piątek, 13 września 2019

Unicestwienie: Wyprawa do Strefy X



To już dwunasta wyprawa, której zadaniem jest zbadanie tajemniczej Strefy X. Cztery kobiety wyruszają do odizolowanego od reszty świata rejonu, próbując zdobyć jakiekolwiek informacje pozwalające zbliżyć się do odpowiedzi na pytanie czym to miejsce w ogóle jest i w jaki sposób powstało.

Tytuł: Unicestwienie
Tytuł serii: Southern Reach
Numer tomu: 1
Autor: Jeff VanderMeer
Tłumaczenie: Anna Gralak
Liczba stron: 232
Gatunek: weird fiction
Wydanie: Otwarte, Warszawa 2014
Poznałam Jeffa VanderMeera już dawno, przypadkiem sięgając po „Podziemia Veniss”. Gdy w zeszłym roku ukazała się „Anihilacja”, film na podstawie książki tego autora, doskonale wiedziałam, że prędzej czy później sprawdzę kolejną jego powieść. „Podziemia…” miały coś w sobie, a sam obraz po prostu mnie zaintrygował. I tak pewnego wieczoru po prostu kupiłam całą trylogię „Southern Reach”, a ostatnio w końcu zapoznałam się z pierwszym tomem, czyli „Unicestwieniem”.
I choć to książka o dość wysokim progu wejścia to jednocześnie jest powieścią, którą bardzo dobrze się czyta. VanderMeer używa prostych zdań, krótkich zdań. „Unicestwienie” jest książką niedługą, bardzo treściwą i pozbawioną zbędnych elementów, dzięki czemu utrzymuje bardzo dobre tempo, a choć należy do nurtu new weird to naprawdę nie jest trudna w pojęciu, a przynajmniej nie pod kątem językowym.
Po pod innym kątem… może być trochę trudniej. Albo raczej: dziwniej. Przede wszystkim „Unicestwienie” nie jest powieścią dla tych, którzy szukają tylko relacji między postaciami, barwnych dialogów i wspólnych przygód, bo choć pozornie dostajemy grupę bohaterek, to nie one są w tej historii najbardziej istotne. W przeciwieństwie do ekranizacji, w której położono pewien nacisk na postacie, w powieści VanderMeera o bohaterkach dostajemy tylko tyle informacji, ile jest nam absolutnie potrzebne. Autor skupia się raczej na głównej bohaterce, jej przemyśleniach, postrzeganiu otaczającego ją świata.
„Unicestwienie” to więc przede wszystkim opisy, skupione na wnętrzu Biolożki (bo tak też postać jest cały czas nazywana, nie poznajemy jej imienia). Oczywiście mamy tu pewne elementy akcji, jednak te raczej dłużą jako przerywniki, które popychają fabułę do przodu. To pozornie może brzmieć odstraszająco, ale w przypadku powieści VanderMeera naprawdę działa. Jak wspominałam, to powieść o naprawdę dobrym tempie, którą świetnie się czyta, o ile czytelnik da się porwać przez świat przedstawiony.
Właściwie trudno tu określić dokładny gatunek powieści. Owszem, na pewno mamy tu do czynienia z fantastyką, która znajduje się gdzieś na pograniczu science-fiction z weird fiction. Bo choć mamy tu naukowe podejście do przedstawionej sytuacji to mimo wszystko, ta książka ma w sobie sporo dziwności. Z drugiej jednak strony VanderMeer bardzo dobrze buduje napięcie, chwilami wręcz serwując nam horror, w którym to przyroda otaczająca nasze bohaterki jest czającym się wokół „złem”.
Pisząc o tej powieści po prostu muszę wspomnieć o wydaniu. Nie dość, że okładki serii są całkiem przyciągające to wewnątrz „Unicestwienia” mamy kilka naprawdę ciekawych, kolorowych, graficznych ilustracji. Nie jest ich wiele, ale wystarczają, by książkę przyjemniej trzymało się w dłoni.
„Unicestwienie” było dla mnie kolejnym dobrym spotkaniem z porządnie napisaną fantastyką. Taką, która jest dziwna, czasem niezrozumiała, ale jednocześnie stworzona przez zręcznego człowieka, z dobrym warsztatem i olbrzymią wyobraźnią, który zdecydowanie ma coś do powiedzenia. To książka, która nie potrzebuje nadmiaru słów. Moim zdaniem, broni się sama, o ile tylko czytelnik da jej szansę, nie bojąc się odrobiny dziwności i nieco mniej przygodowego podejścia do fantastyki.


* * *

Istnieją jednak granice rozmyślania nawet o małym skrawku czegoś tak doniosłego. Wciąż widzisz wznoszący się za tobą cień całości i gubisz się w myślach, po części dlatego, że w panice uświadamiasz sobie rozmiary tego wyobrażonego lewiatana.
Fragment „Unicestwienia” Jeffa VanderMeera



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony