wtorek, 22 października 2019

Ujarzmienie: Sekrety korporacji zarządzającej Strefą X



Tajemnic Strefy X nie da się w pełni zgłębić. To jednak nie oznacza, że nikt nie próbuje. Po dwunastej wyprawie do siedziby Southern Reach, organizacji zajmującej się tym miejscem, zostaje wysłany Kontroler. Mężczyzna zajmuje miejsce dyrektora, jednak to nie zarządzanie jest jego zadaniem. John Rodriquez, bo tak w rzeczywistości się nazywa, ma odkryć, co wydarzyło się w trakcie ostatniej wyprawy, rozmawiając z zamkniętą w celi Biolożką.

Tytuł: Ujarzmienie
Tytuł serii: The Southern Reach
Numer tomu: 2
Autor: Jeff VanderMeer
Tłumaczenie: Anna Gralak
Liczba stron: 400
Gatunek: weird fiction
Wydanie: Otwarte, Kraków 2014
Trylogia „Sounthern Reach” jest doprawdy wyjątkowa. „Ujarzmienie”, tak samo jak tom poprzedni, to wprawdzie niedługa, ale przeładowana treścią powieść, która przede wszystkim wzbudza niepokój. Tym razem jednak, w przeciwieństwie do „Unicestwienia” autor trzyma czytelnika z dala od samej Strefy, skupiając się na działaniu równie tajemniczej korporacji.
„Ujarzmienie” to książka utrzymana gdzieś poza czasem i rzeczywistością. Nie wszyscy mają w niej imiona. Strefa X gdzieś istnieje, ale gdzie dokładnie? To nie jest w pełni wypowiedziane. Bohaterowie niby istnieją, niby mają swoje charaktery i przeszłość… ale przez klimat niepewności kreowany przez VanderMeera właściwie nie wiemy, w co do końca wierzyć. To sprawia, że „Ujarzmienie” naprawdę może fascynować, tak samo jak tom pierwszy. Warto jednak zwrócić uwagę, że to absolutnie nie jest trylogia dla każdego: powieści tego autora mają, mimo wszystko, dość wysoki próg wejścia.
W „Unicestwieniu” dostaliśmy horror ekologiczny. W „Ujarzmieniu” zaś autor serwuje nam coś bliższego thrillerowi korporacyjnemu. To na organizacji i ludziach w niej pracujących skupia się nasza uwaga, choć oczywiście Strefa X cały czas jest gdzieś w tle. To ona jest źródłem tajemnic i niepewności. Gdyby jej nie było, nie byłoby w końcu Southern Reach.
Ponownie autor serwuje nam stosunkowo trudną treść w sposób bardzo, bardzo prosty. Zdania Jeffa VanderMeera są raczej krótkie i klarowne. Na dodatek wydanie Otwartego może poszczycić się dość dużą czcionką. Dlatego jeśli czytelnik po prostu do książki przysiądzie, powinien być w stanie szybko ją pochłonąć. Czy jednak w pełni zrozumie całość? Czy podejście autora do kreowania świata będzie mu odpowiadać? Na to odpowiedzieć nie jestem w stanie. Wszak to weird fiction. Taką literaturę po prostu trzeba lubić, nie bojąc się tego, że czasem autor wyprowadzi nas na manowce dziwności.
Dodać muszę, że uwielbiam oprawę graficzną całej trylogii. Jest… psychodeliczna. Pasująca do treści i skupiająca uwagę. Wbrew pozorom obecne na ilustracji króliki naprawdę mają znaczenie. Więcej jednak zdradzać nie będę. Ich tajemnicę najlepiej odkryć samodzielnie.
Nie wiem, który z tych dwóch tomów lubię bardziej. „Unicestwienie” było mi w pewnym sensie bliższe. Anomalie przyrodnicze bardziej przemawiają do moich emocji. Niemniej, chyba jednak wolę Kontrolera od Biolożki, jeśli chodzi o charakter postaci. John to konkretny facet po przejściach, który dostał do wykonania naprawdę niewdzięczną robotę i chcąc nie chcąc, musi ją wykonać.
Trzeci tom „The Southern Reach” już na mnie czeka. Choć podejrzewam, że autor zostawi mi więcej pytań, niż odpowiedzi to niewątpliwie już wkrótce się za niego zabiorę. A tę książkę naprawdę polecam odważnym, którym do gustu przypadł tom pierwszy trylogii.

* * *


– O co chodzi z tą myszą, z tą rośliną? – spytał surowo Kontroler, żeby sprawdzić, jaką wywoła reakcję. – Czy to też pomnik?
Roślina i mysz nadal znajdowały się w doniczce, jeszcze nie wyskoczyły, żeby rzucić im się do gardeł, mimo że Haysu przez całe spotkanie nie spuszczała ich z oka. Za to Whitby nie zaszczycił ich nawet spojrzeniem, wyglądał jak kot gotów skoczyć w przeciwną stronę przy najmniejszej oznace nieuchronnego zagrożenia stwarzanego przez tę doniczkę.
– Nie, niezupełnie – przyznała po chwili Grace. – Dyrektorka próbowała ją zabić.
– Co?
– Roślina nie chciała umrzeć.
Powiedziała to z pogardą, jakby złamanie naturalnej kolei rzeczy nie było cudem, lecz afrontem.


Fragment „Ujarzmienia” Jeffa VanderMeera

2 komentarze:

  1. To nie jest kontynuacja Anihilacji? Wiem, że książka miała zupełnie inny tytuł, bo się zdziwiłam. Jakiś czas temu dodałam do listy do przeczytania, ale zaczynam się zastanwiać, czy to na pewno mnie zainteresuje i czy podolam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jest trylogia. Z tym, że "Anihilacja" to film, powieść to "Unicestwienie". Próbować możesz, to nie są długie książki, a VanderMeer to ciekawy twórca.

      Usuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony