niedziela, 25 listopada 2018

Dynia i jemioła: Świetny pomysł na świąteczny prezent


Święta to czas szczególny także dla mieszkańców magicznej części świata. W tym niezwykłym czasie nie łatwo jednak być Namiestniczką, która pilnuje porządku w Thornie, czy być organizatorką wielkiego zlotu rodzinnego dla familii składającej się z niezwykle charakternych kobiet. Dora, Nikita, Witkacy, Karma i inni znani z innych książek bohaterowie przybywają ponownie z nowymi, tym razem świątecznymi, przygodami.

Tytuł: Dynia i jemioła
Autor: Aneta Jadowska
Liczba stron: 407
Gatunek: opowiadania urban fantasy
Wydanie: SQN, Kraków 2018
Do tej pory nie miałam do czynienia z książkami napisanymi specjalnie z myślą o świętach, a o fantastyce tego pokroju chyba nawet nigdy nie słyszałam. Dlatego „Dynia i jemioła” Anety Jadowskiej wydała mi się ciekawym tytułem od kiedy tylko o nim usłyszałam. Gdy książka wpadła mi w ręce byłam absolutnie zachwycona tym, jak wygląda: twarda oprawa i masa ilustracji sprawia, że to tytuł, który po prostu przyjemnie jest mieć w ręce. Czy jednak treść dorównuje warstwie zewnętrznej książki i faktycznie nadaje się na prezent?
Muszę przyznać, że odpowiedź brzmi: tak. „Dynia i jemioła” to taka książka, jakiej można było się spodziewać: przyjemna, lekka w odbiorze i bardzo ciepła. A jeśli do tego dodamy znanych i raczej lubianych bohaterów to okazuje się, że dostaliśmy po prostu bardzo sympatyczny zbiór opowiadań.
Bo owszem, tym razem autorka zaserwowała nam dziesięć krótkich tekstów, z których każdy traktuje o innej sytuacji z życia bohaterów. Czasem to jakaś drobna, nieco bardziej obyczajowa historia. Innym razem dostajemy krótki kryminał, albo polowanie na potwory, czy nawet… parodię „50 twarzy Grey’a”. A to wszystko w klimacie świecącej się lampy z dyni oraz obwieszonej światełkami choinki.
Nie są to może wprawdzie teksty, które zapadną szczególnie głęboko w pamięć, chyba że w którymś momencie po prostu mocno rozbawią czytelnika (co jest w przypadku tego zbioru całkiem możliwe) i nie mogę tu mówić o absolutnie wybitnych dziełach, ale na pewno są po prostu warte poznania, szczególnie jeśli zna się świat wykreowany przez Jadowską. Przyznam, że nie znam wszystkich książek autorki, przez co osobiście potrafiłam się czasami zgubić, ale jednocześnie to na tyle proste historie, że prędzej czy później powinien się w nich odnaleźć.
Jeśli mogłabym coś zarzucić temu zbiorkowi to bardzo „jednolity” ton oraz brak informacji na początku tekstów o kim teraz słuchamy. To znaczy dopóki nie zostało wspominane imię bohatera (a to pojawiało się czasem dość późno), albo ten nie zrobił czegoś charakterystycznego dla siebie (Dora rozpuszcza rude włosy, Nikita kogoś zabija itd.) potrafiłam nie mieć pojęcia o kim teraz czytam, co po prostu potrafiło mnie delikatnie irytować.
Poza tym muszę przyznać, że w tej książce Jadowskiej świetnie wychodzą rozpoczęcia i zakończenia opowiadań: to takie teksty, które często po prostu aż chce się zacytować, przez co jeśli znajdują się na początku od razu przykuwają uwagę i sprawiają, że aż chce się czytać tekst dalej, by zrozumieć o co chodzi.
Nachodzi mnie też drobna refleksja dotycząca samych ilustracji. Książkę ozdobiła Magdalena Babińska, stała współpracowniczka Jadowskiej. I o ile obrazki wewnątrz książki są naprawdę bardzo przyjemne dla oka to mam wrażenie, że w kolorowych, okładkowych ilustracjach czasami coś nie do końca „gra” z twarzą postaci. Miałam takie wrażenie przy okazji „Akuszera bogów”, mam i tutaj: Dora i Malina wyglądają świetnie, ale w przypadku Nikity po prostu coś mi nie pasuje. Co? Jako, że nie jestem rysownikiem – nie potrafię tego określić (ale jeśli jest na sali ktoś, kto się zna i wie o co może mi chodzić: niech się do mnie zgłosi!).
Podsumowując, „Dynia i jemioła” to udany zbiór opowiadań. Niezbyt ambitnych, ale bardzo przyjemnych i radosnych, o ciepłym, sympatycznym klimacie. Na pewno świetnie sprawdzi się jako prezent – czy to dla bliskiej osoby, czy to dla siebie samego.


* * *

Moja rodzina jest jak trufle. Rzadka, bezcenna i w dobrym stylu, ale w nadmiarze potrafi zabić smak nawet najbardziej wykwintnej potrawy. I ma zaskakująco wiele wspólnego ze świniami.
Fragment „Dyni i jemioły” Anety Jadowskiej


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!
Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

11 komentarzy:

  1. Czytałabym ją dla samych obrazków :D Nie wiem dlaczego, ale książki z obrazkami są jakieś fajniejsze w odbiorze ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie świąteczne czytadełko, ale takie książki są jak najbardziej potrzebne :)) Chętnie sięgnę!
    kasikowykurz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tak do końca świąteczne czytadełko - to historie, które rozwijają uniwersum Jadowskiej. :D

      Usuń
  3. Mam tę książkę na półce i chcę ją już przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze mówiąc, nie łapię popularności Jadowskiej, jakoś mnie nie ciągnie do jej książek. Ale ten pomysł na opowiadania, jest na tyle ciekawy, że zastanowię się, czy nie dać jej szansy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jadowska to trochę taki żeński Ćwiek - jest lekko, czasem niekoniecznie umiejętnie, ale zwykle przyjemnie. Zwykle, bo ma dziwne wpadki, jej pisanie jest dość nierówne. Ale przy tym zawsze pisze lekko, a przez to, że skupia się na mocnych postaciach kobiecych to sporo blogerek jest nią zainteresowanych choćby z tego powodu.

      Usuń
    2. Pewnie te blogerki za mało znają Marion Zimmer Bradley, Mercedes Lackey, czy Andre Norton :P. Tak mi się właśnie zdawało, że trochę taki Ćwiek, a od jakiegoś czasu, już go tak nie łapię. Tym niemniej, może spróbuję w końcu. Coś byś polecała szczególnie z twórczości tej pani?

      Usuń
    3. W sumie trudno mi polecać, bo wiele z jej książek nie znam. "Złodziej dusz" to całkiem sympatyczny debiut, ale czuć, że t jej pierwsza książka (niby kryminał, ale bohaterka non stop myśli o spaniu z innymi bohaterami). "Trup na plaży" to bardzo miły, lekki i obyczajowy kryminał, ale stworzony typowo pod kobiety (moim zdaniem). Cykl o Nikicie jest bardzo nierówny - tom pierwszy średni, drugi niebywale wkurzajacy (Nikita to nie jest sympatyczna postać), a trzeci jest po prosty OK (ale pozostawia ten niemiły niedosyt). Powyższe opowiadania wypadają na tle pozostałych książek z uniwersum Jadowekiej ("Trup" to nie fantastyka), najrówniej i nawet Nikita nie irytuje, ale głupio zaczynać od tych tekstów. Niby się znajdziesz, ale Jadowska potrafi zakładać, że Ty już to wiesz z poprzednich tomów (miałam to samo w przypadku serii o Nikicie - przy opowiadaniach będzie to samo pewnie jeśli nie znasz bohaterów).
      Przepraszam, jeśli jest chaotycznie - pisze z poziomu komórki.

      Usuń
    4. Pomyślę zapewne w takim razie o cyklu o Nikicie, wkurzających postaci już nieco spotkałem, więc może nie będzie tak źle :P.
      Dzięki, nie ma problemu. I tak podziwiam, że zawsze tak szybko odpowiadasz na komentarze

      Usuń
    5. Ja po prostu pracuje przed komputerem, więc jeśli tylko "mi się chce" to po prostu odpisuje. ;P

      Usuń
  5. Zgadzam się z Tobą- warstwa wewnętrzna dorównuje warstwie zewnętrznej. Opowiadania czyta się lekko i przyjemnie. Czasami też irytowało mnie to, że nie wiedziałem o kim czytam, ale całość oceniam pozytywnie.

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony