czwartek, 11 sierpnia 2016

Czarna bandera: Na pohybel skurwysynom!

Tak, wzięłam tą książkę z biblioteki, bo miała fajną okładkę. Taką niebieską i z czachą, czego chcieć więcej, nie? Zwłaszcza, że nazwisko Komudy gdzieś tam mi się cały czas przewijało, choć jeszcze nie miałam okazji, aby zapoznać się z jakąś jego pracą. Do tej pory, rzecz jasna.

Tytuł: Czarna bandera
Autor: Jacek Komuda
Liczba stron: 384
Gatunek: zbiór opowiadań fantasy

XVII wiek.
Ciepłe wody, pełne Hiszpanów, piratów, złota i tajemnic.
Bo na statkach są szczury, widma pokutujących dusz, martwe ciała, ogrom martwych ciał, czarni niewolnicy, Bożkowie, nieumarli i wskazówki, jak dostać się do drogocennych skarbów. I przygody. Cała tona niebezpiecznych i śmiertelnych przygód.

Czarna bandera to pierwsza typowo piracka książka po jaką dane było mi sięgnąć. Z resztą, to także pierwsza pozycja Komudy, jaka trafiła w moje ręce. Jak było? Trochę jak przy Piratach z Karaibów, tylko nieco ostrzej i nieco mniej kolorowo. Ale dalej.... całkiem barwnie. 
Nie byłam, nie jestem i raczej nie będę fanką historii, których akcja dzieje się na statkach. Przepadam za szanty, ale filmy, czy historie tego typu potrafią mnie nieco znudzić. I nie przeczę - nie bawiłam się na Czarnej banderze doskonale. Ale dobrze? I owszem. 
Zbiór opowiadań Komudy nie jest czymś najbardziej pomysłowym i zaskakującym, przynajmniej nie dla mnie, zwłaszcza, że opowiadania mają często stosunkowo podobne motywy. Z resztą, trudno by było inaczej... Morska podróż wymaga utrzymania pewnych schematów. Mimo to w swoich opowiadaniach tworzy bardzo przyjemny klimat. Klimat morskich opowieści, opowiadanych jakby przez starego pirata, który wspomina dawne dzieje i przygody. Tak, chyba mniej więcej tak odebrałam te opowiadania.
Komuda ma całkiem przyjemny styl, choć czasem jego opisy mogą nieco nudzić, a przynajmniej ja potrafiłam się chwilami wyłączyć podczas czytania. Jasne, bez specjalistycznego słownictwa takie opowiadania by się nie obeszły i czasami musiałam dłużej pomyśleć nad niektórymi słowami, ale poza tym autor jest bardzo swobodny w tym, co robi. Przy tym pisze stosunkowo... surowo, mimo wszystko, bez nadmiernych emocji i zachowuje przy tym dobry umiar, jeśli chodzi o przekleństwa, bijatyki, czy wulgarność. Mimo tematu, przy którym łatwo z tym przesadzić nie poczułam się ani na chwilę zniesmaczona opowiadaniami. Choć tak, są trochę brutalne - w tym przypadku inaczej się po prostu nie dało i nie da - wszystko jednak ładnie zgrywa się w całość i równoważy. 
Opis na okładce mówi, że to bardzo męska literatura, a ja... nie powiedziałabym. To ładne opowiadania, nie wybitne, ale ładne i fajnie skonstruowane, a to, że o piratach i łodziach? Nie tylko mężczyźni lubuję się w takiej tematyce...
W przypadku opowiadań liczy się raczej sama historia, a nie - głębocy bohaterowie i to w historiach z Czarnej Bandery dość wyraźnie widać. Bohaterów jest wielu, szybko się zmieniają  (czy to przez śmierć, czy kolejne opowiadanie) i trudno się do nich przywiązać. W tym przypadku główną role na prawdę odgrywa przygoda, która ma miejsce w każdym z opowiadań. Który pomysł spodobał mi się najbardziej? Zastanawiałabym się nad dwoma opowiadaniami. Oprawcą i Lodowym szkwale, gdybym naprawdę koniecznie musiała wybierać, jednak prawda jest taka, że wszystkie są do siebie bardzo zbliżone zarówno klimatem, stylem, jak i tempem akcji.
Polecam każdemu, kto ma ochotę na coś pirackiego - jestem pewna że Czarna bandera to naprawdę fajna lektura dla takich właśnie osób. Inni też raczej spokojnie mogą po nią sięgać, niemniej - jak wspominałam - sama specyfika słownictwa może sprawić, że czytanie będzie nieco trudniejsze, niż zwykle.

11 komentarzy:

  1. Bardzo, bardzo, bardzo zaintrygowała mnie ta książka. Mało jest typowego motywu pirackiego w literaturze. Zapisuję sobie na listę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię historie o poratach, statkach itp., więc z chęcią przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Że też nie wiedziałam o tej książce tydzień temu, kiedy szukałam prezentu dla taty T.T Ale nic to, za rok się kupi :D Też uważam, że kobieta może lubić piratów, łódki i inne "męskie" bajery, i sama chętnie poznam opowiadania Komudy.
    Pozdrawiam,
    Q.
    PS. Nie powiem, chwytliwy tytuł posta :') <3

    https://doinnego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej :< zepsułam Twój blog, zniknęło to cudne tło :O

      Usuń
    2. Haha, ja nawet nie pamiętam już skąd go wzięłam. Chyba w "Wiedźminie 2" ten tekst był... i może w książce też...?
      A bloga nie zepsułaś, ono czasem ma fochy ;)

      Usuń
  4. Piraci z karaibów lubiłam oglądać, ale książek nie lubię o takiej tematyce. :)

    Odpowiadam na każdą obserwację.

    xclaudia-wojcik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydaje się ciekawa :D Pozdrawiam!

    lublins.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie lubię pirackich klimatów, więc raczej książka nie dla mnie. No chyba, ze "Piraci z Karaibów", ale to co innego hehe. ;)
    Pozdrawiam. :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja od czasu do czasu lubię coś takiego pirackiego przeczytać, więc pewnie prędzej czy później zaopatrzę się w swój własny egzemplarz ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy nie czytałam nic w tematyce pirackiej. No może w jednej książce przewijały się pirackie wątki, ale akcja nie toczyła się wśród piratów na środku oceanu. I chętnie bym coś takiego przeczytała, ale nie wiem czy byłaby to akurat Czarna bandera...
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham piratów, już sobie zapisuje pozycję, ale... Czemu akurat zbiór opowiadań? :( ja wolę spójne, całe książki

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony