Przez długi czas pseudohodowcy byli zmorą tych zarejestrowanym w ZKwP - sprzedawali psy w typach ras, po dużo niższych cenach, sprawiając, że idea rasowego psa w naszym kraju nie potrafiła się rozpowszechnić, szczenięta gorzej się sprzedawały, nie było więc jak rozwijać hodowli. I nagle nadzieja - ustawa, która miała zniszczyć wszelkie takie hodowle!
Nie było tak kolorowo. Przeciwnie, nasz rząd znów zawalił. Ustawa spowodowała, że pseudohodowcy zaczęli tworzyć swoje własne związki, w części których rodowody warte są tyle, co papier toaletowy. Nie mam zamiaru jednak nad nimi do końca rozmyślać, nie interesowałam się samymi organizacjami i nie do końca to ma być tematem tej notki. W każdym razie, w tej chwili mamy wiele związków i organizacji, wyglądających bardzo podobnie jak Związek Kynologiczny (na tyle, że ludzie potrafią przychodzić do oddziałów, chcąc zapisać swoje psy). Oczywiście, nie muszę chyba wspominać, kto nad sytuacją ubolewa najbardziej?
Wśród samych psiarzy (z czego większość to panie, a chyba przyznacie, że to płeć piękna zwykle jest najbardziej wojownicza, przynajmniej jeśli o słowa chodzi) pseudohodowle cieszą się okropną sławą: to zło wcielone, które należy zniszczyć wszelkimi środkami i nie pozwolić temu istnieć, bo to przecież zabija psy, a jak można krzywdzić nasze niewinne, czworonożne kłębki sierści? Jak? Toż to okrucieństwo, większe od zgwałcenia dziewczynki i zabicia jej, uprzedzając je obdzieraniem ze skóry, a każdy, kto się nie zgadza z tą tezą jest od razu demonem, którego należy unicestwić.
A wiecie co? Gówno prawda. Prawnie rzecz biorąc pseuhodowle to zwykłe hodowle, tylko pod szyldem innej organizacji. Oczywiście, mówię tu o tych, które mają wszystkie formalności załatwione (a jak znam życie, takich, które nie mają też się trochę znajdzie nawet wśród członków ZKwP). Dlaczego więc mają nie istnieć?
Bo źle traktują psy?Jasne, najgłośniej jest o pseudohodowlach, w których coś złego się dzieje, ludzie raczej fascynują się negatywnymi zdarzeniami, nie pozytywnymi. Poza tym, ZKwP ma wieloletnią tradycje, sam ten fakt sprawia, że do hodowców ma się jakieś zaufanie. Ale to nie oznacza, że w każdej hodowli dzieje się dobrze, lub źle! Może trafić się pseudohodowla z okropnymi warunkami, ale może trafić się też taka, która zdecydowanie przewyższa średnią jakość hodowli zrzeszonych w naszym polskim, podstawowym związku. Dlaczego? Bo ludzie chcą zdrowych, zadbanych psów. Inne mogłyby się nie sprzedać, dlatego zapewnienie dobrych warunków jest w tym przypadku priorytetem.
Bo to nielegalne?Jak już pisałam wcześniej, taka hodowla psów jest w pełni legalna. Uważasz, że nie jest? A co, nigdy nie kupiłeś podrabianej bluzy, butów, kosmetyków, czy czegokolwiek? Na prawdę, nigdy, zawsze masz firmowe oryginały? Gdy grasz w MMORPG grasz w WoW'a, tak? Nie w darmowy zamiennik? To jest to samo. Hodowanie psów w typie rasy jest legalne i nie ma się tu co sprzedać.
Bo jeśli nie stać cię na psa za 2 000 to na taniego, gdy zachoruje, też nie będzie?Znam argument, i tak, jest dobry. Przekonuje sporo osób, sama nie raz go użyłam i pewnie użyje. Tyle, że on nie będzie działał na ogół ludzi. Człowiek chce psa i już. Teraz ma być zdrowy i ładny, co będzie potem, się zobaczy. Czy uśpi, czy odda, czy będzie leczył - to jego sprawa. Ale nie można zabraniać ludziom psa kupić - bo skoro Ty chcesz to komuś nakazać, to oznacza, że inna osoba może Ci zakazać kupić twoich ulubionych, tańszych czekoladek, które wyraźnie są podróbką innych. Chcesz tego? Nie. No. To innym też nie zakazuj. Nie twoje pieniądze.
Bo przez nich ludzie kupują psy z litości?Bo pies ma złe warunki. Bo cierpi i w ogóle był w brudzie, dlatego go wzięli. A potem pies zdechł, bo był odwodniony, miał nosówkę i inne takie. No przepraszam, ale czyja to wina w takim przypadku? Hodowcy, czy nowego właściciela? Jasne, że tego drugiego! Psów nie kupuje się z litości. Nigdy. A jak ktoś to robi - przepraszam, ale winić może tylko siebie. Bo to on wykazał się brakiem pomyślunku i miękkim sercem, nie hodowca, który przecież pokazywał warunki i nie zmuszał do kupna.
Bo to fabryka psów?Znam trochę duuużych hodowli zrzeszonych w ZKwP i gdyby nie miały papierka - też mogłyby spokojnie być nazwane fabryką psów. Ale mają, więc nie zostaną tak nazwani, a na ringach ich psy są niejednokrotnie doceniane. Więc przepraszam, ale ten argument też jest nietrafiony.
W samych pseudohodowlach nie ma więc, ani prawnie, ani moralnie, nic złego. Handel psami nie różni się zbytnio od handlu kurczakami, z taką różnicą, że te trzyma się na ubój, czworonogi zaś są dobrem luksusowym, który ma umilić nam życie - a to, jak bardzo luksusowy nasz podopieczny będzie w tym wypadku zależy od możliwości finansowych, wiedzy kupującego, oczekiwań i wielu innych.
Czy jestem za pseudohodowcami? Wiem, wiem, argumentuje cały czas na ich korzyść, ale nie. Nie jestem. Mam sporo wspólnego ze Związkiem Kynologicznym. Uważam, że psy należy brać tylko z hodowli zarejestrowanych w nim, lub ze schronisk, ewentualnie - fundacji, nie z innych miejsc. Czemu? Bo to miejsca bardziej sprawdzone i bezpieczniejsze, a chyba chcemy mieć psa, który będzie nas cieszył przez lata i nie będzie wymagał specjalnego leczenia, czy innych dodatków. Ale może tą notką uświadomię komuś, że nie jest to twór diabła, a zwykłego, dobrze działającego rynku. Zawsze musi się pojawić tańszy substytut, będący alternatywą dla droższego i w tym przypadku funkcje taką pełnią pseudohodowle.
Jak się bronić, jeśli nam się to nie podoba? Bardzo prosto. Nie kupować psów z takich miejsc, nie tworzyć popytu, a znajomym spokojnie wyjaśniać, dlaczego mają wziąć psa o 500zł droższego, zamiast tego bardziej uroczego (bo ma kropkę, a tamten nie ma, bo hodowca mówi, że to niepoprawne) i tańszego.
Gratuluje tym, którzy dotrwali do końca i mam nadzieję, że dobrze zrozumienie mój punkt widzenia. Pytania? Wątpliwości? A może zupełnie się ze mną nie zgadzacie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.