środa, 4 czerwca 2014

Pan Lodowego Ogrodu. Tom 1

Długo, oj długo nic tu nie pisałam, chyba po części z braku czasu... po części z braku większych chęci. Ale cóż, mam trochę nowych książek, czasu odrobinę również, więc chyba najwyższa pora coś napisać na blogu! :-) A więc dziś recenzja książki, którą zakupić planowałam od dobrych... ośmiu miesięcy. Tak, chyba mniej więcej tyle na nią czekałam.
Najchętniej napisałabym tą recenzje po przeczytaniu wszystkich tomów tejże powieści, ale jako, że to może trochę potrwać, już teraz pragnę przedstawić Wam pierwszy tom.


Cykl: Pan Lodowego Ogrodu
Tytuł: Pan Lodowego Ogrodu. Tom 1
Autor: Jarosław Grzędowicz
Liczba stron: 559
Gatunek: science fantasy

Fanom fantastyki tego dzieła chyba przedstawiać nie muszę - popularność tej serii chyba bezustannie rośnie i coraz więcej osób o niej chociaż słyszało. A i tym, którzy o niej nie słyszeli w tej chwili, na początku tego tekstu pragnę powiedzieć: jeśli tylko macie czas, bierzcie się za to natychmiast! Mój tekst może Wam trochę zepsuć zabawę, odkrywając troszkę tajemnic. Jeśli jednak te słowa, połączone z widokiem okładki książki i jej tytułu do Was nie trafiają... cóż, czytajcie dalej, może akurat się przekonacie, bo na prawdę warto po tą powieść sięgnąć. 
Muszę przyznać, że takiego rodzaju fantastyki jeszcze w życiu nie czytałam, w każdym razie, świat przedstawiony w Panie Lodowego Ogrodu jest dla mnie dość nietypowy. O czym więc owa powieść jest? Mianowicie, na Ziemi mamy przyszłość, technologia poszła trochę do przodu, a mieszkańcy naszej planety odkryli że gdzieś tam, w kosmosie, na planecie którą nazwali Midgaard istnieje życie. Fauna i flora na niej jest dość podobna do naszego świata, istnieją na niej istoty bardzo podobne do ludzi, zarówno wyglądem, jak i psychiką. Różnica? Tam panuje obecnie coś na wzór naszego średniowiecza. Ach, i jeszcze jedna bardzo ważna kwestia! Na Midgaardzie wszystkie elektroniczne urządzenia trafia szlag i po prostu przestają działać. Oczywiście, zostaje tam wysłana ekipa badawcza, która ma cały świat jak najlepiej poznać, jednak z powodu braku kontaktu, po kilku latach zostaje na planetę wysłany niejaki Vuko Drakkainen, który ma dowiedzieć się, co stało się z naukowcami. Także... mamy połączenie science-ficion i typowego high-fantasy. Wiki mówi, że to połączenie zwie się science fantasy, dlatego też wyżej właśnie je podałam.  
Opowieść zachwyciła mnie już od pierwszych stron. Na prawdę, spokojnie mogę uznać, że Grzędowicz pisze na mniej-więcej tym samym poziomie, co Sapkowski! Jasne, pisze inaczej, ale... jednocześnie robi to równie dobrze. Już dawno nie wciągnęła mnie tak jakakolwiek książka. Przede wszystkim bardzo fajnie wybrał sposób narracji: poznajemy świat okiem Vuko, który porównuje bardzo często poznawany przez siebie świat do Ziemi, co jest na prawdę fajne, chwilami nieco zabawne, na pewno łatwiej jest nam się w tym nowym świecie odnaleźć. Poza tym Grzędowicz wprowadził jeszcze trzecioosobową narracje, o wiele chłodniejszą od oceny głównego bohatera, ale w dalszym ciągu prowadzoną z jego perspektywy oraz narracje pierwszoosobową z perspektywy tubylca. Dwie pierwsze są cudowne, nie mogę się do nic w żadnym razie przyczepić. Zupełnie inne, ale pokazujące Vuko jako bardzo ciekawego bohatera, którego chcemy poznawać, którego działania chcemy obserwować. Trzecia narracja w dalszym ciągu jest ciekawa, w dalszym ciągu chce się jej czytać, ale szczególnie na początku bywa nieco nudnawa. Wiecie, wciąga was wątek Drakkainena, chcecie o nim czytać, czekacie w napięciu, co wydarzy się za chwilę... a tu nagle dostajecie opis wychowania młodego bogacza, w świecie, który na początku wydaje się zupełnie inny niżeli ten opisany wcześniej. Na całe szczęście z biegiem czasu Filar (bo tak się ten tubylec nazywa) staje się coraz ciekawszy, dlatego choć zdecydowanie bardziej wolę czytać o Vuko, nie mam mu za wiele do zarzucenia.
Dziur fabularnych jako tako nie zauważyłam, głównie dlatego, że czytając coś, co aż tak wciąga bardzo trudno jest je zauważyć, z resztą, zauważyć ich nie chce, nawet jeśli są. Zarówno postacie pierwszoplanowe, jak i drugoplanowe są na prawdę fajnie scharakteryzowane. 
Napisałabym tu chętnie dużo więcej, ale boje się Wam za dużo spojlerować, szczególnie, że to dzieło przeczytać po prostu trzeba! Jest na prawdę genialne i godne polecenia wszystkim, choć podejrzewam, że nie każdemu do gustu przypadnie... niemniej, w przypadku, gdy ktoś z Was uważa, że to nie są jego klimaty i tak polecam po tą powieść sięgnąć - a nóż Ci się spodoba, a jako, że Pan Lodowego Ogrodu jest coraz popularniejszy, choćby z tego powodu warto go poznać. 

8 komentarzy:

  1. długo strasznie czekałaś!
    troszkę nie mój klimat, jakoś zniechęca mnie sam fakt, że polak napisał fantastykę, mam jakiś wew. uraz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps. wyłącz weryfikację. :) :*

      Usuń
    2. Osoby, które fantastyki nie trawią prawdopodobnie tego nie polubią, bo choć genialne, to jednak tą prawdziwą fantasy albo się kocha, albo nienawidzi i tyle xD Tylko właśnie straaasznie boli mnie fakt, że dużo osób uważa że jak napisał Polak to będzie złe... a jest wręcz przeciwnie. Mamy genialnych pisarzy, a jako, że to oryginały, a nie tłumaczenia styl jest zazwyczaj duużo lepszy. W tłumaczeniach nie znajdziesz zabawy słówkami, alegorii do rzeczy które tylko ludzie znający polskie realia zauważą, zabawy czasem, narracją etc... No, chyba, że tłumaczyłby to wybitny pisarz, z wybitną znajomością obydwu języków i kultur... a to się nie zdarza raczej ;p Ofc, nie każdy jest świetny, ale to samo tyczy się też zagranicznych pisarzy.
      A weryfikacji nie ma xD

      Usuń
  2. Jakoś Wiedźmina nie mogłam przeczytać. Nie wiem czy z powodu mojej wąskiej umysłowości ;) czy innego powodu. W ogóle fantastyka mu mnie wciągnąć żeby poczytywać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... zauważyłam ostatnimi czasy, że dziewczynom, które za fantastyką jakoś szczególnie nie przepadają, Wiedźmin właśnie nie pasuje. Ale ja stawiałabym raczej na nieco "męski" styl Sapka, niżeli wąską umysłowość xD

      Usuń
    2. Pierwsze opowiadanie super było, ta strzyga mnie nawet zafrasowała, a później jakoś nie. I tak chyba ten męski styl...jest coś w tym co mówisz.

      Usuń
    3. Ja właśnie po pierwszym opowiadaniu uznałam, że to takie OK, miłe opowiadanie na przedstawienie bohatera, nic więcej, ale potem <3

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony