poniedziałek, 4 maja 2020

Najemnik: Kashim w podróży ku zielonym krainom


Wygnany ze swojej krainy Kashim wędruje wraz z rycerzem do krajów zielonego środka. Tam poznaje obcą kulturę i musi zmierzyć się z prawdą, która go czeka. W tym czasie jego rodzinne miasto, Tel’Halik, zaczyna chylić się ku upadkowi.

Tytuł: Najemnik
Tytuł serii: Opowieści piasków
Numer tomu: 2
Autor: Krzysztof Piskorski
Liczba stron: 430
Gatunek: high fantasy
Wydanie: Runa, Warszawa 2006
„Wygnaniec”, czyli tom pierwszy z trylogii „Opowieści piasków” był książką, do której właściwie nie byłam w stanie się jakkolwiek bardziej przyczepić. Choć może nieco toporny, był po prostu porządnym, bardzo klasycznym high fantasy. Kontynuacja, czyli „Najemnik” jest w moim odczuciu częścią nieco słabszą od poprzedniej… jednak wciąż trzymającą stosunkowo wysoki poziom, jak na bardzo rozrywkową fantastykę.
Zaczynając może od wad, odniosłam wrażenie, że ekspozycja w tej części jest jeszcze bardziej toporna niż w poprzedniej. Już tam bywało różnie, ale w tym przypadku jest po prostu jeszcze gorzej. Już wyjaśniam o co mi chodzi! W tym tomie nasz główny bohater podróżuje do nieznanej sobie krainy. Pisrkoski więc, zamiast czasem posłużyć się opisem w narracji albo ekspozycje gdzieś elegancko wplatać, serwuje nam długie rozmowy z towarzyszącym mu Brenvanem i innymi postaciami, w których Kashim zadaje non stop pytania: po co, jak, dlaczego. O ile jedna taka scena może działać, o tyle jeśli się powtarzają: zaczyna się robić sztuczne i nieco nudno. Naprawdę wolałabym, by świat był przed nami odkrywany w bardziej naturalny sposób.
Jednocześnie zaczęłam odnosić wrażenie, że całokształt książki nie ma bardzo konkretnego celu. To znaczy, oczywiście: wszystko szykuje się wyraźnie pod wielki finał. To część mocno przejściowa, w której niektóre wątki muszą po prostu wybrzmieć. Niemniej, jeśli treść dzielimy już na trzy tomy to dobrze byłoby, gdyby w każdej kolejnej części działo się coś konkretnego. Bo wątek Kashima to po prostu podróż, w trakcie której dzieją się rzeczy. Nieco ciekawiej jest w samym Tel’Halik, w którym obserwujemy polityczne spiski i okropieństwa dziejące się w rodzimej ojczyźnie naszego głównego bohatera. Mimo to przecież znajdujące się tam postacie są poboczne; to Kashim powinien ciągnąć całą powieść.
W tej części mamy nieco więcej skakania pomiędzy różnymi perspektywami. W końcu więcej miejsca dostaje kilka postaci kobiecych, co trochę książkę urozmaica. Z resztą, wątek Jayli, z którą Kashim miał się ożenić, jest – powiedziałabym – „mocny”. Nieczęsto widuje takie wątki w literaturze wyraźnie rozrywkowej. Więcej jednak w temacie zdradzać nie chce.
Jeśli jednak jesteśmy w temacie kobiet (i ogółem – relacji) Kashima mam z tą kwestią drobny problem. „Opowieści piasków” absolutnie nie są romansem. Relacje między postaciami budują zaś w sposób po prostu wystarczający. Tu raczej nie ma miejsca na głęboką psychoanalizę. Jeśli jednak nasza postać zakochuje się, dzieje się to kompletnie na drugim planie. Autor nie opisuje nam jakiś wewnętrznych rozterek głównego bohatera, a raczej skupia się na „przyszedł do niej i spędzali razem czas”. To wprawdzie lepsze, niż nieumiejętne rozpisywanie zalotów, ale z drugiej strony osobiście naprawdę cenię sobie, gdy autor mimo wszystko próbuje zbudować przywiązanie między postaciami. A w tej trylogii nie dostaje ani szczególnie chwytającej za serce męskiej przyjaźni (mimo że Kashim przyjaciół przecież ma!), ani jakiejś ciekawej damsko-męskiej relacji związanej z główną postacią cyklu. A szkoda, bo takie elementy naprawdę potrafią porządnie pociągnąć fabułę do przodu.
Koniec końców – „Najemnik” to po prostu porządna kontynuacja całkiem porządnej powieści. Nie jest pozbawiona wad, ma w sobie trochę takiej toporności pisarza, który w gruncie rzeczy wtedy dopiero uczył się pisać. Ale myślę, że niejedna osoba będzie w pełni zadowolona z lektury. Szczególnie, jeśli lubi takie stosunkowo męskie powieści drogi z mieczem w roli głównej.  

2 komentarze:

  1. Nie dla mnie, umarłabym z nudów. Mam wrażenie, że to jest główny problem trylogii albo i czasem serii w ogóle - niezły początek, świetne zakończenie, ale po środku w ogóle brak pomysłu na fabułę i wychodzi z tego taki zapychacz, absolutnie nic nie wnoszący do twojego życia ><

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony