czwartek, 28 marca 2019

Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ-Południe: Świetne polskie high fantasy


Topór i skała, miecz i żar – dwie skrajne kultury i jedno państwo, które je ze sobą jednoczy. Choć żołnierze Szóstej Kampanii Górskiej oraz zamaskowany wojownik pochodzą z zupełnie innych światów, wszyscy zmagają się z różnicami kulturowymi, które kształtują ich imperium.

Tytuł: Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ-Południe
Tytuł serii: Opowieści z meekhańskiego pogranicz
Numer tomu: 1
Autor: Robert M. Wegner
Liczba stron: 571
Gatunek: high fantasy
Wydanie: Powergraph, Warszawa 2018
Na rynku jest dostęp to takiej ilości literatury, że nauczyłam się odcinać moje myśli od tego „nadmiaru”, po którego w danym momencie nie jestem w stanie sięgać. Dlatego też seria Wegnera – choć znana mi z tytułu od dawna – musiała trochę poczekać na swoją kolej. A szkoda, bo w innym przypadku po prostu szybciej dane byłoby mi poznać naprawdę dobrze wykreowany, polski świat fantastyczny.
Zacznijmy jednak najpierw od tego, że w pierwszym momencie moja „wizja” tej książki nieco rozminęła się ze stanem faktycznym. Liczyłam na coś o przede wszystkim pięknym stylu; takim, który zachwyca sam w sobie i który właściwie nawet nie wymaga dobrej historii, aby działać. Pierwszy tom „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” przyniósł mi zaś książkę o języku klimatycznym i dobrym pod kątem warsztatowym, ale zdecydowanie prostym.
Drugą właściwie równie drobną kwestią, którą mogłabym tej książce „wytknąć” są… opisy walk. Mam tendencję do nudzenia się na takowych, a w tym tomie naprawdę ich nie brakowało. Niemniej, to bardzo subiektywna kwestia: Wegner opisuje bitwy w sposób jasny i klarowny, zachowując dobry rytm. Jedynie ja po prostu niekoniecznie za tym przepadam, ale ostatecznie nie uznaje tego za wadę książki jako taką.
Poza tym… właściwie nie mam Wegnerowi absolutnie nic do zarzucenia, wręcz przeciwnie. Autor świetnie wybrał miejsca akcji: osadził ją na styku kultur, pokazując nam, jak te się ze sobą mieszają, łączą, spierają. Dzięki temu obserwacja tych historii po prostu fascynuje.
Historii, ponieważ „Północ-Południe” to zbiór opowiadań podzielony na dwie części. Pierwsza dotyczy Szóstej Kompanii Górskiej, druga – mieszkającego na południu wojownika. Każdy z tekstów jest z jednej strony osobnym tworem, z drugiej: opowieści z konkretnego rejonu są połączone przez bohaterów. Jednocześnie akcja wszystkich z nich rozgrywa się w tym samym świecie przedstawionym. Nie jest to więc zupełnie typowa antologia z myślą przewodnią, a coś, co bardziej przypomina choćby „Ostatnie życzenie” Sapkowskiego.
Przy tym każde z opowiadań jest naprawdę dobrze skonstruowane. Choć po kilku z nich da się wyłapać pewien schemat to i tak teksty bez problemu zaskakują pomysłowością. Każde z nich ma dobrą puentę, każde w jakiś sposób ciekawi.
I pierwsza, i druga część są jednak od siebie dość różne, nie tylko przez innych bohaterów. „Północ” to pojedyncze zadania Kompanii Górskiej, które wprawdzie łączą się w całość, ale pojedyncze teksty nie są ze sobą bardzo mocno powiązane. „Południe” to zaś historia jednego człowieka, w związku z czym powiązania pomiędzy konkretnymi tekstami są większe. Ponadto inne są też tematy poruszane przez obydwie części oraz klimat tekstów. „Północ” to współpraca, to mróz, zima i swoista szorstkość nieprzyjemnych terenów. „Południe” wydało mi się zaś częścią bardziej emocjonalną: to w tej części znajdziemy opowiadanie, które myślę, że można swobodnie nazwać romansem (mówiłam już kiedyś, że najpiękniejsze romanse znajduje w książkach, które nie próbują się w ten sposób nazywać…?).
„Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ-Południe” to bardzo dobry początek serii i bardzo chciałabym, aby takich autorów jak Wegner było w Polsce więcej. Ta książka zasługuję na uwagę każdego, kto choć trochę jest zainteresowany fantastyką, a w szczególności mocnym, raczej klasycznym w swojej formie high fantasy.

* * *

Nikt nie chciał wziąć za żonę ślepej kobiety. Ale przez krew i nasienie należała do rodu, mogła się nazywać og'Issaram. Więc posadzono ją przy żarnach. 
Miał siedem lat, gdy po raz pierwszy ją zobaczył.
Osiem gdy dowiedział się, kim jest. Dziesięć, gdy pobił się ze swoimi dwoma starszymi kuzynami o to, że rzucali w nią kamykami. Jedenaście, gdy zaczęła go uczyć języka równin. 
Czternaście, gdy zmarła. 
Ślepa kobieta przy żarnach.
Jego matka.
Fragment „Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ-Południe” Roberta M. Wegnera

5 komentarzy:

  1. Raczej nie dla mnie.
    Pozdrawiam. ;**

    P.

    www.zycie-wsrod-ksiazekk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Wegnera, przede mną teraz Niebo ze stali. Akurat ja sceny batalistyczne lubię i między innymi za to bardzo cenię autora. Drugi tom opowiadań nie ustępuje pierwszemu, zobaczymy jak będzie z powieściami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba patrzyłam kiedyś na to, ale to kompletnie nie moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tym razem nie dla mnie :(
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. O autorze trochę słyszałam i mam ochotę przeczytać. Opisy walk mnie nie odstraszają, nawet chciałbym kilka takich przeanalizować, gdyż sama przy własnych opowiadaniach mam problem z takim opisem :). Z tymi romansami się zgadzam najpiękniejsze opowieści o miłości znajdują się w innych gatunkach :)

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony