Gdy
portal Czytam Pierwszy pojawił się we wrześniu 2017, wywołał w blogsferze niemałe
zamieszanie. Część osób bardzo się ucieszyła. Druga część przekonywała, że to
najgorszy z możliwych pomysłów. A jak się ten stan rzeczy ma po 1,5 roku? Czym tak
naprawdę stało się to miejsce?
Czym z definicji jest portal Czytam Pierwszy?
To
portal, wyglądający jak zwykły sklep internetowy, w którym pojawiają się
książki. Dodając do portalu swoje recenzje, dostajemy punkty (tzw. ISBNy), za
które możemy później kupować pozycje. Te są nam dostarczane w wersji
elektronicznej lub papierowej, zależnie od tego, co portal w danym momencie
oferuje.
Czytam
Pierwszy został stworzony z myślą o osobach początkujących w pisaniu recenzji: przede
wszystkim miał zapewnić im rozwój w postaci dostępu do książek oraz motywacji do
tworzenia coraz do lepszych rzeczy i poszerzania zakresu działań poprzez system
punktowy.
Na początku było niedowierzanie
Nim
przejdę do portalu „dzisiaj”, pozwólcie, że opowiem Wam moją historię z tym portalem.
Wpadłam na niego kilka dni po założeniu. Natychmiast się zarejestrowałam i zakupiłam
dwie książki od wydawnictwa SQN, które od dawna chciałam przeczytać. Bez
pomyślunku, ot tak, BO MOGĘ. Dopiero po czasie zorientowałam się, że kupiłam egzemplarze
elektroniczne (nawet nie e-booki, które mogę ściągnąć na mój dysk!). To mocno
mnie w tamtej chwili rozczarowało i sprawiło, że portal „odstawiłam”.
W
międzyczasie pamiętam, że wypowiadałam się w dyskusjach na ten temat: niekoniecznie
przychylnie, nie podobało mi się to, że „zostałam zrobiona w konia” (choć właściwie
sama po prostu nie doczytałam, o co chodzi). Byłam jednak daleka do
krytykowania regulaminów, czy uznawania tego za najgorszy pomysł świata.
Do
portalu wróciłam około października, czy listopada, kiedy to udało mi się
upolować za 50 ISBNów pierwszą papierową książkę, czyli „Warkot”. Wtedy okazało
się, że… właściwie to cała ta idea bardzo mi się podoba. Lubię „polować” na
rzeczy, lubię zbierać punkty, lubię wklejać linki i pilnować tego wszystkiego,
co portal kazał mi robić. Tak już mam: „układanie” rzeczy jest dla mnie po
prostu przyjemne.
Ponadto
początkowo na CP dostępne było wiele książek od wydawnictwa SQN (bo portal jest
bezpośrednio z nim powiązany), dzięki czemu mogłam zapoznać się z książkami, na
których zależało mi od dawna, ale nie potrafiłam zmusić się, aby w końcu je
kupić. Tak poznałam choćby „Piątą porę roku”, czy „Królów Dary”. Prędko zauważyłam
też, że właściwie cały czas mam nadmiar punktów. Dodając recenzję na bloga, lubimyczytać
oraz instagrama nie miałam problemów, aby je zdobywać, a początkowo portal akceptował
„recenzje” z różnych losowych miejsc (np. oznaczanie na Mapie Książek, o której
pisałam tutaj).
Coraz mniej kolorowo?
Z
czasem z portalem zaczęło dziać się coś, co właściwie musiało się stać. Regulamin
zaczął być coraz bardziej restrykcyjny. Wiadomo, że tak szczytna idea jak
darmowe książki dla początkujących recenzentów nie przynosi zysków i w tej formie
CP nie mógł długo przetrwać. Pojawiły się mocniejsze limity, większe bonusy dla
większych zasięgów. Początkowo nie było żadnych ograniczeń co do czasu recenzji starych
książek – z czasem jednak twórczynie uznały, że każda pozycja będzie „wisiała”
na portalu przez trzy miesiące, nie dłużej. To naprawdę zrozumiałe ruchy: w
końcu wydawcy nie będą oddawać książek byle-komu i zupełnie za darmo, a bez
nich portal nie ma szans na istnienie, prawda?
Problem
polega na tym, że zaostrzenie limitów nie skutkowało wzrostem „jakości”
książek, które pojawiały się na portalu. SQN wrzucało na niego coraz mniej swoich
tytułów, jakby „odcinając się” od swojego dziecka. Obecnie wydawnictwo-matka wrzuca
na niego tylko pojedyncze tytuły, które jednocześnie reklamują portal – i
właściwie tyle. Początkowo na portalu pojawiły się choćby takie wydawnictwa jak
Fabryka Słów, czy Uroboros, jednak chyba szybko zrezygnowały ze współpracy z nim.
Z
czasem na CP zaczął się wysyp książek-śmieci. Naprawdę, trudno mi to inaczej
nazwać. Książki od mało znanych wydawców, poradniki wzięte z kosmosu, tytuły
dla dzieci, powieści wydawane metodami vanity czy self-publishingu. Z jednej strony
osobiście początkowo byłam z tego trochę zadowolona, bo miałam łatwy dostęp do
tytułów, po które normalnie bym nie sięgnęła i nawet o tym nie pomyślała, z drugiej…
ile można? Owszem, cały czas na CP czasem pojawiają się ciekawe pozycje, ale by
je poznać, należy zebrać punkty, a więc – najpierw trzeba przerobić kilka tych
kiepskich „śmieciowych” książek, które po kilku miesiącach od wydania pewnie pojawią
się w biedronkowych koszach z podniszczonymi tytułami za 10 złotych.
Dla kogo ten portal?
W
ostatnim czasie pojawiła się kolejna restrykcja dotycząca wrzucania recenzji.
Wcześniej osoby, które mają 500 obserwujących na Instagramie dostawały za zdjęcie
dodatkowe 20 punktów (cena książki papierowej to obecnie ok. 200): coś takiego
wydaje mi się jak najbardziej sensowne, biorąc pod uwagę, że ta liczba to takie
„minimum” sugerujące, że profilu nie obserwują tylko znajomi recenzenta. Obecnie
500 zostało podwyższone do 2 000 – sama jestem w tym pułapie, ale z
doświadczenia wiem, że do takiej ilości wcale nie tak łatwo dojść…
W
związku z tym pojawia się pytanie: czy portal cały czas spełnia swoją funkcję?
Czy cały czas działa jak portal rozwojowy dla początkujących recenzentów…? Wydaje mi
się, że niestety, ale odpowiedź brzmi: właściwie to… nie. Wprawdzie cały czas
można na nim trafić na coś ciekawego, ale wydaje mi się, że zdecydowanie
łatwiej nawet początkującej osobie napisać maile do ciekawych wydawców (z
których X z kolei w końcu zaryzykuje i wyśle nam tytuł), niż polować na książki niekoniecznie
dobrej jakości.
A
szkoda. Bo CP to naprawdę szlachetny pomysł.
Czy
portal ma szansę się podnieść? Jasne, że tak, choć zastanawia mnie, jaką opinię
mają o nim obecnie wydawcy. Po współpracach mam osobiste wrażenie, że
nie najlepszą. W związku z czym CP musiałby zupełnie zmienić swoją formułę i po
prostu przemyśleć to, czym chce być zupełnie od podstaw, aby znów odbudować
początkową społeczność.
Moje małe doświadczenia…
By
nie było wątpliwości: z CP mam sporo doświadczeń, z których większość jest mimo
wszystko pozytywna. Naprawdę lubię ten pomysł zbierania punktów i polowania na
książki, dlatego nawet mogąc pisać do wydawcy, czasem więcej radości sprawia mi
forma zamawiania przez portal. To dodaje wszystkiemu dreszczyku emocji, a przy
okazji jest często bardziej klarowne, niż wysyłanie maila do wydawcy z toną
linków potwierdzających zrecenzowanie danej pozycji. Nie muszę też się
tłumaczyć z tego, czemu daną książkę chcę, nie jest mi źle na serduszku, gdy tytuł
mi się nie spodoba. Takie rozwiązanie jest dla mnie jako introwertyka, który
nie lubi „się prosić” jest po prostu łatwiejsze. Ale jak już napisałam wyżej:
portal zaczął iść w złym (moim zdaniem) kierunku.
A
co jeśli chodzi o samą obsługę portalu? Dziewczyny, które go prowadzą, zwykle
są naprawdę w porządku. Na przestrzeni tego 1,5 roku wspominam współprace z nimi
pozytywnie. Na moje zapytania od razu otrzymuje odpowiedź, zwykle w sposób
grzeczny… choć zdarzyło mi się chyba raz, że nie byłam zadowolona z tonu
odpowiedzi – ale bywa i tak. Każdy może mieć gorszy dzień. Jednocześnie mimo
wszystko portal miał kilka wpadek. Dwa, albo trzy razy okazało się, że książka
do mnie nie dotarła, bo „wydawca przesłał za mało książek” (więc albo czekałam
kolejny miesiąc, albo dostawałam zastępczą książkę, bądź zwrot punktów). Czasem
ktoś coś źle zaznaczył w systemie, w trakcie przeprowadzek miałam problemy z
adresem, pod który tytuły przychodziły.
Ponadto
na samo akceptowanie recenzji czeka się obecnie coraz dłużej, co sprawia, że
punkty dostajemy po tygodniu czy dwóch od publikacji w sieci, a z ostatniej
zmiany sprawdzającego chyba nie jestem do końca zadowolona.
Niemniej,
na to ostatecznie przymykam oko, bo mimo wszystko: pod tym względem było
dobrze. Problem CP polega przede wszystkim – moim zdaniem – na wzroście wymagań
nieadekwatnym do jakości pozycji na portalu. Po prostu za dużo trzeba robić… za
zbyt słabe książki. I tyle.
Korzystacie
z CP? Jakie są/były wasze odczucia?
W sumie zdążyłem już zapomnieć o tej inicjatywie.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że na początku byłem naprawdę zainteresowany, ale zniechęciło mnie właśnie to, że nie dostaje się e-booka na własność - czytanie na laptopie nie należy do najprzyjemniejszych i między innymi dlatego kupiłem czytnik, żeby czytać na nim e-booki. Więc w sumie wtedy zrezygnowałem.
Na wersje papierowe i tak nie liczyłem z dwóch powodów - nie zbieram ich przez brak miejsca i idący za tym minimalizm oraz małe zasięgi. Zdobycie odpowiedniej liczby punktów mogłoby okazać się dla mnie niemożliwe/zbyt kosztowne na poświęcony czas.
Z czasem wersje elektroniczne ustąpiły miejsca normalnym e-bookom, także pod tym względem portal się poprawił akurat. ;)
UsuńTez sie zalogowalam na samym początku. Zdobylam pkt na 1 książke papierowa. I tyle z mojego zalogowania :-] jak widzialam caly czas wersje elektroniczne a pozniej e-booki, ktorych nie lubie, to przestawalam tam wchodzic. I tez uwazam, ze wymagania sa przesadzone. Wole kontakt z wydawnictwami.
OdpowiedzUsuńJakieś pół roku temu żałożyłam konto i do dzisiaj nic nie kupiłam, choć z początku pojawiały się pozycje za początkową stawkę (50isbnów), to były to audiobooki z tego co pamiętam, a książek w takiej postacji akurat nie przyswajam. Pamiętam, że długo czatowałam aż będę w stanie zamówić jakąś książkę, nawet jako ebook i do dziś nic nie znalazłam. Więc chyba należy dodawać początkowo recenzje do produktów, których nie dostałam? Choć z drugiej strony, te książki rzeczywiście nie wydają się jakieś super, więc szkoda mi było inwestować tylko po to, aby naprawdę móc wgryźć się w portal. ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie aby zacząć trzeba zainwestować w gruncie rzeczy i zrecenzować porządnie przynajmniej jedną książkę, która na portalu po prostu jest. Mi się to udało, bo i tak miałam już gotowych parę recenzji książek od SQN, które po prostu czekały wtedy w kolejce na publikacje.
UsuńNo właśnie przez dłuższy czas całkiem fajnie się z CP korzystało - było trochę ciekawych książek, trochę takich, które można przeczytać w ramach eksperymentu i faktycznie całkiem przyjemnie się eksperymentowało na egzemplarzu, który jest za darmo i nie bezpośrednio od wydawnictwa. Tylko że ostatnio jakoś niewiele ciekawych książek można tam znaleźć.
OdpowiedzUsuńW trakcie tego 1,5 roku strasznie często zmieniano punktację i trochę mnie to razi. Jasne, z jednej strony jest to zrozumiałe, ale z drugiej zmiany potrafiły wejść właściwie z dnia na dzień.
Miałam ogromną ochotę zacząć korzystać z tego portalu, ale szybko sobie odpuściłam i machnęłam ręką... I chyba nie mam czego żałować.
OdpowiedzUsuńDługo się zastanawiałam nad korzystaniem z tego portalu i w końcu założyłam sobie konto na CP już dłuższy czas po jego powstaniu. Na początek dostaje się chyba jakąś liczbę ISBNów, żeby można było sobie zamówić jakąś książkę na start. I ja kilka miesięcy miałam te kilkadziesiąt ISBNów i nie zamówiłam nic. Czemu? Właśnie dlatego, że były tam dostępne mało interesujące książki. Było to dosłownie kilka tytułów: jakieś poradniki (których nie czytam), chyba jedna biografia piłkarza (nie cierpię piłki nożnej), coś z fantastyki dla młodzieży (zdecydowanie nie moje klimaty), czy książka z self-publishingu, w rodzaju autobiografii... Zero wyboru. A ja chciałam przeczytać coś, o czym będę mogła napisać ciekawą opinię, coś co mnie zainteresuje... Napisałam więc mejla z prośbą o usunięcie i tak skończyła się moja przygoda z tym portalem...
OdpowiedzUsuńChyba wolę sama kupować / wypożyczać z biblioteki, przynajmniej mogę sobie wybrać coś co jest w moich klimatach czytelniczych ;). Z wydawnictwami z kolei nie współpracuję, bo po prostu mam za mało obserwujących na blogu i Instagramie i nikt nie jest zainteresowany, ale może kiedyś? W każdym razie na CP już nie wrócę ;)
Chciałam się w sumie zarejestrować i zobaczyć, co i jak, ale po czwartym podejściu,m gdzie w ogóle portal nie przyjmował do wiadomości, że próbuję i wysyłam pełne zgłoszenie dałam sobie spokój.
OdpowiedzUsuńPrzez jakiś czas również korzystałam z CP, ale dość szybko dałam sobie spokój. Również trochę przez to, co piszesz: coraz mniej ciekawych pozycji, a wymagania coraz większe. Trafiłam też na ten moment, gdy zmieniono radykalnie zasady punktacji, które przynajmniej wg mnie były po prostu strzałem w kolano. Nie było np. górnej granicy punktów za recenzję, za to była dolna. Człowiek ślęczał nad tekstem i starał się, aby był jak najbardziej porządny, merytoryczny i wyczerpujący, a i tak dostawał tylko minimalną ilość punktów (nawet z własnoręcznie zrobionym zdjęciem książki). Jeśli chciał więcej, musiał spełnić kryteria, które były bardzo niekonkretne i chyba zależały od subiektywnej opinii sprawdzającego. Swego czasu portal namawiał do pisania recenzji w jakiś nietypowy sposób, za przykład posłużono się wierszem. Z jednej strony fajnie, namawiano do kreatywności, z drugiej wiersz należy do zupełnie innego rodzaju literackiego i z samej definicji recenzją nie jest. Z resztą czasami ludzie próbują na siłę udziwniać to, czego wcale nie trzeba poprawiać. Jeśli wchodzę na bloga przeczytać opinię o książce, to oczekuję konkretów. Nie chce mi się czytać wierszyka czy rozwiązywać rebusa. Można to zrobić raz czy dwa, dla urozmaicenia. Mnie jednak takie rzeczy zwyczajnie nie jarają.
OdpowiedzUsuńFakt, portal przestał być miejscem przyjaznym dla początkujących. Wymagany nakład pracy przypominał raczej podjęcie się patronatu medialnego niż zwykłą współpracę z wydawnictwem. To w porządku, jeśli ktoś rzeczywiście chce się w ten sposób udzielać w sieci i ma czas napisać kilkanaście recenzji tej samej książki. Ja jednak wolę swój zwykły styl pracy.
Nie rozumiem natomiast tego świętego oburzenia, które portal wywołał na początku. Przecież nikt nas do niczego nie zmusza. Sami w końcu akceptujemy regulamin. Jeśli komuś oferowana forma współpracy nie odpowiada, to po prostu niech nie zakłada tam konta.
Z tego co wiem, w końcu te dziwne zasady punktacji zmieniono i zostały one lepiej skonkretyzowane, ale wtedy też podjęłam decyzję o rzuceniu tego w cholerę. Nie chodzi o to, że CP jest złe czy coś. Spróbowałam, przez moment nawet dobrze się bawiłam, ale stwierdziłam w końcu, że na dłuższą metę to nie moja bajka. Ale to nie oznacza, że nikt inny się w tym wszystkim nie odnajdzie.
W tym roku dowiedziałam się o portalu i zamierzałam założyć konto, ale jak przeczytałam wymagania, to szybko zrezygnowałam. Nie chodzi o to, że nie mogłabym ich spełnić, ale uważam, że za tak restrykcyjne wymagania dotyczące recenzowania książek, mogłoby się spokojnie zarobić parę groszy.
OdpowiedzUsuńZalogowałam się kiedy portal powstał, ale zbieranie punktów kompletnie mnie nie rajcowało, więc koniec końców nigdy nie brałam od nich książek;)
OdpowiedzUsuńSpotkało mnie to samo, co Ciebie - dostałam jakąś wersję do czytania tylko online, nie dało się tak czytać. No i gdy przesyłałam zrzuty ekranów z udostępniania na fb, musiałam je po kilka razy zapisywać, by weryfikujący był w stanie je w ogóle obejrzeć. I szczerze - szkoda czasu na udowadnianie, gdzie się recenzję udostępniło, do tego dostanie papierowej wersji ciekawej nowości graniczy z cudem, z tych powodów skończyłam korzystać.
OdpowiedzUsuńTrzeba po prostu regularnie zaglądać i mieć szczęście, by dostać "papier"...
UsuńCzytam pierwsza
OdpowiedzUsuńTakiej strony szukałam by recenzować książki. Chciałam czytać książki i je recenzować, ale książki są zbyt drogie i nie mogłam sobie kupować swoich ulubionych książek. A chodzenie do biblioteki po książki to co innego niż mieć swoje książki. Książki z biblioteki są zazwyczaj zniszczone przez innych czytelników .Musimy czekać aż biblioteka zamówi nowo wydane książki, a to zawsze trochę trwa. Ta strona pozwala czytelnikom na czytanie książek za pisanie o nich recenzji jest to super sposób. Nie ważnie ile masz lat możesz twoje recenzje na tej stronie będą brane pod uwagę. Polecam🤗
Oho, chyba jakiś automat się włączył, pierwszy całkowicie zadowolony "użytkownik"...
UsuńJa się zarejstrowałam wczoraj, obiecali że dostanę punkty "wystarczające do zamówienia pierwszej książki"no jakoś te 50 ISBN'ów na nic się nie przydało bo "najtańsza" książka (na promocji) to 80 ISBN i to tylko przy zamawianiu innego tutułu… coś tu się chyba nie zgadza
Hej. Ja też jestem na CP i fakt, trzeba polować na książki ilość egzemplarzy dla recenzentów to ok 20 szt, czasem zdarzy się mniej lub więcej np 100szt Wyrwy Chmielarza było dostępnych. Aktualnie mam w ‚kolejce’ do czytania 11 książek z portalu – czyli da się załapać. Zdarza się, że piszę negatywne opinie i dostaję za nie punkty – maksymalną ilość. Jeśli ktoś nie dostaje punktów, to jest to prawdopodobnie spowodowane omyłką systemu. Wystarczy napisać maila do administracji z reklamacją i następuje korekta. Napiszę więcej, jestem tzw. Vipem, czyli mam kasę za recenzje książek (przelew na konto bankowe).
OdpowiedzUsuń