piątek, 23 sierpnia 2019

Bramy Światłości. Tom 3: Przygoda wraca na dobry tor


Powodzenie wyprawy do Stref poza Czasem wisi na włosku. Sereda, zrozpaczona utratą Abaddona, popada w odrętwienie i niewiele brakuje, aby zawróciła całą ekspedycje w stronę królestwa. Jednocześnie Razjel, pełniący chwilowo rolę Imperatora Głębi, popada w tarapaty. Szef bezpieki, Nergal, odkrywa, że z „Lucyferem” coś jest nie tak i robi wszystko, by ujawnić jego sekrety.




Tytuł: Bramy światłości. Tom 3
Tytuł serii: Zastępy anielskie
Numer tomu: 7
Autor: Maja Lidia Kossakowska
Liczba stron: 658
Gatunek: angel fantasy
Wydanie: Fabryka Słów, Lublin 2018
Doskonale pamiętam, gdy w 2016 roku pisałam moją pierwszą opinię na temat książki z cyklu „Zastępy anielskie”. Był to pierwszy tom „Zbieracza burz”, w którego podsumowaniu pisałam, że choć to przyjemna powieść, dająca sporo rozrywki to jednak nie jest dziełem sztuki. Minęło parę lat, zmieniły się nieco moje gusta i upodobania, poznałam wiele nowych książek… i dalej podtrzymuję tamtą tezę. Seria o aniołkach Kossakowskiej to nie jest najbardziej ambitna literatura, ale jednak po prostu potrafi dać trochę radości.
Co prawda drugi tom „Bram światłości” wyraźnie odstawał od reszty, jednak – jak się na szczęście okazało – był częścią mocno przejściową, mająca na celu jedynie wydłużenie poszukiwań Jasności. Nie pochwalam tego (mogłoby jej po prostu nie być), ale jednocześnie Kossakowską czyta się na tyle lekko i przyjemnie, że nie mam tego autorce mocno za złe. Szczególnie, że zakończenie tej podróżniczej trylogii jest naprawdę niezłym domknięciem końca.
Kossakowska dobrze przemyślała konstrukcje całości. W trakcie obserwujemy poczynania Razjela w Głębi oraz losy wyprawy Seredy, skacząc pomiędzy dwoma wątkami. Jednocześnie autorka sprawnie operuje narracją, nie skupiając się jedynie na jednym bohaterze, a pozwalając nam spojrzeć na świat z różnych perspektyw. Robi to jednak na tyle klarownie, że czytając trzeci tom „Bram światłości” po prostu nie da się zgubić, a to jest nie lada wyzwanie.
Styl tej autorki ma w sobie coś unikatowego. Z jednej strony jest potoczny, lekki i „szybki”, skupiony na akcji. Z drugiej ma w sobie nieco z poetyckości. Porównania Kossakowskiej i jej odwołania do różnorakich mitologii i literatury pokazują, jak dużą wiedzę ma ta kobieta. To ciekawe połączenie, choć przynajmniej w tym tomie irytowała mnie jej pewna drobna maniera. Narrator regularnie zapowiada nam, co się wkrótce stanie. Na przykład: postać A robi coś i jest przekonana, że udało jej się dopiąć celu. Wtedy jednak czytamy tekst pokroju „nawet nie wiedział, jak bardzo się mylił”. Takie wtrącenia pojawiają się regularnie i w pewnym momencie potrafiły mnie nieco drażnić.
Pod kątem fabularnym czuje się po prostu usatysfakcjonowana. Co prawda końcówka powieści wydaje się niemiłosiernie wręcz pędzić, jednak poza tym całość utrzymuje przyjemne tempo. Chyba każdy z naszych bohaterów czegoś się uczy i wyciąga lekcje z całej tej potężnej ekspedycji. Nie jest to wprawdzie najbardziej zaskakująca historia, jaką przeczytałam w życiu, ale to przecież powieść drogi. Historia przygodowa, a nie zagadka kryminalna. Wystarczy, że sam świat Kossakowskiej jest po prostu kolorowy i ciekawy.
Dobrze wiem, że wielu czytelników uznaje tylko „Siewcę wiatru”, nie przepadając ani za „Zbieraczem burz” ani „Bramami światłości”. Sama jednak czytałam tę serię tak długo, że po prostu pewnych różnic pomiędzy tomami mogę nie dostrzegać. Z resztą, po serii Kossakowskiej oczekuje dobrej rozrywki, przyjemnej przygody i zabawy mitologiami, a nie wybitnie dobrej literatury. To z resztą zwykle też od niej dostaje. „Bramy światłości. Tom 3” nie jest wyjątkiem. Dobrze się bawiłam w trakcie lektury, szybko pochłaniając całą powieść Kossakowskiej.

  

* * *

Razjel siedział w samotni Lucyfera, pijąc wino i patrząc w gwiazdy. Nefer, który bezbłędnie wyczuwał, że opiekun jest zasmucony i niepewny, trącił łebkiem jego dłoń.
– Nie martw się – mruknął. – Razem damy radę!
Książę Magów pogłaskał pasmo mgły między uszami zwierzątka.
– Jasne, mały – przytaknął. – Pewnie, że damy.
Nie wiedział, niestety, jak niesłychanie trudno będzie spełnić tę obietnicę.
Fragment „Bram światłości. Tom 3” Mai Lidii Kossakowskiej

4 komentarze:

  1. Ja póki co do fantastyki odpoczywam, ale ta seria jest już na mojej liście do przeczytania. ;)
    Pozdrawiam. ;**

    P.

    https://zycie-wsrod-ksiazekk.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja z tych, co "Bram Światłości" nie uznają. Tak jak poprzednie tomy "Zastępów" bardzo mi się podobały, tak "Bramy" cały czas denerwowały. Szczególnie zawodzą mnie bohaterowie, którzy po prostu często nie przystają do tego, jak wykreowała ich Kossakowska w poprzednich tomach, fabularnie też mi się to jakoś nie składa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może gdybym czytała je ciągiem to też bym to tak odebrała, nie mówię, że nie. W ogóle, mam wrażenie, że i Grzędowicz, i Kossakowska się trochę literacko wypalają. :(

      Usuń
  3. Moje podejście do Kossakowskiej trwa od ponad pół roku. raczej słabo mi to idzie :0

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony