Poprzednią
książkę z tego cyklu czytałam w 2014 roku... a była to jedyna do tej pory, z
którą miałam okazję się zapoznać. Jejku, jak ten czas szybko leci! Jeśli więc
jesteście ciekawi, jak po takim czasie odebrałam książkę o Mordimerze to
zapraszam do przeczytania tekstu poniżej ;)
Tytuł: Ja,
inkwizytor. Dotyk zła.
Tytuł serii:
Cykl inkwizytorski
Numer tomu: 3
Autor: Jacek
Piekara
Liczba stron: 352
Gatunek: fantasy,
kryminał
W świecie, w którym Jezus zszedł z krzyża, zabijając
niewiernych rządzi inkwizycja: Słudzy Boga, krzewiący wiarę i sprawiedliwość.
Jeden z nich, Otton prosi swojego kolegę po fachu
Mordimera Madderdina o pomoc: jego krewny zabił swoją ukochaną żonę i został
skazany na śmierć. Młody Sługa Boży wyrusza więc, aby zbadać przyczynę
morderstwa. To, co odkrywa, zadziwi nie tylko jego.
Gdy sprawa przycicha, Mordimer wyrusza, by zapoznać
się z kolejną. Tym razem wpada jednak w sidła ślicznej Dorotki, której
uroki sprawiają, że zostaje w jej ramionach nieco dłużej, niż początkowo miał
zamiar.
Dotyk Zła
to dwie mini powieści, będące mieszanką fantasy oraz kryminału osadzonego w
niezwykle ciekawie wykreowanym świecie. Jacek Piekara to człowiek z olbrzymią
wiedzą zarówno historyczną, jak i religijną, nic więc dziwnego, że w swoim
cyklu o inkwizytorze udało mu się stworzyć coś tak niezwykłego. Nie będę nikogo
oszukiwać: czytanie tej powieści sprawiło mi nie małą radość. I choć moje
poprzednie spotkanie w 2014 roku z tą serią skończyło się dość... neutralnie,
tak teraz chyba w końcu do niej dorosłam i jestem w końcu w stanie czerpać z
tej zabawy tyle, ile tylko się da.
Bo
i owszem, Dotyk Zła to przede
wszystkim zabawa. Autor nie próbuje udawać, że wciska nam coś więcej, niż lekki
cykl do poczytania. Mimo to, jeśli skonfrontujemy tą serię z powieściami
Ćwieka, czy Pilipiuka, które z założenia miały podobne role (Chłopcy, Kłamca, Oko jelenia) to
Piekara wypada na ich tle zdecydowanie lepiej. Jego historia jest pełna
ironicznego humoru, a przygotowanie do
tematu naprawdę widać: Dotyk Zła
bawi, ale nie jest zupełnie pustą rozrywką.
Jacek
Piekara uwielbia piękne kobiety, co w jego książkach naprawdę łatwo da się
zauważyć. Mordimer wcale się od swojego twórcy tym nie różni: kocha ładne panie
i bezustannie o nich myśli. Na całe szczęście w tej pozycji autor nie przegiął
z ilością tego typu treści: nawet w drugiej powiastce noszącej tytuł Mleko i Miód nawiązania do seksualności
przybrały bardziej rolę żartu, niż obrazoburczych treści.
Skoro
już o żarcie mowa to muszę dodać, że sama postać głównego bohatera jest jedną
wielką komedią. Mordimer jest wykreowany doskonale: często zaprzecza sam sobie
i jest przy tym okropnym hipokrytą, ale mimo tego ma swój kręgosłup moralny i
chyba po prostu nie da się go nie polubić. To jego przemyślenia i wybory czynią
z tej pozycji tak dobrą książkę, a nie same przedstawione historie.
Jeśli
o fabułę chodzi to skłamałabym, mówiąc, że jest zupełnie nieprzewidywalna:
zakończenia obydwu historii dość łatwo do pewnego stopnia przewidzieć. Mimo to
łatwo jest dać się wciągnąć w ten świat, który odkrywany stopniowo jest dla
czytelnika coraz ciekawszy.
Dość
istotny w całej serii o Mordimerze jest fakt, że bohater wypowiada się z
pierwszej osoby. Jak się sprawdza? Doskonale! Bo to właśnie dzięki temu możemy
słuchać każdej myśli naszego inkwizytora, a ten jest tak ciekawym człowiekiem,
że aż nie chce się przestawać go obserwować.
Podejrzewam,
że seria nie przypadnie do gustu dziewczynkom lubiącym bardzo delikatne
historie, ale... wszystkim innym ze spokojem mogę polecić. To nie jest
wymagająca lektura, która potrafi rozbawić i wprowadza czytelnika w bardzo
ciekawy świat. Przy okazji nie jest to seria, którą trzeba czytać po kolei:
mimo, że nie czytałam poprzednich tomów, a jedynie jeden z następnych to nie
miałam problemu, by odnaleźć się w historii. Jeśli więc widzicie ten tom na
półce w bibliotece i żadnego innego to nie bójcie się po niego sięgnąć, bo
czytanie tego od środka krzywdy nikomu nie zrobi ;)
*
* *
– Spytała, czy mógłby podać wino, a
on ją zabił. Chwycił za włosy, przycisnął jej twarz do obrusa i zatłukł
wieprzowym gnatem. Zatłukł na śmierć, Mordimerze. – Otton Pleiss ostatnie
zdanie wypowiedział z takim niedowierzaniem, jakby zatłuczenie kogoś na śmierć
nie mieściło mu się w głowie. Chociaż… rzeczywiście, wieprzowym gnatem? Przy
stole? O podobnym wydarzeniu ja sam również nie słyszałem.
Mam Sługę Bożego, lata temu zaczęłam i nie skończyłam, muszę ją dokończyć :P
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńMam wielką ochotę na całą serię!
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej książce.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej książce, lecz nie jestem przekonana. Rzadko czytam tego typu powieści i myślę, że ta także nie przypadła mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś ją przeczytam, ale na razie mam inen książki, które tylko czekają aż się z nimi zapoznam ;)
OdpowiedzUsuńTy sobie lepiej 2-3 lata poczekaj nim siegniesz po Piekare ;) No chyba że chciałabyś "Ani slowa prawdy". Innymi książkami możesz się niepotrzebnie zrazic.
UsuńPotwierdzam! Ja w trzeciej klasie gimnazjum czytałam inną książkę z cyklu inkwizytorskiego (patrz niżej) i zapewne nie do końca wszystko zrozumiałam. Tak więc warto jeszcze kilka lat poczekać. ^^
UsuńSerię mam w planach od jakiegoś czasu :D I ta narracja mnie ciekawi oraz to, że mówisz, że jest lepszy od Ćwieka :D
OdpowiedzUsuńNo wiesz... Ćwiek+ a zwłaszcza "Kłamca" czy "Chłopcy" to dla mnie taka troche grafomania po prostu ;) Lekka, przyjemna ale nic więcej. Piekara jest jakis taki poważniejszy ;p
UsuńCzytałam jedną część serii o Mordimerze - "Miecz aniołów" jeszcze w gimnazjum (kiedy to było? :D). Fakt faktem, skończenie książki zajęło mi sporo czasu, ale mimo to świetnie się przy niej bawiłam. Podejrzewam, że teraz - kilka lat później, radość z lektury byłaby jeszcze większa. Muszę w końcu sięgnąć do tego cyklu, bo postać inkwizytora bardzo polubiłam. :D
OdpowiedzUsuńHej! Szczerze mówią książki kryminalne nie należą do moich ulubionych ale twój blog mnie bardzo zaciekawił, kto wie może kiedyś skuszę się na tą książkę :) dreamerworldfototravel.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMam takie skromnie wrażenie, że nawet nie zerknęłaś na opis książki choćby XD
UsuńTeraz się nie dziwię, że byś się wynudziła ;)
OdpowiedzUsuńInny rodzaj książek kochasz ;)
Serdeczności!
Czytać mogę wszystko - problem polega na tym, że obyczajówki za często chcą grać na emocjach i wartościach, z którymi się nie zgadzam. Ewentualnie są w cholerę schematyczne ;P
UsuńByłam na filmie: "Sługi Boże" ale to co innego
OdpowiedzUsuńNo i kolejna książka o której opowiadasz i o któej nie słyszałam :D Jak ty to robisz? :)
OdpowiedzUsuńMa obrazki! *.*
Hmm...w sumie całkiem mnie ta książka zaciekawiła :D Może nie sięgne po nią w najbliższym czasie, ale w przyszłości...czemu nie? :D
Buziaki :*
pomiedzy-wersami.blogspot.com
Hmm.. a no nie wiem, Piekara mało znany nie jest ;p
UsuńWszystkie książki Fabryki mają chyba, podobnie jak SQN. Generalnie ich wydania są do siebie dość podobne.
Ej, a ja dziewczynką lubiącą delikatne książki się nie czuję, a jednak ten tytuł raczej nie dla mnie. ;/ Ale przyznam, że wydanie ciekawie się prezentuje i obejrzałabym te grafiki na żywo. ;)
OdpowiedzUsuńRaczej chodziło mi o to, że takie osoby mogą poczuć się nieco źle, czytając żarty Piekary ;) Bo to, że nie każdy będzie chciał to przeczytać to inna sprawa.
UsuńTo ja jeszcze kilka lat poczekam, żeby się niepotrzebnie nie zrazić, bo póki co, jeszcze nawet gimnazjum nie skończyłam :) Ale dziewczynką lubiącą delikatne historyjki też nie jestem :D Jedynie nie wiem, jak podejdę to tej religijności w książce, bo szczerze mówiąc, nie przepadam za dużą ilością takich wątków w literaturze.
OdpowiedzUsuńAle to jest taka odwrócona religijność ;P
Usuńbrzmi przerazajaco
OdpowiedzUsuńchoc ten watek religijny zapewne jest ciekawy