niedziela, 13 października 2019

Pierwszy raz z komiksem, czyli znów poznaje „Doom Patrol”



Jeśli śledzicie regularnie Drewniany Most pewnie pamiętacie, że jakiś czas temu zapoznałam się z serialowym „Doom Patrolem” (dostępnym na HBO Go), który naprawdę przypadł mi do gustu. W ramach przypomnienia, to historia o drużynie (nie)superbohaterów. Ludziach, którzy przede wszystkim są osobami po przejściach, dla których moc jest raczej utrudnieniem życia, a nie jego ułatwieniem. Mimo tego muszą stawić czoła złoczyńcy, a w związku z tym – nauczyć się walczyć ze swoimi słabościami i problemami.
Tytuł: Doom Patrol. Tom 1
Numer tomu: 1
Scenarzysta: Grant Morrison
Tłumaczenie: Jacek Dewnowski
Liczba stron: 424
Wydanie: Egmont, Warszawa 2019





Historia spodobała mi się na tyle, że postanowiłam sprawdzić, jak wypadnie wersja komiksowa. Pierwszy (jeden z trzech) tomów komiksu „Doom Patrol” Granta Morrisona wyszedł w Polsce w tym roku. To w dużej mierze na jego bazie powstał najnowszy serial. Wprawdzie czerpie też z pierwotnego komiksu, ale wiele przygód bohaterów z serialu ma swoje odzwierciedlenie w komiksie.
Tyle tylko, że osobiście nigdy wcześniej nie miałam styczności z „poważnym” komiksem. Jasne, jakieś pojedyncze, krótkie historyjki stworzone w ten sposób poznawałam, jednak raczej były to gazetowe żarciki i „skecze”, a nie konkretna twórczość. Choć więc chce się podzielić moimi wrażeniami… absolutnie nie traktujcie tego wpisu jako pełnoprawnej recenzji „Doom Patrolu” Granta Morrisona, a raczej jako relacje z czytania pierwszego komiksu w życiu.

Nowa forma – znana historia
Odnoszę wrażenie, że jeśli w dorosłym życiu chcemy coś poznać w nowej formie warto zacząć od znanej historii. I nie ważne, czy będzie to kwestia sięgnięcia po pierwszą książkę w życiu, pierwszą powieść w obcym języku, musical, grę czy właśnie komiks. Przynajmniej mi bardzo ułatwia to przyzwyczajenie się do nowej formy.
Czemu? Sprawa jest banalnie prosta. Nie tylko sama myśl o ponownym spotkaniu z bohaterami jest czymś przyjemnym, ale też znajomość głównych motywów pozwala mi się skupić na przyzwyczajeniu do formy. Nie muszę tyle zastanawiać się nad fabułą, ale za to mogę na początku zorientować się, jak działa cały ten „mechanizm” nowej formy.
Dlatego też wydaje mi się, że sięgnięcie po komiksowy „Doom Patrol” było dobrym pomysłem. Zwłaszcza, że taka forma nie koniecznie pozwala na długi i powolny rozwój relacji postaci. Komiks Granta Morrisona oczywiście daje nam chwile na oddech i ustanowienie dynamiki drużyny, ale mimo wszystko skupia się na akcji i przygodach postaci. Dzięki wcześniejszej znajomości serialu to mi jednak w żadnym razie nie przeszkadzało, bo to, czego na kartach komiksu nie było mogłam sobie spokojnie dopowiedzieć.

Komiks oznacza mniejszy budżet…
… i dlatego może sobie pozwolić na więcej szaleństwa i dziwności, niż serial. W końcu to, czy rysownik stworzy obrazek ze smokiem czy koniem nie robi w tym przypadku różnicy. Jednocześnie, tak jak i wersja filmowa, posługuje się częściowo obrazem. Gdyby „Doom Patrol” był powieścią pewnie opadłabym w przedbiegach. Ta ilość absurdu w książce po prostu mogłaby zostać przeze mnie źle odebrana. Jeśli jednak coś widzę to odbieram nieco inaczej przez co wszystkie cudownie absurdalne pomysłu Granta Morrisona były dla mnie niezwykle pozytywnym przeżyciem. Szczególnie, że w tym komiksie zdaje się grać wszystko. I dialogi postaci, i komentarze, i same historie. Naprawdę, polubiłam tę wersję nie mniej, niż serialową, a tego w żadnym razie się nie spodziewałam.
Najbardziej bałam się tego, że mój umysł nie przetworzy komiksu na płynną historię. Że nie będę tego widzieć tak po prostu „w głowie”, jak w przypadku powieści. A jednak nie miałam z tym najmniejszego problemu. Jedyną widoczną wadą komiksu była dla mnie czcionka, którą zapisywane były niektóre z dymków. Zbyt ozdobna, wymagała sporej dawki skupienia, abym w ogóle była w stanie rozczytać tekst.


Doszłam też do wniosku, że tego typu komiksy są cudownym pomysłem na prezent. Wprawdzie kosztują swoje, jednak to cena w pełni uzasadniona. „Doom patrol” wydany przez Emont ma śliski, gruby papier i kolorowe ilustracje, co oczywiście zdecydowanie podwyższa koszty jego produkcji. Sprawia jednak, że wygląda po prostu bardzo dobrze. Tu warto jednak zaznaczyć, że to dzieło Granta Morrisona powstało w latach 80., co też trochę widać po obecnych w nim ilustracjach. Ale to jego cecha, a nie wada. 
Mimo wszystko, choć na pewno kupię kolejne dwa tomu „Doom Patrolu”, raczej nie planuję przerzucać się na komiks. Wprawdzie czyta się go dłużej, niż myślałam, ale tak czy siak, w moim odczuciu taka forma sprawdza się lepiej jako pewne uzupełnienie historii lubianych przeze mnie postaci, niż coś, co mogę pozwać osobno, czując tę satysfakcję po dobrej opowieści. Jak już wspominałam, w (przynajmniej tym) komiksie nie mamy zbyt dużej ilości czasu na rozwój relacji postaci i książki po prostu wypadają pod tym kątem lepiej. Są też tańsze, jednocześnie zajmując więcej czasu.
Niemniej, po tej drobnej przygodzie, chyba po prostu przestanę się aż tak bać komiksu. Przestanę go unikać z myślą, że pewnie i tak nie pojmę, o co w tym chodzi, bo mój rozum „nie przetrawi” takiej formy. I chyba z tego wyjścia ze strefy komfortu cieszę się najbardziej.
No i „Doom Patrol” to jednak dalej najbardziej „moja” z superbohaterskich drużyn. Czekam – zarówno na drugi sezon, jak i na kolejny tom polskiego wydania.


5 komentarzy:

  1. Mam wrażenie czasem, że czy to komiks, czy manga, oni mają naprawdę duże pole do popisu! Tak, jak mówisz - gdyby tak wiele dziwnych i absurdalnych rzeczy znalazłoby się w powieści, mało kto by przez to przebrnął. A tak, w formie obrazkowej? Matko, nic tylko oglądać <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mają. <3 Każdy środek twórczy ma olbrzymie możliwości - tylko każdy inne. I to jest chyba w tym wszystkim najlepsze. Przy kreatywnych twórcach nie da się nudzić.

      Usuń
  2. Uwielbiam komiksy 😍 moja artystyczna dusza wtedy się rozpływa po prostu 😅 A wiele jest pięknych naprawdę wydań! Fajnie, że je czytasz i pokazujesz, bo rzadko się z tym spotykam 😀

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mówić o tym, że czytam, skoro to był pierwszy. :P

      Usuń
  3. To jest drużyna z potencjałem! I też czekam na kolejny sezon serialu!

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony