sobota, 28 kwietnia 2018

Peryferyjczyk: Zbiór krótkich form o szarych obywatelach


Od 1993 roku do współczesności – oto zbiór reportaży Marcina Kołodziejczyka. Wcześniej wydane w prasie, obecnie w formie książki, analizują życie szarych obywateli.
  
Jako studentka dziennikarstwa nie raz i nie dwa mam wyrzuty sumienia, bo rzadko sięgam po reportaże, które teoretycznie „powinny” być podstawą mojej czytelniczo-studenckiej podróży. Dlatego gdy pojawiła się możliwość sięgnięcia po „Peryferyjczyka” nie wahałam się i postanowiłam sprawdzić, co Marcin Kołodziejczyk ma mi do zaoferowania.
Tytuł: Peryferyjczyk
Autor: Marcin Kołodziejczyk
Liczba stron: 389
Gatunek: reportaż
Wydanie: Wielka Litera, Warszawa 2017
Teksty, które dostajemy są przedrukiem z magazynów, pozbawione jakichkolwiek poprawek, które dostosowywałyby je do wersji książkowej. I musze przyznać, że to mój główny zarzut do tej książki. Przed każdym z reportaży mamy niepogrubiony lid, który streszcza nam tekst i jeśli czytelnik nie zorientuje się, czemu ktoś mu opowiada w skrócie całość może poczuć się niepocieszony. Poza tym w związku z tym ten początek często zachęca, ale wewnątrz już brakuje polotu: bo wiemy, co się mniej więcej wydarzy i bo sam tekst jest często rzemieślniczą pracą dziennikarza, który co miesiąc musi napisać konkretną ilość tekstów, więc niekoniecznie ma czas na dopracowanie wszystkiego.
To, co jeszcze bolało mnie w tym zbiorze to podejście autora do sieci: miałam wrażenie, że często próbuje oceniać Internet, czy gry jako coś negatywnego, coś co tylko wysysa czas… a że absolutnie się z tym nie zgadzam, nie czułam się za dobrze czytając takie analizy.
Nie zmienia to jednak faktu, że „Peryferyjczyk” to zbiór całkiem przyjemnych tekstów, dotykających spraw społecznych i kryminalnych, które szybko się czyta. Kołodziejczyk często ma dość trafne spostrzeżenia, a tematy, które porusza, można uznać za istotne. Z tym, że… dla mnie to jest po prostu za mało. To nie jest dzieło, które powala stylem, czy treścią, a ponieważ nie jestem wielbicielką tego gatunku po prostu na sporej ilości fragmentów odpływałam myślami zupełnie gdzieś indziej.
W trakcie czytania nasunęła mi się refleksja, że ten zbiór to doskonała pozycja dla osób, które często czytają w komunikacji miejskiej i sięgają głównie po ten gatunek: dzięki takiemu zbiorkowi będą mieli zawsze pod ręką sporą ilość tekstów, które można przeczytać, a których długość jest „w sam raz” na kilkunastominutową podróż. Naprawdę, mam wrażenie, że do tego „Peryferyjczyk” sprawdzi się znakomicie.
Ostatecznie ja sama raczej do tego zbiorku nie wrócę: nie zachwycił mnie, nie odkrył przede mną absolutnie niczego nowego. Nie jest to jednak zła książka: najzwyczajniej w świecie do mnie reportaż niekoniecznie przemawia. Z tego powodu jeśli lubicie tego typu pozycje warto się z nią zapoznać, choćby idąc do księgarni i czytając kilka pierwszych stron, aby zorientować się, czy styl autora Wam odpowiada.


* * *

Wsiadam do pociągu i od razu do kibelka, bo nie mam biletu. Zamykam się i jadę. Ludzie biorą za klamkę, a ja nic. Okno sobie otwieram i wyglądam. Papierosa zapalę.  Wysiadam, jak zobaczę konia na łące. Potem w nocy przyjdę i go ukradnę. Każdy koń za mną pójdzie.
Fragment „Peryferyjczyka” Marcina Kołodziejczyka



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!
Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

7 komentarzy:

  1. Niestety, ale tym razem nie dla mnie :)


    Buziaki,
    coraciemnosci.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś nie przepadam za reportażami :c chyba by mnie ta książka też nie porwała.
    http://teczowabiblioteczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżeli chodzi o reportaże to wolę jak dotyczą konkretnych miejsc i to najlepiej takich, z historia w tle :)

    https://zksiazkanakanapie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja lubię bardzo reportaże, ale do tego mnie jakoś nie ciągnie tym razem. ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo chętnie:) lubię od czasu do czasu sięgnąć po reportaż!

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.