Początkiem
sierpnia tego odwiedziłam Zoo we Wrocławiu. Ostatnim razem byłam tam jako
dziecko, z resztą, niewiele z tej wycieczki pamiętam. Szczerze przyznam, po
tylu pozytywnych opiniach, które dane mi było słyszeć spodziewałam się czegoś
niezwykłego... a dostałam właściwie zwyczajny ogród zoologiczny, tyle, że z
nowym Afrykanarium.
Wygląd
samych wybiegów nie różni się szczególnie od tych, które widziałam w innych
obiektach tego typu. Zwierzęta mają dobre warunki, ale nie zachwycają
wizualnie. Przeciwnie, powiedziałabym, że opolski ogród pod tym względem wypada
o niebo lepiej: jest po prostu ładniej zaprojektowany. Zoo we Wrocławiu jest
zwyczajne i dość szare.
Afrykanarium
jest nowiutkie, a więc: ładne. Przyjemnie się po nim spaceruje (mimo panującego
tam upału), same akwaria są czyste. Ale... szczerze mówiąc, miałam większe
oczekiwania. Sam tunel podwodny jest dość krótki, na dodatek zanurzony na tyle
płytko, że od góry widzimy sufit, co niszczy całą magię tamtego miejsca. Wiem,
że w polskich warunkach nie łatwo coś takiego zrobić i utrzymać, niemniej, naprawdę
spodziewałam się czegoś więcej. A dostałam zdecydowanie biedną wersje tego, co
możemy zobaczyć w filmach. Nie mogę jednak powiedzieć: wielkim atutem tego miejsca
jest fakt, że innego podobnego w naszym kraju nie znajdziemy. To jednak
najlepsze, co można u nas znaleźć.
To,
co zawsze irytuje mnie w placówkach tego typu, a co we Wrocławiu jest
szczególnie widoczne to... nagonka na bycie eko. Już pomijam wszechobecne
plakaty z informacjami, jak to źli ludzie niszczą środowiska naturalne
zwierząt. W jednym z budynków znaleźliśmy lodówkę, na której napisy...
zabraniały kupować pomidorów zimą, bo pochodzą z szklarni, a szklarnie to
przecież zło tego świata. Ech, ludzie, nie przesadzajmy może, co?
Wrocławskie
zoo to połączenie nowego i starego: przy typowych sprzed kilku-kilkunastu lat
wybiegach mamy parę nowoczesnych budynków. Przez to obiekt sam w sobie nie wypada
zbyt niezwykle, ale na spacer, czy wycieczkę z
dziećmi powinien się sprawdzić. Zwłaszcza, że większość ludzi jest
jednak mniej wymagająca w ocenianiu ode mnie :D
Poniżej
łapcie zdjęcia: dysponowałam obiektywem 50mm, poza tym nie miałam w wielu
miejscach czasu, by na spokojnie zrobić zdjęcia, dlatego potraktujcie to po
prostu jako moje fotografie z „albumu rodzinnego”, a nie profesjonalne prace :D Najwięcej jest rybek, bo te po prostu najlepiej mi wychodziły.
Takie akwarium to ja chce mieć w domu! |
Magia 50mm: nóżka ucięta, ostrość uciekła z końskiej głowy... |
Tak mieszkają wrocławskie konie |
Niestety, ktoś zapomniał o słomie w boksie... |
Może i mają nowe Afrykarium, ale podczas pobytu w tym zoo nieustannie miałam z tyłu głowy "O Boże, dlaczego te zwierzęta mają tak mało miejsca?". Nie jestem zwolenniczką ogrodów zoologicznych, poszłam tam, bo musiałam, ale w porównaniu z tym, jakie wybiegi mają zwierzęta np, w Gdańsku, to tu było fatalnie.
OdpowiedzUsuńKtóre konkretnie zwierzęta według Ciebie miały małe wybiegi? Na moje oko były dość typowe jeśli o wielkość chodzi. Np. słonie raczej dużych wybiegów nie mają po prostu, a wybieg dla niedźwiedzi był olbrzymi (część siedziała na mniejszych przez remont). Byłam i w Gdańsku, i w Opolu, i w Chorzowie... szczerze mówiąc, uważam, że zwierzaki mają wszędzie zbliżone warunki.
UsuńZauważ, że te zwierzaki w zamian za brak wolności mają zapewnioną ochronę przed drapieżnikami, jedzenie, lekarzy i grono specjalistów, które się o nie troszczą :) Raczej nie dzieje się im krzywda, nie w "renomowanych" miejscach.
Fajne zdjecia - po doświadczeniach z Londynu wiem, jak upiornie ciężko jest o porządną fotografię czegokolwiek, co siedzi w wodzie za szkłem. W Afrykarium jeszcze nie byłam, ale z czasem zrobimy sobie jakiś rodzinny wypad z pewnością.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewelina z Gry w Bibliotece
Jak masz jasny obiektyw i jasne akwarium nie jest źle.. Problemem są ludzie napierający na szyby ze wszystkich stron przede wszystkim. Bo trudno wtedy złapać "ten" moment.
Usuń