Już od kilku postów na blogu nie pojawiła się recenzja, ale mam nadzieję, że nie nudziliście się przez ten czas :) Jak zapowiadałam, dziś oficjalnie otwieram cykl pięciu recenzji odnośnie cyklu Ziemiomorze. Jeśli chcecie zobaczyć wszystkie posty z tej serii, wystarczy nacisnąć etykietę nazwaną tak, jak seria, a zobaczycie wszystkie, powiązane z nim. Myślę też nad tym, by zrobić recenzje filmów o tym świecie - co Wy na to?
Tytuł serii: Ziemiomorze
Tytuł: Czarnoksiężnik z Archipelagu
Autor: Ursula K. Le Guin
Liczba stron: 240
Gatunek: powieść fantasy
Gatunek: powieść fantasy
Wielki czarnoksiężnik, zwany Krogulcem, nim stał się kimś potężnym był tylko małym chłopcem: nazywał się Duny i mieszkał na Wyspie Gont, położonej w archipelagu Ziemiomorza. Gdy odkrywa swoje zdolności, opiekę nad nim przejmuję jego ciotka, wiejska czarownica, ucząc go, czego tylko potrafi. Do czasu... Gdy wieś, w której mieszka Duny zostaje zaatakowana, ujawnia swoją moc, zwracając na siebie uwagę pewnego czarnoksiężnika, który oferuje mu naukę.
Brzmi całkiem znajomo, prawda? :) I z resztą znajome jest. Czarnoksiężnik z Archipelagu, jak na klasyczną fantastykę przystało, posługuje się uwielbianymi przez większość schematami. No, przez większość, bo ja do nich zdecydowanie się nie zaliczam. Mimo to, tej powieści nie mam zamiaru stawiać na równi z podobnymi historiami. Czemu? Bo choć rzeczywiście trzyma się znanych nam schematów, ma w sobie coś, co czyni ją wyjątkową.
Przede wszystkim - styl. Zwykle powieści tego typu kierowane są w zasadzie tylko i wyłącznie do młodszych czytelników, przez co napisane są bardzo prostym, przystępnym językiem. Czarnoksiężnik jest napisany zupełnie inaczej. Jak? Pięknie. Po prostu pięknie. Część tą tłumaczył nasz polski poeta, Stanisław Barańczak, i tą poetyckość, delikatność na prawdę w tej powieści da się zauważyć. Przez to powieść brzmi w uszach jak dzwoneczki, choć czyta się ją nieco wolniej i może nieco ciężej, niż zwykle takie historie. Przy tym wszystkim, Ursula Le Guin opowiada nam historię jakby z boku - taki zabieg sprawia, że dialogów jest niewiele, nie wchodzimy głęboko w głowę i uczucia bohaterów, a obserwujemy ich działania. Taki sposób pisania przypomina mi nieco legendy, które podobnie prowadzą nas przez swoją historię. Czarnoksiężnik jest więc pięknie napisaną baśnią, która jak na baśń przystało jest dość sucha i obiektywna w ocenie czynów swoich bohaterów.
Nie tylko w stylu powieść przypomina dzieła Andresena czy Braci Grimm. Sprytnie wykorzystywane przez autorkę schematy sprawiają, że ma w sobie morały, typowe dla tego gatunku. Z tego powodu, jest to historia o dwóch dnach: jedno, to po prostu historia Krogulca, opowiadająca o jego drodze do zostania czarnoksiężnikiem, druga zaś to opowieść o dorastaniu młodego człowieka. Opowiada o ciekawości świata i dumie młodych; o zawiści, próbie bycia najlepszym i błędach, które z tego opowiadają; o dojrzewaniu i podejmowaniu właściwych decyzji. Nie jest to może coś nadzwyczaj odkrywczego, ale potrafi przywołać sporo nostalgicznych wspomnień i pozwala utożsamić się z głównym bohaterem, przynajmniej do pewnego stopnia.
Przez styl Le Guin i niewchodzenie zbyt głęboko w osobowości bohaterów, nie są oni zbyt rozbudowani. To znaczy, cały czas się rozwijają, mają cechy charakterystyczne i umiejętności, jednak to nie budowa ich głębokich charakterów była głównym celem autorki. Jej postacie mają pokazać nam pewne cechy, które kiedyś mieliśmy, mamy, lub być może będziemy mieć oraz skutecznie wykonać zadania, jakie przed nimi stawia.
Sama w sobie historia nie jest czymś bardzo zaskakującym - w zasadzie, już na początku możemy mniej więcej przewidzieć, jakie będzie zakończenie. Ale mimo wszystko, czytając tą historię, coś do tych ostatnich stron ciągnie i zmusza, by poznać zakończenie.
Czarnoksiężnik z Archipelagu to na prawdę dobry wstęp do cyklu: pozwala nam poznać młodzieńcze lata naszego głównego bohatera, zżyć się w nim i zakochać w pięknie treści tej historii. Nie sądzę jednak, aby spodobała się każdemu: choć fani fantastyki, tacy z krwi i kości, powinni ją przynajmniej docenić, to osoby przyzwyczajone do historii o bardzo lekkim piórze może najzwyczajniej w świecie zmęczyć. Mimo wszystko, myślę, że nikt, kto po nią sięgnie, aby zapoznać się z treścią tej książki nie będzie żałować. Nie jest długa, a baśniowa otoczka powinna odpowiadać i tym, którzy na co dzień nie czytają fantastyki.
Widziałam tę książkę na półce u mojego kumpla, ale przeraża mnie trochę objętość... ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
wirtualnaksiazka
Nie ma się czego bać :) To kilka książek w jednej, jak jedna się nie spodoba, można oddać.
UsuńW takim razie chętnie poznam :d
UsuńZastanawiałam się kiedyś nad zakupem tej książki. Uwielbiam tego typu historie więc muszę to przeczytać <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
welcome-to-my-little-big-world.blogspot.com
Lubię takie historie. Ostatnio stałam się "miłośniczką" książek, wieć może i na tą się skuszę :) Może wspólna obserwacja?? Daj znać C:
OdpowiedzUsuńhttp://wittka.blogspot.com/
Swietne zdjecia. Książkę z pewnością polecę pewnej osobie :)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się ze może to być piękna opowieść zachęciła mnie Twoja recenzja i rozejrze się za nią :)
OdpowiedzUsuńdopiero rok temu doceniłam Czarnoksiężnika z Archipelagu i cały cykl o Ziemiomorzu, pierwsze podejście w wieku 15 lat skończyło się odłożeniem tej książki na później. fajnie napisałaś o tłumaczeniu i o tym jak czyta się tę książkę :)
OdpowiedzUsuńciekawy post ;)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że znajdę czas aby przeczytać tą książkę ;) zapraszam na nowy rozdział http://www.emptyy-promises.blogspot.com/ ;p
Spora cegiełka. ;) Teraz nie mam w planach takich książek, ale może kiedyś. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :**
ależ to pojedyncze tomy :) I to króciutkie.
UsuńMam w planach, ale nie wiem jeszcze kiedy po nią sięgnę. :/
OdpowiedzUsuńBuziaki
http://cudowneksiazki.blogspot.com/
Od dłuższego czasu czaję się na tę historię. Zwłaszcza od momentu gdy została tak pięknie wydana i nie idzie od niej oderwać oczu. :D Na pewno kiedyś ją przeczytam, ale najpierw muszę zabrać się za pozycje, które zalegają na moich półkach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Geek of books&tvseries&films
To nie mój klimat, choć może kiedyś się namówię. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJak tutaj pięknie! - pierwsze zdanie, jakie przyszło mi do głowy, gdy weszłam na Twój blog. Nie wiem dlaczego do tej pory nie odnalazłam go w czeluściach blogosfery. Dlatego nadrabiam zaległości, dodaję się chętnie do obserwujących i będę czytać Cię częściej. :)
OdpowiedzUsuńCo do samej książki, nie do końca trafiają na ogół do mnie takie klimaty, ale od pewnego czasu częściej sięgam po te właśnie nieco baśniowe, fantastyczne opowieści, wiec może niebawem ten tytuł dołączy do przeczytanych przeze mnie książek.
Pozdrawiam,
A.
http://chaosmysli.blogspot.com - będzie mi miło, jeśli zajrzysz.
Uwielbiam książki fantastyczne, ale myślę, że ta fabuła by mnie nie zaciekawiła :c
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na nową recenzję na blogu muzyczne-opinie.blogspot.com :)
Zaraz, co, co, co, co, co? Są jakieś filmy o Ziemiomorzu?! Dlaczego ja zawsze mam taki nieogar jeśli chodzi o ekranizacje xd?
OdpowiedzUsuńTolkien wszczepił we mnie miłość do baśniowego fantasy i poetyckiego języka, więc i "Czarnoksiężnik..." mi przypadł do gustu ;).
Już nie mogę się doczekać aż ponownie przeczytam ^^.
City of Dreaming Books
Jest i film, i anime, aczkolwiek pierwszego nie polecam, drugiego nie znam XD
UsuńRobisz mi smaka na ten tytuł ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale twoja recenzja cóż napaja mnie optymizmem, więc czemu nie? Może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Maniaczka książek!
countrywithbooks.blogspot.com
PS. Wpadłam do ciebie przypadkiem, ale z pewnością zostaje na dłużej ;)
Mam nadzieję, że kiedyś przeczytam cały cykl:)
OdpowiedzUsuńJa posiadam wszystkie tomy na czytniku, kupione jakiś czas temu. Czekają na przeczytanie.
OdpowiedzUsuńPewien czas temu lubowałam się w tego typu książkach, ale teraz jakoś mnie do nich nie ciągnie. Może z czasem się to zmieni :)
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Jeden z moich najulubieńszych cykli fantasy.
OdpowiedzUsuń