatego trochę świadomie zdecydowałam się na sięgnięcie po wcale nie aż tak uwielbiany „Kolor magii”. Bo to jednak z takich książek i takich serii, które po prostu warto znać. Po lekturze wiem jedno. Ten autor generalnie w nadmiarze jest dla mnie męczący. A w swojej debiutanckiej formie… cóż, nawet nie w nadmiarze. Jedna powieść jest do tego wystarczająca.</span></p><div><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></div></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-14435315203847943572024-01-24T16:35:00.000+01:002024-01-24T16:35:00.141+01:00Pieśń Karczmarza: tę książką chyba trzeba poczuć<span id="docs-internal-guid-7e2258ad-7fff-fe06-cd86-5b3f12aa1136"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuLnKkkUUjgQmI6XtG7FAhz1vqszcwEZ5oBhIoQfLeSNPD3T8WHD39b04fDY1WOrk3refYMUox_KQ3miC9GSYs4xsZv-Mppsju1rTCH_3OcPRx8JF3xUaq82stRnds3bl4tuLtk7FGDXVf0vEu5TWwPfFi4jejUNgS6ofCqgN_YjBNn-LkgxOZ-nqR0qIk/s2500/254.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuLnKkkUUjgQmI6XtG7FAhz1vqszcwEZ5oBhIoQfLeSNPD3T8WHD39b04fDY1WOrk3refYMUox_KQ3miC9GSYs4xsZv-Mppsju1rTCH_3OcPRx8JF3xUaq82stRnds3bl4tuLtk7FGDXVf0vEu5TWwPfFi4jejUNgS6ofCqgN_YjBNn-LkgxOZ-nqR0qIk/w640-h426/254.png" width="640" /></a></div><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span><p></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Do pewnej karczmy przybywają trzy tajemnicze kobiety. Właściciel niechętnie je przyjmuje. Na nieznajome szczególną uwagę zwraca jednak szesnastoletni stajenny, stopniowo poznając ich tajemnice.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"></p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVCCg3UVT-4rimw6P75Kuw1isFkFpMwJvBDMpGPCrojU4PQ6eCMPznfxfbo0dqr4rZWlOErTha4a4z6_Kl3YWS3xwDzxjVVDfFXCgQNXikkk5DJP6TQ9i0tbLfq16a6sDy84YxnJ8OUxwE90IY6XcdEsQ6evPO_IuKr40hhewDZwhC6MrzlOytu2bi4ZwK/s498/352x500%20(14).jpg" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="498" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVCCg3UVT-4rimw6P75Kuw1isFkFpMwJvBDMpGPCrojU4PQ6eCMPznfxfbo0dqr4rZWlOErTha4a4z6_Kl3YWS3xwDzxjVVDfFXCgQNXikkk5DJP6TQ9i0tbLfq16a6sDy84YxnJ8OUxwE90IY6XcdEsQ6evPO_IuKr40hhewDZwhC6MrzlOytu2bi4ZwK/w141-h200/352x500%20(14).jpg" width="141" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Pieśń Karczmarza<br /></i>Peter S. Beagle<br />wyd. Prószyński i S-ka, 1999</td></tr></tbody></table><p></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Jako że Peter S. Beagle oczarował mnie zarówno swoim „Ostatnim jednorożcem”, jak i wydanym u nas w formie książki opowiadaniem „W Kalabrii” nie mogłam sobie odpuścić i nie sięgnąć po jego kolejną książką. Tak w moje ręce trafiła „Pieśń karczmarza”. Choć teoretycznie nie miałam w stosunku do niej większych oczekiwań, w praktyce jednak chciałam chyba powtórki z rozrywki, a jednak to nie jest ten sam typ historii, co opowieści o jednorożcach tegoż autora i chyba trochę rozminęłam się z oczekiwaniami.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">To jednak nie jest tak, że po tej wydanej w Polsce w 1996 roku (a potem wznowionej w 1999) książce nie widać podobieństw do wspomnianych wcześniej tytułów. Tak jak i one, tak i „Pieśń karczmarza” charakteryzuje się naprawdę ładnym, baśniowym stylem. Niektóre cytaty wręcz nadają się do oprawienia w ramkę, a niektóre sceny naprawdę mnie wciągały. To, co mi chyba nie do końca osobiście podpasowało to sposób poprowadzenia historii.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Ta książka nie należy do tych z szybką, wartką akcją. Przeciwnie. Miałam wrażenie, że wszystko toczy się bardzo powoli i często opiera się na niedopowiedzeniach, na domyślaniu się. To ten rodzaj fantasy, który nie jest mocno zakotwiczony w rzeczywistości, faktycznie czasem bardziej przypominając baśń. Niby pojawia się tu jakaś akcja, jakaś intryga, ale dla mnie to zdecydowanie bardziej jest powieść, którą trzeba poczuć, niż zrozumieć.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">A niestety, w moim przypadku poczucie po prostu nie przyszło. Rozumiem, że to książka ładna, taka, która niektórych czytelników może oczarować swoim ładnym językiem i ogólnym klimatem. To w moim przypadku się jednak po prostu nie zdarzyło i cóż… czasem bywa, prawda?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Warto tu chyba też dodać, że w tej powieści nie ma jednego głównego bohatera, który prowadziłby narracje. Ta zmienia się z rozdziału na rozdział: obserwujemy zarówno karczmarza, stajennego, innych pracowników karczmy, trzy kobiety, a także inne postacie z nimi związane. Każdy segment jest podpisany imieniem bohatera (lub ew. jego nazwą/stanowiskiem), więc jest to dość klarowne, niemniej chyba tego typu prowadzenie narracji również nie pomogło w we „wciągnięciu się” w historię.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Chyba rozumiem, czemu ta powieść jak na razie nie doczekała się wznowienia. Mam wrażenie, że „Ostatni jednorożec” i „W Kalabrii” to książki, które zestarzały się trochę lepiej, choć ponieważ, jak już wspominałam, „Pieśń karczmarza” to powieść z tych, które trzeba trochę poczuć, rozumiem, jeśli to będzie dla kogoś odkrycie roku. Dlatego jeśli ktoś czuje zainteresowanie tego typu historią to sprawdzić jak najbardziej można – zdecydowanie to nieco inny typ literatury, niż zupełnie lekka rozrywka, która obecnie dominuje na półkach księgarni.</span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_ilKOyw4MPrdY6FUVn1KDxkUMNBC0sTK_etDokZeyAMDsjs99A1ApiHpSOzrc18ufB26vWO5yteu2ydbt-Z6onIfpdEzVYMK5Mgc3BuzAQytwI2ECJzC2nvdsG6JcC4nYPeHyzu6Q_YAx1VrQBOAY5GZXRqFGz8WQKyeC1PyUfPkZ4MBH3Fq4V-QPmbVN/s2500/255.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_ilKOyw4MPrdY6FUVn1KDxkUMNBC0sTK_etDokZeyAMDsjs99A1ApiHpSOzrc18ufB26vWO5yteu2ydbt-Z6onIfpdEzVYMK5Mgc3BuzAQytwI2ECJzC2nvdsG6JcC4nYPeHyzu6Q_YAx1VrQBOAY5GZXRqFGz8WQKyeC1PyUfPkZ4MBH3Fq4V-QPmbVN/w640-h426/255.png" width="640" /></a></span></div><p></p></span><p> </p>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-59102735588645381832024-01-20T21:22:00.001+01:002024-01-20T21:22:00.247+01:00Bóg maszyna: historia początku wielkiego naukowca<br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUiIf_ptWNmmZJQ9ocmXDzdiB415zAtSXK2jpH4YbNDmYQb5rN0fRBdgZGsgKMXVqrfvckvqkti0F3qSZd9BFVGRoRDDgTJ0lFO4z007MaRwUPXC04MTy6GHOFy-fidqXIj65efoyJ8re6X-JE2nTxqD4xaN5Y3-0VP31PQtSpMSdOVXy8DqZauqLh3dO6/s2500/260.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUiIf_ptWNmmZJQ9ocmXDzdiB415zAtSXK2jpH4YbNDmYQb5rN0fRBdgZGsgKMXVqrfvckvqkti0F3qSZd9BFVGRoRDDgTJ0lFO4z007MaRwUPXC04MTy6GHOFy-fidqXIj65efoyJ8re6X-JE2nTxqD4xaN5Y3-0VP31PQtSpMSdOVXy8DqZauqLh3dO6/w640-h426/260.png" width="640" /></a></div><p><br /></p><span id="docs-internal-guid-212657f8-7fff-8784-04c5-8a549b2e66e7"><span id="docs-internal-guid-99ff5f5a-7fff-0862-100e-5f9160992260"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Antian to królestwo, w którym panuje Wola, magiczna siła, którą władać może jedynie władca. Urodzony w dobrej rodzinie Tagard Logor Szalan odkrywa w sobie pasję do nauki. Pragnie nie tylko tworzyć unikatowe wynalazki, ale również chce zostawić świat lepszym, niż zastał. Nie jest jednak świadom, jakich poświęceń będzie to wymagać.</span></p></span><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRbX5Jvp9eRIT1ICymX0hFopH_iDm-s8xxJvKZYyPxaUipbVPD5IfbpjN4atebTYaVmJz4oz1dfnX5mmdIJXhCKvUsMgzRfpRT5J4zS1LqWcJVxn5RONTxLPfebMhdeKoKHHRLyuD0nt0ZSVgG2PsVZFqqkIpWjGRGmUF6roZkJ8uJPUmP2DVIIp5REeSy/s500/920531-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRbX5Jvp9eRIT1ICymX0hFopH_iDm-s8xxJvKZYyPxaUipbVPD5IfbpjN4atebTYaVmJz4oz1dfnX5mmdIJXhCKvUsMgzRfpRT5J4zS1LqWcJVxn5RONTxLPfebMhdeKoKHHRLyuD0nt0ZSVgG2PsVZFqqkIpWjGRGmUF6roZkJ8uJPUmP2DVIIp5REeSy/w141-h200/920531-352x500.jpg" width="141" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Bóg maszyna<br /></i>Joanna W. Gajzler<br />wyd. Lira, 2021</td></tr></tbody></table><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Są książki, które zdobywają nominacje do nagród i człowiek zastanawia się, jakim cudem to się zdarzyło. Na całe szczęście, są też takie, które te nominacje zdobywają w sposób całkowicie zasłużony. „Bóg Maszyna” to debiut Joanny Gajzler, który w 2021 roku miał szansę zdobyć Zajdla. I choć uważam, że nagrodzony wówczas „Płomień” zdecydowanie na to zasłużył, to cieszę się, że i ta powieść została zauważona, bo to naprawdę solidny, rozrywkowy steampunk.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Jak to z debiutami bywa, jest wprawdzie trochę nieoszlifowany. Pojedyncze słowa być może wymagałyby podmienienia na inne, czy lekką zmianę szyku, by tekst był nieco płynniejszy. Powieść ma również drobne problemy z tempem. To są jednak naprawdę nieduże problemy w stosunku do tego, co „Bóg maszyna” jako całość oferuje.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">To tak naprawdę typowe „orgin story”: historia jednego bohatera, które pokazuje jego dorastanie i dojrzewanie, docieranie do momentu, w którym ma ostatecznie się znaleźć. To sprawia, że historia toczy się raczej powoli. Mnie jednak raczej to nie przeszkadzało. Co prawda, jak już wspominałam, w niektórych momentach być może lepiej byłoby, gdyby tempo troszeczkę przyśpieszyło, bądź gdyby COŚ więcej się zadziało, jednak generalnie mimo ogólnie spokojnej narracji, powieść Gajzler całkiem nieźle trzymała mnie w napięciu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">A to najpewniej przez sam styl autorki, który jest tym, co w rozrywkowej fantastyce lubię. Jest lekki, ale ma w sobie wystarczająco kolorytu i ciężaru, by jednak móc się troszeczkę w mojej głowie i emocjach zakotwiczyć historii. Oczywiście jest w nim jeszcze troszeczkę do poprawy (a przynajmniej było na etapie pisania tej powieści), ale mam poczucie, że autorka i tak pisze w sposób zdecydowanie ciekawszy, niż większość typowych twórców fantastyki, skupiających się bardziej na rozrywkowej stronie tego gatunku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Bohaterzy w powieści w moim odczuciu są prowadzone trochę tak, jak RPG-owe postacie, ale w dobrym znaczeniu tych słów. Miałam poczucie, że autorka zna i lubi swoich bohaterów; rozumie ich i podchodzi do nich z empatią, nawet jeśli popełniają swoje błędy wynikające z charakterów, jakie im nadała. Osobiście bardzo lubię mieć poczucie, że autor wykreował świat, wrzucił do niego jakieś wymyślone postacie i po prostu trochę pozwolił im żyć „po swojemu”. Niełatwo czasem nad takim tekstem zapanować, zwłaszcza jeśli nie zaplanowało się go porządnie od początku do końca (nie mam pojęcia, jak to było w tym przypadku), ale wydaje mi się, że w „Bogu maszynie” to po prostu zostało zrobione i zadziałało</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Przy tym wszystkim uważam, że to jedna z niewielu książek od dawna, w której naprawdę wciągnęłam się w dworskie intrygi. Autorzy często próbują to robić, starają się tym bawić, bo jest to niewątpliwie interesujący motyw, ale naprawdę nieczęsto czuje się w nie zaangażowana, a tu po prostu się to udało. Zdecydowanie podoba mi się też ogólna dynamika pomiędzy bohaterami, którzy po prostu wzajemnie się uzupełniają.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Sama książka, jak i świat przedstawiony mają przyjemny, steampunkowy klimat. Całość jest wystarczająco oryginalna, by nie wydawała się kopią czegoś, ale jednocześnie jest na tyle typowa dla gatunku, aby czytelnik po prostu rozumiał, co czyta, bez konieczności nadmiernego wysiłku umysłowego. I mi osobiście tego typu kompromis jak najbardziej odpowiada.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Przez wolne tempo oraz fakt, że jest to po prostu historia początku (nie zakończenia!) bohatera doskonale wiem, że nie będzie to opowieść, która „siądzie” każdemu w tym samym stopniu, co mi. Jednocześnie sama sobie życzyłabym większej ilości właśnie tego typu fantastyki – takiej, co wciąga i bawi, ale jednocześnie wcale nie męczy nadmiernie głowy i nie nudzi zupełną wtórnością, czy zupełnie przezroczystym stylem.</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">PS Jeśli lubicie Victora z „Arcane” to w tej historii znajdziecie trochę punktów wspólnych. </span></p><div><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyWJM9eAcHpw0PUavzSMB1JkT7GxdcVmKpXKSRcb773EvI39siLeuS4WPRhTfP04H92xFm2c-vjd6TaAQrSKdU4N9AJwj8QbyMu4Gh1Nl9e7wWVCWmK8vCUSe35R3gD59KyeSoR2Sloyp3G9onJ-rU50weaI3XIP_jea20VSC8b5e7BVHe1H4EmvI5yJC0/s2500/261.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyWJM9eAcHpw0PUavzSMB1JkT7GxdcVmKpXKSRcb773EvI39siLeuS4WPRhTfP04H92xFm2c-vjd6TaAQrSKdU4N9AJwj8QbyMu4Gh1Nl9e7wWVCWmK8vCUSe35R3gD59KyeSoR2Sloyp3G9onJ-rU50weaI3XIP_jea20VSC8b5e7BVHe1H4EmvI5yJC0/w640-h426/261.png" width="640" /></a></div></div></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-33224195685989805562024-01-17T12:00:00.000+01:002024-01-17T12:00:00.140+01:00Głodna puszcza: rynsztokowy humor i przygoda bez ciężaru<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlZNz3dMc2rXugXQcL7SrXs10-TMSszDvJ1dYo8Ydw8xkLKe4t99dJJyJg0Os8AK5T2BSRPSLX9MZ9PyAK2RjS-f9f3oozdrm5ic-fm9t7ydoaZofQ-Ta1bkxf5UKIkx_8hoEal5JmHumCnpfU4kZv05OavsqH9KVe6sgAWxLk4E9TBKurrZv2iGcq6Xbn/s2500/257.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlZNz3dMc2rXugXQcL7SrXs10-TMSszDvJ1dYo8Ydw8xkLKe4t99dJJyJg0Os8AK5T2BSRPSLX9MZ9PyAK2RjS-f9f3oozdrm5ic-fm9t7ydoaZofQ-Ta1bkxf5UKIkx_8hoEal5JmHumCnpfU4kZv05OavsqH9KVe6sgAWxLk4E9TBKurrZv2iGcq6Xbn/w640-h426/257.png" width="640" /></a></div><p><br /></p><span id="docs-internal-guid-39d11d04-7fff-fdd6-019f-a217193e0285"><span id="docs-internal-guid-6b34d6c2-7fff-4804-ca98-d2026b4a0e69"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Do karczmy Kociołka przyjeżdżają lokalni władcy. Okazuje się, że Pogorzałek, jedyna osoba będąca w stanie pertraktować z trollami zaginęła. Dlatego też kucharz oraz jego drużyna wyruszają, aby go odnaleźć. </span></p></span><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"></p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXL-YT_twtzwRPIsTnSyxEVYIG_JM-4EkZcAFNAKnXG65_8CvefLT1IhzvJAVrmMZYMu1z8J7FaQd62zr_7hnCSDkuN9UK1OpgZw2-Lv5gjxWv2YvMmg8itgL6yvCR17kxQN8kto0f25D09j23-MhP90MiCqaz7CTFtEFzXUts-xkmcnuOjDiL1WowMCSM/s877/9788382104059.jpg" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="877" data-original-width="585" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXL-YT_twtzwRPIsTnSyxEVYIG_JM-4EkZcAFNAKnXG65_8CvefLT1IhzvJAVrmMZYMu1z8J7FaQd62zr_7hnCSDkuN9UK1OpgZw2-Lv5gjxWv2YvMmg8itgL6yvCR17kxQN8kto0f25D09j23-MhP90MiCqaz7CTFtEFzXUts-xkmcnuOjDiL1WowMCSM/w133-h200/9788382104059.jpg" width="133" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Głodna puszcza<br /></i>Cykl<i> Drużyna do zadań specjalnych</i>, t. 2<br />Marcin Mortka<br />wyd. SQN, 2021</td></tr></tbody></table><br /><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span><p></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Marcin Mortka jak na razie mnie swoją twórczością nie zachwycał, ale w końcu do trzech razy sztuka. „Głodna puszcza”, czyli kontynuacją „Nie ma tego Złego” pojawiła się na mojej półce, więc w końcu nadszedł czas na zapoznanie się z kolejnym tomem. Nie okazał się on na szczęście słabszy od poprzedniego, ale i lepszy również nie jest.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Schemat tej części jest bardzo podobny do tego, jak była zbudowana część pierwsza. Ot, mamy drużynę wyjętą z rozgrywki RPG, bez jakiś szczególnych charakterów, a raczej opierającą się na znanych schematach, która podróżuje i przeżywa przygody. Tak jak i w pierwszej części, tak i tutaj nie czułam jednak ciężaru całej sytuacji. Ot, idą na przygodę, często popełniając błędy, ale i tak wyjdą z tego cało, więc jest zabawnie – no nie, mnie to samo w sobie po prostu nie bawi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Nie bawi również przez wzgląd na żart, jakim Mortka operuje. Wiele osób właśnie za to go chwali i dlatego na tych książkach dobrze się bawi, ale dla mnie kompletnie on nie przemawia. Dlatego że polega on na wzajemnym wyzywaniu się i używaniu brzydkich słów, bo hehe, takie to śmieszne, że ktoś kurwą rzuci. Nie powiem, taki ostrzejszy żart MOŻE być śmieszny, jeśli jest traktowany z umiarem i wyczuciem, a i jednego, i drugiego w tej narracji moim zdaniem brakuje. To po prostu rynsztokowy humor w nieco wygładzonej wersji.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Jeśli coś wypada tu nieco lepiej w stosunku do części pierwszej to być może ustanowienie bohaterów. W tomie pierwszym nie czułam kompletnie ich charakterów i byli dla mnie raczej niepotrzebną masą – gdyby Kociołek wędrował tylko z jednym towarzyszem, efekt byłby ten sam lub podobny. Tutaj w końcu troszeczkę ich poczułam, faktycznie ta drużyna się tutaj jest widoczna nieco bardziej, ale jak na powieść właśnie o zespole dalej jest dość marnie. Te postacie są swoimi klasami postaci, a nie indywidualnymi charakterami. Nie mam nic przeciwko, by bohaterów tworzyć wokół jakiś ogólnych konceptów, ale jednak jakaś odrobinka głębi jednak by im się przydała. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Ja naprawdę rozumiem, czemu ta książka się może podobać. Jest napisana lekkim stylem. Nie jest zbyt wymagająca i pozwala na pewne odcięcie się, jeśli kogoś akurat wciągnie. To bezpieczny wybór, w którym raczej nikt nie zginie, będzie (mimo humoru) dość puchato i klasycznie, bez królujących obecnie w fantasy romansów/erotyków. I jeśli ktoś właśnie tego szuka – proszę bardzo, to jest taka książka. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Mnie jednak brakuje w niej jakiegoś ciężaru, czegokolwiek więcej, czy to w stylu, fabule, czy kreacji bohaterów. Oczekuje od fantastyki, że zaskoczy mnie czymś kreatywnym, ładnym, ciekawym – a w „Głodnej puszczy”, tak jak i w poprzedniej części z serii tego nie znalazłam. Dlatego przynajmniej na razie twórczość tego autora odpuszczam… chyba że znów „przypadkiem” kupię jego książkę w dużej promocji, jak to było z tym tomem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="white-space-collapse: preserve;"><br /></span></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggqTNtncg1e8KgVSFlzeea2YmoVPXbR6BrW8J6-9x3MTEH78TRqlEu7WO4uuS3SaMBEV5Y2jpVBfsI81KWM5Nnu99XioIWxvd9woJ0U_gj5HbYjZNozmsCtPjTmefhLgXLkmcy4DoO_mNu2XeHfcb2T1we96EZw_e8lMIcDNkrMIXeZ_NcDni0LeEXsBtf/s2500/258.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggqTNtncg1e8KgVSFlzeea2YmoVPXbR6BrW8J6-9x3MTEH78TRqlEu7WO4uuS3SaMBEV5Y2jpVBfsI81KWM5Nnu99XioIWxvd9woJ0U_gj5HbYjZNozmsCtPjTmefhLgXLkmcy4DoO_mNu2XeHfcb2T1we96EZw_e8lMIcDNkrMIXeZ_NcDni0LeEXsBtf/w640-h426/258.png" width="640" /></a></div><p></p><br /></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-84136290129375728202024-01-14T12:14:00.005+01:002024-01-14T12:14:20.687+01:00Mitologie Andrzeja Sapkowskiego: podstawy mitologii w Wiedźminie<span id="docs-internal-guid-2a9dc9ba-7fff-dd2d-84df-e596304497ec"><span id="docs-internal-guid-ea9290ed-7fff-784f-d61f-4471fde8f275"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhefaK8QZj-7_k8cUXofY0FkeKp-fQ0vDoqKs-E5jYGiaCoo7AjmL45lhRQkGhJTpRbgfdW0ng6_gy9abcfdwJgYaj4oPV4tAnURzYN_gLvnCfgZjMTTl4KpiISUmwF-YgaCPuc4qj38JPpPv288m3J2vrzrKMKABJfnSt0OOvJ6Izj7Y2eK5Hs_RZkMB7x/s2500/250.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhefaK8QZj-7_k8cUXofY0FkeKp-fQ0vDoqKs-E5jYGiaCoo7AjmL45lhRQkGhJTpRbgfdW0ng6_gy9abcfdwJgYaj4oPV4tAnURzYN_gLvnCfgZjMTTl4KpiISUmwF-YgaCPuc4qj38JPpPv288m3J2vrzrKMKABJfnSt0OOvJ6Izj7Y2eK5Hs_RZkMB7x/w640-h426/250.png" width="640" /></a></div><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span><p></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Fani fantastyki stosunkowo często ruszając na studia, chcą pisać o swoim ulubionym gatunku. Wtedy jednak pojawia się problem dotyczący źródeł, których aż tak dużo znowu nie ma, zwłaszcza jeśli chodzi o polską literaturę. I tak na pomoc przychodzą takie książki jak „Mitologie Andrzeja Sapkowskiego” Elżbiety Żukowskiej.</span></p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgfna-CPOGPlFrpUYy3Cx0PAEsnOSW1bLvdL5AUSzDPpRk_PujJ5xZcoLhpcaiko9Y7ukxMa5H-2oHx1i0w9N8zOAez895atcAp45J8VqmAk7dm2yqZIP-Gj545k19_A_pnsZVaffv93ChVWqNyZ5PTy1ngdhKhfSyGY-yTASpxglP1EYuMtZb1Abf-mFLw" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="" data-original-height="509" data-original-width="355" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgfna-CPOGPlFrpUYy3Cx0PAEsnOSW1bLvdL5AUSzDPpRk_PujJ5xZcoLhpcaiko9Y7ukxMa5H-2oHx1i0w9N8zOAez895atcAp45J8VqmAk7dm2yqZIP-Gj545k19_A_pnsZVaffv93ChVWqNyZ5PTy1ngdhKhfSyGY-yTASpxglP1EYuMtZb1Abf-mFLw" width="167" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Mitologie Andrzeja Sapkowskiego<br /></i>Elżbieta Żukowska<br />wyd. Gdański Klub Fantastyki, 2011</td></tr></tbody></table><p></p></span><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; text-indent: 42.5197pt; white-space-collapse: preserve;">Tak po prawdzie ta niedługa książeczka to właśnie jest… praca magisterska z 2006 roku. Została wydana przez Gdański Klub Fantastyki w ramach cyklu Anatomia Fantastyki i to u nich tę książkę można dostać; osobiście kupowałam ją przez portal Allegro i z tego co widzę, jest tam wciąż dostępna. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">To nie jest żadne wybitnie odkrywcze dzieło, czy wchodzące w tematykę szczególnie głęboko. Autorka omawia pokrótce mitologię słowiańską, celtycką i germańską, a także charakteryzuje ogólne mityczne założenia i pokazuje elementy, które Sapkowski wykorzystał w swoim cyklu o Wiedźminie. Mam więc poczucie, że to praca skierowana do dwóch typów osób.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Po pierwsze, do osób, które kompletnie nie są w temacie i nie wgłębiały się nigdy bardziej w mitologię. Dla których historia o Geralcie to synonim mitologii słowiańskiej, albo po prostu chcą wiecieć więcej, będąc np. świeżo po lekturze cyklu. Wówczas prosto, jasno i na temat zdobędą podstawowe informacje, które pozwolą przejść w poszukiwaniach dalej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Po drugie, dla osób, które same podobną pracę piszą i potrzebują źródeł. Wówczas nie tylko po prostu można podać tę książkę w liście przypisów i wykorzystać Żukowską w swojej pracy, ale również zainspirować się jej przypisami i sprawdzić źródła, do których autorka dotarła. A dzięki temu, że nie jest to pozycja długa, to na pewno przebrnięcie przez nią nie zajmie zbyt dużo czasu, co przecież przy pisaniu tego typu prac jest niezmiernie istotne.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Sama nie czuje, bym dowiedziała się z tej książki czegoś szczególnie nowego, ale że tego typu źródła zbieram i czasem nawet do nich wracam, to cieszę się, że mam ten tytuł na półce. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="white-space-collapse: preserve;"><br /></span></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIJJFEc7ZeSeZfEPR93uJgPxC7rAeTSto__WhWkGcJFXUV-9ft9uR6Dfj0xfNXO0lCBoTOfKFYASFLD79CPZdA2GS-FNv66qRUMTwsVfg4QsN72RhoSqSoTeQ0YUzpZDtAzN-C_wo3F5JEaoIMN6Q-2g5C5v9aHZsj0nZr8EVdb5Qset76MnKCy4-1-xGN/s2500/251.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIJJFEc7ZeSeZfEPR93uJgPxC7rAeTSto__WhWkGcJFXUV-9ft9uR6Dfj0xfNXO0lCBoTOfKFYASFLD79CPZdA2GS-FNv66qRUMTwsVfg4QsN72RhoSqSoTeQ0YUzpZDtAzN-C_wo3F5JEaoIMN6Q-2g5C5v9aHZsj0nZr8EVdb5Qset76MnKCy4-1-xGN/w640-h426/251.png" width="640" /></a></div><p></p><div><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></div></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-67163619943161342432024-01-08T15:58:00.000+01:002024-01-08T15:58:00.306+01:00Książę mafii: Blanka Lipińska w wersji YA<p><br /></p><br /><span id="docs-internal-guid-ad7857d4-7fff-d8a9-f360-8bef10765c98"><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Ava ma siedemnaście lat i przenosi się do nowej szkoły w Los Angeles. Marzy o tym, aby być zwyczajną, lubianą dziewczyną, na którą nikt nie zwraca niepotrzebnej uwagi. Szybko jednak okazuje się, że przykuwa wzrok Samuela Westona, księcia lokalnej mafii. </span></p><div style="text-align: center;"><br /></div><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">„Książę mafii” to kolejna książka, za którą zabrałam się w ciemno, szukając czegokolwiek lekkiego do czytania przed snem. Absolutnie nie spodziewałam się jednak, że powieść Mathie Rocks będzie aż tak kiepska, że zatrzymam się na niej na dobrze ponad miesiąc.</span><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtbUbriOud3BDBe8C2WRxr6NrqjpIwB58K2ed2s5CYjPcFxHPi1LnQfUmNgooWR2XQtCZ7PvToPr3njIAaPEu279odhXstUVTtgpjZ-EcG-mZzxBShLUopz7VwAbRxsR5VdDEm9bU6uPZkw_ht-9ocRhuWy4SxkjEKWYjKhtEJ9H8cQJDk0oIEYkfmebfy/s500/998556-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtbUbriOud3BDBe8C2WRxr6NrqjpIwB58K2ed2s5CYjPcFxHPi1LnQfUmNgooWR2XQtCZ7PvToPr3njIAaPEu279odhXstUVTtgpjZ-EcG-mZzxBShLUopz7VwAbRxsR5VdDEm9bU6uPZkw_ht-9ocRhuWy4SxkjEKWYjKhtEJ9H8cQJDk0oIEYkfmebfy/w141-h200/998556-352x500.jpg" width="141" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Książę mafii<br /></i>cykl <i>High School Tales</i>, t. 1<br />Mathie Rock<br />wyd. Znak, 2022<br /><br /></td></tr></tbody></table></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Ta powieść jest w moim odczuciu napisana tak kiepsko, że bardzo szybko staje się denerwująca. Fabule brakuje sensu i wiarygodności choćby na filmowym poziomie, a pomiędzy bohaterami po prostu nie na żadnej chemii.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Chyba według założenia autorki, miał to być typowy romans z relacją typu hate-love. Dostajemy więc nieco zadziorną i niepokorną Avę oraz chłopaka, który uważa, że wszystko należy do niego. Samuel jest niezwykle toksyczną postacią, która zachowuje się względem protagonistki wręcz niewybaczalnie. Ava nie ma najmniejszego powodu, aby chłopaka lubić, jednak mimo wszystko coś (czyli wygląd) jej mu w nim imponuje. Niemniej, przez prawie pierwszą połowę książki Weston jest dla niej po prostu bardzo niemiły, jednocześnie szybko uznając ją za swoją własność. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">I przyznaje, że tę pierwszą część książki męczyłam najdłużej. To segment, w którym każda kolejna scenki wygląda podobnie do poprzedniej. Samuel robi coś nieprzyjemnego protagonistce, ona się wścieka, kłócą się, on uznaje ją za swoją i idą dalej. Oczywiście przy regularnym przypominaniu czytelnikowi, że Weston jest dojrzalszy niż przeciętny nastolatek (czego absolutnie nie widać) i zdecydowanie na tle takowego się wyróżnia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Gdy fabuła zaczyna nieco bardziej się rozkręcać, staje się odrobinę bardziej zjadliwa, ale nie mniej głupia i naiwna. Nie jestem w stanie uwierzyć w takie przedstawienie mafii; działania bohaterów często są irracjonalne, a miłość, która powoli rozkwita pomiędzy Avą i Samuelem jest kompletnie niewiarygodna. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Sam styl autorki też brzmi raczej dość amatorsko. Jest prosty i lekki, ale zarazem dla mnie naprawdę męczący. Jedynym chyba z niewielu plusów jest to, że mimo pojawiających się w fabule trupów, nie ma w niej scen erotycznych, co w teorii daje nam „365 dni” Blanki Lipińskiej w wydaniu dla nastolatków, chociaż biorąc pod uwagę toksyczność relacji przedstawionych w historii i tak chyba nie polecałabym tej powieści młodzieży jako dobrej lektury. Rzecz jasna, czytać nie zabronię: po prostu nie mam zamiaru jako takiej polecać.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Dopiero po fakcie zorientowałam się, że w moje ręce trafił kolejny „hit polskiego Wattpada”. Mój czytelniczy rok 2023 jest chyba właśnie pod znakiem takich książek, bo jakimś cudem ostatnio regularnie wpadają w moje ręce (tym razem kompletnie nieświadomie) i niestety, jak na razie żadnej z nich nie mogę nazwać po prostu dobrą książką. „Księcia mafii” rzecz jasna również nie, a biorąc pod uwagę, że wybrałam tę lekturę zupełnym przypadkiem, bez wcześniejszego riserczu czy wiedzy na jej temat, nie byłam przecież negatywnie nastawiona w stosunku do niej. </span></p><br /></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-77942407735180042662024-01-05T19:32:00.001+01:002024-01-05T19:32:00.142+01:00Tkając świt: uczcijmy mądrość Mai milczeniem<p><br /></p><span id="docs-internal-guid-fc690803-7fff-1d88-16d7-d2dd6a3190ce"><span id="docs-internal-guid-b7caf697-7fff-2baa-f542-99581ed4c05d"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">W świecie, w którym dziewczyna nie może być krawcem, niedołężny ojciec Mai zostaje wezwany do wzięcia udziału w konkursie na twórcę cesarskich strojów. Dziewczyna wyrusza w podróż zamiast niego w przebraniu własnego brata. Przed wyjazdem dostaje jednak od ojca nożyczki po swojej babce.</span></p></span><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUWpcyJSIi1mhHd2b3wHQnXttVwf-oGEgEvViPJt9wnTWEZMI7ZUS_7CpTDOSlSFiz5uEmO11xoe7WDWlSkMwo_rqRIXARMquM2aiJNsvVQxeUKNncVd7N-l5EVeol2lqN8WviOD3wBpmsfj0DQkvGlnXJ3QNT4D98odHNO2rh3nczqu3SfhQJHE2Y0PvC/s581/9788366657359.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="581" data-original-width="383" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUWpcyJSIi1mhHd2b3wHQnXttVwf-oGEgEvViPJt9wnTWEZMI7ZUS_7CpTDOSlSFiz5uEmO11xoe7WDWlSkMwo_rqRIXARMquM2aiJNsvVQxeUKNncVd7N-l5EVeol2lqN8WviOD3wBpmsfj0DQkvGlnXJ3QNT4D98odHNO2rh3nczqu3SfhQJHE2Y0PvC/w132-h200/9788366657359.jpg" width="132" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Tkając świt<br /></i>cykl <i>Krew gwiazd</i>, t. 1<br />Elizabeth Lim<br />wyd. We need YA, 2021</td></tr></tbody></table><br /><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">„Tkając świt” Elizabeth Lim to powieść, która zauroczyła mnie tytułem, a przez swoją okładkę pobudziła moją wyobraźnię. Gdy zaczęłam ją czytać, szybko okazało się jednak, że to będzie jednak raczej po prostu lekka lektura. A potem było tylko gorzej. Uwaga, nie mam zamiaru się w tym tekście ograniczać, więc ostrzegam — będą s p o i l e r y.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Sam początek wydawał mi się być może nieco naiwny, ale wprowadzał ciekawy motyw: główna bohaterka po prostu lubi i umie szyć. I na tym etapie nie miałam do powieści wielkich zarzutów. Problemy zaczęły się, gdy Maia trafiła do cesarskiego pałacu i zaczął się sam konkurs na krawca.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Przede wszystkim, choć narracja bezustannie pisze o talencie protagonistki, o jej wyjątkowości i miłości do szycia to jednak nie widać tego w fabule. Właściwie wszystkie udane projekty to dzieło zaczarowanych nożyczek odziedziczonych po babce. Nie czułam, aby Maia faktycznie była dobrą krawcową, aby miała realną szansę pokonać w szeregach dużo bardziej doświadczonych od siebie krawców i właśnie to sprawiło, że w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">W tym czasie okazuje się, że jeden z krawców jest szczególnie niebezpieczny. Maia poznaje też lorda czarodzieja (aka prawą rękę cesarza), Edana, który okazuje się sarkastycznym 500-letnim młodzieńcem. Ten poznaje jej tajemnice i przez czas trwania konkursu po prostu się z nią droczy. Ich relacja nie wydaje się szczególnie głęboka: ja odbierałam ją bardziej jako flirtowanie, które nie budowało jednak wspólnych wspomnień, czy większej więzi. Wkrótce o tym, że Maia jest kobietą, dowiaduje się również jej przeciwnik, który zachowuje to dla siebie (Maia ma świadomość, że on wie). Z kolei protagonistka wie, że jej przeciwnik używa magii do tworzenia swoich prac.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Finał konkursu sprawił, że prawie odłożyłam tę książkę. Okazuje się wówczas, że dzieło Mai było lepsze, ale i tak wybór pada na jej przeciwnika, na co ona zaczyna krzyczeć, zdradzać jego tajemnice, a on odwdzięcza się tym samym. Ten przejaw mądrości z jej strony uczcijmy akapitem milczenia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">…………………………</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Maia trafia do lochów i zamiast skupiać się na nadchodzącej egzekucji, wkurza się, że jej kumpel lord czarodziej nie zareagował. Co tam, że mogło mu również grozić skazanie. Że to nic by nie zmieniło. Czuje się zdradzona przez typa, który i tak powtarzał, że nie jest wcale jej przyjacielem. Co mnie jednak bolało bardziej — nikt nie wypomina jej, jak głupią decyzję podjęła w trakcie finału. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">W każdym razie, następnie okazuje się, że jednak uratowały ją magiczne nożyczki i cesarz uznaje, że to jednak ona będzie dla niego szyć. Edan wymazuje wspomnienia o tym, że Maia to dziewczyna ze wspomnień wszystkich poza cesarzem, a następnie krawcowa dostaje kolejne zlecenie: ma uszyć trzy suknie, używając mitologicznych składników, które sama musi zdobyć. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">W tym momencie Edan przestaje zachowywać się logicznie. Mimo że prawie nie zna Mai i tak łamie wolę cesarza i wyrusza razem z nią. Już samo to jest głupie, ale to jeszcze nie jest wszystko. Mianowicie, jako czarodziej, Edan musi być związany z jakimś panem, który ogranicza jego moc. Im bardziej magiczny sługa się oddala, tym bardziej słabnie jego moc, aż dochodzi do momentu, w którym zmienia się on w zwierzę do czasu powrotu. Cesarz jest oczywiście panem Edana. W związku z czym ten typ wyruszył w podróż z nieznajomą, wiedząc, że i tak dość szybko przestanie mieć możliwość, by realnie jej pomagać. No gratulacje.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Na tym etapie (to ok. ½ książki) powieść zmienia się w romans z elementami przygodowymi. Edan dość szybko z sarkastycznego gościa zmienia się w kochającego i czułego chłopaka z tragiczną przeszłością, który jako dziecko jadł głównie trawę i piach (tak było, nie kłamię). Maia wkurza się i krzyczy na Edana, bowiem to dojrzały sposób na przyjęcie informacji, że koleś nie chce się wiązać, bo nie jest wolną jednostką i wie, że to nie byłoby rozsądne. A potem protagoniści niby wykonują zadanie, ale jest wielka tragiczna drama i cliffhanger zapowiadający kolejny tom.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Przy okazji, w trakcie podróży postacie przemierzają sobie pustynie. Mimo że jest na niej gorąco, jadą za dnia, ale Maia tylko lekko się poci (po pustyni z tego co wiem, raczej porusza się nocą). Ale widzi, że Edanowi to nie przeszkadza, w związku z czym pyta się go, czy lubi pustynie. Ten odpowiada, że no w sumie to nie. Dlaczego, zadaje mądre pytanie Maia. Bo pustynia jest gorąca. XD Nie wiem, czemu redaktor nie usunął tego błyskotliwego dialogu. Ach, potem się okazuje, że Edan czuje tylko skrajne temperatury, więc to po prostu był sposób na zwinne wprowadzenie ekspozycji przez autorkę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">To absolutnie nie jest najgorsza powieść, jaką czytałam. Ot, przeciętniaczek, schematyczny, raczej głupiutki i trzymający się na ślinę, ale dalej funkcjonujący w powiedzmy, sensownych ramach. Dlatego rozumiem, jeśli komuś się podoba — to może być miła i lekka lektura. Z tym że dla mnie jednak tych głupotek było zbyt dużo, relacja bohaterów zbyt płytka (moim zdaniem książka nigdy nie rozbudowuje jej tak, by była wiarygodna), a styl i warsztat autorki za słabo rozwinięty. Rozumiem jednak, że jest to debiut, może jej kolejne dzieła są lepsze, acz chyba w najbliższym czasie tego nie będę sprawdzać. </span></p><div><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></div></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-38706783565685754092024-01-02T15:20:00.000+01:002024-01-02T15:20:00.143+01:00Dni ostatnie: krwawe opowiadanie z czarnym humorem<p> <br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjysdsAjOT7Vpesn9U4KCATNV70flzpEdFMxBudMRpymnCWFWbbxAXr5JzNS1cuxERZZJPWf6xghkW4xXAAf31Pwu6AMeLiS0IDwF3cTibgGmFhxdytpVdt9ezGTehU_DEa0IURTwuOI8qfkCwAZ5c6v-GDW_oJYIons1PrXO2pFCvVQXlSU4hf58aMY9R7/s2500/239.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjysdsAjOT7Vpesn9U4KCATNV70flzpEdFMxBudMRpymnCWFWbbxAXr5JzNS1cuxERZZJPWf6xghkW4xXAAf31Pwu6AMeLiS0IDwF3cTibgGmFhxdytpVdt9ezGTehU_DEa0IURTwuOI8qfkCwAZ5c6v-GDW_oJYIons1PrXO2pFCvVQXlSU4hf58aMY9R7/w640-h426/239.png" width="640" /></a></div><p></p><span id="docs-internal-guid-0b7e0001-7fff-e3b7-0877-0d3adee7a3aa"><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Kline jest byłym detektywem, który w trakcie ostatniej swojej akcji stracił dłoń. Pewnego dnia zaczynają zgłaszać się do niego inni, obiecując ofertę nie do odrzucenia. Gdy bohater nie zgadza się, zostaje porwany i zmuszony do rozwiązania zagadki tajemniczej sekty, której członkowie amputują swoje kończyny w imię wiary.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"></p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjod_aW4GALjGbueVDVdUJdiSqT1TEW220pJILuEKB1q63fNBYccqPMtaQt6XSAsJd8L7DB-OMKVliNOREww0dxisjn_Mcx0C_s1YeQSTeka34Y2aUklUGOwDv3gECl6oDUgP6lOAWu6-_jQRAciN0-gE4tkq2suRaaSOx3bSMDBIjdSrhgi0ViyD-SX7eA/s500/976861-352x500.jpg" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjod_aW4GALjGbueVDVdUJdiSqT1TEW220pJILuEKB1q63fNBYccqPMtaQt6XSAsJd8L7DB-OMKVliNOREww0dxisjn_Mcx0C_s1YeQSTeka34Y2aUklUGOwDv3gECl6oDUgP6lOAWu6-_jQRAciN0-gE4tkq2suRaaSOx3bSMDBIjdSrhgi0ViyD-SX7eA/w141-h200/976861-352x500.jpg" width="141" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Dni ostatnie<br /></i>Brian Evenson<br />wyd. Mag, 2022</td></tr></tbody></table><br /><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span><p></p><div style="text-align: center;"><br /></div><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">To w teorii nie jest książka, która powinna się podobać, a jednak – „Dni ostatnie” Briana Evensona zapadną mi na dłużej w pamięć i to zdecydowanie w pozytywny sposób, chociaż nie są w całości równym dziełem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Powieść została wydana przez wydawnictwo Mag w ramach serii horrorów. Warto się tu chyba nad tym na chwilę zatrzymać. Pod względem gatunku dla mnie to połączenie historii grozy z kryminałem, jednakże, choć wydawca czytelników do tego przyzwyczaił, nie ma tu za bardzo elementów fantastycznych. Można je sobie dopowiedzieć, są gdzieś tam sugerowane, ale zdecydowanie nie jest to horror z duchami, demonami i istotami z innych światów. Nie jest to wada, jednak po prostu uważam, że warto to nadmienić.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">„Dni ostatnie” początkowo nie były powieścią, a opowiadaniem pod tytułem „Bractwo Okaleczonych”. Po sukcesie krótszego tekstu autor postanowił go rozwinąć i stworzył coś, co nadawało się do szerszej dystrybucji jako solowe dzieło. Jak najbardziej rozumiem to podejście pod względem biznesowym, jednak uważam, że po tym pierwszym segmencie widać mocny spadek jakości tekstu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Zaczynamy bowiem od opowieści trzymającej w napięciu i dynamicznej. Takiej, która jest dość brutalna i chwilami wręcz obleśna, ale w ten popkulturowy sposób. Nie ma tu nadmiaru przekleństw, jest za to czarny, często dość absurdalny humor, który przełamuje całość i sprawia, że da się to czytać z przyjemnością, mimo raczej nieprzyjemnego tematu. Zamknięcie tego segmentu też jest trafione w punkt i moim zdaniem ten tekst naprawdę nie wymagał rozwinięcia. Był piękny w swojej pierwotnej formie, świetnie zamykając wszystkie wątki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Drugi segment, choć dalej dość lekki w stylu, był już nieco bardziej rozlazły, powtarzalny, nudnawy. Trzymał jakiś poziom, ale naprawdę w moim odczuciu odstawał jakością od pierwotnego opowiadania. Z doświadczenia wiem, że to częsta przypadłość opowiadań rozwijanych w podobny sposób, ale z drugiej strony gdyby autor tego nie zrobił, nie miałabym okazji poznać samego opowiadania, a ono samo w sobie było tego warte.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Warto dodać, że styl Evensona jest raczej prosty, konkretny, bez nadmiaru opisów. Nie należy do tych najbardziej charakterystycznych, ale nie przeszkadza w czytaniu i moim zdaniem świetnie sprawdził się w przypadku tego typu bądź co bądź rozrywkowej historii.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">To zdecydowanie nie jest powieść dla wszystkich. Słyszałam już opinie, że ta historia jest bardzo krwawa, brutalna i tak kiepska, że nie powinna zostać wydana. Nie zgadzam się z tym, ale rozumiem, że jeśli ktoś nie tego spodziewa się po lekturze, mógł poczuć się cóż, nieco zdziwiony. Ale dla tych, którzy szukają właśnie czarnego i krwawego humoru, a także nie mają nic przeciwko sektom podanym w mocno popkulturowy sposób, to ta powieść może być nie lada gratką. </span></p><div><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtYv_Ae5j182m9ex2CmT52NloQ7K121ZoaVgoAJZAy0uViKx6CIo6W4evAygAqeIO3mt6w20MQQDY69dW6dY1W1_WwIZoR5WCqlv9gYMrCRJO0wiNRMNWIP5bpWk_c1_hlRcaX1Wehq5mYqN0mzHeTPoU_Mbqv6kdxkw6P-J2C4TKVAX3K4TSaansGbUQF/s2500/240.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtYv_Ae5j182m9ex2CmT52NloQ7K121ZoaVgoAJZAy0uViKx6CIo6W4evAygAqeIO3mt6w20MQQDY69dW6dY1W1_WwIZoR5WCqlv9gYMrCRJO0wiNRMNWIP5bpWk_c1_hlRcaX1Wehq5mYqN0mzHeTPoU_Mbqv6kdxkw6P-J2C4TKVAX3K4TSaansGbUQF/w640-h426/240.png" width="640" /></a></div></div></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-30985840268356566302023-12-30T16:20:00.001+01:002023-12-30T16:20:00.136+01:00Legendy i latte: łowczyni przygód otwiera kawiarnie<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaebKeR-OJTjpLw3cj7zSWOn1ostX-FOKPFtwCQoZ_CTfYyF2dVfZrLsweDLvC5G6xbSQ1xliQiJt6cP6oYDxMAMOeVmUISE5UDYHnXZ1s1LhGawPUIkcLO7MA6YOz-UZjosgup9_HosN6VOS4MM0kOVimSkyIXU1frgyF6HYcYz3lWoEbRF_wtzdylaQA/s2500/242.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaebKeR-OJTjpLw3cj7zSWOn1ostX-FOKPFtwCQoZ_CTfYyF2dVfZrLsweDLvC5G6xbSQ1xliQiJt6cP6oYDxMAMOeVmUISE5UDYHnXZ1s1LhGawPUIkcLO7MA6YOz-UZjosgup9_HosN6VOS4MM0kOVimSkyIXU1frgyF6HYcYz3lWoEbRF_wtzdylaQA/w640-h426/242.png" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><span id="docs-internal-guid-296fd0ab-7fff-49e6-a3d2-d586a7580c4e"><span id="docs-internal-guid-67bb09ce-7fff-c4f3-bccf-b7890d1c0ad8"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Viv to orczyca, najemniczka i poszukiwaczka przygód. Postanawia jednak zakończyć swoją karierę, próbując czegoś nowego. Opuszcza swoją drużynę, aby otworzyć kawiarnię w mieście, które nawet nie wie, co to kawa.</span></p></span><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"></p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzaAEikwYpPCPKZtKd31lab0TC37gmmZ9-ah7xPf4DvzcSnTKxZ_Cx19pEgLEck-9Vmko2AnxrJquJPQKKehmTBHr_NWS183ORl0uCBWalLa5ShqR4c7YkX8vdN8Fb35T-wTDmRahsp-USZ8jdeQy9hZyCoynzk5YD1oV44SYL2hromTAO96ejJdHhisL7/s500/1050897-352x500.jpg" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzaAEikwYpPCPKZtKd31lab0TC37gmmZ9-ah7xPf4DvzcSnTKxZ_Cx19pEgLEck-9Vmko2AnxrJquJPQKKehmTBHr_NWS183ORl0uCBWalLa5ShqR4c7YkX8vdN8Fb35T-wTDmRahsp-USZ8jdeQy9hZyCoynzk5YD1oV44SYL2hromTAO96ejJdHhisL7/w141-h200/1050897-352x500.jpg" width="141" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Legendy i latte<br /></i>Cykl <i>Legendy i latte</i>, t. 1<br />Travis Baldree<br />wyd. Insignis, 2023</td></tr></tbody></table><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span><p></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Przytulna, lekka fantastyka, która przy okazji trzyma pewien poziom to coś, co sprawdza się doskonale zawsze, nie tylko jesienią. Jednakże nie łatwo jest znaleźć taką, która przy tym byłaby po prostu naprawdę dobrą i wciągającą książką. „Legendy i latte” Travisa Baldree chyba jednak nawet nie próbowały ponad pewną przeciętność wyjść, w związku z tym, choć to lektura całkiem sympatyczna, to jednak chciałabym, aby było w niej troszeczke więcej „czegoś”.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">To doskonały przykład obyczajowego fantasy. Takiego, który opisuje po prostu zwykłe życie niby magicznych stworzeń. Dostajemy więc raczej generyczny świat wyjęty z rozgrywki RPG, którego nie trzeba szczególnie przedstawiać, bo to nie on jest tutaj istotny. Autor wyraźnie wie, z czym to się je i dobrze czuje się w takich realiach, więc przedstawia je wystarczająco dobrze, skupiając się na głównej bohaterce oraz na tym, jak rozwija ona swój interes.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">„Legendy i latte” to nie jest powieść o jakiejś bardzo skonkretyzowanej fabule, która w jakiś sposób trzyma w napięciu. To naprawdę prosta, obyczajowa historia, w której Viv po prostu tworzy kawiarnie. Obserwujemy najpierw jak ją kupuje, remontuje, zatrudnia kolejne osoby, sprzedaje kawę… W międzyczasie zaczyna zaprzyjaźniać się z częścią postaci, a w tle pojawia się prościutka intryga, która pozwala autorowi nieco podkręcić akcję na samym końcu i domknąć powieść jako całość. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Biorąc pod uwagę, że mamy tu do czynienia z debiutem, historia jest napisana naprawdę poprawnie. Czyta się ją lekko i miło. Baldree stawia przy tym raczej na ogólnie poczucie ciepła w tekście, niż na rzucacie żartami, jak to robi na przykład Marcin Mortka w „Nie ma tego złego”. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Niemniej, jak już wspominałam, mi w tej historii po prostu brakuje „czegoś”. I „tym czymś” mogłoby być naprawdę wszystko: bardziej wyrazisty styl, lepsza chemia pomiędzy bohaterami, nieco mocniej zawiązana intryga. Coś, co naprawdę wyróżniłoby tę powieść na tle podobnej fantastyki i sprawiłoby, że trudno o niej zapomnieć. Coś, dzięki czemu „Legedny i latte” byłyby czymś nieco więcej, niż książkowym symulatorem zakładania kawiarni, w trakcie którego odblokowuje się kolejne rodzaje kaw i ciasta, które można dodać do menu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Co chyba warto zauważyć, choć to pierwszy tom z serii to powieść sama w sobie jest zamkniętą całością. W związku z czym bez problemu można potraktować ją po prostu jako jedyne spotkanie z bohaterami, jeśli akurat ktoś nie przepada za cyklami.