piątek, 1 marca 2019

Grillbar Galaktyka: Kosmiczna podróż kulinarna





Iven to wybitny kucharz dla którego pichcenie jest całym życiem. Jest szefem kuchni w luksusowej, kosmicznej restauracji i niezwykle docenia swoją pracę. Twierdzi – z reszta słusznie – że galaktyka jest pełna pysznego jedzenia. Podczas jednej z kolacji zostaje wrobiony w zabójstwo ważnej osobistości, co zmusza go do ucieczki.

Tytuł: Grillbar Galaktyka
Autor: Maja Lidia Kossakowska
Liczba stron: 511
Gatunek: przygodowe science-fiction
Wydanie: Fabryka Słów, Lublin 2011
Zajdel za rok 2012 trafił do Mai Lidii Kossakowskiej za powieść „Grillbar Galaktyka”. Książka ta to bardzo lekkie i przygodowe science-fiction, będące swoistym hołdem autorki do gotowania (które – razem z mężem – uwielbia) oraz popkultury. Po lekturze muszę przyznać, że to książka niezwykle przyjemna i kolorowa, choć jednocześnie zdecydowanie nie wybitna.
Zacznijmy od kwestii, przez która nie do końca mogłam wgryźć się w historie przedstawioną przez Kossakowską. W przypadku tej powieści trudno mówić o konkretnym świecie przedstawionym. Cała książka jest bardzo żartobliwa i humorystyczna, a przez to „przyszłość” przedstawiona przez autorkę nie została potraktowana w sposób poważny. Czytając, miałam wrażenie, że wiele ras, postaci, potraw czy planet pojawiło się na jej kartach tylko dlatego, że ich nazwy, lub opisy brzmią zabawnie. Jeśli do tego dołączymy ich mnogość oraz – w moim odczuciu – stosunkowo toporną ekspozycję świata przedstawionego czasem po prostu trudno w to wszystko w pełni uwierzyć. Zwłaszcza, że fakt posiadania przez bohaterów macek, czy łap bez kciuków w wielu przypadkach zdaje się nie wpływać szczególnie ani na ich umiejętności, ani na ich charaktery.
Na dodatek nie dość, że „Grillbar Galaktyka” to olbrzymia mnogość gatunków oraz planet to autorka nie szczędzi nam odniesień do świata rzeczywistego. Wewnątrz tej książki można więc znaleźć bardzo jasne odwołania do Unii Europejskiej (do której autorka ma podobne podejście jak jej mąż, Jarosław Grzędowicz, a które ten przedstawił w swoim „Hel-3”) oraz sporej ilości „klasyków” kultury. Jeden z początkowych rozdziałów jest właściwie w całości poświęcony „Obcemu”, a na dalszych kartach powieści można znaleźć odwołania do mangi, czy „Gwiezdnych Wojen”. I choć polityczne odwołanie było jednym z nudniejszych aspektów książki (bo autorka poświęca temu cały rozdział) o tyle te nawiązania do kultury wypadają naprawdę sympatycznie.
„Grillbar Galaktyka” pod względem swojej konstrukcji jest przede wszystkim powieścią drogi. Bohater często zmienia miejsce zamieszkania, uczy się nowych rzeczy, poznaje świat. Niestety, tu pojawia się mój drugi problem z tym tytułem. Przez lwią część historii Iven jest sam: wprawdzie po drodze poznaje mniej, lub bardziej przyjazne osoby, ale żadnej z nich nie poznajemy głębiej. Postacie drugoplanowe prędko znikają. Dopiero właściwie pod koniec tej historii Iven zaczyna budować relacje z innymi osobami i dopiero wtedy historia nabiera naprawdę przyjemnego klimatu. Jego wcześniejsza, samotna podróż może po prostu zacząć nudzić.
Warto też zwrócić uwagę na to, że sama fabuła powieści nie należy do kluczowych rzeczy w tym przypadku. Autorka stawia na niekoniecznie udaną ekspozycje oraz opisy związane z kuchnią i gotowaniem, w związku z czym nawet sama podróż Ivena czasem schodzi na dalszy plan. Z tego powodu przez ¾ książki główny bohater właściwie bezustannie ucieka i pałęta się bez celu po świecie, aby dopiero pod koniec dostać konkretną misje do wypełnienia.
Jak zwykle, styl Kossakowskiej jest bardzo lekki i łatwy do przyswojenia. Choć teoretycznie mamy tu do czynienia z fantastyką naukową to należy wziąć pod uwagę, że wynika to tylko z powodu settingu książki. W końcu mamy tu do czynienia z przyszłością, kosmosem i podróżami międzygwiezdnymi. Treść tej książki nie ma jednak nic wspólnego z tą bardzo naukową odmianą gatunku. Nie znajdziecie wewnątrz dokładnych opisów technicznych, czy naukowych, bo po prostu wyraźnie widać, że nie o to autorce w tej powieści chodziło.
„Grillbar Galaktyka” to na pewno książka przyjemna, celebrująca jedzenie i popkulturę. Przez swoją lekkość i żartobliwość może być też dobrym startem z literaturą science-fiction: nieobyty czytelnik będzie mógł dzięki niej zdecydować, czy w ogóle interesują go historie z akcją osadzoną w kosmosie. Nie jest to jednak – jak już wspominałam – wysokopółkowa literatura, zmuszająca do głębszych przemyśleń i tego po niej zdecydowanie nie należy się spodziewać.


* * *

Nie pożeraj bliźniego swego, abyś sam pożarty nie został! O zaprawdę, powiadam wam, wszelki żywot, choćby ten nieożywiony, jest świętym! Dalece lepiej umrzeć z głodu, a nie poddać się chuci, niźli zjadłszy, stać się dziecięciem występku! Choćbym kroczył doliną pełną jadła, nie sięgnę po nie, albowiem...
 Fragment „Grillbaru Galaktyki” Mai Lidii Kossakowskiej


4 komentarze:

  1. IMO to jedna z tych powieści, po których bardzo widać, że lepiej by im było zostać zbiorem opowiadań - w końcu dwa pierwsze rozdziały to najzwyklejsze opowiadania średnio związane z "trzonem fabuły" (a jedno chyba nawet gdzieś wcześniej opublikowano). Ale i tak mam do niej wiele sentymentu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jest wybitna, ale przy jej czytaniu miałam dużo uciechy. O gotowaniu autorka pisze jak o sztuce i główny bohater zdecydowanie zjednywał sobie sympati swoim podejściem do temati i sarkazmem :D

    mrs-cholera.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Kossakowska jest autorką, z którą się wręcz bije - próbuję, mam pożyczoną od kumpla, bo myślałam, że to coś da, ale za cholerę nie mogę się zabrać za jej książki. Okładkę ma cudowną i może spojrzę, może od złej strony ugryzłam.. Piękny piesio!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam, może kiedyś sięgnę. Za to inne książki Kossakowskiej owszem. Ma lekki humorystyczny styl to trzeba przyznać, czasem mnie jednak trochę irytowała, niektóre żarty były trochę wymuszone i z fabułą tez różnie, wiec nie spodziewam się cudów ale jak ma się ochotę na coś lekkiego czemu nie :)

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony