czwartek, 10 sierpnia 2017

Split (2016): (Nie)zwykły thiller

Casey, Clarie i Marcia siedzą w samochodzie, czekając, aż ojciec jednej z nich odwiezie je do domów po przyjęciu urodzinowym. W aucie jednak pojawia się nieznany mężczyzna, który porywa je. Dziewczyny, zamknięte w niewielkim pokoju prędko odkrywają, że ze złoczyńcom coś jest nie tak.


„Split” to thiller, który porusza jeden z ciekawszych tematów, jaki chyba poruszyć można:  opowiada historię mężczyzny z rozdwojeniem jaźni. Główny bohater filmu ma dwadzieścia trzy osobowości. Kilka z nich głęboko wierzy w jakiegoś potwora, przez którego bohater porywa trzy niewinne nastolatki. Choć już przed obejrzeniem tegoż dzieła naprawdę wierzyłam, że biorę się za coś dobrego nie miałam pojęcia, że najnowszy film Shyamalana zrobi na mnie aż tak duże wrażenie.
 „Split”(2016)
thiller
reż. M. Night Shyamalan
Ten film przede wszystkim nie wyszedłby, gdyby nie James McAvoy, który gra w nim główną rolę. Tego aktora kojarzę głównie przez „Opowieści z Narnii” oraz filmy z uniwersum X-men i choć lubię go w tamtych kreacjach, obawiałam się, że będę w nim widziała przede wszystkim Charlesa Xaviera. Nie mogłam bardziej się pomylić: w jego bohaterze nie ma nic z ciepłego profesora. Ta postać jest  – wybaczcie za angielskie wtrącenie – po prostu „creepy”.  Mimo, że jego bohater ma wiele osobowości rozróżnienie ich nie stanowi problemu, bo McAvoy samą mimiką potrafi oddać, kogo gra. Wprawdzie nie zobaczymy w filmie aż dwudziestu trzech charakterów (w gruncie rzeczy krążymy cały czas wokół czterech), ale i tak jego kreacja robi wrażenie.
Na pochwałę zasługuje również Anya Taylor-Joy grająca Casey, bo mimo młodego wieku, aktorka naprawdę nieźle sobie w tym filmie poradziła.
Dawno nie wpadłam na film, który tak bardzo trzymałby mnie w napięciu jak „Split”: połączenie bardzo dobrem muzyki, ciekawej, ale przerażającej historii z dobrym aktorstwem sprawiło, że ten obraz wciąga i ciekawi, sprawia, że cały czas chcemy więcej. Na dodatek stopniowo odkrywa przed nami przeszłość głównych postaci, tłumaczy, dlaczego u postaci granej przez McAvoy’a doszło do rozdwojenia jaźni, a ostatecznie zahacza nawet lekko pod fantastykę, co dodaje historii smaczku.
Dzięki takiemu podejściu widz zżywa się z głównymi postaciami i naprawdę zaczyna się o nie martwić i im współczuć. Postaci McAvoya nie da się ocenić jednoznacznie, biorąc pod uwagę ile charakterów jest wewnątrz nieco, zaś Casey to bardzo silna, choć zamknięta w sobie dziewczyna po przejściach, której nie da się chyba nie kibicować.
Przy okazji „Split” potrafi przerazić też samymi kadrami: w przypadku dialogów (na których bazuje) postacie pokazane są w ogromnym zbliżeniu. Widzimy właściwie tylko ich twarze, co w tym przypadku tylko potęguje emocjonalność tego obrazu.

Nie zostaje mi nic innego, jak szczerze polecić „Split” każdemu zainteresowanemu. To kawałek porządnie zrobionego, trzymającego w napięciu kina, które opowiada pozornie prostą, ale przy tym niezwykle ciekawą historię. 

13 komentarzy:

  1. O, nigdy wcześniej nie słyszałam o tym filmie, ale wydaje się być ciekawy :D Chyba muszę namówić mojego Ukochanego na wspólny seans :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpisuje się pod powyższą opinią.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tu nie mogę wchodzić, bo jak coś polecasz, to ja to chcę poznać, a zazwyczaj nie mam czasu i wszystko przesuwam, żeby go mieć. A idź sobie :/ :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko film... Można oglądać w trakcie prasowania, albo mycia naczyń :D

      Usuń
  4. Niestety ja się rozczarowałam. Po zwiastunie miałam jakieś wyobrażenie o filmie i wyglądał on w sumie identycznie. Ostatecznie oceniłam go na 5/10. McAvoy i Pani psycholog - cudo. Ale poza tym jak dla mnie nic specjalnego. I w dodatku przewidywalnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja oglądałam kompletnie bez zwiastunu, ani niczego... Kto wie, może dlatego uznałam go za taki fajny?

      Usuń
  5. Fenomenalny film - byliśmy na premierze, sala kinowa była pusta. Ludzie nic nie docenili tego filmu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A myślałam, że sporo osób się na niego szykowało!

      Usuń
  6. Oczywiście oglądałam, fantastyczny. Czy nie dotyczy on czasem tej samej historii, którą opowiada książka "Mężczyzna o 24 twarzach"?

    OdpowiedzUsuń
  7. O wow, nigdy nie słyszałam o tym filmie...chyba trzeba będzie obejrzeć. ;-) Pozdrawiam! :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Z tekstu można wyczytać że post apokalipsa jest nierealna, nierzeczywista. Niestety nic bardziej mylnego. Ludzkość przeżyła już kilka takich post apo. I post, nie psot (wkradł się czeski błąd :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Post-apokalipsa zakłada, że CAŁA ludzkość musi zacząć od nowa, od zera, bo zmieniły się pewne zasady działania świata (musimy uważać na brak wody, na promieniowanie itd) - i choć w odległej przeszłości pewnie takie rzeczy się zdarzały to obecnie... nie. A zwłaszcza wizja w tej książce rzeczywista nie jest: w końcu wody nam na razie nie brakuje, suszy nie ma ;) Więc trudno to nazwać czymś rzeczywistym.
      Poza tym wielu autorów obyczajówek ma problem ze stworzeniem realistycznego świata... A Bacigalupi to fantasta, który stworzył coś naprawdę namacalnego, gdy powinno być chyba na odwrót. O to bardziej mi chodziło :)
      Poprawę za moment.

      Usuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony