Może i dziś jest Haloween, niemniej - ja go raczej po prostu nie obchodzę. Także dziś mała propozycja dla tych, którzy dzisiejszy wieczór wolą spędzić w domu, a nie na poszukiwaniu słodyczy :D
Jestem kompletnym zerem jeśli chodzi o gry i umiejętność grania. Naprawdę - nie umiem tego robić, często mnie to męczy dlatego nawet, jak w coś próbuję się wciągnąć to zwykle szybko to rzucam. Mimo to o tej grze postanowiłam Wam napisać. Czytając tekst weźcie jednak poprawkę na to kim jestem - do znawcy w tym temacie jest mi bardzo daleko i wszystko jest opinią kompletnego amatora. Dobra, przejdźmy do rzeczy!
Banished to gra wydana w 2014 roku. Jest to strategia ekonomiczna, w której naszym celem jest zbudowanie średniowiecznej osady i utrzymania jej przy życiu. Brzmi prosto? Bo pod względem mechaniki takie jest. Pod względem samej rozgrywki... niekoniecznie.
Przede wszystkim w Banished nie mamy czegoś takiego jak linia fabularnia. Dostajemy losową mapkę, grupę osadników, kilka przycisków i... hulaj dusza, piekła nie ma. Dopóki nie zauważysz, że Twoi osadnicy mają za mało ubrań/drewna/jedzenia/leków/czegokolwiek i nie zaczną Ci nagminnie wymierać...
Ta gra nie wybacza błędów, zwłaszcza na bardziej zaawansowanych trybach. Potrzebowałam sporej liczby podejść, by zrozumieć jej mechanikę i wyczuć, kiedy mogę już coś zbudować, a kiedy jest jeszcze za wcześnie. Jeśli coś się zaczyna sypać wiedz, że prawdopodobnie Twoja osada z tego nie wyjdzie i budowanie wsi trzeba będzie budować od nowa.
Mimo takich trudności Banished jest... bardzo przyjemną i relaksującą gierką. Ot, klikamy sobie, obserwujemy, jak ludzie chodzą, pasą bydło, uprawiają rolę. Widzimy biegające dzieciaki, drwali przy pracy... po prostu - zwyczajną sielanką. To dobry pomysł na rozgrywkę dla tych, którzy jednocześnie chcąc trochę ruszyć głową i jednocześnie są po dość męczącym dniu pracy ;)
Sama gra wygląda dość ładnie, a przy tym jest wybitnie lekka dla samego komputera. Jej instalacja to dosłownie chwilka i właściwie... nie dziwię się temu. Poza kilkoma rodzajami budynków, drogą, mapkami i statystykami nie zawiera praktycznie nic, co może być jednocześnie jej wadą i zaletą: jeśli szukacie czegoś o rozbudowanym świecie, który trzeba non stop odkrywać to Banished nie będzie czymś dla Was, ale jeśli lubicie minimalizm i prostotę, w której nic nie jest zbędne to jak najbardziej tę grę możecie sobie zakupić.
Ja osobiście przy Banished bawiłam się całkiem dobrze. Wprawdzie po pewnym czasie gra po prostu zrobiła się dla mnie zbyt monotonna, ale nie żałuje chwil spędzonej przy niej i pewnie co jakiś czas będę do niej wracać :) To fajna, lekka pozycja o której warto pamiętać w czasie leniwych, jesienno-zimowych wieczorów.
Jak czytałam opis gry ( obserwujemy jak ludzie chodzą) to odrazu pomyślałm o simsach :D W gry za często nie gram, ale jak będę mieć okazję na pewno pogram :) Tak patrzę, i jest ładna grafika w tej grze :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Ooo, strasznie lubię tego typu gry! Ogólnie w kwestiach gejmingowych jestem totalnym laikiem i rzadko relaksuję się przy graniu, ale od czasu do czasu zdarza mi się w coś wciągnąć. W podobne rzeczy do "Banished" grałam jeszcze za dzieciaka na PS1, więc niewykluczone, że jak mi przyjdzie ochota (od czasu do czasu mam takie fazy), to rzucę na to okiem. Pewnie w okolicach świąt, bo jakimś cudem często nabieram wtedy chęci na jakąś grę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Ja gier nie lubię - uważam je za stratę czasu, więc w tą grę raczej nie pogram.
OdpowiedzUsuń