sobota, 20 sierpnia 2016

Mapa Czasu: Niebanalna historia dla szaraczków


O Mapie Czasu przeczytałam po raz pierwszy na blogu Lunatyczki, uznając, że w sumie może być fajna i coś tego pokroju mogę kiedyś przeczytać. Książkę udało mi się upolować jakiś czas później za niecałe 15zł. Stanęła na mojej półce

Tytuł: Mapa Czasu
Tytuł serii:  Trylogia Wiktoriańska
Numer tomu: 1
Autor: Felix J. Palma
Liczba stron: 480
Gatunek: historyczne science-fiction

Młody panicz postanawia popełnić samobójstwo po tym, jak jego ukochana została zabita przez Kubę Rozpruwacza. Ratuje go jego kuzyn, który twierdzi, że za pomocą podróży w czasie może ją uratować....
Znudzona arystokratka o romantycznej duszy, Clarie marzy, aby przenieść się w przyszłość i zostać ukochaną człowieka, który się jeszcze nie narodził.
Jakie udziały w tych wydarzeniach ma autor Wehikułu Czasu, H. G. Wells oraz Murrach, twórca podróży do roku 2000?

Historyczna obyczajówka z elementami science fiction dla rozmarzonych pań oraz panów, którzy wolą delikatniejsze historie - tak w jednym zdaniu mogłabym określić dla kogo Mapa Czasu została stworzona. A ja.... cóż, zdecydowanie do takiej grupy czytelników się nie zaliczam.
Do ręki dostajemy pozycje, która na półce prezentuje się bardzo ładnie - gruba okładka, złocenia, w miarę klimatyczna grafika - i takie pierwsze wrażenie ta książka na mnie wywarła. Wystarczyło jednak, bym otwarła pierwszą stroną powieści, by mina mi zrzedła. Jeszcze przed rozpoczęciem prawdziwej powieści autor informuje nas, że przenosimy się w ekscytującą przygodę i mamy z nią wejść, bo będzie tak epicko! Nie powiem, patrzyłam na tą zachętę z niedowierzaniem, z jednej strony zastanawiają się, jaki kicz kupiłam, z drugiej strony mając nadzieję, że to tylko taka zmyła, by powieść kupiło więcej osób.
Zaczęłam czytać i szybko okazało się, że moje przypuszczenia co do wstępu były całkiem słuszne. Przede wszystkim autor zdecydował się na pewien zabieg narracyjny, którego na prawdę nie trawię, nie lubię i nie rozumiem - zaczął wtrącać się w pierwszej osobie, tłumacząc się, czemu pisze tak, a nie inaczej, na dodatek zachęcając, by czytać dalej. Gdyby nie fakt, że przy tym styl autora jest bardzo prosty i jasny, odłożyłabym tą książkę w tamtym miejscu na półkę.
Jak było dalej? Ciut lepiej, ale nie dużo lepiej. Marzyła mi się wielka, fantastyczna przygoda - a ta zaczęła się bardzo późno i wcale taka wielka nie była. Palma miał kilka ciekawych pomysłów, książka ma sporo zwrotów akcji, które zafascynują przeciętnego czytelnika, które trafią do typowych klientów księgarni....  ale cóż, nie do mnie. Zdecydowanie nie.
Wracając jeszcze do stylu, w jakim napisana jest powieść to muszę dodać, że gryzą mi się z całością nie tylko wtrącenia narratora, ale także samo słownictwo, które nijak pasuje mi do epoki oraz opisy, w których Palma stara się dodać całości klimatu poprzez np. opisywanie scen łóżkowych (spokojnie, nie ma ich dużo), robi to jednak pobieżnie, niedokładnie, tak... bezdusznie i obojętnie. Jego styl kojarzy mi się bardzo z takimi pozycjami jak  Pocałunek Śmierci Sedgwicka czy Tajemnice Królów Gische, których to autorzy skutecznie przeniosą w przeszłość osobę, która nie czyta zbyt wiele, ale dla większości innych to co stworzyli w swoich historiach będzie zdecydowanie zbyt płytkie.
Mapa Czasu sprawdza się w miarę jako powieść przygodowa. Są zwroty akcji, jest masa bohaterów, teoretycznie non stop coś się w tej pozycji dzieje. Niestety, muszę przyznać, że opisy autora, chyba właśnie przez brak odpowiedniego klimatu, często mnie nudziły i po prostu je omijałam, nie tracąc nic jeśli chodzi o rozumienie całokształtu historii... Poza tym niekoniecznie przemawia do mnie sposób podróży w czasie, jaki autor przedstawia w swojej historii.
Co z samymi bohaterami, którzy często wszystkich interesują najbardziej? Panicz Harrington to dość typowy, słaby romantyk, który w zasadzie nic nigdy w swoim życiu nie robił. Już lepszy jest jego kuzyn - przynajmniej potrafił sam ułożyć sobie życie. Niemniej, na jego postaci autor się nie skupia. Clarie? Głupiutka, prosta i naiwna dziewczyna o romantycznej duszy. Może dla niektórych urocza, mnie nieco irytowała. Wells i Murray? Dwójka przeciwników, z których jeden jest szaleńcem, a drugi jest po prostu papierowy. Który jest który? Nie będę tu zdradzać :) To splot przypadków, a nie bohaterowie sprawiają, że ta pozycja jakkolwiek działa.
Książka Palmy doskonale nada się dla każdego, kto lubi pozycje raczej lekkie, niezbyt wymagające i nie ma nic przeciwko naiwnej wizji przeszłości, a przy tym szuka w książkach pozytywnych emocji. Takie osoby może nawet zachwycić, bo jak wspominałam, fabuła jest w miarę pomysłowa i po prostu inna, niż inne książki tego typu. Ale jeśli ktoś szuka porządnej literatury historycznej, albo niezwykłej przygodówki z podróżami w czasie w roli głównej zdecydowanie może sobie ją odpuścić. Bo w Mapie Czasu nie ma ani wyjątkowego klimatu powieści historycznej, ani porządnego science-fiction....

7 komentarzy:

  1. Hmm... Motywy niby w moim stylu, ale jakoś mi to nie brzmi...

    OdpowiedzUsuń
  2. wtrącenia autora? okładka mi się podoba, ale dziękuję, nie przeczytam. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jest to mój typ niestety, myślę, że męczyłabym się czytając więc raczej nie sięgnę

    Blog o książkach

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimo, że książka wypadła jak wypadła to wychodzę z założenia, że czasem potrzebne są również i takie lżejsze tytuły ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś nie przepadam za science fiction, więc nie sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam o tej książce, a po Twojej recenzji jakoś nie mam chęci po nią sięgać. ;)
    Pozdrawiam. ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy o niej nie słyszałam, ale to raczej nie książka dla mnie :)

    http://the-fight-for-a-dream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony