Tytuł serii: Pan Lodowego Ogrodu
Tomy: 2-4
Tomy: 2-4
Autor: Jarosław Grzędowicz
Liczba stron: 632 / 504 / 896
Gatunek: naukowe fantasy
Nim przejdziecie do tej recenzji, polecam przeczytać moją opinię na temat pierwszego tomu, a do tego przejść tylko, jeśli nie boicie się kilku spoilerów dotyczących poprzedniej części, bo chcąc nie chcąc, kilka informacji o powieści będę musiała tu zamieścić. A więc, czujcie się ostrzeżeni, a ja zaczynam :)
Na początku drugiej części Pana Lodowego Ogrodu jeden z naszych głównych bohaterów,Vuko, jest zaklęty w drzewo i nijak może kontynuować swoją misję posprzątania po przybyszach z Ziemi na Midgaardzie. Gdy mu się to udaje, odkrywa, że nie wszystko jest takie, jak być powinno, a szaleństwo jego przeciwnika, Dykena, zdaje się być jeszcze większe...
W tym samym czasie młody Filar podróżuje przed niegdyś swoje imperium opanowane w całości przez kult Podziemnej Matki, szukając swojego przeznaczenia z nadzieją na uratowanie swojego ludu.
Jak byłam zachwycona częścią pierwszą, tak uwielbiam kolejne. Nie powiem, by zawsze było idealne - bo i owszem, miałam kilka zgrzytów podczas czytania - ale dalej, ta seria to coś niezwykłego! Możemy w niej znaleźć wszystko: dzieci zaklęte w kraby, smoki, wielkie, marmurowe zamki, niewolników, romanse, dążenie do władzy, jedzące mięso konie, magiczne włócznie, ba! Możemy znaleźć w tu nawet Wielką Stopę, czy ekologicznych fanatyków. Całkowity misz-masz, ale przy tym będący tak logiczny, jak logiczna może być powieść tego typu ;) W Panu Lodowego Ogrodu nie brakuje też aluzji do tego, jak wygląda nasz świat i do czego on dąży - Grzędowicz ma chyba jakieś pojęcie o polityce, bo i o tym jest mowa, chociaż pobocznie i przynajmniej mi się wydawało, że autor z niektórych kwestii sobie po prostu drwi, niemniej, ja odebrałam to jak najbardziej pozytywnie.
Bohaterów trudno nie lubić. Vuko jest prostym facetem, który wie, czego chce, Filar zaś rozwija się w dobrym kierunku i ostatecznie staje się na prawdę mądrym i wartościowym człowiekiem. Są wyraźni, konkretni. Nie da się ich pomylić. Nawet ich narracja (która od tomu pierwszego zmianie nie uległa - dalej mamy podział na trzy, z czego dwie tyczą się najbardziej Vuka, jedna zaś przedstawia świat z perspektywy Filara) pozwala po pierwszych słowach poznać, z kim mamy do czynienia. Ich przyjaciół jest dużo, a ja nie mam głowy do imion i nazwisk, dlatego... cóż, nieco ich myliłam, ale... to przez samą siebie, a nie ich szarą barwę.
Styl jest fajny, chociaż wiem, że może niektórych męczyć: jest bardzo opisowy, narracja pierwszoosobowa nie jest lubiana przez każdego, niemniej, ja sama na prawdę nie mam się do czego przyczepić.
Ogrom akcji, jaki w książce jest sprawia, że nie da się przy niej nudzić, a zakończenie całej serii sprawiło że... poczułam się, jakby ktoś wylał mi na głowę kubeł zimnej wody. Nie będę może go zdradzać, ale na prawdę, nie spodziewałam się tego i miałam wrażenie, jakby przez wszystkie tomy Grzędowicz sobie po prostu ze mnie żartował. Nie, nie mówię tego w złym kontekście, przeciwnie! Nieczęsto zakończenie mnie zaskakuje, a tu, proszę :)
Serię polecałam, polecam i polecać będę, bo to kawał dobrej fantastyki. Idźcie i jedzcie z tego wszyscy, albowiem Pan Lodowego Ogrodu wzywa, a jemu się nie odmawia :D
- Jest tylko teraz - odparłem. - To, co było, już zniknęło. Została tylko pamięć. Jutro jeszcze nie nadeszło i jest zakryte. Trzeba żyć tym, co mamy w zasięgu ręki. Tak, żeby pamiętać potem każdą chwilę. Nie wiadomo, ile ich mamy.
Jarosław Grzędowicz, Pan Lodowego Ogrodu. Tom II
Niestety nie znam serii, ale jeśli kiedyś uda mi się zdobyć gdzieś pierwszy tom, na pewno dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Prześladuje mnie ta seria, naprawdę! Wszędzie ją widzę i chyba się w końcu jej poddam :)
OdpowiedzUsuń