środa, 13 grudnia 2017

Piąta pora roku: Katastrofa czai się za rogiem


Zbliża się Piąta Pora Roku. Koniec jest coraz bliżej. W Bezruchu to sama Ziemia jest największym wrogiem ludzkości. Gdy mąż Essun zabija jedno z ich dzieci i porywa drugie, kobieta, mimo niesprzyjających warunków, podąża za nim, próbując odnaleźć swoją córkę.

Dawno  nie czytałam powieści high fantasy, która nie byłaby pisana z myślą o młodzieży. Dlatego po przeczytaniu „Piątej pory roku” Jemisin mogę bez wahania powiedzieć: tęskniłam.
Czym jednak jest ta książka? Dla mnie ta powieść to przede wszystkim high fantasy (przez odrębny od naszego świat). Jednak nie zupełnie czyste: autorka postanowiła pomieszać ten właśnie gatunek z post-apokalipsą, zwykle typową dla science-fiction. Nie będę kłamać: to połączenie wyszło jej bardzo dobrze, chociaż powtórzę raz jeszcze: to przede wszystkim high fantasy. Tyle, że z akcją w świecie, w którym widmo katastrofy spowodowanej ruchami płyt tektonicznych, cały czas czai się w ludzkiej świadomości.
Tytuł: Piąta pora roku
Tytuł serii: Pęknięta Ziemia
Numer tomu: 1
Autor: Nora K. Jemisin
Tłumaczenie: Jakub Małecki
Liczba stron: 440
Gatunek: high fantasy, post-apokalipsa
Wydanie: Wydawnictwo SQN, Kraków 2016
No właśnie... to te ruchy tektoniczne są bazą świata Jemisin. Bez nich ta powieść by nie istniała. To przede wszystkim ten pomysł sprawia, że ta książka jest aż tak dobra. Osobiście nie znam żadnej innej książki, w której całość opierała się na tej, dość wąskiej, tematyce. Bo w świecie Bezruchu nawet magia dopasowana jest do tego, co się dzieje z tym uniwersum. Dzięki temu całość jest spójna i ciekawa: w końcu nie potrzebujemy dziesięciu rodzajów magów, by wszystko dobrze grało. Wystarczy jeden, a dobrze opisany, na co Jemesin jest dowodem.
Na dodatek autorka w swojej powieści porusza dość trudne tematy. Bo znajdziemy tu zarówno problemy związane z odrzuceniem przez społeczność „innych” ludzi, homoseksualizm, samotnością, wątek związany z ekologią, jak i wątek związany z bólem matki po utracie dziecka. W „Piątej porze roku” wyraźnie widać poglądy Jemisin, choć jednocześnie te jakoś szczególnie się nie narzucają: po prostu są częścią tego świata... i tyle. Jedyny epizod, w którym przekazywanie swoich poglądów autorce nie wyszło to – moim zdaniem – pokazanie transwestyty. Po prostu pojawiło się to tak nagle, bez jakichkolwiek zapowiedzi, że wywołało u mnie i zaskoczenie, i odrzucenie jednocześnie. Na szczęście w nieszczęściu ten temat pojawia się chyba tylko w dwóch akapitach, więc mogę po prostu udawać, że tego tam nie było...
Czytając, obserwujemy historię trzech kobiet, a właściwie: jednej dziewczynki i dwóch kobiet.  Najstarsza, Essun, to matka, która próbuje znaleźć swojego męża i córkę. Kobieta doświadczona przez życie, która po prostu przeżywa niewyobrażalne cierpienie po śmierci syna. Wątek młodszej, bo około dwudziestoletniej, Sjen jest chyba najbardziej przygodowy. Mamy bohaterkę, która podróżuje razem z nielubianym przez siebie, choć potężnym, Alabastrem, by wykonać zlecone zadanie. To całkiem przyjemny wątek, a relacja tych dwóch postaci wypada naprawdę dobrze. Trzecia historia to historia dziewczynki, Damai, która posiada niezwykłą moc i która zostaje zabrana do miejsca, w której zostanie nauczona, jak jej używać. Tu z kolei mamy ciekawą relacje z jej Stróżem, swoistym opiekunem, z jednej strony pilnującym,  by nic się jej nie stało, z drugiej – strzegącym jej, by nie zrobiła krzywdy innym.
Dzięki obserwacji trzech zupełnie innych historii mamy okazję poznać świat przedstawiony na różnych płaszczyznach. Jednocześnie wszystkie trzy w zgraby sposób się łączą, choć tego, jak to się stanie, sama domyśliłam się dość szybko. Niemniej, nie przeszkadzało mi to w czerpaniu radości z lektury.
Jemisin pisze bardzo barwnie i ciekawie, dobrze ważąc słowa: tekst czyta się szybko, ale jednocześnie nie jest lakoniczny. Na dodatek w przypadku jednej z bohaterek autorka zastosowała ciekawą narracje, która po prostu wzbudza zainteresowanie. Muszę dodać, że tłumaczem jest Jakub Małecki, czyli pisarz, a co za tym idzie – osoba, która sama też dobrze operuje słowem, co niewątpliwie dobrze wpłynęło na jakość treści. Chociaż... używanie słowa „lejce”, zamiast „wodze”, zawsze mnie nieco irytuje, a to akurat miało tu miejsce. Ale to w końcu nie jest powieść jeździecka. Poza tym warto sobie uświadomić, jaki jest angielski tytuł, bo bądź co bądź, lepiej on oddaje istotę rzeczy. Niemniej, polski też nie jest zły; po prostu angielskie słowo „season” ma nieco więcej znaczeń, niż nasz „sezon”, czy „pora roku”.
Historia poprowadzona jest zgrabnie i dynamicznie: w „Piątej porze roku” nic się nie rozwleka i wszystko utrzymane jest w dobrym klimacie. Jednak muszę ostrzec nieco osoby, które nie lubią w książkach czuć się zagubione: przez pierwsze kilka, lub kilkanaście stron osobiście sama nie do końca wiedziałam, o co w tym wszystkim chodzi. Na całe szczęście z czasem wszystko staje się jasne, a jeśli nie, z tyłu książki możemy znaleźć dwa dodatki, które wyjaśnią nam podstawowe zasady rządzące światem Bezruchu.
„Piąta pora roku” to bardzo dobra fantastyka, która jednocześnie sprawia frajdę podczas czytania, jak i porusza trudne tematy, dzięki czemu nie jest zupełnie pustą lekturą. Zadziwia oryginalnością swoich pomysłów i kreuje bohaterów, których chyba nie da się nie lubić. Nie dziwię się, że zdobyła Nagrodę Hugo i nie mogę się doczekać sięgnięcia po kolejny tom, który już czeka na swoją kolej.

* * *

– Czy Stróż to nazwisko użytkowe?
– Tak, pochodzi od kasty Stróżów – mężczyzna cedzi każde słowo, a policzki mu różowieją. – W normalnych warunkach wspólnoty nie mają z nas wiele pożytku.
Damaya marszczy czoło zdezorientowana.
– To znaczy, że kiedy Sezon się kończy, po prostu was wykopują? Ale...
Z różnych opowieści o Stróżach wie, że to świetni wojownicy i myśliwi, a czasami – często – również zabójcy. Wspólnoty potrzebują takich ludzi w trudnych czasach.
Shaffa wzrusza ramionami i odchodzi kawałek, aby usiąść na belce starego siana.
Fragment „Piątej pory roku” Nory K. Jemisin

25 komentarzy:

  1. Nie czytam fantasy, poza przygodą ze świetną trylogią Tolkiena, ale wiem, że ta literatura ma wielu fanów i pewnie dlatego tak szybko się rozwija;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim fantasy ma setki, jak nie tysiące twarzy i po prostu każdy ma szansę w tym gatunku znaleźć coś dla siebie :)

      Usuń
  2. Akurat fantasy to ja bardzo lubie. Nawet gdy przez pare stron jak to napisalas nie wiadomo o co chodzi, przebrne to a czasem cofne sie i przeczytam ponownie. Ksiazka wydaje sie ciekawa i plusem jest tlumaczenie przez pisarza 😃

    OdpowiedzUsuń
  3. Tę powieść czytałam prawie rok temu - pamiętam do tej pory jakie emocje wywołała u mnie. Nie znam się dobrze na fantastyce, ale ta powieść była dla mnie ciężka, ale pomimo to, bardzo mi się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ją w planach, choć swego czasu nie interesowałam się jemisin wcale. Ale to chyba kolejna z oryginalniejszych powieści fantasy, jakie się u nas pojawiły, więc tym bardziej warto się zainteresować.
    Lejce a nie wodze... Może to jakaś próba stylizacji na język ararchaiczny?Też tak jak ja siedzisz w jeździectwie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej po prostu błąd. Dałam znać wydawcy, powinni to poprawić w dodruku ;)
      Jeździć nie jeżdżę, ale wiedzę teoretyczną jakaś tam mam.

      Usuń
    2. W sumie spoko opcja, a to ma być trylogia, czy coś dłużeszgo...?
      A, taki bajer :)

      Usuń
    3. Trylogia z tego co mi wiadomo.

      Usuń
  5. Dawno już nie czytałam fantasy, więc może się skuszę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. łooo ale to fajnie brzmi! i ma super okładkę :D

    OdpowiedzUsuń
  7. jeśli Ty polecasz, to znaczy, że ta książka naprawdę ma coś w sobie. mam ją w planach :D pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Już o niej kiedyś słyszałam, ale chyba bardzo nie wiele, bo raczej nie tak wyobrażałam sobie fabułę książki, a opis jest interesujący, przyznam, że mnie zachęciłaś. :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem w trakcie tej lektury, ale jakoś ciężko mi się ją czyta...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak daleko jesteś, ale może to przez to, że faktycznie na początku panuje drobny chaos?

      Usuń
  10. Nie słyszałam o niej wcześniej, ale wydaje się bardzo fajna :D Przeczytam na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja się zastanawiałam, czym autorka jeszcze może mnie zaskoczyć w kolejnym tomie - ale ona ma jeszcze od groma pomysłów :)

    OdpowiedzUsuń
  12. U mnie nadal czeka w kolejce. Zabrałam się kiedyś za nią, przeczytałam wstęp i odłożyłam na lepsze czasy... ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam taką tematykę książek i z chęcią ją przeczytam, bo zaciekawiłaś mnie nią :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo dobre i takie inne high fantasy. Mnie urzekł w książce niezwykły świat i to nieszablonowe podejście do fabuły.
    Mam nadzieję, że drugi tom, nieco spokojniejszy również Ci się spodoba. :)

    P.S. Wkradła Ci się literówka
    "które nie lubią w książkach rzuć się zagubione"

    OdpowiedzUsuń
  15. Czuję się dość zaintrygowana tą książką, choć niezbyt lubię wątki post-apokaliptyczne, no ale być może i tak po nią sięgnę w przyszłości. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Książka jest naprawdę na wysokim poziomie. Mnie samą zaskoczyło to, ile treści jest w niej zawartych. Rzeczywiście widać w niej poglądy autorki, ale nie ma też moralizującego tonu, nie czujemy się jej punktem widzenia przytłoczeni, a to świadczy o jej warsztacie :) Czytaj szybko "Wrota Obelisków" ;)

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony