piątek, 23 listopada 2018

Córka krwi: Krócej znaczy lepiej


Adhara nie może znieść myśli, że powstała z cudzych zwłok, jako twór, którego jedynym życiowym celem jest pokonanie zła próbującego zniszczyć Świat Wynurzony. Próbuje przeciwstawiać się swojemu przeznaczeniu, ale nie jest to łatwe, gdy każdy wokół chce wykorzystać ją do własnych celów.
  
Tytuł: Córka Krwi
Tytuł serii: Legendy Świata Wynurzonego
Numer tomu: 2
Autor: Licia Troisi
Tłumaczenie: Zuzanna Umer
Liczba stron: 272
Gatunek: high fantasy
Wydanie: Videograf II, Katowice 2011
Już piąty raz wracam do Świata Wynurzonego. Tym razem za sprawą „Córki Krwi”, czyli drugiego tomu trylogii „Legendy Świata Wynurzonego”. Już pierwszy tom jednak nie był wybitny i choć drugi czyta się zdecydowanie lepiej to w dalszym ciągu jeśli chodzi o tę serię – nie mogę mówić o wysokopółkowej fantastyce.
W porównaniu do „Przeznaczenia Adahary”, „Córka krwi” jest książką o wiele krótszą i o wiele konkretniejszą. W części poprzedniej przez lwią część czasu obserwowaliśmy życie bohaterki na dworze króla, w trakcie którego właściwie nie działo się wiele. No, może poza budowaniem pewnych relacji głównej bohaterki z innymi postaciami, jednak szczerze mówiąc, nie było to ani zbyt porywające, ani zbyt potrzebne historii. Na całe szczęście sytuacja Świata Wynurzonego w kontynuacji jest na tyle poważna, że tym razem Adhara praktycznie bezustannie jest w ruchu: ucieka, walczy, ukrywa się, próbuje dotrzeć do wyznaczonych celów. Dzięki temu „Córkę krwi” po prostu lepiej i przyjemniej się czyta.
Niestety, sam Świat Wynurzony staje się dla mnie coraz mniej wiarygodny. Autorka po prostu tchnęła w niego za mało życia, szyjąc wszystko zbyt grubymi nićmi. [SPOILER] I tak oto mamy elfy, które zaszyły się gdzieś na setki lat i mimo że (z tego co zrozumiałam) to był ten sam kontynent cały świat nie wiedział o ich istnieniu. Mamy też zarazę, którą można wyleczyć kilkoma kropkami krwi nimfy, ale leku nie można wykorzystać przez względy moralne (bo zdecydowanie krwiodawcę trzeba zabić, mimo że Adhara wykorzystuje swoją krew do leczenia i jakimś cudem żyje). [KONIEC SPOILERA] Nie wspominając już o tym, co od zawsze mnie w tej serii bolało, czyli bardzo jasnym podziale na dobro i zło oraz wręcz karykaturalnymi nazwami krain.
Sama główna bohaterka jest w moich oczach bardzo nijaką postacią. Czasem postępuje głupio, czasem irracjonalnie, ale jednocześnie jest tak pozbawiona jakiś konkretnych cech, że tak naprawdę kompletnie mnie nie interesowała, mimo że absolutnie cała historia kręci się wokół niej. Była raczej dodatkiem do wydarzeń, a nie osobą, za którą podążałam i o którą naprawdę się bałam.
Historia przedstawiona przez Licię Troisi w tym tomie należy do przewidywalnych, ale raczej poprawnych, o ile zignorujemy głupotki związane z konstrukcją świata wynurzonego. Ot, kolejna historia o wybrańcu, który musi uratować świat. Nic, z czym czytelnik fantastyki nie spotkałby się wielokrotnie, ale z drugiej strony wydaje mi się, że mimo wszystko jest to dość lubiany motyw. Zwłaszcza przez nastoletnich czytelników, a to właśnie do takich kierowana jest zarówno „Córka Krwi”, jak i cała seria książek o Świecie Wynurzonym.
Drugi tom „Legend Świata Wynurzonego” na tle innych powieści tego typu wypada naprawdę nijako. Ma kilka ciekawszych, dojrzalszych pomysłów (na przykład nekromancja nie jest tematem często spotykanym w książkach młodzieżowych), ale jednocześnie niczym nie zachwyca i nie ujmuje. Podejrzewam, że osoby, którym spodobało się „Przeznaczenie Adhary” i tą część polubią, jednak jeśli uznaliście poprzedni tom za kiepski raczej nie ma sensu sięgać po kontynuacje.


* * *

Otaczała ją gęsta i lepka cisza. Nie była już Adharą, ale również jeszcze nie Szóstą Kreaturą. Nie była niczym, a to było największym cierpieniem, jakiego mogła doświadczyć.
 Fragment „Córki krwi” Licii Troisi

4 komentarze:

  1. Mam generalnie w planach ta serie, kiedyś przypadkiem ja zaczęłam ale nic nie pamietam. Zmieniłaś szablon? Jasno tu jakoś :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. ;P Nie masz przypadkiem wersji na komórkę? Na niej nie widać szablonu.

      Usuń
  2. Książka raczej nie w moim stylu. Chociaż coraz bardziej się przekonuje do fantasy. No zobaczymy. ;)
    Pozdrawiam. ;**
    P.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś na tę autorkę nie mam ochoty. I nie lubię takich "grubych nici"

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony