wtorek, 14 września 2021

Tajemnica diabelskiego kręgu: mogło być lepiej, ale nie jest źle

 

Kilka lat po II wojnie światowej. Na świecie pojawiły się anioły, które są tępione przez komunistów. Trzynastoletnia Nina została wybrana przez jednego z nich. Ma wyruszyć do starego klasztoru w małej wiosce, w którym dowie się, czemu to właśnie ona jest inna i lepsza od innych dzieci. Na miejscu czekają na nią jednak inni rówieśnicy, obecny tam anioł nie chce zdradzić, o co dokładnie chodzi, a wokół zaczynają dziać się dziwne rzeczy.

 

Dobrych powieści dla młodzieży zawsze jest mało. Nie znam wielu takich, a jak już na takie trafiam to zwykle jest to twórczość rodzimych autorów, a nie tych z Ameryki. Tak też jest w tym przypadku. „Tajemnica diabelskiego kręgu” Anny Kańtoch jest jedną z niewielu naprawdę dobrych, znanych mi młodzieżówek. Jednocześnie mimo tego, że nic jej w gruncie rzeczy nie brakuje to… nie udało jej się mnie zaczarować.

Kańtoch doskonale radzi sobie z budowaniem klimatu. To udowodniła mi przez swoje inne książki. Nic więc dziwnego, że i w tym przypadku dostajemy dobry ogólny nastrój powieści, połączony z ciekawym settingiem. Okres powojenny dla współczesnej młodzieży jest odległym i tajemniczym czasem, dlatego osadzenie w nim dość mrocznej historii to jak najbardziej świetny pomysł. Wrzucenie do tego świata aniołów z kolei dodaje całości po prostu magii.

Tajemnica diabelskiego kręgu
Anna Kańtoch
wyd. Uroboros, 2013
Tajemnica diabelskiego kręgu, t. 1

„Tajemnica diabelskiego kręgu” nie jest książką skomplikowaną fabularnie, ale ma wystarczająco ciekawych rozwiązań, aby nawet bardziej „zaawansowany” czytelnik nie męczył się w trakcie lektury. Nie powiem, spodziewałam się takiego rozwiązania (może to trochę przez dukajowy „Lód”) i właściwie niewiele tu było dla mnie zaskoczeń, ale w końcu powieść dla młodzieży raczej nie ma być tą najbardziej nowatorską. A że Kańtoch i tak dobrze buduje świat przedstawiony, poprawnie prowadzi całą zagadkę i dobrze trzyma czytelnika w niepewności to nastoletni czytelnik nie powinien na to narzekać.

Mój osobisty problem z tą powieścią wziął się chyba właśnie z powodu jej młodzieżowej bazy. Nina jest dobrze wykreowaną bohaterką i zachowuje się jak na 13-latkę przystało, czyli… bywa irytująca. Dodajmy do tego fakt, że wokół roi się od dzieciaków, a spora część książki mocno bazuje na ich dialogach. Przez to przynajmniej mi powieść wydawała się trochę przegadana, a skoro i tak wiedziałam, do czego to zmierza to musiałam się zmuszać, aby nie zmieniać stron bez czytania treści. Jednak o ile jest to wadą dla mnie, o tyle nie będzie to wadą dla osoby, która jest przecież targetem tej powieści.

Gdy myślę o „Tajemnicy diabelskiego kręgu” na myśl przychodzą mi dwa inne tytuły dla młodzieży. Pierwszym jest „Trylogia mgły” Zafona. Choć jego styl diametralnie różni się od tego, jak pisze Kańtoch, to obydwie te książki mają w sobie trochę horrorowego klimatu. W inny sposób owszem, ale jednak. Właściwie gdybym miała zakwalifikować tę powieść gatunkowo to powiedziałabym, że stoi ona gdzieś między grozą a urban/rural fantasy.

Drugą powieścią jest… „Banda szalonych obozowiczów” Marii Krasowskiej. Właściwie te książki mają bardzo podobną strukturę. I tu, i tu pojawiają się wyjątkowe dzieci. W obydwu przypadkach akcja ma miejsce w wakacje, w trakcie czegoś na kształt „obozu”. U Krasowskiej też było trochę dziecięcych rozmów, które nieszczególnie mnie interesowały. Ba, nawet w przypadku pierwszych stron rozdziałów jest przyjęta ta sama zasada (tj. coś w stylu: rozdział 4, w którym bohaterka odkrywa, że prawda nie była prawdą). Z tą różnicą, że Kańtoch po prostu wszystko robi lepiej. Postacie są ciekawsze i bardziej wiarygodne, mniej jest tu błędów logicznych, styl autorki jest na znacznie wyższym poziomie. Dlatego jeśli komuś podobała się książka Krasowskiej, albo szuka czegoś w tych klimatach (ale dobrego) to „Tajemnica diabelskiego kręgu” musi na jego półce się znaleźć.

Gdybym miała w tej chwili poszeregować książki Kańtoch to „Tajemnica diabelskiego kręgu” byłaby dla mnie na miejscu przedostatnim (to miejsce wciąż zajmuje „Diabeł na wieży”). Mimo tego lektura mnie w gruncie rzeczy nie nudziła i była przyjemna, a obiektywnie rzecz biorąc, to po prostu bardzo solidna i ciekawa konceptualnie powieść dla młodzieży.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony