poniedziałek, 1 listopada 2021

Impuls: alternatywna wojna w latach 30. XX w.


Co by było, gdyby historia potoczyła się inaczej i gdyby w latach 30. XX wieku wciąż trwała wojna? W 1932 roku Polacy wciąż toczą bój z Niemcami i Moskalami. Andrzej Winnicki, wybitny inżynier, zostaje poproszony o sprawdzenie, co stało się z zepsutą kapsułą transportową. Mężczyzna zostaje wciągnięty w państwowej wagi spisek.

 

„Impuls” Tomasza Duszyńskiego kupiłam nieco na oślep: w księgarni SQN nie było tego, czego akurat chciałam, więc uznałam, że OK – sprawdźmy to! Nie był to wcale taki zły wybór, bo to właśnie dzięki niemu w końcu uświadomiłam sobie, że jeśli za czymś nie przepadam to zdecydowanie za połączeniem dwudziestolecia międzywojennego, z wyjątkowymi wynalazkami i wojną. Jeśli już mam czytać o militariach, szczerze mówiąc wolę jakieś średniowiecze, bądź inne czasy, w których broń palna była używana w ograniczonym stopniu.

Impuls
Tomasz Duszyński
wyd. SQN, 2017

Piszę te słowa z pełnym szacunkiem do tej powieści. Dlaczego? Bo „Impuls” tak właściwie jest książką napisaną całkiem sprawnie. Duszyński prowadzi wątki w konkretny sposób, a w jego języku jest pewna klasa. Być może nie jest to najpiękniej napisana powieść, jaką znam (bo gdyby tak było, to jej temat raczej nie robiłby mi różnicy), ale widzę w tym twórcy potencjał i chętnie sprawdzę inne jego dzieło, które może dotyczy po prostu trochę innego tematu.

Ta powieść po prostu najzwyczajniej w świecie nie poruszała jednak tematyki, która by mnie jakkolwiek bardziej interesowała. Właściwie podobny problem miałam choćby ze „Szponami smoka” Szmidta – obiektywnie to nie była zła powieść, jeśli chodzi o rozrywkową alternatywną historie, ale czasy Polski za Piłsudzkiego jakoś nijak mnie nie potrafią zainteresować. Mam też wrażenie, że sporo podobnych historii jest już u nas na rynku i po prostu czuje, że już to kiedyś gdzieś widziałam, że to po prostu jest dla mnie wtórne.

„Impuls” jest powieścią sięgającą do steampunku (choć pary jako takiej tu nie ma, chodzi mi raczej o bardziej ogólny koncept). Olbrzymią rolę w jej przypadku stanowią techniczne wynalazki, a to też jest motyw, który niekoniecznie w powieściach szukam. Ponadto ogólnie rzecz biorąc to rozrywkowa, sensacyjno-wojenna powieść, dość „męska” i co tu kryć – nie moja. Ale osoby, które właśnie czegoś w takich klimatach poszukują, mogą się jej przyjrzeć.

Wydaje mi się też, że ta historia jest po prostu… koniec końców, dość przeciętna na wielu płaszczyznach. Bo nawet nieinteresujący mnie temat mógłby mnie chwycić, gdyby np. same postacie bardziej mnie interesowały. Niestety, tak się nie stało. Potrzebowałam dłuższej chwili, by zorientować się, kto jest kim, postacie wydawały mi się napisane trochę na jedno kopyto, styl autora i klimat pomiędzy poszczególnymi wątkami również był dość monotonny. Nie widzę w „Impulsie” nic, co mogłoby mi na dłużej pozostać w pamięci, ale ponownie – tu wiele robi też mój brak zainteresowania tym tematem.

Dodać muszę na pewno, że podoba mi się samo wydanie. Nie jest może jakoś szczególnie wybitne, ale SQN zadbało, by każdy początek rozdziału miał jakiś ozdobnik, a to zawsze miły bonus. Poza tym dostajemy klasyczna miękką oprawę ze skrzydełkami – nie jest to nic nadzwyczajnego, ale książki tego wydawcy zawsze wydają mi się dość porządne.

Podsumowując, jeśli wojna i dwudziestolecie to jest coś, czego szukacie i jeśli ogólnie wolicie bardziej stereotypowo męską literaturę, która przy tym będzie napisana z klasą i zostawi kobiece wdzięki w spokoju (bo Duszyński, na szczęście, nie na tym się skupia w narracji – i dobrze) to „Impuls” może być ciekawą propozycją jako lektura na wieczór. Ja sama do niej wracać raczej nie będę, ale chyba kiedyś samym Duszyńskim się jeszcze zainteresuje, bo naprawdę mam wrażenie, że on potrafi. Po prostu w przypadku tej powieści się „nie dogadaliśmy”. Bywa czasem i tak.


6 komentarzy:

  1. Duszyńskiego czytałem niegdyś (wydaje mi się, że jakoś w 2015) "Drogę do Nawii". Takie urban fantasy, w rosyjsko-polskich klimatach. Jakoś strasznie mnie męczył sposób prowadzenia narracji i w efekcie nie skończyłem. Być może sobie odkurzę teraz. A ten "Impuls" sprawdzę, może tutaj autorowi lepiej wyszło :P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, chyba że to moje zmęczenie to nie do końca temat, a styl właśnie. Ale no mi po prostu ta tematyka prawie nigdy nie siada. :/

      Usuń
  2. To ja tak samo, jak Istimor Izostar, przeczytałem (nawet nie pamiętam czy do końca, ale chyba nie) jedną książkę tego autora, akurat zbiór opowiadań: "Pietia i Witia. Co złego, to nie my!". Nie zachęciło mnie to do śledzenia jego literackich dokonań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na pewno jeśli będę cokolwiek sprawdzać to te jego nowsze książki. Ogólnie jakiś retro kryminał bym chętnie poznała, a to właśnie on pisze.

      Usuń
  3. Tematyka nie dla mnie, nigdy nie umiałam się wciągnąć w powieści wojenne lub mające coś wspólnego z pierwszą, drugą lub okresem międzywojennym. Okropnie mnie to nudzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię okres międzywojenny, ale no z wojnami mam problem. XD

      Usuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony