poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Riverdale. Sezon 1: Kryminalna teen drama


Riverdale do niedawna było spokojnym, niezbyt dużym miasteczkiem. Wszystko zmienia śmierć nastolatka pochodzącego z wpływowej, bogatej rodziny. Grupa przyjaciół z liceum postanawia więc rozwiązać wiążącą się z nią zagadkę.


Riverdale”, sezon 1
serial młodzieżowy
O tym serialu jest głośno, od kiedy tylko się pojawił. Ekranizacja komiksów o Archie Anderwsie wzbudziła nostalgiczne uczucia u tych, którzy czytali jego przygody, jak i u młodszego pokolenia, przedstawiając mu historię paczki przyjaciół z Riverdale. Ja sama postanowiłam obejrzeć pierwszy sezon w celu sprawdzenia, o co w tym wszystkim chodzi. Nie żałuję, chociaż skłamałabym, mówiąc, że jestem wielkim fanem tej historii.
Zacznijmy od tego, co od razu rzuca się w oczy. „Riverdale” po prostu wygląda bardzo ładnie. Zdjęcia do serialu są kolorowe i bardzo „klarowne”, zwracają uwagę i sprawiają przyjemność oglądającemu.
Sama historia serialu to po prostu „teen drama”, połączona z wątkiem kryminalnym. Opowieść raczej prosta i przyjemna, która spokojnie mogłaby lecieć na programach pokroju „Disney XD”, gdyby tylko nie jej wysoki budżet. W niektórych sytuacjach mocno kojarzyła mi się ze „Scooby’m Doo”: tak jak i tam, czasem w „Riverdale” nasza paczka przyjaciół postanawia odkryć prawdę, zakradając się do różnych miejsc.
Bohaterowie serialu to postacie stosunkowo stereotypowe, które jednak ładnie rozwijają się na przestrzeni wszystkich odcinków, czasami łamiąc przypisane sobie cechy. Mimo to i tak w gruncie rzeczy można raczej nazwać ich jednym słowem. Betty (Lili Reinhart) to „ta grzeczna”. Veronica (Camila Mendes) jest „tą fajną”, a Jughead (Cole Sprouse) to „ten z problemami”. Nie brakuje nam też ani „cheerleaderki”, czyli Cheryl (Madalaine Petsch), ani „geja”, czyli Kevina (Casey Cott).
Archie (K. J. Apla) także jest raczej stereotypową postacią: to ten idealny chłopiec, który jest przystojny, gra w football i potrafi „w muzykę”. Z tym, że… jednocześnie jest najbardziej irytującą postacią w serialu, przynajmniej przez większość czasu. Jeśli coś robi, wiedz, że to zniszczy. Jeśli pojawi się jakiś problem, wiedz, że prawdopodobnie on będzie jego ogniskiem. W pewnym momencie to robi się wręcz nudne, zwłaszcza, że to wokół niego wszyscy skaczą… Cóż, bywa i tak, prawda?
Poza głównym bohaterem pozostałe postacie są raczej sympatyczne. Chyba, że mają irytować, tak jak Cheryl: wtedy irytują aż do bólu. Niemniej, chyba największą sympatią zapałałam do dwójki z nich. Pierwszą jest Veronica: fajna laska, która nie da sobie w kaszę dmuchać i zwykle myśli dość logicznie. Drugim bohaterem jest Jughead, grany przez aktora, który zabłysnął przez Disney Channel, przez co serial tym bardziej kojarzy mi się z tego typu programami. Niemniej, Cole Sprouse zagrał tę postać naprawdę przyzwoicie, a ona sama w sobie jest chyba najbardziej rozbudowanym charakterem w „Riverdale”.
Muszę wspomnieć też nieco o rodzicach naszych bohaterów. O ile nasza młodzież to raczej dobre dzieciaki, o tyle ta dorosła część obsady, z jednym wyjątkiem, to banda dziwaków, z których każdy ma coś za uszami. Nie jest to bezcelowe: to właśnie spośród ich kłamstewek i knować nasi bohaterowie będą musieli wyciągać wnioski i rozwiązywać zagadkę, która zostanie przed nimi postawiona.
Sama zagadka zaś… czasami nie ma sensu. Zwłaszcza na początku wydawała mi się po prostu głupia. Niemniej… w dziwny sposób wciąga i sprawia, że chcesz wiedzieć, co było dalej. Co z tego, że większość odcinku to romanse i dramaty prywatne postaci, które są raczej średnio intrygujące:  będziesz oglądać kolejny odcinek, bo przecież trzeba dowiedzieć się, kto zabił. Wydaje mi się, że to właśnie w to, w połączeniu z sympatycznymi postaciami, sprawia, że „Riverdale” tak dobrze działa.

Oglądanie „Riverdale” sprawiło mi pewną przyjemność. To była po prostu miła przygoda. Czy coś więcej? Nie wydaje mi się – za dużo w tym dramy dla nastolatków, z której już dawno wyrosłam, a z samymi komiksami nie byłam nigdy związana. Ale jeśli lubicie tego typu klimaty to polecam z „Riverdale” się zapoznać, bo raczej nie będziecie żałować. 

16 komentarzy:

  1. Oglądając pierwszy odcinek, potem drugi pierwszego sezonu - mówię sobie, to będzie coś! Zainteresował mnie wątek śmierci brata Cheryl, jednak z czasem z odcinka na odcinek robiło się mniej ciekawiej, no ale oglądałam. Potem jak zaczął się drugi sezon muszę przyznać szczerze, że jakoś nie miałam ochoty. Ale ostatnio jakoś sobie przypomniałam o serialu i zaczęłam oglądać. Jakoś specjalnie mnie nie wciąga, ale od czasu do czasu włączę sobie odcinek tego drugiego sezonu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam, że drugi sezon jest generalnie słabszy od pierwszego ;P Ale jak na razie nie miałam czasu, by się za niego zabrać.

      Usuń
  2. Kiedy zabierzesz się za oglądanie drugiego sezonu, to twoja opinia na temat wszystkich bohaterów zmieni się o 180 stopni. To jest tak nierealne i niesmaczne, ale nadal wciąga.

    OdpowiedzUsuń
  3. oglądam, raczej już po prostu z przyzwyczajenia. Pierwszy sezon nawet ok, w drugim dziwactwo goni dziwiactwo

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy sezon całkiem mi się podobał, chociaż tak jak i ciebie niezmiernie irytował mnie Archie, poza tym tak jak ty kochasz Veronicę tak ja jej ni znoszę, tak jak ty nienawidzisz Cheryl tak ja ją uwielbiam. :P Drugi serial jest jednak według mnie o wiele słabszy, bo opowiada o wszystkim i o niczym, a natężenie nastoletnich problemów przypadających na metr kwadratowy jest tu zdecydowanie zbyt duże.

    http://biblioteka-wspomnien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kocham" i "nienawidzę" to raczej za duże słowa, nie przesadzajmy, aż tak mnie nie ruszają :D

      Usuń
  5. Rzadko oglądam seriale i nawet to, że od jakiegoś czasu mam Showmax w tym temacie niewiele zmieniło. Jedyny serial, który oglądałam tak w sumie regularnie (akurat byłam w domu) to był Chuck :)
    Pozdrawiam
    https://zksiazkanakanapie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja je oglądam bardziej jak filmy ;P Jak coś mnie już mocniej wciągnie to w maksymalnie tydzień mam sezon skończony - nigdy nie miałam nawyku oglądania czegokolwiek regularnie w telewizji jako takiej.

      Usuń
  6. Hmmm. Przyznam się szczerze że usnęłam na pierwszym odcinku i nie pociągnęłam serii.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem zaskoczona tym, że to na podstawie komiksów, naprawdę. :O
    Mimo, że słyszałam o tym serialu, nigdy się za niego nie zabrałam, może kiedyś się za niego zabiorę, a może nie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bajka dla dzieciaków nawet na jego podstawie była już :D https://www.youtube.com/watch?v=fBK1k9CM26s

      Usuń
  8. Połowa moich znajomych ogląda ten serial a ja jakoś nie mogę się przekonać ALE... nie wiedziałam że to na podstawie komiksu! :O Myślę że zapoznam się z tą historią w ten właśnie formie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z komiksu masz bohaterów i miasteczko - jednak sama historia jako taka jest oryginalna ;) Z tego, co wiem, to tych komiksów było bardzo dużo i większość to były szkolne perypetie paczki znajomych po prostu.

      Usuń
  9. Pierwszy sezon był świetny - rudowłosa i blondwłosa rodzina fajnie wykreowana. Drugi sezon okej, ale już mi czegoś brakowało :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dla mnie niestety "Riverdale" było mocno przeciętne i nie miało w sobie nic takiego, że bym chciała koniecznie obejrzeć kolejny odcinek. Sam wątek kryminalny też nie wzbudził we mnie emocji; tak jak napisałaś, za dużo w tym nastoletniej dramy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Też słyszałam dużo o tym serialu, siostra się zachwyca, ale jak dla mnie chyba jest bez szału, także go sobie na pewno odpuszczę. ;P

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony