Kilka lat temu fenomen Zmierzchu wywołał wysyp książek o wampirach, wilkołakach i wszystkim innym zbliżonym klimatem do bestsellera Mayer. Jedna z książek, która powstała w tym nurcie była Ever. Ostatnio znów trafiła mi w ręce i postanowiłam mniej więcej przypomnieć sobie, o czym była. Jak więc wypada książka Noel na tle twórczości innych?
Tytuł serii: Nieśmiertelni
Tytuł: Ever
Autor: Alyson Noël
Liczba stron: 297
Gatunek: paranormal romance
Ever, mimo niezwykłej urody, kryje się wiecznie pod kapturami. Szesnastolatka kilka miesięcy temu straciła rodziców w wypadku i trafiła pod opiekę bogatej ciotki. Gdy trafiła do nowej szkoły, zerwała ze starymi przyjaciółmi, zaprzyjaźniając się z odepchniętą przez swoją rodzinę Haven oraz gejem, Milesem, przestając należeć do grona popularnych, jak do tej pory przywykła. Nic dziwnego, dziewczyna zamknęła się w sobie, prawda? Otóż... tak. I nie. Odkąd przeżyła wypadek stała się medium - słyszy myśli innych, a choćby najlżejszy dotyk drugiej osoby odkrywa przed Ever jej tajemnice, a wokół siebie widzi duchy. Jakiś czas później do jej szkoły trafia nieziemsko przystojny Damien: tajemniczy młodzieniec, którego bliskość sprawia, że głosy, które nastolatka słyszy wokół siebie cichną, a ona znów może poczuć się normalna...
Fabuła, jak już chyba widać, nie jest zbyt odkrywcza. Mamy uwięzioną w swoich dziwnych umiejętnościach królewnę i księcia, który przybywa by ją uwolnić, tyle, że ze współczesnymi realiami. No, przynajmniej na początku. I również - przynajmniej na początku - jakoś trzyma się to kupy. Noel pisząc, próbuje nam początkowo wmówić, że Damien jest wampirem (na prawdę, robi to w sposób iście paskudny), licząc, że się w to załapiemy, później jednak wyjaśnia, że nim nie jest i powoli odkrywa przed nami tajniki tego, kim jest... według siebie, rzecz jasna. Bo im dalej idziemy w las, tym mniej wszystko zdaje się trzymać kupy i tym mniej wiarygodne się staje. No, może przesadzam, ale świat przedstawiony jest na prawdę bardzo, bardzo sztuczny, jakby autorka na siłę chciała zrobić coś oryginalnego... co nijak jej wychodzi.
Główni bohaterowie są puści. Tak, mogę to z czystym sumieniem powiedzieć. Ever niby jest miła i niby jest wierna przyjaciołom, ale dy przychodzi co do czego, zaczyna myśleć tylko o jednym - o tym, jak przystojny jest nowy w jej szkole, mimo, że nic o nim tak na prawdę nie wie. Damien zaś to pan idealny. Nie popełnia błędów (no, może poza tym, że flirtuje ze wszystkimi dziewczynami w szkole, chyba tego nawet później nie wyjaśniając Ever), wygląda doskonale, wszystko potrafi, wyczarowuje kwiatki i jest artystą. Czego chcieć więcej? Może zażyłości między dwójką głównych bohaterów? Bo tej tu po prostu nie znajdziecie... Ich rozmowy nie należą do głębokich, zachwycają się tylko sobą, opowiadając wzruszające historyjki, lub też Damien każe Ever przestać ubierać kaptury i zabiera ją na randki w nieco dziwne miejsca, takie jak tor wyścigów konnych. Są.. irytujący. Scenki z nimi powinny być tymi najmocniejszymi w całej książce, a jest wręcz przeciwnie. Źle mi się ich obserwuje.
Jeśli zaś chodzi o bohaterów drugoplanowych... To przede wszystkim mamy trójkę: Heaven z Milesem, o których już wspominałam oraz ducha zmarłej, dwunastoletniej siostry Ever, Riley. Ale, po kolei. Heaven to co najmniej wkurzająca dziewczyna. Noel chciała chyba pokazać głębie problemu, jakim jest ignorowanie nastolatki przez rodziców, ale nijak jej to wyszło. Uzależniona od spotkań grup uzależnionych (tak, dokładnie tak. Ponoć odkąd Ever ją poznała była już w dwunastu), gotka udająca tylko, że jest gotką i ciągle próbująca być fajna, zaklepując sobie chłopaków nie jest postacią na którą chce patrzeć. Miles zaś to miły chłopak, nierzucający się w oczy i poza tym, że jest stereotpowym gejem, nie ma jakiś konkretnych cech. Riley na szczęście jest już nieco ciekawsza: jej postać przynajmniej wnosi do historii nieco żywiołowości i scen, które mogłyby być śmieszne (gdyby całość nie była tak żałosna), choć też do ideałów postaci nie należy.
Styl Noel jest bardzo prosty i przynajmniej dla mnie, niezbyt obrazowy, płytki. Choć kiedyś zachwycona byłam teraźniejszym czasem w jakim napisała Nieśmiertelnych tak teraz nie widzę w nim nic ciekawego. No, może nie jest tragiczny, powieść czyta się na prawdę bardzo szybko, ale do dobrych też bym go nie zaliczyła...
Jeśli lubicie powieści tego typu to jasne, możecie po Ever sięgnąć. Może akurat przypadnie Wam do gustu? Nie mogę jednak jej polecić... bo to po prostu bardzo słaba literatura.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.