wtorek, 28 lutego 2017

Dzisiaj narysujemy śmierć: Takich rzeczy (podobno) nie da się opisać


Dopiero co był reportaż i już kolejny? Cóż, to znów nie jest do końca mój własny wybór: musiałam co nieco takich pozycji przeczytać, a ja naprawdę nie lubię zostawiać tego, co poznaje tylko dla siebie. Dlatego i dziś musicie przetrwać słuchając o literaturze faktu, a nie o uroczych powieściach. Zwłaszcza, że tym razem raczej nie będzie miło i sielankowo.

Tytuł: Dzisiaj narysujemy śmierć
Autor: Wojciech Tochman
Liczba stron: 144
Gatunek:  reportaż

W 1994 roku Rwanda spłynęła krwią. Dokonała się jedna z najbardziej krwawych rzezi ludzkości: Tutsi zostali wymordowani przez Hutów. Dlaczego? Przez brak ziemi? Różnice w sposobie bycia? Zawiść?
Sto dni, milion martwych i ogromna ilość katów. Jak po piętnastu latach od tamtych dni wygląda Rwanda?


Reportaż ma wiele twarzy: może przypominać książkę naukową, zbiór różnych punktów widzenia, albo literaturę piękną. Może też być jak Dzisiaj narysujemy śmierć Tochmana: książką, która bazuje na ludzkich emocjach i to właśnie je chce nam przedstawić.
Niełatwo pisać o lekkim stylu autora, który fajnie się czyta w przypadku takiego dzieła: Dzisiaj narysujemy śmierć to świadectwo śmierci i upadku moralnego wielu osób. Ten reportaż może przerazić i wzbudzić w czytelniku naprawdę skrajne emocje. Choć tekst się nie dłuży, autor ubiera wszystko w zwięzłe słowa i posługuje się dość prostą polszczyzną to nie jest literatura, po którą ktokolwiek sięgnie z nadzieją na przyjemnie spędzony wieczór.
Tochman wybiera się do Rwandy w której poznaje głównego bohatera naszego reportażu, Leonarda. To student, któremu udało się razem z trójką braci przetrwać rzeź z 1994 roku. Ten młody mężczyzna próbuje być silny: nie pozwoli nikomu obcemu na zobaczenie jego łez. Tochman musi się więc stopniowo do niego zbliżyć, poznać go i czekać cierpliwie, aż ten opowie mu o traumie, jaką przeżył w dzieciństwie. W międzyczasie daje nam wysłuchać wielu innych relacji naocznych świadków – ofiar i katów, jednocześnie szczodrze wyrażając własne zdanie, własne oburzenie. Zadaje pytania i czytelnikowi, i samemu sobie. Jak? Dlaczego? Po co? Jak człowiek człowiekowi mógł wyrządzić taką krzywdę...?
Dzisiaj narysujemy śmierć to w gruncie rzeczy jeden wielki chaos: tu dzieje się wszystko na raz. Nic dziwnego z resztą, biorąc pod uwagę jakiego tematu dotyka. Tego nie da się ładnie ubrać w słowa, poukładać zgodnie z tematyką i zamknąć do jednej szafy. Bo tu wszyscy i nikt nie jest winny; niemożliwe jest znalezienie prowodyra i zrozumienie prawdziwych motywacji katów.
Tochamn przedstawia nam makabryczny obraz; nie odpuszcza, pisze o najgorszych możliwych szczegółach. Muszę jednak wspomnieć o tym, że właśnie między innymi przez to jest to lektura zupełnie subiektywna: tu nie ma obiektywizmu dziennikarskiego. Z resztą, jak przy czymś takim mógłby się pojawić? Nie jest to jednak książka naukowa, która da nam konkretne odpowiedzi: było tak i tak. A potem jeszcze tak. Tu fakty mieszają się z oceną bohaterów autora oraz wspomnieniami zatartymi przez czas.
Jeśli szukacie literatury radosnej i przyjemnej to jest ostatnia rzecz po którą powinniście sięgać. Bo powtórzę to jeszcze raz – Dzisiaj narysujemy śmierć nie ma w sobie nic z takiej historyjki. Ale sądzę, że to książka warta poznania: bo choć opowiada o malutkim kraju gdzieś w sercu Afryki to wydaje mi się, że nam, Polakom, jest bliska nie tylko przez naszego rodzimego autora. W końcu u nas jakiś  czas temu działo się coś podobnego... czyż nie? 

* * *

– Hi, I'm Leo – słyszę zza pleców, kiedy patrzę na czarno-białe twarze zawieszone w szklanej gablocie. Ale ja nie potrzebuję teraz towarzystwa, potrzebuję ciszy. Chcę być tylko z tymi
zza szyby. Oni na mnie patrzą.
– Ścięli ich aż pół tysiąca w ciągu jednego dnia – mówi do mnie Leo. To jest drugie zdanie naszej znajomości.
Trzecie, czwarte i piąte:
- Przez wiele dni gnili na tym trawniku dookoła. Teraz są tutaj. Czasem tu przy nich sobie siedzę.
Fragment książki Dzisiaj narysujemy śmierć Wojciecha Tochmana

17 komentarzy:

  1. Nie interesują mnie historie wojen tropikalnych, ale chętnie czytam wspomnienia wojenne Polaków i zawsze się dziwię jak oni umieli przelać to na papier. ;)
    http://justboooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W życiu nie nazwałabym tego, co się tam stało wojną ;/ To tak, jakby holokaust nazwać wojną między Niemcami, a Żydami. Tam nie było dwóch walczących stron: jedna mordowała, druga umierała i właściwie tyle...

      Usuń
  2. Nie słyszałam o tej książce, ale w sumie się nie dziwię. Nie moje klimaty. ;)
    Buziaki. :**

    OdpowiedzUsuń
  3. To bardzo przejmująca książka i bardzo przejmująca historia, niewyobrażalna....

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jestem jakąś wielką fanką reportaży. Zazwyczaj jak już po jakiś sięgam to musi być z wielką rozwagą dobrany. I pomyśleć, że na studiach wybrałam sobie jako przedmiot fakultatywny: reportaż literacki. Niezwykle mnie wtedy zainteresował Jacek Hugo-Bader i jego "Biała gorączka" oraz Kapuściński swoim "Cesarzem". Z Tochmanem nie miałam jeszcze do czynienia, pewnie warto byłoby to nadrobić, gdyż był mi już polecany z wielu źródeł.
    Problem w tym, że jak sama napisałaś, biorąc się za taką literaturę trzeba być na to gotowym. A ja nie jestem. Obecnie raczej nie.

    Pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Studiuje dziennikarstwo, więc na mnie znajomość reportaży wręcz wymuszają momentami. Nie uwielbiam ich, ale szanuje, rozumiem i umiem się w nich odnaleźć. "Cesarz" jest cudowny, o Baderze słyszałam, ale go nie czytałam.
      No, jest już wyższa szkoła jazdy niestety :c

      Usuń
  5. Przyznam, że niezwykle intrygujący tytuł, ale reportaży raczej nie czytuję, jednak wolę fikcję literacką, bo takie realne historie czasami przerażają aż za bardzo. ;/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta puenta... Już podczas czytania wcześniejszych słów recenzji, przed oczami miałam to, co działo się w czasie II wojny światowej tutaj, w Polsce, a nie gdzieś w dalekiej Afryce. Przerażające, jaką krzywdę potrafi zrobić człowiek drugiemu człowiekowi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Takie reportaże są ciężkie, trudne i czasem nie da się sobie wyobrazić, że coś takiego naprawdę miało miejsce. Mimo to uważam, że należy o tym mówić i czytać. To jest historia. To jest wiedza o świecie, który nas otacza i nie zawsze jest kolorowy. Bardzo chętnie sięgnę po tę pozycję, choć nie będzie to dla mnie łatwe. Zapewne wyleję hektolitry łez, ale ostatecznie wolę mieć wiedzę i trochę pocierpieć w samotności, niż jej nie mieć i zachowywać się, jakby świat był zawsze cudownym miejscem.
    Pozdrawiam! https://bookwormss-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. No przyznam, że bardzo mnie to zainteresowało. Przejmująca ksiązka.
    Zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz, jak ja nie lubię reportaży xD Poza tym ten temat też niezbyt mnie interesuję :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Rwanda zawsze była dla mnie trudnym tematem. Moja koleżanka jeździła tam na misje, żeby zwracać normalne życie dzieciom. Nie zawsze się to udaje, ale warto to robić nawet dla jednostek. Myślę, że jeśli ten reportaż jest wstrząsający to właśnie taki jaki powinien być.

    OdpowiedzUsuń
  11. Żadna siła nie zmusi mnie do przeczytania tej książki. Już nie chodzi nawet o to, że to jest reportaż, a za takimi książkami nie przepadam :P Tym razem chodzi mi bardziej o to iż książka opowiada o wojnach, rozlewach krwi dziejących się gdzieś naprawdę. W książkach nigdy mi to nie przeszkadzało, bo to są zmyślone fakty, jednak takie oparte na prawdziwym życiu...nie! To nie dla mnie. Ja jestem za bardzo wrażliwą osobę na krzywdę innych :( Kiedyś na lekcji oglądaliśmy film o wojnie i zaczęłam ryczeć przy całej klasie. I ie chodzi tu o to iż była krew itp. tylko zrobiło mi się niesamowicie smutno, że kiedyś tak musieli cierpieć ludzie. Dlatego takie książki zdecydowanie nie są dla mnie :(
    Buziaki :*
    pomiedzy-wersami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Tochmana poznałam bardzo niedawno, ale książka jego autorstwa, którą przeczytałam bardzo zapadła mi w pamięć. Mam ochotę na więcej, jak najszybciej. Temat wojny domowej w Rwandzie interesuje mnie odkąd trafiłam na film "Hotel Rwanda", więc na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Hmm... W zasadzie to nie miałam pojęcia o tych wydarzeniach. Dobrze jest się czasami dowiedzieć czegoś nowego ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Dlaczego ja nigdy nie czytuje reportaży, tylko ograniczam się do powieści? - tego nie wiem, ale właśnie zdałam sobie sprawę, że czas poszerzyć horyzonty.
    Dzięki za wskazanie nowego kierunku 😊
    Pozdrawiam serdecznie

    http://cojaczytuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Dzieje cywilizacji to okres wojen z przerwami na pokój . Każde studium omawiające przyczyny wojen , demony drzemiące w ludzkich głowach , może pomóc nam , zachować pokój

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony