O Pasażerce już wspominałam w jednym z poprzednich postów.Powieść jest już za mną, dlatego zapraszam Was na recenzje.
Autor: Zofia Posmysz
Liczba stron: 271
Gatunek: literatura obozowa
Pasażerka nie jest typową książką. Początkowo była słuchowiskiem radiowym - dopiero później autorka postanowiła ją wydać. Poznajemy w niej niemieckie małżeństwo, kilkanaście lat po II Wojnie Światowej. Obydwoje podróżują do Ameryki Południowej. Atmosfera między obojgiem jest wręcz doskonała, gdy główna bohaterka, Liza, spostrzega na pokładzie pewną kobietę... Sparaliżowana strachem, czy chce, czy nie chce, musi wyznać swojemu mężowy prawdę, którą ukrywała przed nim przez lata.
Ta powieść jest zdecydowanie nietypowa. Jej autorka przeżyła trzy lata w Oświęcimiu i można by się spodziewać, że pisząc, będzie stawiała się w pozycji maltretowanego więźnia. Ona jednak na głównych bohaterów wybiera Niemców i... wcale nie potępia w pełni ich zachowania.
Pasażerkę czyta się na prawdę fajnie. Tak, dyskusje Waltera, męża Lizy ze znajomym z pokładu, Bradley'em nieco mnie nużyły, ale sama opowieść głównej bohaterki była na prawdę zajmująca i... szczera. Jakby prawdziwa. Bo kto wie, czy Posmysz nie oparła jej na faktach? Nie wątpię, że sytuacja, jaką opisuje Liza mogła mieć miejsce. Na dodatek całość ma w sobie coś intrygującego, coś, co chcemy odkryć, bo najważniejszy wątek zostaje tajemnicą aż do ostatnich stron.
Tak jak i historia, tak i główny bohaterowie są niezwykle... prawdziwi. Zarówno Liza, osoby, o których opowiada, jej mąż, Bradley... trudno nie uwierzyć choć na chwilę w to, że istnieją. Posmysz wie, o czym pisze i to tyczy się nie tylko samego obrazu Auschwitz.
Nie czytałam do tej pory żadnej obozowej literatury, nie chcąc narażać się na bardzo drastyczne, czasem może wymuszające współczucie pozycje - Pasażerka jednak była na prawdę dobrym początkiem. Jest ciekawa, ma w sobie co nieco z kryminału, czyta się ją szybko, a dzięki niemieckiej perspektywie, chwilami zmusza do zastanowienia się nad rolą Narodu Niemieckiego w czasie II Wojny Światowej. Nie przysłania to jednak całej historii, a jest czymś, co najzwyczajniej w świecie dodaje jej realności.
Sam opis Obozu jest realistyczny, jednak dzięki temu, że Posmysz skupiła się nie na jego wyglądzie, a na samych bohaterach, osoby o słabszych nerwach nie powinny mieć większego problemu z dobrnięciem do końca.
Jak możecie się domyślić, ze spokojnym sumieniem polecam Pasażerkę. Jeśli tylko interesuje Was taka tematyka, śmiało sięgajcie, bo to zarówno świetna lektura, którą warto znać do szkoły, jak i coś, przy czym można spędzić kilka intrygujących (choć może chwilami nieco... odrażających) chwil.
Niepozorna książka, a prezentuje się bardzo ciekawie. Lubię literaturę obozową - chociaż słowo "lubię" wydaje mi się tutaj nieco nieodpowiednie. Nie jestem miłośniczką historii, ale zawsze okres II wojny światowej na pewien sposób mnie fascynował, dlatego zawsze pochłaniałam lektury z tego okresu. "Pasażerka" jest o tyle nietypowa, że bohaterka, jak sama wspomniałaś, nie opisuje siebie jako ofiary, która z trudem uszła z życiem, tylko próbuje na swój sposób zrozumieć Niemców. To mnie zaciekawiło najbardziej. Nie wiem co prawda, czy gdzieś tę książkę dostanę, ale na pewno się rozejrzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Hmm... chyba nieco źle zrozumiałaś - bohaterka jest Niemką ;)
UsuńMnie nie interesuje ta tematyka, a poza tym mam lekką awersję do Niemców :D Więc chyba źle czułabym sie nawet czytając książkę, gdzie pierwsze skrzypce gra niemieckie małżeństwo... :D
OdpowiedzUsuńMnie zazwyczaj też nie. Hmm... ale wiesz, oni psychologicznie są całkiem nieźle opracowani, dlatego możliwe, że zmieniłabyś nieco zdanie xd
Usuń