poniedziałek, 12 czerwca 2023

Nakręcana dziewczyna. Pompa numer sześć: W światach Bacigalupiego



To książka, która chodziła za mną, od kiedy przeczytałam „Wodny nóż” Bacigalupiego, ale do tej pory nie była dla mnie dostępna. Ale w końcu pojawił się wyczekiwany dodruk. I tak „Nakręcana dziewczyna. Pompa numer sześć” trafiła w moje ręce.

Jak tytuł wskazuje, ta książka to omnibus. Zaczyna się od zbioru opowiadań. Wielokrotnie nagradzana powieść jest druga w kolejce. I przyznaję, że mi taki układ odpowiada.

Nakręcana dziewczyna. Pompa numer sześć
Paolo Bacigalupi
wyd. Mag, 2011

Zacznijmy od tego, co łączy wszystkie te teksty. Większość z nich to fantastyka naukowa skupiająca się na okołoekologicznych tematach. Niemal wszystkie, jeśli nie wszystkie, można określić jako fikcję klimatyczną. To dystopiczne światy, w których coś wyraźnie poszło z naszą planetą nie tak. Ponadto w wielu tekstach widać mieszające się ze sobą, różnorodne kultury, zwłaszcza Azjatyckie (Chiny, Japonia, Tajlandia) i oczywiście kulturę Amerykańską. To nie dziwi, zważając na życiorys autora. 

Ponadto, chociaż to SF, to autor dość mocno skupia się na bohaterze. I mimo dystopicznych światów, w jego opowieści zawsze znajduje się ziarenko nadziei, które sprawia, że mimo nie raz bardzo trudnej tematyki, jego teksty nie przytłaczają zanadto. Oczywiście, mogą skłonić do pewnych przemyśleń, ale jednak Bacigalupi nie skazuje w swoich opowieściach całej ludzkości na bezdyskusyjną zagładę. 

Przyznaję, że mimo wszystko, lepiej odnajdywałam się w opowiadaniach. Nie wszystkie podobały mi się na równi, ale jednak są jakościowo na zbliżonym poziomie. Na ograniczonej przestrzeni przedstawia zaś niby podobne, a jednak inne od siebie wizje przyszłości. Takie, w których ludzie nie wiedzą już, czym są psy, albo takie, w których ludzkość głupieje. Nie brakuje tu też tematów związanych z krzywdzeniem nieletnich, czy z naprawdę nieprzyjemnymi porodami, dlatego wrażliwsze osoby powinny wziąć to pod uwagę.

„Nakręcana dziewczyna” to zaś powieść osadzona w świecie po katastrofie klimatycznej i gospodarczej. Świat nie wygląda już tak jak kiedyś, a akcja rozgrywa się w Tajlandii. Główna bohaterka to znienawidzona przez naturalsów kobieta-android, która jest zmuszana między innymi do prostytucji. Pewnego dnia zaczyna interesować się nią jednak pewien biznesmen. Powieść, poza linią fabularną samej protagonistki, porusza również tematy okołopolityczne. Przedstawia brutalny świat, w którym trzeba „grać”, aby przeżyć.

I to naprawdę dobrze napisana rzecz. Mój problem polega na tym, że mimo wszystko, nie specjalizuje się w krajach Azji i najzwyczajniej w świecie do wielu nazw musiałam się przyzwyczaić. To wymagało zaś sporej ilości skupienia, a co za tym idzie, lektura momentami bywała dla mnie nieco bardziej męcząca, niż standardowo. Niemniej, to wyłącznie mój osobisty problem, a nie obiektywny problem powieści.

Naprawdę cieszę się, że w końcu mogłam do Bacigalupiego wrócić. To autor, którego teksty zdają się być akurat „na moim poziomie”: na tyle mało naukowe, żebym nie gubiła się nadmiernie, ale na tyle pogłębione, bym miała z czytania satysfakcje. Ponadto to w dalszym ciągu literatura rozrywkowa, przy której można się po prostu dobrze bawić. No i czego chcieć więcej od porządnej fantastyki?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony