sobota, 7 września 2019

Zapowiedziane zwierzaki, czyli dżungla w moim domu



Cześć. Nie wiem, czy pamiętacie, ale gdy odzywałam się do Was poza recenzjami w czerwcu, wspominałam, że  w moim domu w sierpniu pojawią się zwierzaki. Tak też się z resztą stało: moich pupili przedstawiłam już na Instagramie i Ci, którzy mnie tam obserwują, pewnie mieli okazje się z nimi już zapoznać.
Nie każdy jednak tam zagląda, więc uznałam, że w końcu nadszedł czas, aby powiedzieć o nich trochę tutaj. Są też ze mną nieco dłużej, więc mogę też więcej o nich powiedzieć. Po zdjęciach już pewnie widzicie, co to za maluchy – do mojego domu trafiły dwie amazonki białoczelne.

Czemu akurat takie zwierzaki? Cóż… po pierwsze, jestem szalona. Po drugie, z psem trzeba wychodzić rano na spacer. A mi się nie chce.
No dobrze, może nieco bardziej na poważnie. Naprawdę nie wyobrażałabym sobie psa w mieszkaniu pozbawionym ogródka. Choć je uwielbiam i lubię z nimi spacerować to jednak po prostu wydało mi się to zbyt problematyczne, zwłaszcza na małej, mieszkalnej przestrzeni. No i… lubię duże psy. Wolę z zakupem poczekać, aż będę miała do dyspozycji większą przestrzeń.
Nie chciałam kota. Nie dlatego, że ich nie lubię, a dlatego, że wolę mieć pod swoją opieką stadne zwierzęta. Takie, które chcą za mną podążać, chcą się uczyć i uczestniczyć w tym, co robię. Kot więc odpadł, podobnie jak gady. Prędko odpadły też gryzonie: większość z nich żyje krótko, a ja nie lubię, gdy mój podopieczny ma przewidywaną długość życia w okolicy trzech lat. To po prostu zbyt bolesne.
I w ten sposób w zeszłe wakacje doszłam do wniosku, że… chcę papugę. Nie wiedziałam jeszcze jaką, ale… papugę. Miałam już takie zwierzęta, więc wiem, z czym to się je. Papugi żyją długo. Chętnie się uczą. Są bardzo aktywne i przywiązujące się. Jednocześnie śmiecą, hałasują i są jednymi z najtrudniejszych pupili domowych, ale po prostu wydało mi się, że najlepiej wpasowują się w moje „zachcianki”.
Spędziłam rok na edukacji, wybieraniu odpowiedniego gatunku i innych takich. No i w końcu stało się, pod mój dach trafiły dwie papugi. Dwie – bo to stadne zwierzęta, dla których katorgą jest życie w samotności. Serio, nie kupujcie jednej papugi. Generalnie, nie kupujcie papugi wcale (to naprawdę trudne zwierzęta), ale jeśli już musicie, weźcie dwie. Albo cztery, sześć, osiem. Byle nie jedną.

Obecne pod moim dachem papugi to – jak wspominałam – amazonki białoczelne. Jedne z najmniejszych przedstawicieli swojego rodzaju. Żyjące 30-40 lat, dominujące, aktywne, często też gadające, choć to nie jest dla mnie kluczowe.  Psujące i wariujące, ale hej, to amazonki. One tak mają. Ten konkretny gatunek wydał mi się dobry z kilku powodów, ale wśród nich był fakt, że to ptaki krótkoogonowe, które raczej wspinają się, niż latają. Drugą istotną kwestią był właśnie ich rozmiar. Są dość małe, ale jednocześnie mają dusze większych ptaków. Ponadto są mniej fobiczne od na przykład całkiem popularnych żako.

Mój duet to Mera i Iorweth. Są ptakami z drugiej ręki. Jak podają właściciele Birdtrick.com, papugi są trzecim najpopularniejszym typem pupila, ale pierwszym, który najczęściej szuka nowego domu i cóż… przy odpowiedniej ilości wiedzy chyba jednak lepiej dać im drugi dom, niż kupować zwierzę od hodowcy. Ale to analiza na zupełnie inny wpis. W każdym razie, zakup nawet 5 letniego ptaka to nic przy przewidywanej długości życia większych gatunków, czego na przykład nie można powiedzieć o psie, którzy przeżyje może 10, może 15, a może i 20 lat, ale jednak – istnieje opcja, że połowę życia ma już za sobą.

A moje maluchy nawet tylu nie mają. O Merze wiem mniej. Prawdopodobnie wykluła się w 2016/2017 roku. To samica, dużo mniejsza od Iorwetha. Ma też na głowie mniej białych, a więcej niebieskich piórek. Prawdopodobnie nie jest ręcznie karmiona, ale w praktyce… nie mam pojęcia, czy jest, czy nie. W każdym razie jest stosunkowo nerwowym ptakiem, który raczej unika bezpośrednich starć z ludźmi. Niemniej, jest łasa na jedzenie i szybko się uczy. Po prostu potrzebuje więcej czasu od swojego towarzysza, by się do kogoś lub czegoś przekonać.

Iorweth wykluł się na wiosnę 2018. To młodziutki chłopak, który zdążył się już do mnie przykleić i przywłaszczyć. Cóż, papugi pod tym względem są trochę jak koty. Wciąż pracujemy nad współpracą, ale na pewno jest dużo odważniejszy i bardziej żywiołowy od Mery. Jest też od niej głośniejszy, chociaż właściwie ani on, ani ona nie przesadzają za bardzo z krzykiem. Potrafi wydawać z siebie dźwięki zbliżone do ludzkiego śmiechu, ale tak jak jego koleżanka, nie mówi. Jak wspominałam, nie jest to dla mnie kluczowe, ale wiem, że dla wielu osób postronnych to ważna informacja.

No więc tak. Mam papugi. Dwie. Jakby pojawiały się gdzieś na zdjęciach – to po prostu miejsce świadomość, że to nie przypadek.

11 komentarzy:

  1. Świetnie wyglądają! Sama marzę o kocie, ale jak na razie nie jest to możliwe, zwłaszcza z dwoma kanarkami w mieszkaniu. Sama nigdy nie byłam przekonana do ptaków (kanarki są własnością innych domowników), ale po tym wpisie, a także relacjach na Instagramie zaczęłam je bardziej doceniać i rozumieć, że też mają swoje zalety i swoich fanów. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ptaki i koty trochę się jednak wykluczają. Niby można, ale zakończenie może być tragiczne, zwłaszcza przy takich maleństwach. Każdy zwierzak ma swoje zalety, ale jak wypiszesz je po kolei to papugi raczej mimo wszystko będą miały chyba więcej wad. xD Chociaż zależy, co uważasz za wadę.

      Usuń
  2. Krótkie życie gryzoni to jednak tylko w połowie prawda. Myszy, szczury i chomiki owszem, ale już kawie z dobrym rodowodem żyją 5 do 8 lat, dobrze utrzymany królik 8 do nawet 12, a szynszyle odżywają kilkunastu, a nawet 20 lat ;) niemniej rozumiem dobieranie zwierzaka do potrzeb, sama tak zrobiłam z korzyścią dla wszystkich.
    W sumie to trochę podziwiam. Zawsze wychodziłam z założenia, że papugi są fajne i lubię oglądać u kogoś, ale kompletnie nie dla mnie, bo wymagające, absorbujace i kosztowne w utrzymaniu. No i zdecydowanie zbyt bystre 😆 oby Ci się zdrowo chowały ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaje sobie z tego sprawę, bo myślałam nad szynszylą, ale ostatecznie jednak postawiłam na ptaki, trochę dlatego, że miałam je już wcześniej. No to zdecydowanie nie są zwierzaki dla każdego i raczej nie mam zamiaru zachęcać do ich zakupu. :P

      Usuń
  3. Tak szczerze, to nie przepadam za zwierzem pierzastym, jakoś nie lubię dotyku piór. A kiedyś miałem współpracownika, z którym często coś tam robiliśmy u niego w domu - i on ma różne dziwne zwierzęta (węże, jaszczurki, ptaszniki), w tym i papugę, taką dużą białą. Papugas latał po jego pokoju luzem. I co przyszedłem, próbował mi na głowie siadać - to było traumatyczne przeżycie :D

    Z ptactwa przetrawię chyba tylko kanarki - to po "Ptaśku" Whartona mi zostało :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak duża biała to pewnie kakadu, najpewniej alba. Siadanie na głowie to standard akurat, bo lubią być wysoko. XD
      Osobiście z kanarkami nigdy nawet nie miałam bliższej styczności. Aczkolwiek ja z tych, co nie mają raczej problemu z większością zwierząt. :P

      Usuń
  4. O zazdroszczę ;) Narzeczona ma papużki faliste, sam kiedyś miałem, ale jednak amazonki to poziom nieco wyżej :P.
    Chociaż duże psy to nadal mój faworyt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są zdecydowanie łatwiejsze w utrzymaniu. I wielkość robi swoje, i dieta (ziarnojady). Ale to dalej papuga, która wymaga uwagi.
      Pies to jednak pies... ale w mieszkaniu bez ogrodu trzymać nic takiego nie mam zamiaru. :/ Szczególnie, że na oku mam dalmaty/owczarki niemieckie/malinosy/podchalany/nowofunlandy, a to mi się nie pomieści na 40m2. :|

      Usuń
  5. Piekne sa! My przeslismy przez etap szukania papugi, ale ja sie ich strasznie boję :-( pies w mieszkabou to nie taki dramat, wiem co mówię :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się boisz to nie ma co. :/ Zwłaszcza, że one potrafią być same z siebie agresywne i z tym nic nie zrobisz. Hormony robią swoje.
      Moi rodzice mają hodowlę psów, więc jestem z tymi zwierzętami obeznana całkiem nieźle. :P Za dobrze znam ich i swoje możliwości, by kupować czworonoga.

      Usuń
  6. Nigdy nie chciałam mieć w domu ptaka, bo byłam przekonana, że trudno z nimi wchodzi się w interakcję. Mam więc dwa psy i kota (mieszkam na wsi co daje spory podwórek + teren wokół). Miło jednak dać się wyprowadzić z błędu.

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony