piątek, 30 października 2015

Korona Śniegu i Krwi

Hej :) Przepraszam za taki zastój... chcąc nie chcąc, skupiłam się na kilku innych sprawach, ledwo co czytałam, a i pomysłów oraz czasu na inne notki mi brakło. Mam jednak nadzieję, że teraz powoli zacznie się to zmieniać. Jak zawsze, w razie jakichkolwiek pomysłów odnośnie nowych potów, zapraszam do kontaktu ze mną, a ja postaram się specjalnie dla Was coś napisać :D
Dziś w końcu recenzja. I to nie byle jaka, bo dotycząca książki na którą dość długo czekałam... by potem dość długo ją męczyć. Zapraszam do czytania!

Tytuł serii: Odrodzenie Królestwa
Tytuł: Korona Śniegu i Krwi
Autor: Elżbieta Chezezińska
Liczba stron: 768
Gatunek: fantastyka historyczna

Ta okładka... ten tytuł, ta grubość! Tak, jak tylko dostałam Koronę Śniegu i Krwi w swoje ręce byłam nią po prostu zachwycona. Przez chwilę nie obchodziła mnie zawartość, a sam wygląd i polskość tej pozycji. Ale treść również zdawała się niczego sobie: miała być naszą rodowitą Grą o Tron, mieszanki naszej historii z fantastyką, miała być czymś pięknym, epickim, traktującą o czasie Rozbicia Dzielnicowego, a więc o jednym z najbardziej niepewnych okresów naszej historii. Jej główny bohater to Przemysł II Pogrobowiec - młody książę, a potem pierwszy król zjednoczonej Rzeczypospolitej. Jest człowiekiem dobrym, prawym, który jak najbardziej, chce osiągnąć sukces. Poza nim autorka pozwala nam obserwować kilka innych postaci - głównie książąt polskich, ale nie tylko! Dla giermków, dziwek, księżniczek i zdrajców również w powieści Cherezińskiej jest miejsce.
No i właśnie... zapowiadało się cudownie. Jak wyszło? Powiedziałabym, że dość przeciętnie.
Korona bez wątpienia jest ciekawym sposobem, aby odnaleźć się w historii naszego państwa. Świetnie pokazuje okres życia Przemysława II i dobrze wyjaśnia samo rozbicie dzielnicowe. Owszem, znajdziemy w niej wątki fantastyczne, ale raczej rozdzielenie ich nie jest trudne. Czytając ją, można dość dobrze poznać imiona książąt polski, zrozumieć i połączyć ze sobą fakty, które podczas czytania suchej, historycznej książki mogłyby po prostu gdzieś uciec. Nie znam na tyle naszej przeszłości, aby powiedzieć, czy wszystkie fakty zawarte w powieści są prawdziwe, ale widać, że autorka bacznie zbadała płaszczyznę, na której przyszło jej pracować.
Niestety, poza tym... nic tak perfekcyjnie w moich oczach nie wypadło.
Bohaterzy... zdają się trochę nijacy. To znaczy, tak, niby są jakoś zarysowani, ale by byli bardzo wyraziści i zachwycający? Sam Przemysł II jest po prostu zwyczajnym, początkowo młodym i średnio doświadczonym władcą, mało charakterystycznym. Święta Kinga jest cholernie przerysowana - tak, że aż traci swój realizm (o tym więcej za chwilę), Henryk IV Probus? Zwykły, kolokwialnie mówiąc, dupek. Jakub Świnka? Ot, taki dobry, prosty człowiek. Na prawdę, mogłabym wymieniać tak dość długo. Przy takiej ilości postaci tylko dwie zwróciły bardziej moją uwagę - Władysław Łokietek i Rikissa. Ta pierwsza dlatego, że chyba była najbardziej specyficzną specyficzną postacią, druga zaś zaś... cóż, to po prostu urocza kobieta, o której jednak wole się tu nie rozpisywać.
Ten, kto zna historię, nie będzie zbyt zaskoczony przebiegiem wydarzeń, ten, kto nie, na pewno znajdzie w powieści sporo akcji. Ale niestety, całość psuje... kolokwializm i fantastyka, która bywa po prostu dziecinna. Widzicie, o ile schodzące z herbów lwy uważam za coś bardzo ładnego (bo tak, to się dzieje tam praktycznie cały czas), a wątki ze smokami też mają swój klimat, o tyle rozmowy księży z krzyżami,  czy świętą Kingę, wokół której słychać anielskie śpiewy uważam za dość niedojrzałe. Ale, ale, może nawet nie sam fakt występowania tego mnie zabolał, a to, że autorka opisuje to w bardzo prozaiczny sposób. Iii.. cóż, w ten sposób dochodzimy do kolejnego ważnego punktu oceny powieści: stylu autorki.
Cherezińską czyta się całkiem przyjemnie. Proste, lekkie pióro, brak zbędnych opisów i przedłużań, poza tym, niektóre sceny są na prawdę pięknie opisane. Ale... przy tym pięknie powstaje pewien kontrast. Bo co z tego, że autorka stworzy cudowny akapit, skoro już w kolejnym forma dialogu, jej kolokwialny nieco sposób pisania niszczy to, co stworzyła sobie wcześniej? Nie powiem, kilka razy poczułam się tak, jakby ktoś wylał mi wiadro zimnej wody na głowę.
W Koronie nie podobała mi się jeszcze jedna kwestia. Wiecie, w chwili, gdy czyta się o wielkich, potężnych bitwach, o kluczowych momentach w kraju, to chce się czytać o tym, najlepiej z dość twardego, konkretnego punktu widzenia. A co robi Cherezińska? Opisuje spółkowanie książąt z paniami i to nie w męski, ostry sposób. Nie! W sposób bardzo delikatny, kobiecy. Samym scenom walki, czy politycznych rozmów czasem również tego brakuje, ale przy tak dużej ilości takich scen właśnie to najbardziej mnie uderzyło. Zdaję sobie sprawę z tego, że takie opisy są lubiane przez sporą ilość czytelników, ale... przepraszam. Nie przeze mnie. Nie sięgam po takie powieści, szukając dość płytkich romansów, bo niestety, przy takiej ilości bohaterów po prostu nie da się wejść głębiej w psychikę większości z nich.
Tak, rozczarowałam się. Chciałam czegoś wielkiego, a niestety, nie dostałam tego. Ale mimo to, Korona to dobra powieść. Nie żałuję, że mogłam ją przeczytać i dobrze jest mieć ją na swoją półce :) Tylko... czy polecam? Jeśli tylko odpowiada Wam ta tematyka oraz dość delikatny styl - jasne, oczywiście, nie ma po co się wahać. Tyle że... krwawej rzezi (mimo sporej ilości walk), ostrych opisów i tego cudownego średniowiecznego klimatu połączonego z fantastyką tu po prostu nie znajdziecie, dlatego jeśli tego chcecie od powieści, z czystym sumieniem odradzam.

niedziela, 4 października 2015

Jesienne róże

Dziś, czyli czwartego października po raz pierwszy od dłuższego czasu wybrałam się na zwykłe, najzwyklejsze zdjęcia :) Pozowała mi Karolina. Zapraszam do obejrzenia efektów :D
















Zainteresowanych moimi zdjęciami, standardowo zapraszam tutaj:

Nomida zaczarowane-szablony