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Z tego też powodu w moim odczuciu to kolejna dość generyczna historia, która niewiele do mojego w życia wnosi i w którą nie wkręciłam się na tyle, aby móc o niej powiedzieć, że zagwarantowała mi sporo dobrej rozrywki. Nie oznacza to jednak, że inne osoby się w nią nie wkręcą i nie będą się przy niej dobrze bawić, także jeśli przedstawiony przeze mnie opis powieści Wam odpowiada to być może „Legendy i latte” akurat Wam sprawią trochę radości.</span></p><div><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl5MEgninLsuJmRInuY2DPaplSt72KNksfmn8F9uNynJhyphenhyphenGnn6ebjie7q3LhoR35P3BeK1kQIOY73hSE7zMxlf-sEEQgkAOOFx-iMPrerGE00cjbZVOAkCjOF6couKqsF7a-eQ76HI-xfNzDm8PXcWtwj3a7uaH0TGUJ6_Z3Y_37UM6GNi71x0Fr48-LV_/s2500/243.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl5MEgninLsuJmRInuY2DPaplSt72KNksfmn8F9uNynJhyphenhyphenGnn6ebjie7q3LhoR35P3BeK1kQIOY73hSE7zMxlf-sEEQgkAOOFx-iMPrerGE00cjbZVOAkCjOF6couKqsF7a-eQ76HI-xfNzDm8PXcWtwj3a7uaH0TGUJ6_Z3Y_37UM6GNi71x0Fr48-LV_/w640-h426/243.png" width="640" /></a></div></div></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-81050457043421119352023-12-27T23:05:00.000+01:002023-12-27T23:05:00.139+01:00Wracać wciąż do domu: albo do Le Guin po latach<span id="docs-internal-guid-dc80f836-7fff-e518-5c58-60ad40fe21c0"><span id="docs-internal-guid-0ceacf43-7fff-3937-6c80-0a694b347909"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXBUlM8LcN54M-B6uNqU-fcL4WllXgsUta11VwWLKYbbTv_FllhLQBMNYZQclGxK6YlTiMzFeTJBM30DwVK6j2VfYGwSDZ-_s-JA2OceYGHTz-r_oZ7uMVBEZYywvm-uqhuyqp0mI5g_7SMMSPjqCjEvfQpcLrh5PJZkR4nMUE9HnoxPWvR_wH6PHFqXnT/s2500/247.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXBUlM8LcN54M-B6uNqU-fcL4WllXgsUta11VwWLKYbbTv_FllhLQBMNYZQclGxK6YlTiMzFeTJBM30DwVK6j2VfYGwSDZ-_s-JA2OceYGHTz-r_oZ7uMVBEZYywvm-uqhuyqp0mI5g_7SMMSPjqCjEvfQpcLrh5PJZkR4nMUE9HnoxPWvR_wH6PHFqXnT/w640-h426/247.png" width="640" /></a></div><br /><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span><p></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Po latach wróciłam do twórczości Ursuli Le Guin. „Wracać wciąż do domu” to ok. 1200-stronnicowy omnibus, który zawiera tytułową powieść, zbiór opowiadań „Międzylądowania” oraz trylogię „Kroniki Zachodniego Brzegu”. Jako że to książka długa, a moje ostatnie spotkanie z tą autorką było dość męczące, odkładałam jej lekturę, ile wlezie i swoje na mojej półce przeleżała. Ale jak się okazało, nie do końca słusznie. </span></p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCPxz2N9QjYcnZvkG3yHCmUapQL1vYkFI96rZdjoZ8EfHlzV2MinLI5fC-b9pApj97e0dCvTWxqAniN383Cq5hcfFW5nKgpESi2_hxEE13b8qHirKfpaWoLICoDeFd6I7ztaRCfO8wBwnGvCxwEoFcWJUf0lnOgtndxX6J3573ZR_YpxmMVpkvFA3ZVMs_/s616/9788381238854.jpg" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="616" data-original-width="400" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCPxz2N9QjYcnZvkG3yHCmUapQL1vYkFI96rZdjoZ8EfHlzV2MinLI5fC-b9pApj97e0dCvTWxqAniN383Cq5hcfFW5nKgpESi2_hxEE13b8qHirKfpaWoLICoDeFd6I7ztaRCfO8wBwnGvCxwEoFcWJUf0lnOgtndxX6J3573ZR_YpxmMVpkvFA3ZVMs_/w130-h200/9788381238854.jpg" width="130" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Wracać wciąż do domu<br /></i>Ursula K. Le Guin<br />wyd. Prószyński i S-ka, 2018</td></tr></tbody></table><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span><p></p></span><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Tę książkę można właściwie podzielić na pół. Pierwsza połowa to fabularna trylogia, druga zaś to dzieła nieco bardziej… cóż, koncepcyjne? Chyba tak mogę to określić. Poszczególne jej części są więc zupełnie inne, ale pewne dla mnie jest jedno – styl pisania Ursuli Le Guin jest bardzo, ale to bardzo charakterystyczny. Mam wrażenie, że gdybym dostała jakiś jej tekst, nie wiedząc, czyj jest, bez większego problemu zgadłabym, kto go napisał.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Le Guin tworzy trochę tak, jakby pisała kronikę. Niezależnie od tego, jaką historię opowiada i czy w ogóle jest to historia, to zawsze stoi jakby z boku. Przy tym ma niezwykle ładne, wręcz poetyckie pióro. W swoich historiach nie skupia się zaś na wielkich i potężnych bitwach, a raczej na tym, co z nich wynika dla zwykłych ludzi. Gdy w standardowej powieści fantasy główny bohater będzie wojownikiem, biorącym udział w starciach, tak u niej będzie to mieszkaniec wioski, która została napadnięta. To wszystko sprawia, że jej twórczość jest jednocześnie bardzo unikatowa, jak i czasem męcząca oraz zdecydowanie nie dla wszystkich. To po prostu inny sposób narracji niż ten, do którego współczesny czytelnik jest przyzwyczajony.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Należy jednak tu też dodać, że to autorka o unikatowej wrażliwości, która była świetną obserwatorką rzeczywistości. Z tego powodu poruszane przez nią problemy społeczne, czy proponowane rozwiązania na takowe zawsze są przynajmniej interesujące i zasługujące na to, by się nad nimi pochylić.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Jeśli chodzi o same jej prace zawarte w tym zbiorze, to zacznijmy najpierw od tych, które znajdują się na początku, czyli od młodzieżowej trylogii „Kroniki Zachodniego Brzegu”. To trzy powieści, skonstruowane trochę tak jak trylogia „Zamek” Diany Wynny Jones. Bohaterowie pojawiający się w tomie pierwszym spinają wszystkie trzy części, jednak poza właśnie tomem pierwszym nie grają pierwszych skrzypiec. Każda z tych powieści jest przy tym od siebie inna.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Pierwsza część, czyli „Dary” to dość obyczajowa opowieść o młodych ludziach z niezwykłymi mocami, którzy jakoś próbują sobie przeżyć w niewielkiej wsi. Rzecz ładna, poruszająca wątki rodzinne, choć bez szczególnie dużej akcji. Dla mnie osobiście była to po prostu dość komfortowa lektura, z takim zastrzeżeniem, że nie byłabym w stanie czytać takich rzeczy bezustannie; jednak chciałabym ciut więcej akcji.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Druga część, czyli „Głosy” podobała mi się najbardziej. To powieść osadzona w niegdyś naukowym mieście, które zostało podbite przez lud uznający słowo pisane za herezję. To historia o różnicach kulturowych, opowiadana z perspektywy nastolatki będącej potomkinią dwóch ludów. Odpowiadał mi tu zarówno klimat, ogólna tematyka, jak i rytm powieści, w której już nieco więcej się działo.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">„Moce” to zaś historia niewolnika, który zostaje z pewnych powodów zmuszony do wyruszenia w podróż. Choć jest najdłuższa z nich wszystkich i choć w teorii to historia podróży to sama miałam wrażenie, że najmniej mi wnosi do życia i szczerze mówiąc, zaczynałam się już przy niej męczyć. Jednak może to była też wina zmęczenia materiałem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Dwa kolejne dzieła to tak naprawdę opisy fantastycznych światów. I w tym przypadku mój osobisty problem z nimi polega na tym, że personalnie kompletnie mnie coś takiego nie interesuje. Oczywiście pojawiają się tam jakieś krótsze historie, jednak autorka skupia się tam na kreacji innych rzeczywistości, także z np. podaniem wierszy, opisów chorób, zwierząt etc. Jak najbardziej rozumiem, że mogą być osoby zafascynowane takimi publikacjami, ale to po prostu nie jestem ja; jeśli mam czytać o wyimaginowanych światach to wolałabym sięgnąć po książkę popularnonaukową, albo jakiś reportaż. Niemniej, jeśli ktoś właśnie czegoś takiego szuka, to w tym omnibusie to znajdzie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Jak się dla mnie okazało, nie taki diabeł straszny, jak go wspomnienia malują. Od dawna cenie sobie twórczość Le Guin, jednak moje poprzednie spotkanie z jej twórczością zakończyło się bodaj zastojem czytelniczym oraz lękiem przed ciężkością jej pióra. I chociaż zdecydowanie do najlżejszych nie należy, a jej wizje skupiające się tylko na kreacji światów kompletnie nie są dla mnie, to naprawdę doceniam i piękne pióro tej autorki, i jej spojrzenie na rzeczywistość. Choć nie dla każdego to zdecydowanie jest jakościowa fantastyka. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="white-space-collapse: preserve;"><br /></span></span><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSZxlh-QeYH0ZElnY-H6itCBqPYeRcbgxtsejfIhmc6abzoAobYol__Q_oOi06fcsrrvAzITar5CIFBGhlGxH2ICmYTQ_qNBq5xTdYVNfh2Br44f0iLHY7Sxp_onFzQCds11WaLPr89MW6rYSHnOolbPnAP9D3ZUwN4jVg6baIj3dbbBlpWZ8nOYMGQmWY/s2500/248.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSZxlh-QeYH0ZElnY-H6itCBqPYeRcbgxtsejfIhmc6abzoAobYol__Q_oOi06fcsrrvAzITar5CIFBGhlGxH2ICmYTQ_qNBq5xTdYVNfh2Br44f0iLHY7Sxp_onFzQCds11WaLPr89MW6rYSHnOolbPnAP9D3ZUwN4jVg6baIj3dbbBlpWZ8nOYMGQmWY/w640-h426/248.png" width="640" /></a></span></div><p></p><div><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variant-position: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></div></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-65139465888015575462023-12-24T13:58:00.001+01:002023-12-24T13:58:00.156+01:00Piękny drań: poznaje nowe erotyczne wody literatury<p> </p><span id="docs-internal-guid-56c6c321-7fff-2183-6025-f571c8dc8bf9"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Chloe jest utalentowana i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Jej szef, Bennet, jednak zdaje się tego nie zauważać, bezustannie źle ją traktując. Gdy jednak pewnego dnia zostają po spotkaniu sam na sam, dzieje się coś, czego kobieta kompletnie się nie spodziewała.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"></p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm3lKXCgrNcvRTtkrr--cd9wK3FtHUXBeeLG1vwPw1nBSreWVngT31kOcOMULPA414Mf8rndRcGsFCoUPZ73gSHmtpNW6cq5PvaYmemJHHS-ieQA6z2RminHICu74T5buoUjF1w6S0t-AiW-t2KL6KSp0TrLwdOK4jwT4u5g2qs5A1fQ5cmv3Sncung25q/s500/352226-352x500.jpg" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm3lKXCgrNcvRTtkrr--cd9wK3FtHUXBeeLG1vwPw1nBSreWVngT31kOcOMULPA414Mf8rndRcGsFCoUPZ73gSHmtpNW6cq5PvaYmemJHHS-ieQA6z2RminHICu74T5buoUjF1w6S0t-AiW-t2KL6KSp0TrLwdOK4jwT4u5g2qs5A1fQ5cmv3Sncung25q/w141-h200/352226-352x500.jpg" width="141" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Piękny drań<br /></i>Cykl <i> Beautiful Bastard</i>, t. 1<br />Christina Lauren<br />wyd. Zysk i s-ka, 2015</td></tr></tbody></table><br /><p></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Literatura erotyczna bez wątpienia nie jest tą, po którą standardowo sięgam, dlatego jej świat jest dla mnie czymś dość nowym. Nic więc dziwnego, że „Piękny drań” autorstwa duetu autorek ukrywających się pod pseudonimem Christina Lauren zagwarantował mi trochę unikalnych przeżyć… choć chyba nie takich, do których chciałabym w najbliższym czasie wracać.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Zwykle gdy w moje ręce trafiały powieści kręcące się wokół erotycznych tematów, przynajmniej próbowały one zbudować jakąś podstawową fabułę. Początek często zaczyna się dość niewinnie, poświęcając przynajmniej jeden-dwa rozdziały na rozstawienie pionków na szachownicy: na wyjaśnienie kto jest kim, na opisanie relacji. Gdy zaś dochodzi do pierwszego zbliżenia pomiędzy postaciami, często ten pierwszy opis jest dość rozbudowany.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">„Piękny drań” robi zaś to wszystko na odwrót. Po bardzo krótkim zarysowaniu tego, kim są bohaterowie, dostajemy scenę erotyczną, która jest nomen omen sceną co najmniej molestowania w pracy, tyle że protagonistce jakimś cudem całkiem się to podoba. Opis nie jest jednak bardzo szczegółowy i postacie dość szybko przechodzą do scenki obyczajowej, aby w kolejnej znów przejść do szybkiego numerku. I właściwie cała ta powieść zbudowana jest właśnie w ten sposób: dostajemy scenkę, w której bohaterowie się niby nie lubią, następnie pożądają siebie, nie potrafią się opanować, pojawia się raczej krótka scena erotyczna, a następnie znów się kłócą i w sumie to się nie lubią. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Biorąc pod uwagę konwencję „Pięknego drania”, nie jestem na tę książkę z tego powodu zła. Najzwyczajniej w świecie nie tego się spodziewałam. Czy tego typu budowanie erotycznego romansu mi odpowiada? Nie bardzo, nie uważam, by to była dobrze napisana książka, jednak jednocześnie nie żywię do niej jakiś wielkich, negatywnych emocji. Prędzej powieść Christiny Lauren trafia do mojej szufladki „tak złe, że aż czasem śmieszne”.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">No bo jak można się nie zaśmiać, gdy człowiek odkrywa, że ta poważna firma, w której pracują protagoniści, to w sumie zajmuje się nie wiadomo czym? Oryginalny tytuł tej książki (która była publikowana jako fanfiction „Zmierzhcu”) brzmiał „The Office” i uważam, że jest bardzo trafny — to w końcu jest jak serial pod tym samym tytułem, tylko w wersji książki dla dorosłych.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Albo jak można traktować sytuację, w której męski bohater przez cały dzień wymiotuje i czuje się po prostu źle przez zatrucie pokarmowe, a jako najlepszy lek na coś takiego traktuje przespanie się z Chloe na poważnie? Przynajmniej osobiście tego zrobić nie potrafię.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">„Piękny drań” to erotyk, którego celem jest przede wszystkim zaspokojenie pewnych fantazji. Ta książka w żadnym razie nie jest i nie próbuje udawać dobrej literatury. Z tego powodu akceptuje ją taką, jaka jest, nawet mimo przedstawienia toksycznej relacji bohaterów w dobrym świetle. W końcu to po prostu pewna konwencja, literatura dla dorosłych, która właśnie taka miała być. Czy to oznacza, że tę książkę lubię? Absolutnie nie. Ale rozumiem, jeśli realizuje czyjeś fantazje i pozwala odciąć się od rzeczywistości. </span></p><div><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></div></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-81096968886845533262023-12-20T19:13:00.000+01:002023-12-20T19:13:00.152+01:00Minas Warsaw: trzecia szansa dla Magdaleny Kozak<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYDyi4Y6pFDsw-b6DMnavNSy_VR8VOzR2JZcqRoJuySwy61SA8Ywgj-gOKnX8gio905e4YW99yJgWgkDfrQciqh0BeJoJCbXUv0Zdy3LJf4RkOqcGzqjM1ikL2UOEqi0ykYMOgn6CSmNeKDdwKaLB6xxM6Z8ZsDs_2jXoV_Yu1J6prp0Amx5u4l7cL1WNP/s2500/236.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYDyi4Y6pFDsw-b6DMnavNSy_VR8VOzR2JZcqRoJuySwy61SA8Ywgj-gOKnX8gio905e4YW99yJgWgkDfrQciqh0BeJoJCbXUv0Zdy3LJf4RkOqcGzqjM1ikL2UOEqi0ykYMOgn6CSmNeKDdwKaLB6xxM6Z8ZsDs_2jXoV_Yu1J6prp0Amx5u4l7cL1WNP/w640-h426/236.png" width="640" /></a></div><span id="docs-internal-guid-41d939c8-7fff-8562-198d-5b95b88cd46a"><span id="docs-internal-guid-cacf8664-7fff-f504-849a-55dfb0c0d498"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">W Warszawie pojawił się potężny mag oraz jego smok. Jednostki specjalne próbują poradzić sobie z magicznym cholerstwem, ale jak się okazuje, nie jest to wcale takie proste. Z kolei w innym, zaczarowanym świecie pewien Wędrowiec ratuje z sideł demona i wyrusza wraz z nim w podróż.</span></p></span><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"></p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiz3DvLp-ONaULoe3KUEnGUxPhaFmBF6YfEdrpm7rrpxiMzTeJXLlZF2-_e2gPn4h5DqaKrIO4BQivBmyNddU5l1pTbhHHE12emlDQ_FVV22JEJVNwC1PrLjoPRbcBd-yZqmNTer4OjkWIVm8a9IsNd9kvMY6plfg09zLJxVv0dYh2G-PHvoVnyVksWNsTq/s999/9788379645732.jpg" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="999" data-original-width="640" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiz3DvLp-ONaULoe3KUEnGUxPhaFmBF6YfEdrpm7rrpxiMzTeJXLlZF2-_e2gPn4h5DqaKrIO4BQivBmyNddU5l1pTbhHHE12emlDQ_FVV22JEJVNwC1PrLjoPRbcBd-yZqmNTer4OjkWIVm8a9IsNd9kvMY6plfg09zLJxVv0dYh2G-PHvoVnyVksWNsTq/w128-h200/9788379645732.jpg" width="128" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Minas Warsaw<br /></i>Magdalena Kozak<br />wyd. Fabryka Słów, 2020</td></tr></tbody></table><br /><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span><p></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Zgodnie z regułą, że do trzech razy sztuka, postanowiłam dać kolejną szansę Magdalenie Kozak, licząc, że jej „Minas Warsaw” to powieść, która po prostu w końcu mi się spodoba. Od dnia wydania kusiła mnie bowiem okładka i miałam nadzieję, że tym razem autorka pójdzie w magiczne klimaty, nie skupiając się aż tak bardzo na technicznych kwestiach związanych z wojskiem. Teraz mogę jednak oficjalnie stwierdzić: no nie polubię się chyba za bardzo z tą jej twórczością.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Ta powieść składa się z dwóch linii fabularnych, z których jedna rozgrywa się we współczesnej Warszawie, a druga w fantastycznym świecie. Z czasem oczywiście obydwie historie zazębiają się, choć nie powiem, by sposób, w jaki do tego dochodzi, jakkolwiek mnie zdziwił: dość szybko zaczęłam spodziewać się właśnie takiego rozwiązania akcji. Zabieg, po który sięgnęła tu Kozak, jest dość popularny w podobnej literaturze i jeśli po tę książkę sięgnie oczytany czytelnik fantastyki, to raczej nie będzie miał powodów do zachwytów nad kreatywnością autorki pod tym względem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Sam klimat historii jest jasny od samego początku: to nie ma być żadna poważna fantastyka, a coś lekkiego i komediowego, czasem zahaczającego wręcz o satyrę gatunku. Mój problem polega jednak na tym, że do mnie żart Magdaleny Kozak w ogóle nie trafia. Autorka próbuje komentować rzeczywistość, ale przed nią w podobny sposób zrobiło to wielu pisarzy, toteż nie są to dla mnie jakoś szczególnie celne czy zaskakujące spostrzeżenia i podobnie jest z samymi żartami. To przerobione już na milion sposobów teksty, które nie wybijają się dla mnie niczym szczególnym. Czytając, miałam wrażenie, że Kozak chce żartować, tak jak robi to Marta Kisiel, Martyna Raduchowska czy choćby Aleksandra Janusz, ale po prostu brakuje jej umiejętności, by te żarty były tak lekkie i trafne, jak udaje się to innym. Tak, jakby pisała tę powieść trochę na siłę, bo hej, taka lekka i żartobliwa fantastyka przecież dobrze się sprzedaje. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">A że to niby żartem ta powieść stoi, to kiedy ten element do mnie nie trafił, nie trafiła do mnie cała reszta. Fabuła nieszczególnie mnie interesowała. Wątek w świecie fantasy wydawał mi się bardzo toporny, a ten warszawski jakiś niemrawy. Poza tym jeśli ktoś spodziewał się, że w tej książce Kozak odetnie się od swoich wojskowych korzeni to niestety, to nie jest ta powieść. Autorka jednak dość mocno skupia się na działaniach służb specjalnych, które być może są rozpisane realistycznie (nie znam się na tym), ale w jej wydaniu kompletnie mnie nie interesują.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Muszę jednak dodać parę milszych słów na temat samej oprawy graficznej książki. Jak już wspominałam, okładka chwyciła mnie za oko, ale to nie wszystko. Wewnątrz znajdują się naprawdę dobre ilustracje, a same rozdziały mają też grafiki dostosowane do tego, gdzie rozgrywa się akcja: gdy dany rozdział ma miejsce w Warszawie, pojawia się tam bardziej miejska ilustracja, a gdy w magicznym świecie — magiczna, ze smokiem. To akurat naprawdę uroczy detal.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Nie wiem, czego spodziewałam się po tej lekturze, ale naprawdę miałam nadzieję, że będę się po prostu lepiej bawić. Niestety, nie wciągnęła mnie ta opowieść i nie sprawiła, że jednak mam ochotę na więcej powieści Magdaleny Kozak, w związku z czym teraz chyba naprawdę twórczość tej polskiej autorki sobie odpuszczę. Pod warunkiem że znów nie kupię książki przez miłą dla oka okładkę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="white-space-collapse: preserve;"><br /></span></span><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh97_JE6lCQTJNvXVpMvamCefzErWCIUGAf_TbUWJg6m_k9vbx9q_9i_3xG0EsV6fRVrNlyR0FtDEnkKgN9LPF0BPDN5objsakt2JnwatGTn4F632_cQkw8wJaXVc6hHV7kQCR3oqalCnCh7JxyAX6SlKJvaTFW3UqqijirGYU692iEAEltf7yvUESk4YKD/s2500/237.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh97_JE6lCQTJNvXVpMvamCefzErWCIUGAf_TbUWJg6m_k9vbx9q_9i_3xG0EsV6fRVrNlyR0FtDEnkKgN9LPF0BPDN5objsakt2JnwatGTn4F632_cQkw8wJaXVc6hHV7kQCR3oqalCnCh7JxyAX6SlKJvaTFW3UqqijirGYU692iEAEltf7yvUESk4YKD/w640-h426/237.png" width="640" /></a></span></div><p></p><div><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></div></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-35362209025378518382023-12-17T12:49:00.000+01:002023-12-17T12:49:00.138+01:00Inicjacja: Książki na bazie gier nieczęsto wychodzą<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpUA3cb3MX1O0Yv_vU5WDMVF3ps5m2sWbaIXs2B3XXXHAvNwdY6JSn5ixrAQ1DQrfzxWilniq2-sKcukHu2CB6be2ueKeF2EoxrnhLNWAYvvwL6kmdnPIgtoQuaGj6pOzrEZ6zx2Cwh3ILCN2kaHBtXpmTnpf86ObUqReSMqm89jT8wHY_flV-8FIJMxvG/s2500/233.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpUA3cb3MX1O0Yv_vU5WDMVF3ps5m2sWbaIXs2B3XXXHAvNwdY6JSn5ixrAQ1DQrfzxWilniq2-sKcukHu2CB6be2ueKeF2EoxrnhLNWAYvvwL6kmdnPIgtoQuaGj6pOzrEZ6zx2Cwh3ILCN2kaHBtXpmTnpf86ObUqReSMqm89jT8wHY_flV-8FIJMxvG/w640-h426/233.png" width="640" /></a></div><p></p><span id="docs-internal-guid-56e394c2-7fff-5a5e-8fc7-5fbb652c6b08"><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Cora powraca po czasie spędzonym z asari. Dołącza do Inicjatywy Andromeda, mającą przenieść rasy z Drogi Mlecznej do nowej galaktyki. Coś jednak idzie nie tak i była wojskowa musi zająć się problemem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"></p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_VzTPC9Ksxo5G4I-4o39c9x2VTD6irxEydsnZOO-U_afTRRgVFfYNBupadVFnAIaVJ5LQSixHgrMDnf0JhhD_GfmIG2rHZdvobhnV-4axOiUqHwgOwrdkM_3gZzb2BIcvjaFzQCFKQgrHqicOD-Ck3U2bNs6DUQQ3vfJ9NXuc6i1DET90p9eHjGbUS3fU/s970/@9788366071544_52.jpg" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="970" data-original-width="650" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_VzTPC9Ksxo5G4I-4o39c9x2VTD6irxEydsnZOO-U_afTRRgVFfYNBupadVFnAIaVJ5LQSixHgrMDnf0JhhD_GfmIG2rHZdvobhnV-4axOiUqHwgOwrdkM_3gZzb2BIcvjaFzQCFKQgrHqicOD-Ck3U2bNs6DUQQ3vfJ9NXuc6i1DET90p9eHjGbUS3fU/w134-h200/@9788366071544_52.jpg" width="134" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Inicjacja</i><br />N. K. Jemisin, Mac Walters<br />wyd. Insignis, 2018<br />cykl <i>Mass Effect: Andromeda</i></td></tr></tbody></table><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span><p></p><div style="text-align: center;"><br /></div><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Uwielbiam „Mass Effecta” (choć nie „Andromedę”) i bardzo lubię część twórczości N. K. Jemisin. Wydawałoby się więcc że „Inicjacja” będzie książką dla mnie. Sama jednak wiedziałam, że raczej nie. Światy z gier nieczęsto dobrze działają w książkach, więc obstawiałam, że ten tytuł po prostu będzie średnią powieścią. Postanowiłam jednak, że będę miała na półce wszystkie powieści tej autorki, więc na mojej półce pojawiła się i ta, w związku z czym w końcu przyszedł czas na to, aby ją przeczytać. Z tym że w tym przypadku znana autorka napisała ją w duecie z Mac Walters.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">No i niestety, nie pomyliłam się co do jakości. Rozumiem, że jest to drugi tom cyklu, a ja pierwszego po prostu nie znam, niemniej kojarzę ogólne motywy w samym cyklu gier, rasy, lokacje oraz linię fabularną, w związku z czym nie sądzę, aby to tutaj tkwił problem. Zwłaszcza że poszczególne książki są napisane przez różnych autorów. Osobiście miałam po prostu poczucie, że ta powieść jest napisana trochę byle jak.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Zwykle w fantastyce dostajemy wprowadzenie do świata, trochę jego głębi, niuansów, autor próbuje sprawić, by czytelnik wczuł się w uniwersum. Tutaj absolutnie tego nie poczułam. Ot, nagle pojawiamy się w świecie gier. W narracji pojawia się wiele nazw własnych z tej serii, ale nikt nie próbuje niczego wyjaśniać. Jak wyglądają konkretne rasy, czym jest efekt masy, jaką twarz ma nowa postać, która się pojawia? Nie, tego tu po prostu nie ma, w związku z czym miałam poczucie, że zostałam przytłoczona słowami-wydmuszkami, a faktycznej literatury nie było tu niemal wcale.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Sama fabuła też jest raczej dość typowa i dla mnie osobiście niezbyt wciągająca. Ponownie, to książka napisana byle-jak: byle była akcja, postacie i nazwy z gier. Nie interesowały mnie kompletnie ani postacie, ani ścieżka, którą przechodzą, a przecież oryginalna trylogia dla mnie osobiście właśnie tym stała: bohaterami, ich relacjami oraz wspólną drogą. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Doskonale wiem, że tego typu książki są pisane na zamówienie, trochę dlatego, że tak wypada, bo fani kupią i będzie zarobek. Boli mnie jednak tak niewykorzystany potencjał. Świat z tych gier szczerze lubię i wiem, że w nim DA SIĘ opowiedzieć wiele intrygujących historii, a N. K. Jemisin POTRAFI to zrobić. Ale niestety, jak już pisałam, franczyzowe opowieści zazwyczaj wiążą się ze spadkiem jakości i ta nie jest wyjątkiem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="white-space-collapse: preserve;"><br /></span></span><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSotIOLKMO3F_8HU241myIX8fsDqw-htmUYAitmvLZw3-mD5N9TKm2U5PCE0ZHskliZMzqIXhz0X-AU489nKjqZ8MEFWWdt9gsRAIvULdKr5G5eWml_bR6icBveoQyV_PZQDHDU_VPchgesWSBEBUIqXsJ7X9y1u7MllYd4R6deZYff2VSmSA8Dw9S_Nih/s2500/234.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSotIOLKMO3F_8HU241myIX8fsDqw-htmUYAitmvLZw3-mD5N9TKm2U5PCE0ZHskliZMzqIXhz0X-AU489nKjqZ8MEFWWdt9gsRAIvULdKr5G5eWml_bR6icBveoQyV_PZQDHDU_VPchgesWSBEBUIqXsJ7X9y1u7MllYd4R6deZYff2VSmSA8Dw9S_Nih/w640-h426/234.png" width="640" /></a></span></div><p></p><div><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></div></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-86202744847606769392023-12-14T13:29:00.000+01:002023-12-14T13:29:00.142+01:00Akademia dobra i zła: nieco inne spojrzenie na magiczną szkołę<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvXEmG-bOX5YIWb2mkQ9s1KqTfuC6fwJTKdmAJhQ4k9jd2KoYOJ4htrw7_coUUqw_Mfw6LGXTM7MdK5s4sJY3ZmTFqfzfTTuhoFiLN_e4QtfMoMVLa_3QXg2eOoP8ydcjsoU3n48n5Jy7S3dOOqLmN7xrvBbyfUkGLYPq7JJb1gdFKZeiXPF6Yd3i7lP7u/s2500/230.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvXEmG-bOX5YIWb2mkQ9s1KqTfuC6fwJTKdmAJhQ4k9jd2KoYOJ4htrw7_coUUqw_Mfw6LGXTM7MdK5s4sJY3ZmTFqfzfTTuhoFiLN_e4QtfMoMVLa_3QXg2eOoP8ydcjsoU3n48n5Jy7S3dOOqLmN7xrvBbyfUkGLYPq7JJb1gdFKZeiXPF6Yd3i7lP7u/w640-h426/230.png" width="640" /></a></div> <br /><p></p><span id="docs-internal-guid-2b3ee9d7-7fff-441b-290a-cd1b13d430c8"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Sophia od lat marzy o tym, aby zostać księżniczką i uczyć się w Akademii Dobra i Zła. Jej przyjaciółka, Agata, wcale jednak nie popiera jej pragnień i chce przede wszystkim spokojnego życia. Gdy zostają porwane i zabrane do magicznego przybytku, wydaje im się, że zaszła wielka pomyłka. Sophie ma uczyć się w szkole dla złych, zaś Agata, której znacznie bliżej do wiedźmy, ma stać się dobrą królewną.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuvzaQIEgg0L4K-6ZnU_P_jfEqHrXC9TU2kdNQw5l74T2qVv_4qnxJoWRNPBjY9xrZUvNSy8yVncgylqIL7EubWv2V4IQa12YaW4T-km7a-z0NWSi2LN67d8t83aHsaJfs8s_89UMIiymrCCFtQHoU7IWpwByFIuV5gPZ6pGsCkU8KANzt5QXfUVWyOwen/s500/1005601-352x500.jpg" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuvzaQIEgg0L4K-6ZnU_P_jfEqHrXC9TU2kdNQw5l74T2qVv_4qnxJoWRNPBjY9xrZUvNSy8yVncgylqIL7EubWv2V4IQa12YaW4T-km7a-z0NWSi2LN67d8t83aHsaJfs8s_89UMIiymrCCFtQHoU7IWpwByFIuV5gPZ6pGsCkU8KANzt5QXfUVWyOwen/w141-h200/1005601-352x500.jpg" width="141" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Akademia dobra i zła<br /></i>Cykl<i> Akademia dobra i zła</i>, t. 1<br />Soman Chainani<br />wyd. Jaguar, 2022<br /><br /></td></tr></tbody></table><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Powieści młodzieżowe, których akcja jest osadzona w magicznej szkole, zazwyczaj kręcą się wokół jednego schematu: bohater trafia do nowej rzeczywistości, poznaje ją razem z czytelnikiem, a następnie rozwiązuje zagadkę, która często wiąże się z pokonaniem tego jednego, złego przeciwnika. „Akademia Dobra i Zła”, którą napisał Soman Chainani trochę jednak ucieka od tego najbardziej podstawowego schematu, oferując coś nieco innego.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Ta książka dedykowana raczej młodszej młodzieży skupia się na przyjacielskiej relacji Sophii i Agaty, tworząc raczej żartobliwą rzeczywistość, której bliżej do parodii magicznych szkół, niż tych poważnego, solidnie rozpisanego uniwersum. To w żadnym razie nie jest wada „Akademii dobra i zła” - po prostu taki był pomysł autora na tę historię. Świat, który otacza prostagonistki ma być wyrazisty i przerysowany, by historia, którą autor opowiada mogła wybrzmieć. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">W końcu tu chodzi o bardzo mocne kontrasty. Sophia jest postacią, która bardzo pragnie być dobrą i uczynną księżniczką, jednak jest to tylko jej powierzchowność. Tak naprawdę w duchu często krzywi się, woląc skupiać się po prostu na swojej urodzie. Z kolei Agata być może preferuje czarne kolory (bo nie widać na nich brudu) oraz cmentarze (bo tam ma święty spokój), ale jest w stanie dostrzec prawdziwe dobro. Żadna z nich nie jest jednak tylko dobra lub zła. Obydwie są w końcu młodymi dziewczynami, które muszą jeszcze odnaleźć siebie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Sam ten koncept uważam za naprawdę uroczy i nie dziwię się młodzieży, której ta książka się spodobała. To w końcu coś nieco innego, niż zwykle wśród popularnych, amerykańskich książek tego typu. Z tym że mi, jako dorosłemu czytelnikowi, już nie w pełni podobało się wykonanie. W moim odczuciu Agata i Sophia są po prostu na dłuższą metę dość drażniącymi bohaterkami, które bezustannie się kłócą, drą koty i wpadają na coraz to głupsze pomysły. Rozumiem, że jest to część konwencji i z tego powodu akceptuje to, ale osobiście mniej więcej w okolicy połowy książki powoli zaczynałam mieć dosyć ich zachowania. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Pod względem stylu to jednak naprawdę bardzo lekka w przyswojeniu książka, która często zahacza o bycie „puchatą” lekturą. Mimo tego, że jest lekturą dla młodszej młodzieży to i ja byłam w stanie spędzić przy niej dość miło czas. Widzę też w niej pewne wartości, które może warto przedstawić nastoletniemu czytelnikowi i naprawdę doceniam kreatywność autora, który stworzył coś nieco mniej typowego, niż standardowa szkolno-magiczna opowieść. Co prawda wolałabym, aby styl Chainaniego był nieco bardziej zwinny w porównaniach oraz opisywaniu absurdów świata przedstawionego, ale to i tak dość przyzwoity poziom.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Muszę też dodać, że ilustracje wewnątrz książki są naprawdę urocze i cieszę się, że zostały umieszczone również w polskim wydaniu. Na takie rzeczy aż miło się patrzy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Na mojej półce czeka już drugi tom z cyklu, dlatego nie było to na pewno ostatnie spotkanie z postaciami z tego uniwersum. Mam nadzieję na lekturę przyjemną przynajmniej na tym samym poziomie, a że protagonistki być może czegoś się już w tym tomie nauczyły, to widzę szansę na poprawę w ich zachowaniu. </span></p><div><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKWeEC-oztt9zV-g4Z-ooPTHMkQ0GylUP0_3XONU06kE6xfe478OeFZZ8m_XVaCqr6_E84k8ZhgsdRWRoV13_AYNW7B7pVFzqojThm4iQJKHIlo4iITC1WEgXW-YyRgsyEjT-cU0U1i_OWviM6nMdojgK4xabsMkWjrRwQBhuOwXUEB3XYxBmUIL0UVSnB/s2500/231.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKWeEC-oztt9zV-g4Z-ooPTHMkQ0GylUP0_3XONU06kE6xfe478OeFZZ8m_XVaCqr6_E84k8ZhgsdRWRoV13_AYNW7B7pVFzqojThm4iQJKHIlo4iITC1WEgXW-YyRgsyEjT-cU0U1i_OWviM6nMdojgK4xabsMkWjrRwQBhuOwXUEB3XYxBmUIL0UVSnB/w640-h426/231.png" width="640" /></a></div></div></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-23929697351166950112023-12-11T12:56:00.001+01:002023-12-11T12:56:00.126+01:00Red, White & Royal Blue: puchaty i baśniowy romans<p> </p><span id="docs-internal-guid-4a45de11-7fff-2e19-d3a9-c22aaf9ce923"><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">W trakcie królewskiego wesela wybucha kłótnia. Syn prezydent USA, Alex oraz książę Walii, Henry, przypadkiem lądują pod bardzo drogim tortem. Aby nie wpłynąć negatywnie na wizerunek swoich rodzin, młodzi mężczyźni muszą udawać najlepszych przyjaciół. Nikt nie przewidział jednak, że zakochają się w sobie nawzajem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"></p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG14w_trZ9AYlMyfSslkXi9STzDEco04mdqukO3SO1WDDSw7dK_L0NMis9soVVGHTk5cfjIRuiI9gILxssxO2cTpAgtIz3pPT33oDXu9js7nEm_0J4Ahktd2PQ0WGPJduD3BnZAt7EHZWlBOd5vhPzfIGjGn0FSou_yFYji8CprJK3imd-OQCz1WJwC4L7/s500/822565-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG14w_trZ9AYlMyfSslkXi9STzDEco04mdqukO3SO1WDDSw7dK_L0NMis9soVVGHTk5cfjIRuiI9gILxssxO2cTpAgtIz3pPT33oDXu9js7nEm_0J4Ahktd2PQ0WGPJduD3BnZAt7EHZWlBOd5vhPzfIGjGn0FSou_yFYji8CprJK3imd-OQCz1WJwC4L7/w141-h200/822565-352x500.jpg" width="141" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Red, White & Royal Blue<br /></i>Casey McQuiston<br />wyd. Prószyński i s-ka, 2019</td></tr></tbody></table><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span><p></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Do tej książki miałam dwa podejścia. Pierwsze skończyło się tym, że po przeczytaniu ok. ¼ odłożyłam książkę i na dobre kilka lat po prostu o niej zapomniałam. Gdy jednak ukazał się film, uznałam, że sobie tę przygodę odświeżę. Okazało się, że był to całkiem dobry wybór, bo „Red, White & Royal Blue” to po prostu sympatyczna powieść. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Nie da się ukryć, że to przede wszystkim słodka komedia romantyczna, która nie próbuje być przy tym niczym więcej. I uważam, że jako taka ma pełne prawo do odrealnienia niektórych elementów rzeczywistości. To pewna baśń, tylko jednak udająca rzeczywisty świat. Wiem jednak, że nie jest to zabawa dla każdego, dlatego po prostu przed sięgnięciem po tę książkę warto o tym pamiętać. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Z powyższego powodu należy wziąć poprawkę na to, że ta książka MA BYĆ słodka i puchata, wręcz momentami zahaczająca o infantylność. To nie jest poważna lektura, analizująca problemy uczuciowe, czy tożsamościowe. Jej zadaniem jest umilenie czasu osobom, które poszukują miłych, lekkich książek — i tyle. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Bohaterowie to wciąż bardzo młodzi, lecz już dorośli mężczyźni, którzy po prostu poszukują siebie, swojego pomysłu na życie i sposobu na otaczającą ich rzeczywistość. To książka, która spełnia założenia tytułów New Adult — zdecydowanie jest to tytuł, którego targetem są przede wszystkim osoby w wieku późnolicealnym oraz studenckim. Oczywiście, nie oznacza to, że osoby starsze nie mogą jej lubić. Młodszym jednak niekoniecznie polecam: pojawia się tu jednak przynajmniej kilka scen erotycznych, w związku z czym tytuł klasyfikuje się jako powieść dla osób pełnoletnich.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Relacja Alexa i Henry’ego moim zdaniem wypada naprawdę sympatycznie. Syn prezydent USA początkowo czuje uraz do księcia, jednak szybko okazuje się, że źle odebrał jego zachowanie i że ten wcale nie jest taki zły. Stopniowo zaczynają się przyjaźnić, a gdy orientują się co do swoich uczuć, ich relacja na pierwszym etapie jest dość mocno cielesna. Dopiero stopniowo ewoluuje, gdy bohaterowie coraz lepiej się poznają. Zwykle osobiście preferuje wolniejszy rozwój w tym względzie (najpierw relacja, potem sceny łóżkowe), ale mam wrażenie, że w tym przypadku jako całość to naprawdę nieźle gra i jest dość sensownie uzasadnione. Ponadto mam wrażenie, że relacja chłopaków ostatecznie wypada dość zdrowo. Alex i Henry czasem popełniają błędy, ale ostatecznie naprawdę się o siebie troszczą.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Choć na pewno nie jest to tytuł, który wdarł się do mojego świata szturmem i sprawił, że będę o nim codziennie myśleć przez miesiące od przeczytania. Są książki, nawet w podobnych klimatach, które jednak stały się mi bliższe. Ale na pewno „Red, White & Royal Blue” będzie dla mnie miłym wspomnieniem.</span></p><div><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></div></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-4906572533278272462023-12-08T22:25:00.000+01:002023-12-08T22:25:00.267+01:00Wszyscy jesteśmy łotrami: a może nudziarzami?<p><br /></p><span id="docs-internal-guid-719fc683-7fff-656e-53f0-e5eea60bc8f1"><span id="docs-internal-guid-e2cef57d-7fff-bd83-a81f-0578bdfc356b"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Siedmiu młodych magów z potężnych rodów musi wziąć udział w turnieju. Przeżyje go tylko jeden ze śmiałków, którego rodzina zyska dzięki temu władzę nad niezwykłą mocą.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></p></span><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Gdy zaczęłam czytać „Wszyscy jesteśmy łotrami” myślałam, że wsiąknę na dobre. Pierwsza scena wydała mi się naprawdę klimatyczna i byłam przekonana, że ta powieść zapewni mi sporo przyjemnej rozrywki. A potem było tylko gorzej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Sam koncept jest mi doskonale znany. Wiem, że dla niektórych ta powieść może być połaczeniem „Igrzysk śmierci” z „Harrym Potterem”, ale dla mnie bliżej tej historii do „Fate/Stay Night”. Nie ukrywam jednak, doskonale widzę, skąd porównania do tych pierwszych dwóch tytułów. Nie jest to motyw, który jakoś szczególnie lubię, ale też nie jestem do niego nastawiona negatywnie. W końcu wszystko zależy od wykonania.<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIhafhM9V08Vj7jqu_p3zMhjXsDrwfAWa-RAp4Y4vjPUxdREtER0O0YWFKeH-3bl7xs8gP_sK_k_A3NuqeyYWah5mG6vlVutMoyqv773122l107En6NZZ7voe_iVmn4kROpvvKKRCzREKq5IWJVOodOxAs69FW52ZHT05DaVxBFdYov8yb2KxW8ftQhRdN/s2421/9788383211640.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="2421" data-original-width="1594" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIhafhM9V08Vj7jqu_p3zMhjXsDrwfAWa-RAp4Y4vjPUxdREtER0O0YWFKeH-3bl7xs8gP_sK_k_A3NuqeyYWah5mG6vlVutMoyqv773122l107En6NZZ7voe_iVmn4kROpvvKKRCzREKq5IWJVOodOxAs69FW52ZHT05DaVxBFdYov8yb2KxW8ftQhRdN/w132-h200/9788383211640.jpg" width="132" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wszyscy jesteśmy łotrami<br />Cykl Villans, t. 1<br />Amanda Foody C. L. Herman<br />wyd. Young, 2023<br /><br /></td></tr></tbody></table></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">A niestety, mam wrażenie, że z wykonaniem tu coś nie do końca wyszło. To powieść młodzieżowa, toteż obawiałam się, że postacie, zamiast faktycznie planować, brać udział w turnieju i angażować się, będą skupiać się na romansowaniu i narzekaniu. Niestety, miałam rację, ale tu po prostu coś poszło nie tak na więcej, niż tylko na tej płaszczyźnie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Bo przede wszystkim przynajmniej dla mnie ta historia jest naprawdę dość nudna, a jej postacie niezbyt charakterystyczne. Jest ich sporo, ale przyznaję, długo nie mogłam dojść do tego, kto jest do końca im, bo w moim odczuciu były napisane bardzo podobnie do siebie, mimo że w teorii każdy ród ma jakąś swoją konkretną cechę, One po prostu nie wybrzmiewają. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Następnie, gdy już trafiamy na arenę, to w sumie dalej niewiele się na niej dzieje. Postacie, zamiast skupić się na planowaniu swoich pozycji, skupiają się raczej na romansowaniu, tak jak przypuszczałam, z tym że osobiście nie czułam w ich relacjach żadnej chemii. Ponadto mimo tego, że w teorii postacie były przygotowanie do udziału w wydarzeniu, tego kompletnie nie widać w ich zachowaniach czy w ogólnym nastawieniu. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Nie odczułam też jakiegoś szczególnego ryzyka, niepokoju, który w takiej sytuacji powinien wisieć nad protagonistami jak cień. [SPOILER] Gdy już ktoś traci życie, to jest to postać, która i tak nie ma swojej własnej narracji i w gruncie rzeczy nikogo nie interesuje, a i to nie dzieje się zbyt szybko. Gdyby autorki skusiły się na to, by specjalnie poprowadzić narracje bohatera, który ma zginąć jako pierwszy, być może przynajmniej miałoby to jakiś impakt emocjonalny. W tej zaś sytuacji to wyglądało mi tylko i wyłącznie na tanie zagranie, które miało nam przypomnieć, że mimo wszystko znajdujemy się na polu bitwy, a nie w romantycznej scenerii.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Piszę ten tekst już dłuższą chwilę po lekturze, co nie zdarza się często. I po tych kilku tygodniach nie pamiętam za bardzo imion bohaterów, nie wiem, kto z kim się zadawał i po co. Zostało we mnie raczej wspomnienie nudy, irytacji oraz dezorientacji tym, kto jest kim i kto odgrywa w tej historii, jaką rolę, a to wszystko wcale nie zachęca do tego, aby zabrać się za kolejny tom.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Miałam nadzieję na lekką (choć krwawą) historię w świecie fantasy, a historia okazała się w moim odczuciu raczej nudnym średniakiem, o którym nie ma nawet co za bardzo mówić. Cóż, szkoda – wychodzi na to, że muszę dalej szukać interesujących mnie lektur. </span></p><div><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></div></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-32338433181300777442023-12-05T19:31:00.000+01:002023-12-05T19:31:00.151+01:00Park Jurajski: niby jak film, ale...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZb7n4QdbbOyq2HCWYv9ts5ZYWfnuyBoJvkUq_tAaLV6z6DmLJXRiEHkyL0zMpwEhM54cy7bu1DT4JChwlSHmdgBYlyT5D5Y5ZNKmG0-zDCsD3PAgzo4VD-FMQVLOA919iZB_efNKIM3sqYIZF9XkSX-dw-BS1ZBsSy3IdsVF52eUkrXrs7CWCHFioSnec/s2500/227.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1666" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZb7n4QdbbOyq2HCWYv9ts5ZYWfnuyBoJvkUq_tAaLV6z6DmLJXRiEHkyL0zMpwEhM54cy7bu1DT4JChwlSHmdgBYlyT5D5Y5ZNKmG0-zDCsD3PAgzo4VD-FMQVLOA919iZB_efNKIM3sqYIZF9XkSX-dw-BS1ZBsSy3IdsVF52eUkrXrs7CWCHFioSnec/w640-h426/227.png" width="640" /></a></div><p><br /></p><span id="docs-internal-guid-a9cedb43-7fff-205b-b92c-b0034d7b108f"><span id="docs-internal-guid-f6c85a07-7fff-6ba7-c3b2-ea114062cc0b"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Na odizolowanej wyspie powstaje park pełen żywych dinozaurów. Pojawiają się jednak wątpliwości co do bezpieczeństwa miejsca, dlatego zostaje wysłana tam grupa, która ma upewnić się, że przyszła atrakcja na pewno będzie nadawać się dla zwierzających.</span></p></span><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"></p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_T7DC1AfmxWOlTqvvHeb1RZUxsI01UHdZAaRWnu6WgD59F274unBura7BRVN89wOfJAkmkphp_f4zNojLq3b9_d62d_TI0yhXW40y04Bh5_BrfjKbrV621xiIHKCU0JLpEBfGKtPdNd33kTvqCExfzempGwPpWBOIY-JlBhEmziiZD3p8NpV0a0cFQBwG/s448/9788377314296.jpg" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="448" data-original-width="306" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_T7DC1AfmxWOlTqvvHeb1RZUxsI01UHdZAaRWnu6WgD59F274unBura7BRVN89wOfJAkmkphp_f4zNojLq3b9_d62d_TI0yhXW40y04Bh5_BrfjKbrV621xiIHKCU0JLpEBfGKtPdNd33kTvqCExfzempGwPpWBOIY-JlBhEmziiZD3p8NpV0a0cFQBwG/w137-h200/9788377314296.jpg" width="137" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Park Jurajski<br /></i>cykl <i>Jurassic Park</i>, t. 1<br />Michael Crichton<br />wyd. Vesper, 2022<br /></td></tr></tbody></table><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span><p></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Od lat chciałam przeczytać tę powieść, ale jakoś nie było nam po drodze. No i w końcu stało się. Nie spodziewałam się jednak, że „Park Jurajski” Michaela Crichtona będzie jednocześnie tak podobny i tak inny do kultowego filmu z 1993 roku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Podobny, bo wszystkie ikoniczne momenty z filmu są też w oryginale. Inny, bo film jednak musiał trochę z historii wyciąć (co jest standardową procedurą, nie jestem na to zła), a skoro już musiał, to wyciął sporą dawkę naukowej ekspozycji. Do tej pory „Park Jurajski” kojarzył mi się z lekkim science-fiction, w którym najbardziej naukową kwestią jest tworzenie dinozaurów z DNA komarów zatopionych w bursztynie – coś, co z resztą od dawna nie jest postrzegane jako realna możliwość. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">W książce jest jednak tego znacznie więcej. Momentami wręcz czułam się, jakbym czytała fabularyzowany podręcznik o dinozaurach i miałam poczucie, że Michael Crichton naprawdę zrobił kawał dobrej roboty w swojej powieści. W historii nie brakuje też szczegółowych informacji o zabezpieczeniach parku, co w filmie zostało znacznie spłycone. Niestety, tu pojawia się moje drobne zastrzeżenie: to powieść z 1990 roku, w związku z czym spora część naukowych faktów może nie być aktualna, w związku z czym ta ilość ekspozycji przestaje być aż tak istotna dla czytelnika pod kątem edukacyjnym.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Jeśli chodzi o protagonistów, to w moim odczuciu mamy tutaj troszeczkę zbiorowego bohatera. Cała grupa dostaje zbliżoną ilość czasu. Ma to sens, jeśli spojrzy się na konstrukcje powieści. Historia jest jednak na tyle prosta i dobrze poprowadzona, że wiadomo dobrze, kto jest kim, a bohaterowie mają jakieś swoje konkretne cechy. Nie da się jednak ukryć, że Ian Malcolm jest chyba najbardziej wyrazistą osobą z tej grupy i kompletnie nie dziwię się, że w wersji filmowej gra go równie charakterystyczny aktor.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Choć to powieść z dużą dawką dinozaurów, to jednak dla mnie jest to historia przede wszystkim o ludziach, którzy mając dużo pieniędzy i możliwości, chcą zrobić coś zbyt szybko, bez odpowiedniej wiedzy i rozsądku. Pod tym kątem „Park Jurajajski” kojarzy mi się trochę z filmem „Titanic”. Mam wrażenie, że wydźwięk obydwu jest dość podobny, mimo że dzieją się w nich zupełnie inne katastrofy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Mimo że w powieści znajduje się spora ilość dość naukowej ekspozycji, to jednak jest to historia raczej lekka i łatwa w przystrojeniu. To jednak przede wszystkim rozrywkowa fantastyka, która przynajmniej mnie nie zachwyca jakoś szczególnie stylem, czy klimatem. Jest jednak solidną historią, po którą warto sięgnąć choćby po to, by móc porównać ją sobie z dużo bardziej znanym filmem.</span></p><div><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoCJ-tlhId4PCiuh-2qi6vomZvkKPAym9Qn9SQ5KQFthDjYHjust_anpDNkvnZhwlP0xY8EIAyiRyLN77rDATSb4BbVUZk9WFg5W8qGpcTPmBm_4FH3ci1eOGxCr0vlsXKd_vyUa5UZeK2DYN-eZQ2aJGxsS7jyG8y9iKhW1kGQY8HhxXJZX37cfG3OoNB/s2500/228.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoCJ-tlhId4PCiuh-2qi6vomZvkKPAym9Qn9SQ5KQFthDjYHjust_anpDNkvnZhwlP0xY8EIAyiRyLN77rDATSb4BbVUZk9WFg5W8qGpcTPmBm_4FH3ci1eOGxCr0vlsXKd_vyUa5UZeK2DYN-eZQ2aJGxsS7jyG8y9iKhW1kGQY8HhxXJZX37cfG3OoNB/w640-h426/228.png" width="640" /></a></div></div></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-33850671961207822532023-12-02T21:22:00.001+01:002023-12-02T21:22:00.213+01:00Beniamin Aschwood: kolejny chłopiec, który wyrusza w podróż<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjh5VdmeBP9Ohmo4xCOGt2IdebPR_9qn5UdCrU3S4k3d8BWcx5JLmgdfRAUzd0IIeyhKJ1isD-Yu09YglrH-F2WNb7cp-Xsg4G5dRMH5-TRzHjQxuHpvM_47OAaI2J95sKiX7ZBdUdZ3cAU1ILUm8Kr1vyksodaG2ervgeOoQEHjJ3LW9Wuh-EHRGiDU9n/s2500/221.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjh5VdmeBP9Ohmo4xCOGt2IdebPR_9qn5UdCrU3S4k3d8BWcx5JLmgdfRAUzd0IIeyhKJ1isD-Yu09YglrH-F2WNb7cp-Xsg4G5dRMH5-TRzHjQxuHpvM_47OAaI2J95sKiX7ZBdUdZ3cAU1ILUm8Kr1vyksodaG2ervgeOoQEHjJ3LW9Wuh-EHRGiDU9n/w640-h426/221.png" width="640" /></a></div><span id="docs-internal-guid-2953f083-7fff-127a-6b9b-8fb8689e5e67"><span id="docs-internal-guid-54a84ec9-7fff-3a8f-f7dd-47be9680f162"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Ben jest sierotą, wychowywanym przez zamożnego człowieka. Mieszka w odciętej od świata wiosce, nie marząc o niczym ponad to, co ma. Gdy w okolicy pojawia się demon, grupa podróżnych postanawia się nim zająć. Splot przypadków sprawia, że chłopiec jest zmuszony do wyruszenia wraz z nimi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></p></span><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Książek fantasy o młodym chłopcu, często z biednego domu, który musi wyruszyć w magiczną podróż pełną przygód, nie brakuje. Niestety, trudno mi wśród nich znaleźć coś nowego, ciekawego, coś, co naprawdę wywrze na mnie duże wrażenie. I tak się składa, że „Beniamin Aschwood”, powieść A. C. Cobble’a, również moich oczekiwać w tym względzie nie spełnił.</span></p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSbWOw-bJ0lQSTsnwtRVRNGL0QyvULmXavETsPWdyQSi8y3WsCrWRHTphiZKbEa2rM2cOUp7EVlvqPnOrI5q9J6tKTzKDS5pTOt4n8V4O-DfpE-TdqwwD07Qo-D2X818YsWJhlRfZ7yN0yaiezWwIv59qXhr91elADVErFKCBT9U0nyefEsX_hVwXI8S_S/s500/948176-352x500.jpg" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSbWOw-bJ0lQSTsnwtRVRNGL0QyvULmXavETsPWdyQSi8y3WsCrWRHTphiZKbEa2rM2cOUp7EVlvqPnOrI5q9J6tKTzKDS5pTOt4n8V4O-DfpE-TdqwwD07Qo-D2X818YsWJhlRfZ7yN0yaiezWwIv59qXhr91elADVErFKCBT9U0nyefEsX_hVwXI8S_S/w141-h200/948176-352x500.jpg" width="141" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Beniamin Aschwood<br /></i>A. C. Cobble<br />wyd. Fabryka słów, 2021<br />cykl <i>Beniamin Aschwood</i>, t. 1</td></tr></tbody></table><p></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Zacznijmy od samego stylu. To powieść, którą jak najbardziej szybko się czyta. Przyznam, sama pochłonęłam te ponad 500 stron w niespełna 24 godziny, choć tu warto zauważyć, że książki Fabryki Słów mają bardzo mało tekstu na stronę w porównaniu do książek innych wydawców. Jednocześnie jednak to wcale nie oznacza, że styl Cobble’a jest szczególnie dobry. Autor robi w „Beniaminie Aschwoodzie” podstawowy błąd: mówi, ale nie pokazuje. Większości rzeczy dowiadujemy się z narracji, ale nie widzimy tego w praktyce, co sprawia, że historia sprawia wrażenie suchej i nijakiej. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Ponadto autor chyba nie do końca przemyślał sobie konstrukcje świata czy postaci. Miałam wrażenie, jakby czasem zapomniał, że o czymś powinien wspomnieć, więc wrzucał to w historię później. Przykładowo, na początku poznajemy Bena jako chłopaka, który właściwie to uczy się bić na miecze i zawodowo chce zajmować się warzeniem piwa, co naprawdę lubi. A potem nagle dowiadujemy się, że on faktycznie całe życie chciał się z tej swojej wioski wyrwać. Albo na przykład historia zaczyna się od opisu żyjących w świecie demonów. Problem polega na tym, że po pierwszej scenie te są ledwo co wspominane i nie stanowią jakiegoś szczególnego zagrożenia dla bohaterów. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Przyznam też, że rozbrajał mnie na łopatki pojawiający się w tej historii romans. Spokojnie, spokojnie, nie ma go dużo, niemniej nasz główny bohater zauracza się, bo… dziewczyna jest ładna. Koniec. Co prawda dostajemy gdzieś w narracji informację, że po kilku miesiącach wędrówki wszyscy członkowie wyprawy zbliżyli się do siebie i zbudowali mocne więzi, ale to nie jest w żaden sposób „udowodnione”. Ponownie, autor informuje, a nie pokazuje i w gruncie rzeczy o bohaterach pobocznych nie wiemy praktycznie nic.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Ponadto, w książce pojawia się jedna scena erotyczna, zajmująca jakąś połowę strony. Niepotrzebna i zbędna, niezbyt szczegółowa, ale jest. Także ostrzegam tych, którzy są na nie wyczuleni.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Wydaje mi się, że to właśnie problem ze stylem jest największym problemem tej książki. Tu nie ma emocji, tu nic takiego się nie dzieje. Jest lekko, sztampowo i dość bezpłciowo. Podróż pełna przygód jest schematyczna i zdaje się nie mieć znaczenia, ani emocjonalnego impaktu. Gdyby poprawić tę historię pod kątem prowadzenia narracji to być może to wszystko nabrałoby barw, ale w tym momencie naprawdę dużo brakuje jej do dobrej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Oczywiście każda potwora znajdzie swego amatora i rozumiem, jeśli komuś ten typ historii odpowiada. Jak już wspominałam więcej niż raz, „Beniamin Aschwood” to książka lekka w przyswojeniu, a że często najbardziej lubimy stare piosenki, to jestem przekonana, że spora część czytelników będzie się przy niej bawić nieźle. Mnie samej dała odrobinę oddechu po cięższej lekturze, ale niestety, chciałabym, aby ta historia była przynajmniej trochę lepsza.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="white-space-collapse: preserve;"><br /></span></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbfkwv4q7Tl1Q1Ae18akfFUyS0m7KTkLpfZdLCjLAVzO189ziPawNxL9jwLx2dmRfg-8f4hxg4KtFXSe7gXXYJZv9WuUtNsTQ1MKIpYCFl8ltaDjUP8oxPd2Z5x1OwP9kR2PRXXJkdmzuBy4d04XcTNnAKFtvlAPe0B_ENOTJzSlULFvKdwPDL56tagGn6/s2500/222.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1667" data-original-width="2500" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbfkwv4q7Tl1Q1Ae18akfFUyS0m7KTkLpfZdLCjLAVzO189ziPawNxL9jwLx2dmRfg-8f4hxg4KtFXSe7gXXYJZv9WuUtNsTQ1MKIpYCFl8ltaDjUP8oxPd2Z5x1OwP9kR2PRXXJkdmzuBy4d04XcTNnAKFtvlAPe0B_ENOTJzSlULFvKdwPDL56tagGn6/w640-h426/222.png" width="640" /></a></div><p></p><div><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></div></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-76419421857723166082023-11-29T22:15:00.000+01:002023-11-29T22:15:00.147+01:00Mój książę: romantyczna fantazja o szlacheckiej Anglii<p> </p><span id="docs-internal-guid-f4fabb9c-7fff-59b2-ce15-df577234b8de"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Daphne nie brakuje niczego: ma kochająca rodzinę, jest śliczna, bystra i z poczuciem humoru. Jednak jakimś cudem nikt nie chce się jej oświadczyć… Dlatego wchodzi z księciem Simonem w układ: będą udawać parę, tak aby wzbudzić zazdrość u innych kawalerów.</span></p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwVNpifDNVrF6oDlIuqyQtyJdRe-tRLQkm93nkIJDJzYb4ut4Qm7o15fwXlGnyKHuVI_ycEWso_uccHzobItdJFIRG847RECXvrqJ7-ktQRxM6reqMDGkwQjcImzkRDaO2rdfT_R2Xb8kRmuaF4KWAGhUpzBKU8BTizSW5MF_kmlelECEYgaID3vowFFLg/s500/866674-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwVNpifDNVrF6oDlIuqyQtyJdRe-tRLQkm93nkIJDJzYb4ut4Qm7o15fwXlGnyKHuVI_ycEWso_uccHzobItdJFIRG847RECXvrqJ7-ktQRxM6reqMDGkwQjcImzkRDaO2rdfT_R2Xb8kRmuaF4KWAGhUpzBKU8BTizSW5MF_kmlelECEYgaID3vowFFLg/w141-h200/866674-352x500.jpg" width="141" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Mój książę<br /></i>Julia Quinn<br />wyd. Zysk i s-ka, 2021<br />cykl <i>Bridgertonowie</i>, t. 1</td></tr></tbody></table><br /><div style="text-align: center;"><br /></div><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Serialowi „Bridgertonowie” po premierze zrobili niezły szał i choć obejrzałam tylko kawałek pierwszego sezonu, rozumiem dlaczego: to lekka historia, która nie wymaga zbyt wiele myślenia w trakcie jej poznawania. Z pierwszym tomem cyklu Julii Quinn zatytułowanym „Mój książę”, na bazie którego powstała filmowa adaptacja, jest bardzo podobnie. To lektura, którą po prostu bardzo łatwo się przyswaja.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">To na pewno nie jest powieść historyczna, która idealnie oddaje realia. Nie, to popkulturowo przerobiona Anglia z XVIII-wieku. Z tego powodu nie ma co tej powieści traktować poważnie. To jednak przede wszystkim pewna fantazja na temat życia w pięknym, bogatym i romantycznym świecie. Dzięki temu po prostu można w tę historię wsiąknąć i nie myśleć o niczym innym.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Styl autorki jest lekki, z całkiem przyjemną dawką humoru, co sprawia, że strony dosłownie same się odwracają. To naprawdę książka na jeden wieczór, do której można usiąść i skończyć ją w jednej chwili. Wydaje mi się, że adaptacja naprawdę dobrze oddała klimat, który Quinn kreuje na kartach swojej książki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Przy tym nie jest to absolutnie nic więcej, niż prosta rozrywka, a sama mam z nią mały osobisty problem: nie lubię Daphnee. No po prostu nie dogadałybyśmy się. Niby inteligentna, niby bystra i walcząca o swoje, ale z drugiej strony w jej głowie jest cały czas tylko to, aby wyjść za mąż i mieć dzieci, a przy tym nie wywoływać skandali. Rozumiem kreację tej postaci, ale po prostu to nie jest moja bohaterka, co utrudniło mi immersję, która w przypadku tego typu książek wydaje mi się kluczowa.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Nie mogę też nie wspomnieć o kontrowersyjnej scenie łóżkowej, która w moim odczuciu po prostu nie pasuje wydźwiękiem do całej tej różowo-słodkiej historii. Gdyby autorka tworzyła nieco poważniejszą literaturę, gdyby bardziej skupiła się na problemie, to być może uznałabym, że ten element jest ciekawym, cóż, uzupełnieniem historii. W tym przypadku uważam, że scena była zbędna, a podobny konflikt można było stworzyć na wiele innych sposobów.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Jeśli ktoś szuka lekkiej, romantycznej rozrywki i nie zależy mu na adekwatności historycznej, to uważam, że jak najbardziej po powieść „Mój książę” sięgnąć można. Być może sama wezmę się i za kolejne tomy, bo ostatnio lubię mieć pod ręką bardzo lekką literaturę, którą mogę bezmyślnie pochłaniać po męczącym dniu. Ale jednak należy zawsze wziąć poprawkę na to, że to nie jest książka, która jest czymkolwiek więcej.</span></p><div><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></div></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-48027725832404977292023-11-26T21:36:00.002+01:002023-11-26T21:36:00.144+01:00Despite Your (im)perfections: ogarnijcie te angielskie tytuły...<p> </p><span id="docs-internal-guid-351f9b3c-7fff-8aaf-f5f5-5dc2dbe78ca3"><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Destiny i Alfi przyjaźnią się od dzieciństwa, ale ostatnio ich drogi się nieco rozeszły. Dziewczyna chce, aby chłopak ponownie wrócił na łono rodziny, ale ten nie chce się na to zgodzić. Los sprawia, że Alfi ma spędzić u niej wakacje. Destiny w tym czasie musi zrozumieć, co do niego czuje.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm04zlwTGqNczUry787NoNokQ-hrraSuhmvDM6BybKfbs7NhmtA4p8TMwNI8q3NJOjBYZ7DsJHSu5a8CXbnc3KP3o2tbq5BzcjTx-dAj-9455T2BxhaHLrXCr1QKU313pftqXyZF_WFI-W0R4JLGwypuONPvLK2wtbmrtRFFXa0wevZ1LnAxxz3Jeqs4H7/s466/9788328392687.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="466" data-original-width="326" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm04zlwTGqNczUry787NoNokQ-hrraSuhmvDM6BybKfbs7NhmtA4p8TMwNI8q3NJOjBYZ7DsJHSu5a8CXbnc3KP3o2tbq5BzcjTx-dAj-9455T2BxhaHLrXCr1QKU313pftqXyZF_WFI-W0R4JLGwypuONPvLK2wtbmrtRFFXa0wevZ1LnAxxz3Jeqs4H7/w140-h200/9788328392687.jpg" width="140" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Despite Your (im)perfections<br /></i>Marta Łabęcka<br />wyd. Edito, 2022<br />Cykl <i>Flaw(less)</i>, t. 3</td></tr></tbody></table></p><div style="text-align: center;"><br /></div><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Ta książka to moja wtopa. Z racji popularności, chciałam poznać „Flaw(less)”, aby wiedzieć, o czym się mówi i oczywiście chciałam zacząć od tomu pierwszego. Nie wiedzieć czemu uznałam jednak, że pierwsza część to „Despite Your im(perfections)” i dopiero po lekturze całości zorientowałam się, że to jednak była trzecia. Ale co się stało to się nie odstanie, a nie wydaje mi się, aby tej książki nie dało się sensownie ocenić bez poprzednich części.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Głównie dlatego, że jest właściwie sequelem i zamkniętą historią. Co prawda bohaterowie z poprzednich tomów się pojawiają, jednak raczej jako tło. Autorka zaś wyjaśnia ich przeszłość na tyle, by czytelnik mógł zrozumieć, na czym mniej więcej polega ich relacja, jak wyglądała ich przeszłość etc., etc.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Ta powieść Marty Łabędzkiej to jak na razie chyba najlepsza powieść wyrosła na Wattpadzie, na jaką trafiłam. To jednak nie oznacza, że jest dobra, bo w moim odczuciu jest najzwyczajniej w świecie dość nudna. Tu się przede wszystkim nic nie dzieje. Destiny cały czas zastanawia się nad relacją z Alfim, godzi się z chłopakiem, droczy, kłóci i właściwie na tym polega ta powieść. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Dostajemy jeszcze dodatkowo wątek choroby nowotworowej w bliskiej rodzinie, który jednak nie służy zwróceniu uwagi na problem, a jedynie dodawaniu odrobiny emocji nudnej i przewidywalnej jak flaki z olejem fabule. Przyznam jednak, że osobiście nie lubię tego typu zagrań: bohaterowie przypominają sobie o tym tylko wtedy, kiedy już nie mają o czym rozmawiać bądź kiedy akurat to jedyny sposób, by znaleźli się w jednym miejscu. Poza tym przeżywają beztroskie wakacje, kompletnie ignorując istnienie chorej osoby. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Autorka ma styl poprawny, ale zdecydowanie toporny, co sprawia, że niektóre akapity brzmią dość nienaturalnie, a sceny pomiędzy bohaterami w moim odczuciu nie mają odrobiny chemii. Nie ma tu skupienia się na detalu, czy porządnie przeżywanych emocji. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Przy tym wszystkim rozumiem jednak, czemu się komuś ta książka może podobać. To bardzo prosty, przewidywany romans, na dodatek z wakacyjnym klimatem i łatwym do zrozumienia językiem. A przecież jako ludzie lubimy stare, letnie piosenki, które słyszeliśmy już milion razy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o angielskim tytule. Po co? Nie dość, że książkę napisała Polka, jest wydana w Polsce, to jeszcze wraz z polskim podtytułem całość robi się długa, trudna do zapamiętania i wymówienia. Wydawcy, ogarnijcie się. Nie jesteśmy w kraju anglosaskim. Zwłaszcza że to akurat powieść dla młodzieży. Jaki to przykład daje młodym ludziom? Że polski język jest gorszy, że źle brzmi, że jest niepotrzebny? </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Nie mam zamiaru czytać pierwszych dwóch tomów, choć podejrzewam, że mogą być nieco lepsze (zwykle tego typu sequele wypadają gorzej). To jednak nie jest mój vibe, a co się wynudziłam to moje. Cóż, przynajmniej do zasypiania ten tytuł mi się nieźle sprawdził. </span></p><div><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></div></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-85260142595430728432023-11-23T20:33:00.000+01:002023-11-23T20:33:00.142+01:00Siedmiu mężów Evelyn Hugo: piękny świat Hollywood?<p><br /></p><span id="docs-internal-guid-afe4a14f-7fff-6a6d-de78-b61ec2d3ac0f"><span id="docs-internal-guid-dfabfd32-7fff-e5b7-7baa-1dc6a1604bcc"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Monique jest dziennikarką, ale nie odnosi zbyt dużych sukcesów. Pewnego dnia Evelyn Hugo, emerytowana już gwiazda filmowa, postanawia opowiedzieć jej historie swojego życia. Jakim cudem ta kobieta miała aż siedmiu mężów?</span></p></span><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"></p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitJd4oBmnl5SarFO5sUBzKd8VucEqI_u5cZrh6sT2_oOFelC5K5VYVFwH05Wwy-wnjqAj_jCi7kK2TnSTqNQAgAxfek3EZsXby95nvCpWowi0RHZsOWxCZJd5_y2CdewffVKzUHoYVVgZ0Ehb4-cMtcvSzeE0KTStQqBTvV3a32Yb_2vxsglJ0z_QgtQ/s1200/9788366278370.jpg" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="791" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitJd4oBmnl5SarFO5sUBzKd8VucEqI_u5cZrh6sT2_oOFelC5K5VYVFwH05Wwy-wnjqAj_jCi7kK2TnSTqNQAgAxfek3EZsXby95nvCpWowi0RHZsOWxCZJd5_y2CdewffVKzUHoYVVgZ0Ehb4-cMtcvSzeE0KTStQqBTvV3a32Yb_2vxsglJ0z_QgtQ/w132-h200/9788366278370.jpg" width="132" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Siedmiu mężów Evelyn Hugo<br /></i>Taylor Jenkins Reid<br />wyd. Czwarta strona, 2019</td></tr></tbody></table><br /><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span><p></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Gdyby nie popularność „Siedmiu mężów Evelyn Hugo” autorstwa Taylor Jenkins Reid nigdy bym się za tę powieść nie zabrała. Jednak obiecałam sobie, że nadrobię trochę te najbardziej modne w ostatnim czasie książki, aby nie wypadać aż tak mocno z dyskusji i przyznaję, że pozytywnie się zaskoczyłam.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Przed lekturą umyślnie nie szukałam specjalnie informacji na temat tej książki i wytworzyłam sobie w głowie pewien jej obraz. Wydawało mi się, nie wiedzieć czemu, że to będzie historia, którą będzie się czytać jak klasykę literatury. Ale nie – to jest jak najbardziej dość rozrywkowa powieść, napisana raczej prosto i przystępnie. Aczkolwiek osobiście nie mam nic przeciwko: lekką rozrywkę, którą przy tym czyta się generalnie dobrze, zawsze chętnie przyjmę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">To powieść o konstrukcji niby-wywiadu, podobnego jak w „Wywiadzie z wampirem” Rice (którego nigdy nie skończyłam czytać). Monique przychodzi do Evelyn i gdy ta zaczyna opowiadać jej swoją historię, wskakujemy do jej świata sprzed lat. Czasem jednak wracamy do bohaterek, co pozwala nie tylko na zbudowanie i pokazanie relacji tych dwóch kobiet, ale również dzięki temu streszczona zostaje część historii, która nie musi być opowiedziana z detalami. Dzięki temu dostajemy pełny wgląd w sytuacje, ale jednocześnie przeskoki czasowe nie wybijają z rytmu historii i całość wypada dość naturalnie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Historia Evelyn skupia się na jej życiu prywatnym, głównie na tematach okołorodzinnych. Nie jest wybitnie skomplikowana, ale na tyle ciekawa i opisana w na tyle emocjonujący sposób, że po prostu dobrze się ją śledzi. Jak już wspominałam, Taylor Jenkins Reid ma przy tym dość lekki styl, choć jednocześnie widzę w nim też sporą dawkę empatii i zrozumienia pewnych, nazwijmy to, życiowych niuansów, które często nawet w prozie umykają, dzięki czemu cała historia wydaje się być dość wiarygodna. I przyznaję, jestem w stanie uwierzyć, że jakaś gwiazda filmowa faktycznie mogłaby mieć podobną życiową historię, co Evelyn, a to już chyba autorki sukces.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">W ogóle warto dodać, że sama Evelyn nie jest słodką, idealnie dobrą postacią. Wręcz przeciwnie: to osoba, która dla swojej sławy, a potem swoich bliskich jest gotowa zrobić naprawdę bardzo dużo. Ale to właśnie dodaje jej wspomnianej już wiarygodności. Czytelnik zaś przecież nie musi zgadzać się z jej wszystkimi życiowymi wyborami, ale jednocześnie wydaje mi się, że wiele z nich naprawdę jest dobrze uzasadnionych fabularnie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Bez wątpienia moje pozytywne odczucia wynikają też z poczucia, że przeczytałam coś, co przynajmniej dla mnie jest dość świeże. Choć nie jest to najbardziej nowatorska opowieść, to jednak osobiście czytam głównie fantastykę i nie mogłabym wskazać wielu powieści, których akcja rozgrywa się w Hollywood. A przyznaję, że miło było się trochę przenieść w czasie, bo bez wątpienia przemysł filmowy w latach 50. czy 60. XX w. wyglądał inaczej, niż współcześnie i na pewno są to czasy, które po prostu rozbudzają wyobraźnię. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">„Siedmiu mężów Evelyn Hugo” na pewno nie trafi do mojego ścisłego kanonu ulubionych lektur, ale na pewno będzie wśród książek ciekawych i wartych uwagi. </span></p><div><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></div></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-57925625739659480862023-11-20T19:52:00.000+01:002023-11-20T19:52:00.152+01:00Elfy Londynu: najgorsza powieść przeczytana w 2023?<p><br /></p><span id="docs-internal-guid-7c7f722c-7fff-9b1f-ccc1-e69b5f7ab401"><span id="docs-internal-guid-1fdbb5f8-7fff-021c-627d-7ce042a38149"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Londyn. Elfy i ludzie żyją razem. Dawniej toczyli wojny, lecz obecnie żyją w pokoju. Arianrhod infiltruje organizację terrorystyczną, chcąc sama dokonać zemsty.</span></p></span><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Czytam sporo złych książek. Często narzekam nawet na te, które są po prostu przeciętne, co może sprawiać wrażenie, że ostro je krytykuje. Ale prawda jest taka, że mimo błędów, sporo z tych tytułów to kompetentnie napisane powieści, mające wstęp, rozwinięcie i zakończenie. „Elfy Londynu” nie można tak niestety nazwać. W moim odczuciu to co najwyżej amatorski twór powieściopodobny, który nie wiedzieć czemu został wydany przez profesjonalne wydawnictwo. Czyżby Marta Dziok-Kaczyńska (której przed przeczytaniem nie kojarzyłam) była AŻ TAK popularna, aby taka publikacja się po prostu opłacała? <table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyFDynpjYStskIM4PpmzRCBbJpM2rK8DiAuCqe4MMz4bbiqdgmtl8aG3Juz1bjlZ8VunoEBRwwpY7ocM1Z0QvI5yLt18_TH5cLhsl2PQneztvYxsY-QdXAwW6lDaRz22KBfKhS5UgnFqnGT2rUUctIeErd3rHLps5SAzuorXVCeUjUI7Dtil8rnXe9Fw/s500/1044277-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyFDynpjYStskIM4PpmzRCBbJpM2rK8DiAuCqe4MMz4bbiqdgmtl8aG3Juz1bjlZ8VunoEBRwwpY7ocM1Z0QvI5yLt18_TH5cLhsl2PQneztvYxsY-QdXAwW6lDaRz22KBfKhS5UgnFqnGT2rUUctIeErd3rHLps5SAzuorXVCeUjUI7Dtil8rnXe9Fw/w141-h200/1044277-352x500.jpg" width="141" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Elfy Londynu<br /></i>Marta Dziok-Kaczyńska<br />wyd. Uroboros, 2023</td></tr></tbody></table></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">To książka, w której przede wszystkim nie wiadomo, o co chodzi. Jest jakiś współczesny Londyn, w którym są elfy. Jak się tam znalazły? A kogo to obchodzi. Są rody i zasady dworskie wzięte prosto z jakiejś kostiumowej telenoweli, w których autorka momentami zdaje się rozpływać. Jednocześnie dostajemy jakieś wątki niby rasistowskie i niby terrorystyczne, wpada też romans. Ale naprawdę trudno się w ogóle połapać, o co tu w ogóle chodzi i jaki był na tę historię zamysł. Naprawdę bardzo dawno się z czymś takim nie spotkałam, a przecież tego typu lekkiego fantasy czytam sporo.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Autorka dodatkowo strzela sobie w stopę raz za razem, np. regularnie robiąc przeskoki czasowe. Dostajemy więc 100 lat temu, 98 lat temu, rok później, 5 lat później… a potem kawałek współczesności i znów przeskok o 50 lat do tyłu. Do tego dodajmy imiona, które trudno spamiętać, opisy rodów, które nic nie wnoszą, bardzo bezpłciowo rozpisane sceny erotyczne i dostajemy książkowy horror roku. Naprawdę jestem niemal pewna, że ta książka trafi do mojego TOP 10, jeśli nie TOP 5 najgorszych powieści przeczytanych w 2023 roku. A szkoda, bo chętnie poczytałabym trochę o magicznym Londynie. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Zwykle gdy książka mi się nie podoba i tak widzę jakiś target, któremu mogłabym ją polecić. Ale nie w tym przypadku. Ta powieść w tej formie nigdy nie powinna opuścić szuflady autorki. Absolutnie nigdy. A już tym bardziej nie powinna ukazać się nakładem profesjonalnego wydawnictwa. Nie kupujcie, nie czytajcie – szkoda czasu i pieniędzy. </span></p><div><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></div></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9073035448510405119.post-48722554285093802432023-11-17T18:06:00.000+01:002023-11-17T18:06:00.160+01:00Onyks: teen drama na pełnej<p><br /></p><span id="docs-internal-guid-83472511-7fff-749f-8326-b8dde389f907"><span id="docs-internal-guid-50c04152-7fff-a079-2eba-4fa900bbd89c"><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">W Katy coś się zmieniło, od kiedy Daemon ją uleczył. Dziewczyna nie jest jednak wciąż pewna jego uczuć i nie potrafi mu wybaczyć złego traktowania. Gdy w szkole pojawia się nowy chłopak, wybiera się z nim na randkę, co wzbudza zazdrość Luksjanina. Powoli zaczyna się jednak okazywać, że prawdziwym wrogiem kosmitów nie są Arumianie, a Departament Obrony.</span></p></span><p dir="ltr" style="line-height: 1.8; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 42.5197pt;"><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXAaCr2os_aCcztCuvbXu8uQwZefzXNNshdNIVhJa6WO6N1TTrlptbTet6ba68WMx4PNelXQHWPtGLmB-Sn518nb9OKC29gDrmmc94cb7BpxSe9rEfqWNDT6dDD6cK8chHzfHqrRy7AxbVVJKj2u5ZQThfWB6fOtWL2CpWuc5Kc0HvV27ex5yGGZmKFg/s500/907014-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXAaCr2os_aCcztCuvbXu8uQwZefzXNNshdNIVhJa6WO6N1TTrlptbTet6ba68WMx4PNelXQHWPtGLmB-Sn518nb9OKC29gDrmmc94cb7BpxSe9rEfqWNDT6dDD6cK8chHzfHqrRy7AxbVVJKj2u5ZQThfWB6fOtWL2CpWuc5Kc0HvV27ex5yGGZmKFg/w141-h200/907014-352x500.jpg" width="141" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Onyks</i><br />Jennifer L. Armentrout<br />wyd. Filia, 2019<br />cykl <i>Lux</i>, t. 2</td></tr></tbody></table><br /><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Pierwszy tom cyklu „Lux” wzbudził we mnie trochę nostalgii. Druga część, „Onyks”, była jednak dla mnie głównie męczącą teen dramą. Niestety, Jennifer L. Armentrout raczej nie ma predyspozycji, aby stać się moją ulubioną pisarką.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Mniej więcej do pierwszej połowy w tej historii dostajemy głównie nastoletnie problemy. Od czasu do czasu zapowiadane są problemy, które pojawią się w finale, ale akcja skupia się przede wszystkim na życiu miłosnym Katy. Wydawałoby się, że zakończenie pierwszej części jasno dało do zrozumienia, że bohaterowie będą pełnoprawną parą, ale nie. Protagonistka dalej nie jest pewna uczuć Daemona, mimo że ten regularnie mówi, że ją lubi. Pojawia się nam trójkąt, który nie ma zbyt wiele sensu, bo Katy do tego bohatera naprawdę nic nie czuje – to Daemon jest najprzystojniejszy i najlepszy, choć cały czas ją drażni. Protagonistka regularnie miewa zaś wewnętrzne rozkminy na temat tego, jak bardzo lubi/nielubi/kocha/nienawidzi brata swojej najlepszej przyjaciółki i kosmitę w jednym. Na Merlina, to było po prostu męczące.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Ach, Daemon ma traity toksycznego człowieka, który musu dużo kontrolować, ale zdarza mu się za to przepraszać. Ponadto sam o sobie mówi, że jest mądrzejszy, niż typowy 18-latek z powodu swojego kosmicznego pochodzenia, ale osobiście jakoś mu w to nie wierzę. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">W drugiej połowie książki dostajemy trochę więcej akcji i odrobinę plot twistów, przez co robi się łatwiejsza do strawienia. Poczułam odrobinę satysfakcji z wybranych przez autorkę rozwiązań, ale w dalszym ciągu właściwie wszystko, co się dzieje w tej części, jest bardzo łatwe do przewidzenia i było wręcz zapowiadane w pierwszej połowie. Sam motyw Departamentu Obrony moim zdaniem jest przedstawiony dość naiwnie i choć rozumiem, że jest to młodzieżówka, to jako dorosły czytelnik nie jestem w stanie w pełni w to uwierzyć. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.7999999999999998; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 42.51968503937009pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Jako moja książka „do poduszki” powieść Armentrout spełniła swoje zadanie: po chwili czytania naprawdę ją odkładałam, bo nie miałam szczególnej ochoty się w tę teen dramę dłużej bawić. I jeśli ktoś szuka tego typu lekkiej lektury, nie zwracając szczególnej uwagi na jej wady to cóż, proszę bardzo. Ale czy „Onyks” jest dobrą książką? No cóż, moim zdaniem nie bardzo.</span></p><div><span style="font-size: 12pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></div></span>Katrinahttp://www.blogger.com/profile/03875770347309197152noreply@blogger.com0