czwartek, 29 listopada 2018

Srebrny Kruk: Nie wiem, co właśnie przeczytałam


Oculum Mundi to świat, w którym ludzie traktują inne rasy z pogardą i w którym nie brakuje zakulisowych, politycznych rozgrywek. Pięć opowiadań wiedzie do jednego, wspólnego celu.



Tytuł: Srebrny kruk
Autor: Michał J. Sobociński
Liczba stron: 315
Gatunek: fantasy
Wydanie: Abyssos, Nowa Sól 2018
Gdy „Srebrny kruk” do mnie trafił nie znalazłam w sieci żadnej, konkretnej opinii na jego temat. Dlatego ten wydany w maju debiut Sobocińskiego wzięłam na warsztat zupełnie na poważnie: w końcu ktoś powinien ten tytuł poważnie ocenić. Jednocześnie podchodziłam do książki ze sporą dawką pozytywnego nastawienia: w końcu to fantasy, jak najbardziej „mój” klimat. Nawet, jeśli nie będzie idealnie, nie powinno być źle, zwłaszcza, że autor napisał tekst także do drugiego tomu wtedy jeszcze nie wydanych „Fantazmatów”.
Szybko dotarło do mnie jednak, jak bardzo się myliłam.
Mimo absolutnie najszczerszych chęci; powolnego i dokładnego czytania oraz pozytywnego nastawienia spotkanie ze „Srebrnym krukiem” skończyło się dla mnie po prostu źle. To jedna z tych książek, którą czytałam, aby po odłożeniu nie mieć pojęcia, o czym był tekst; która wydawała się być absolutnie o niczym, mimo bardzo mocnej stylizacji językowej (o której za chwilę). Do teraz zastanawiam się, o co w tej fabule w ogóle chodziło, a przecież jestem raczej człowiekiem oczytanym; nawet „Lód” Dukaja przecież był O CZYMŚ mimo że jak na razie przerwałam go po trzystu stronach (wrócę, na pewno!) – to książka trudna, ale główna linia fabularna jest jednak zrozumiała. „Srebrnego kruka” zdaje się to nie dotyczyć.
Co właściwie dostajemy? Pięć opowiadań, które – jak wspomniałam wyżej – wydają się być w moich oczach absolutnie o niczym. Mamy jakieś morderstwa, mamy pociągającego za sznurki profesora o trudnym i dziwnym imieniu, mamy niby intrygi, spotkania władz… ale te teksty zdają się do niczego nie prowadzić. Ponadto często miałam wrażenie, że autor, próbując „stylizować” język na średniowieczny, wciskał do tekstu wszystkie znane mu trudne słówka, co wcale nie ułatwiało czytania, ani nie dodawało klimatu treści. Zwłaszcza, że taki „mityng” (który też w tych opowiadaniach się znalazł) nijak ma się do tekstów fantasy tego typu.
Zauważyłam też, że dialogi to często szczególnie irytująca sieczka mieszaniny dziwnych słów ­– często trudno wyciągnąć z nich cokolwiek. A opisy? Często przydługie i nudne, zwłaszcza, gdy czytelnik ma w sumie gdzieś bohaterów i absolutnie się nimi nie interesuje; tak samo z resztą, jak światem przedstawionym. Bo przecież elfów i krasnoludów, którzy są źle traktowani mieliśmy już w popkulturze od groma. „Srebrny kruk” pod tym względem wydaje się być absolutną kalką wielu innych historii.
Jeśli miałabym podać jakikolwiek pozytyw to byłoby to na pewno wydanie. Z tego co rozumiem wydawnictwo Abyssos to grupa znajomych pisarzy, którzy wzajemnie wydają swoje dzieła (jak widać, to niekoniecznie dobru pomysł). Wyraźnie widzę, że w „Srebrnego kruka” zostało włożone sporo pracy. Być może sama korekta do najlepszych nie należy, ale wewnątrz książki możemy znaleźć naprawdę przyjemne dla oka ilustracje, a okładka też nie należy do najgorszych. Sama grafika na niej jest naprawdę klimatyczna; brakuje jej jedynie odrobiny podrasowania pod względem układu tekstu i czcionki.
Co tu dużo mówić – jestem na „nie”. Chciałabym, aby było inaczej, ale po prostu czuje się niezwykle tym tytułem wymęczona. Nie obchodził mnie, czytałam go prawie tydzień (a moją normą są 2-3 dni na książkę) i jeszcze na dodatek mam wrażenie, że nie dostałam nic w zamian za poświęcony czas. Niemniej, bardzo chętnie porównam swoją opinię z innymi. Może faktycznie Sobociński to geniusz większy od Dukaja, Wattsa czy Lema, tylko po prostu jestem zbyt głupia i zbyt mało oczytana, by to zrozumieć? Chciałabym w to wierzyć.


* * *

– Nonsens, mości książę. Zaaranżowany przez księżną mityng ma na celu wysondowanie potencjałów oraz stanowisk w hipotetycznej sytuacji wewnętrznej naszego państwa – profesor odgarnął z twarzy szare włosy. – Dokonujemy tu analizy geopolitycznej poprzez studium domniemanych przypadków.
– Próżna naukowa gadanina – skwitował margrabia, maczając figę w słodkiej zalewie z maku.
Fragment „Srebrnego kruka” Michała J. Sobocińskiego



Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwo Abyssos!



13 komentarzy:

  1. Zdecydowanie nie dla mnie. Ja tak miałam z Tancerzami Burzy, że nie do końca wiedziałam, o czym ta książka jest, ale wrażenia miałam dobre. Plus nie znoszę zbiorów opowiadań ;c
    kasikowykurz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj to zdecydowanie nie jest książka dla mnie. Już myślałam, że będzie to kolejne ciekawe fantasy! Nie lubię jednak nie wiedzieć o czym czytam, muszę mieć wyraźny zarys fabuły, inaczej się męczę :/

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie zachęciła mnie recenzja do sięgnięcia po tą pozycję. Dobrze, że na półce czeka jeszcze na przeczytanie ze 40 innych :P

    http://gesiepioroo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopisałam do listy :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Będę się trzymać z dala ;) Jeśli dla Ciebie ta książka nic nie wniosła, to dla mnie tym bardziej. A tytuł i okładka takie ładne... No cóż, i tak o tej książce chyba nigdy wcześniej nie słyszałam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że masz takie wrażenia po przeczytaniu, ale bywa i tak niestety.

    OdpowiedzUsuń
  7. Raczej się nie skuszę.
    Pozdrawiam. ;**
    P.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cóż, pan Sobociński dopiero zaczyna. Może stworzy coś jeszcze, co nie będzie takim gniotem. Pierwsze powieści Lema też nieraz zostawiają sporo do życzenia. Życzę mu dobrze, chociaż poważnie się zastanowię, zanim po to sięgnę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie życzę my źle, ale chyba musiałby trafić na porządnego redaktora, który go po prostu nauczy dobrej pracy z tekstem.

      Usuń
    2. Oby poszło, dobrego polskiego fantasy czasem brakuje. Może się facet wyrobi

      Usuń
  9. W poprzednim miesiącu przeczytałem "Srebrnego Kruka" i tak jak Ty nie wiedziałem co właściwie czytałem. To książka dla nieco innego odbiorcy niż ja.

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony