wtorek, 3 listopada 2015

Tajemnice Królów

Pamiętam, jak kiedyś zakochiwałam się co chwilę w starożytnym Egipcie - na początku przez grę komputerową (Faraon), później - przez mitologie, gazetki, filmy i bajki. Byłam fanką Tuta, a Klątwę Tutenchamona oglądałam chyba kilkanaście razy. W gimnazjum próbowałam nawet uczyć się Staroegipskiego.... z dość marnym skutkiem. I choć moja mania minęła, do tego kraju ciągle mam jakąś słabość. Nie dziw więc, że w końcu nadszedł czas na recenzje powieści z nim związanej.

Tytuł: Tajemnice Królestwa
Autor: Victoria Gische
Liczba stron: 331
Gatunek: powieść historyczna

Starożytny Egipt, okres Nowego Państwa. Po śmierci króla Aja, władzę przejmuje Horemheb. Nowy władca wpada na trop złamanego przed laty prawa. Postanawia rozwiązać zagadkę i w tym celu wysyła młodego egipcjanina, Sharadana. Zadanie jednak nie jest proste, szczególnie, że do głosu zaczyna dochodzić przeszłość żołnierza, niekoniecznie mu przychylna...
Opis z tyłu okładki obiecuje nam ogrom wrażeń, akcje, dynamizm! Coś nadzwyczajnego, ciekawego! Co jednak dostajemy? O tym jednak za chwilę. Pozwólcie, że najpierw rozliczę się z samą oprawą graficzną książki.
Pierwsze, co przyszło mi na myśl, gdy zobaczyłam tą okładkę to tania, niewypromowana, być może nowa? Nie jest jednak tak źle. Ilustracja nie jest tragiczna, napisy proste i dobrane kolorystycznie. Ot, zwykła książka. Wewnątrz nieco zabolała mnie tania czcionka używana do nazw tytułów, jednak poza tym, wielkość tekstu, jego układ i podział wygląda na prawdę przyzwoicie. Papier też nie jest najgorszej jakości. Innymi słowy - Tajemnice Królestwa wyglądają na przeciętną, niczym wyróżniającą się książkę, która dla mnie, osoby, która wcześniej z Gische się nie zetknęła, na początku miała zupełnie czystą kartę.
Nie potrzebowałam jednak zbyt wiele czasu, aby zacząć kształtować swoje zdanie na temat tej pozycji. Pierwszym, co przyszło mi na myśl po przeczytaniu kilku stron, było: cholera, ten tłumacz spieprzył. Zdania często zbyt krótkie, niekoniecznie dobrze ze sobą powiązane, język niby prosty, ale styl wyraźnie kulejący. Ale dobra, zdarza się. Wydawnictwo źle dobrało tłumacza, nie ma co się przejmować, nie? 
Tyle że... tyle, że potem okazało się, że Gische to polska autorka... 
Zdecydowanie, nie przypadł mi do gustu sam sposób pisania tej pani. Tajemnice Królów wydają się być chwilami wręcz infantylne. W żadnym razie nie oddają magicznej atmosfery Egiptu, w której zakochałam się jako dzieciak, a dialogi między postaciami czasem są po prostu śmieszne. To, co jeszcze zwróciło moją uwagę, to próba wepchnięcia przez Gische czytelnikom wiedzy o tym starożytnym kraju. Może wynika to z faktu, że jakąś tam wiedzę mam, ale moim skromnym zdaniem, autorka po prostu nie potrafiła wpleść w fabułę ciekawostek w delikatny sposób. Nie jest osobą, która wykorzystuje magię opisów, dlatego też, gdy taki się pojawia i niemal za każdym razem tyczy się jakiegoś Egipskiego zwyczaju jest po prostu zbyt zauważalny. 
W tym miejscu, jeśli już o stylu i klimacie mowa, muszę wspomnieć o imionach. A właściwie jednym imieniu, które zupełnie nie wpasowało się w całą powieść i gdy tylko się pojawiało, wywoływało u mnie wewnętrzny bunt...
Niech mi ktoś wyjaśni, jak można nazwać geparda Rafi?!
Na dodatek będąc Egipcjaninem, żyjącym na królewskim dworze?
Gdyby to był skrót od imienia tego zwierzęcia. Ale nie. To jego pełne miano...

Choć sam styl jest często czymś kluczowym dla całej powieści, ta nie tylko z niego się składa, autorka jednak na żadnej płaszczyźnie nie podołała w pełni zadaniu. 
Bohaterzy są zwykli i w większości, płytcy. Główny bohater, Sharadan, nie ma żadnych konkretnych cech charakteru, poza tą właściwością, że miał kiepskie dzieciństwo. Jest też nadzwyczaj zmienny - w początkowej fazie powieści poznajemy alkoholika. W kolejnych fazach powieści zmienia się w szpiega, nieudacznika, sprytnego pomocnika króla, dobrego i złego brata... Na prawdę, w nim nie ma nic konkretnego, nic stabilnego, mimo, że Gische kreuje go na kogoś raczej pozytywnego. 
A inni? Władca Egiptu ostatecznie nawet nie wie do końca po co powierzył rozwiązanie zagadki Sharadanowi, ale każe mu ją doprowadzić do końca, bo tak. Siostra naszego głównego bohatera, to zwykła mścicielka, niemyśląca racjonalnie, a czarne charaktery rozpoznać można na kilometr. Na prawdę, nie widzę w postaciach niczego ciekawego.
To może fabuła chociaż gra...? Nie bardzo. Pomijam już to, że początkowo miałam problem, by się w niej odnaleźć. Opis z tyłu okładki gwarantuje nam wielowarstwową powieść, a co dostajemy? Współczesny, banalny kryminał, który niekoniecznie trzyma się kupy, a już na pewno nie gra z historycznymi faktami. I by nie było, historia opisywana w powieści zdarzyła się trzy tysiące lat temu, dlatego nie miałabym zupełnie nic przeciwko pewnym zmianom i fantazjowaniu. Niestety, ta powieść wcale na tym nie zyskała, a nic, po prostu nic nie jest w niej pełni dobre. Skoro więc tak... mogła się chociaż trzymać tego, co ustalili historycy, czyż nie? Pomijam już, że czasy opisane przez Gische są bardzo, bardzo oklepane i wiele nowego do literatury nie wnoszą.

Tajemnice Królów będą fajnym prezentem dla młodszej, czy starszej kobiety, która lubi proste historie, fascynuje się Egiptem (czyli: podoba jej się ten styl, te kolory, ale nie ma o nim za dużej wiedzy) i nie czyta zbyt wiele. Bo tak, do takiej osoby ta powieść może dotrzeć, dzięki dość prostemu językowi oraz niewymagającej zagadce. Ale do mnie w żadnym razie nie przemówiła i myślę, że jeśli choć trochę czytacie, i Wy zobaczycie w niej sporo błędów oraz niedociągnięć. Po co więc się męczyć, skoro można sięgnąć po wiele lepszych pozycji..? :)

6 komentarzy:

  1. O nie, nie mam ochoty. Po pierwsze odrzuca mnie okładka. Po drugie - twoja recenzja wypomina tyle błędów tej powieści, a ja jednak uwielbiam mitologię i starożytny Egipt, Rzym oraz Grecję, że nie miałabym chyba serca przeczytać tej książki :D
    Kurde, serio, Rafi????

    OdpowiedzUsuń
  2. A zaczęło się tak miło i przyjemnie... Okładka mnie zaciekawiła, chociaż faktycznie sprawiała wrażenie dość taniej, za to opis od razu przyciągnął moją uwagę. Nigdy nie fascynowałam się specjalnie Egiptem, ale lubię takie klimaty i pamiętam, że za dzieciaka często oglądałam bajki z egipskimi motywami. Nie miałam dotąd okazji przeczytać książki w podobnym klimacie, więc pomyślałam: to jest to! Niestety potem zapoznałam się z resztą recenzji i ochota całkowicie mi odeszła. Chyba jednak podziękuję XD
    Pozdrawiam,
    rude-pioro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, jeśli chciałabyś coś w tym klimacie, poszperaj :) Sporo tego jest, w gruncie rzeczy. Chociaż nie powiem, bym sama zaczytywała się w takich powieściach. Jedyna powieść, w klimacie Starożytnego Egiptu, jaka przychodzi mi na myśl to "Anubis" ( http://lubimyczytac.pl/ksiazka/7051/anubis ), ale to horror, którego akcja dzieje się w USA, nie książka historyczna.

      Usuń
  3. Szkoda, mam na półce ten tytuł, jeszcze nie czytałam, ale wiążę mimo wszystko z nim nadzieję, że mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam trochę osób, którym się podobała - niemniej, jeśli "czujesz" nieco historię, coś o tym wiesz... to może nie być za ciekawie

      Usuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony