Rzadko
kiedy mi się to zdarza, ale tym razem nie mam najmniejszego pomysłu, jak ten
post zacząć :D Zwykle staram się na wstępie dodać coś od siebie, co nie
koniecznie pasuje do samej recenzji, ale tym razem mam po prostu „książka”
chyba mnie przerosła. Dlatego pozwólcie, że od razu przejdę do samej recenzji.
Tytuł: Wodny
Nóż
Autor: Paolo
Bacigalupi
Tłumaczenie: Wojciech
Próchniewicz
Liczba stron: 400
Gatunek: post-apokalipsa
Wydanie: Wydawnictwo
Mag, Warszawa 2015
Świat
umiera przez wielką suszę. Las Vegas utrzymywane jest przy życiu dzięki Wodnym Nożom,
zbirom i zabójcom pilnującym, by nikt nie wykradał życiodajnego płynu. Gdy
okazuje się, że coś śmierdzi w Phoneix jeden z nich, Angel, zostaje wysłany na
misje: ma dowiedzieć się, o co tam chodzi.
Nie
spodziewa się, że jego los spleciony z inteligentną dziennikarką, Lucy, oraz nastoletnią
sierotą, Marią, której jedynym marzeniem jest, by przetrwać i uciec się z
umierającego miasta.
„Wodny
nóż” okazał się dla mnie jednym z większych, pozytywnych zaskoczeń w ostatnim
czasie. Nie spodziewałam się, że trafię na tak dobry kawałek mocnej,
realistycznej fantastyki.
Świat wykreowany przez Bacigalupiego
jest jak najbardziej „nasz”: jedyna różnica poleca na tym, że brakło w nim
wody. Na Ziemi panuje susza, a ludzkość jakoś stara się przystosować do
istniejących warunków. Oczywiście, w związku z tym powstają wynalazki, które
mają pomóc ludziom przetrwać, ale nawet, jeśli lekko wykraczają ponad to, co
mamy dziś to spokojnie da się uwierzyć w to, że takowe mogłyby istnieć w tak specyficznej
sytuacji. Dzięki temu „Wodny nóż” to książka nie tyle dla fanów fantastyki, a
dla osób, które lubią dobre i mocne historie, które analizują zachowanie ludzi
w niesprzyjających im warunkach. Element, który sprawia, że książka to
psot-apokalipsa nie zabiera jej nic z realizmu, a jedynie dodaje książce
dramaturgii i sprawia, że całość staje się ciekawsza.
Powieść bazuje na trzech głównych
postaciach, których losy wzajemnie się przeplatają. „Wodny nóż” jest wręcz
doskonale zaplanowany: trzecioosobowa narracja skupia się na jednym z głównych
bohaterów, co jakiś czas zmieniając perspektywę, ale nie robi tego w sposób
chaotyczny. W tej książce nie ta się zgubić, dzięki czemu czyta się ją
niezwykle płynnie.
Skoro już o postaciach mowa, muszę
przyznać, że od dawna nie trafiłam na książkę z tak dużą chemią między
postaciami. Angel, Lucy i Maria doskonale się dopełniają, a jednocześnie to, co
robią pozwala nam na obserwacje świata przedstawionego z różnych płaszczyzn: od
slumsów, po miliarderów. Bohaterowie „Wodnego noża” są postaciami z krwi i
kości, których przeszłość nie należy do przyjemnych i których przyszłość wcale
nie wygląda zbyt różowo. Uwielbiam w tej książce to, jak oddziaływają na siebie
i to, jak zgrabnie ich losy łączą się ze sobą.
Chociaż pod względem fabularnym „Wodny
nóż” nie jest prekursorem i w sporej mierze bazuje na znanych nam już
schematach to sam świat jest tak dobrze przedstawiony, a akcja tak wartka, że
tego po prostu się nie zauważa w trakcie czytania, zaś niektórymi z fabularnych
wyjść Bacigalupi potrafi zaskoczyć czytelnika, popisując się sporą
pomysłowością. Niemniej, uważam, że to książka, która działa głównie przez
bardzo dobre wykreowaną rzeczywistość oraz charaktery, które muszą się z nią zmierzyć,
a nie przez samą historię.
Nie wiem, czy to kwestia dobrego
tłumaczenia, czy samego sposobu pisania autora, ale bardzo lubię także styl, w
jakim napisany jest tekst. „Wodny nóż” napisany jest dość dojrzałym, poważnym
językiem: nie ma w nim „śmieszkowania”, tak typowego dla dzisiejszej
literatury. Przy okazji opisy, których wcale nie ma tu za dużo, są po prostu
przepiękne. Przy okazji powieść doskonale buduje napięcie: początkowe rozdziały
są dłuższe, pozwalają nam poznać nieco bardziej świat. Z czasem historia wciąga
coraz to bardziej i bardziej, nie pozwalając na odłożenie książki choćby na
moment.
Jestem pod wrażeniem „Wodnego noża” i
niewątpliwie ta książka zostanie w mojej pamięci na dłużej. Uważam, że to kawał
dobrej fantastki, która sprawdzi się u każdego zainteresowanego realistycznymi,
mocnymi i dobrze napisanymi historiami, nie tylko z tego konkretnego gatunku.
* * *
W
pocie kryły się opowieści.
Pot
kobiety zgiętej wpół na cebulowym polu, pracującej od czternastu godzin w
promieniach słońca, różnił się od potu mężczyzny, który zbliżał się właśnie do
przejścia przez meksykańską granicę, modląc się do La Santa Muerte o to, by nie
okazało się, że federales są na żołdzie tych, którzy go ścigali. [...]
Pot
był historią ciała, skoncentrowaną w klejnotach perlących się na czole i
pozostawiających na koszuli słone plamy. Opowiadał wszystko o tym, w jaki
sposób dana osoba znalazła się we właściwym czasie w niewłaściwym miejscu, i
mówił, czy ta osoba przeżyje następny dzień.
Fragment „Wodnego noża” Paola
Bacigalupiego
Miałam mieszane odczucia po samym opisie książki, ale Twoja recenzja przekonała mnie, by jednak za jakiś czas po "Wodny nóż" sięgnąć, dzięki. :)
OdpowiedzUsuńLubię post-apo, może się skuszę :-)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale myślę, że mogłaby mi się spodobać :) Będę ją miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńLubię takie książki, chętnie się skuszę, jak będę następnym razem w biblio:)
OdpowiedzUsuń