niedziela, 29 października 2017

Fate / Stay Night (2006): Romans zamiast bitwy magów

Po dziesięciu latach w Fyuki znów ma pojawić się  Święty Graal. Siedmiu magów i ich sługi mają stanąć do walki na śmierć i życie, by go zdobyć i spełnić swoje najskrytsze pragnienie.
Emiya Shiro pragnie zostać zbawcą świata. Mimo że daleko mu do prawdziwego maga, Graal wybiera go do walki w swojej wojnie.



Seria „Fate” jest co najmniej ciekawa: anime powstało na bazie wizualnej noweli, dzięki czemu stara wersja „Fate / Stay Night” z 2006 roku ma nieco inną fabułę, niż wersja z 2014 – choć bohaterzy są ci sami, to ich wybory różnią się, co mocno wpływa na sama historie.  Warto na wstępie wspomnieć też, że choć ta wersja powstała przez „Fate / Zero”, to fabularnie dzieje się dziesięć lat po niej.
Pod względem wizualnym „Fate / Stay Night” nieco się zestarzało, zwłaszcza w stosunku do nowszych wersji. Animacje są biedniejsze i mniej efektowne. Anime nie wygląda jednak źle: sam rysunek jest typowy dla całej serii i wygląda dość elegancko. Poza tym to animacja, która starzeje się wolniej, niż film, dlatego nie wydaje mi się, by kogokolwiek to raziło.
„Fate / Stay Night”
anime, fantasy
Fabularnie jednak... to jest najsłabsza wersja „Fate”. Jest najbardziej młodzieżowa i najbardziej płytka, co do mnie nie do końca przemawia.
„Fate / Zero” to ogromna ilość charyzmatycznych bohaterów. W „Fate / Stay Night Unlimited Blade Works” mamy takie postacie w tle. Wersja z 2006 nie ma ich wcale. Wszystkie zostały spłaszczone do granic możliwości, a przy tym dość mocno wybił się romans, który ani tu nie pasował, ani nie był potrzebny.
Przy okazji to w tej wersji siła przyjaźni i miłości pokonuje wszystko, za czym zdecydowanie nie przepadam. Wyobraźcie sobie bohatera, który z natury jest niezwykle pewny siebie i uważa cały świat na swoją własność, przy tym mając ku temu powody. Ma broń, która w ciągu chwili niszczy każdą inną. Przy tym to jej największy skarb, którego nie wyciąga bez powodu. Aż tu nagle postanawia walczyć nią z niegodnymi go kundlami, które na dodatek go pokonują. Tak zdecydowanie być nie powinno.
„Fate / Zero” to pełnoprawna bitwa magów, w której właściwie każdy ma po co być w tej walce i jest do niej mniej, lub bardziej przygotowany. W „Fate / Stay Night” całość jest zupełnie losowa, a całość przypomina bardziej „Igrzyska Śmierci”, w których każdy nawala się bez pomyślunku, byleby przeżyć i wygrać, a nie walkę ludzi, którzy cenią sobie tajemnicę, zasady i elegancje. Niestety, to nie działa zbyt dobrze...
Samo wprowadzenie do świata też nie wypada najlepiej: w nowszych wersjach twórcy je rozwinęli, dzięki czemu łatwiej jest wszystko zrozumieć. Tutaj wszystko jest mętne i źle wyjaśnione. Zwłaszcza, że uniwersum należy do dość złożonych.
Mogę pochwalić rozwinięcie postaci Czarodziejki i jej Mistrza: to chyba jedyna para, która poza Rin i Archerem (których lubię przez znajomość poprzedniej części :D), która wzbudziła moje większe zainteresowanie, zwłaszcza, że nie pamiętałam ich historii z wersji z 2014 roku, którą oglądałam już jakiś czas temu.

Targetem „Fate / Stay Night” jest przede wszystkim młodzież: i ona powinna się w tym anime jak najbardziej odnaleźć. Ale nowsza wersja wypada zdecydowanie lepiej, a przy tym także jest stosunkowo młodzieżowa, dlatego wydaje mi się, że mając do wyboru obydwie, lepiej jest postawić na „Unlimited Blade Works”. W każdym razie jeśli lubicie to uniwersum, a starej wersji jeszcze nie widzieliście tą można spokojnie obejrzeć, by poznać inne wersje historii, ale nie sądzę, by było to koniecznością.

6 komentarzy:

  1. Niestety to jeden z WIELU przypadków gdzie anime jest naprawdę okaleczone w porównaniu z VNka na której powstało...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak słyszałam :D Ale ostatnio powtarzaliśmy nowsza wersje i ona wypada naprawdę przyjemnie, chociaż ja i tak wole "Fate/Zero".

      Usuń
  2. Nie moje klimaty , co cię chyba zresztą nie dziwi :D Ale już gdzieś czytałam recenzję xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie planuje oglądać, ale mam znajomych, którzy wręcz uwielbiają ten tytuł :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam, lecz młodzieży może się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony