wtorek, 14 lutego 2017

Cienioryt: Płaszcz, szpada i cień

O Piskorskim usłyszałam przy premierze jego książki Czterdzieści i Cztery. Jednak zamiast sięgnąć najpierw po najnowszą książkę autora coś we mnie kazało zapoznać się z jakimś jego starszym dziełem. Czemu? W gruncie rzeczy, sama nie wiem. Tak więc trochę na chybił-trafił uznałam, że chce mieć na swojej półce Cienioryt :D Powiem Wam, że choć brakuje mi w tym wydaniu ilustracji, które można znaleźć w powieściach SQN, albo Fabryki Słów to wydanie jest naprawdę porządne: okładka jest elegancka, wykonana z porządnego papieru, a w środku układ graficzny samej książki też nie jest niczego sobie. Jedynie spisu treści w całości nieco mi brakuje. Ale dobra, nie zanudzam więcej, czas przejść do rzeczy najważniejszej: do treści książki.
W ogóle mamy dziś walentynki... i powiem Wam, że właściwie ta lektura trochę do nich pasuje :D Może to nie romans, ale w pewnym sensie romantyczna jak najbardziej jest :D

Tytuł: Cienioryt
Autor: Krzystof Piskorski
Liczba stron: 500
Gatunek: high fantasy; powieść płaszcza i szpady

W portowym mieście południa, Serivie, każdy cień jest oknem do groźnej i niezbadanej cieńprzestrzeni, w której tunele ryją adepci tajemnych sztuk. Sześciu grandów walczy o wpływy trucizną, zdradą i stalą, małoletni król z trudem trzyma się przy władzy, a inkwizycja rośnie w siłę.
Ale to wszystko sprawy, które trudno obserwować z okna małej izby przy ulicy Alaminho, gdzie mieszka Arahon Caranza Martenez Y’Grenata Y’Barratora, doświadczony nauczyciel szermierki. Arahon pragnie jedynie zapewnić bezpieczeństwo bliskim i odłożyć dość pieniędzy, by opuścić miasto. Przynajmniej do czasu, gdy w jego ręce wpada cienioryt – wypalony na szkle obraz przedstawiający tajemniczą postać…
(źródło: lubimyczytać.pl)

Są takie książki, które otwiera się, czyta kilka pierwszych zdań... i już ma się świadomość, że przepadło się na zawsze. Właśnie czymś takim okazał się być dla mnie Cienioryt. Choć niepozbawiona wad, ta książka nie bez powodu dostała Zajdla w 2013 roku.
Już od pierwszych stron widać, że mamy do czynienia z człowiekiem, który nie przebiera w słowach. Styl Piskorskiego jest mocny, ostry i ironiczny, ale zarazem mający w sobie nutkę elegancji, doskonale wpasowujący się w konwencje literacką, którą obrał.  W końcu świat wymyślony przez autora to dzikie południe, zamieszkane przez ludzi dumnych i charakternych. Tu inaczej po prostu nie może być.
 Nie miałam wcześniej do czynienia z powieścią płaszcza i szpady, dlatego Cienioryt kojarzy mi się po prostu z... Zorro. Mamy wielkie walki, gdzieś tam czai się piękna kobieta i zło, które trzeba pokonać, rozwiązując zagadkę. To przede wszystkim powieść akcji, która ma zapewnić dobrą rozrywkę osobom, którym odpowiada taki klimat.
Skłamałabym jednak mówiąc, że świat przedstawiony w Cieniorycie nie jest ciekawy i rozbudowany. Bo jest! Autor bardzo często nawiązuje do jakiś historii, które niegdyś miały miejsce i co warte zauważenia, wplata je tak, że zawsze pomagają nam zrozumieć sytuacje, w której znaleźli się bohaterowie; nie są to bezsensowne fakty, a coś, co jest niezbędne do poznania całej historii. Przy tym muszę przyznać, że pomysł z zabawą cieniami to coś wybornego: z jednej strony pozwala nam wrócić do czasów dzieciństwa, bo w końcu kto nie zastanawiał się nad tym, czym jest cień? A z drugiej wprowadza mrok i tajemnice. Piskorski nie wyjaśnia nam od razu o co chodzi z jego światem, a dość długo trzyma nas w niepewności, powoli i stopniowo wyjaśniając działanie swojego uniwersum.
Powieść jednak, choć bardzo dobra, nie była doskonała: podzielona jest na dwie części, z której druga po prostu mniej przypadła mi do gustu. Nie chcąc tu spoilerować, powiem po prostu, że chwilami wyjaśnia nam ciut za dużo i po prostu ta tajemnica gdzieś się gubi, na czym powieść sporo traci. Dzięki temu jednak autor jest w stanie doprowadzić całość do zgrabnego zakończenia, dlatego jak najbardziej rozumiem ten zabieg.
Jeśli już o wadach mowa, muszę wspomnieć o jednej dość niechlubnej rzeczy: książce przydałaby się jeszcze jedna korekta. Co jakiś czas wpadałam na powtórzenia, kilka razy wypatrzyłam też innego rodzaju błędy i choć nie ma ich za dużo to potrafiły mnie skutecznie wybić z rytmu czytania.
A co z bohaterami? W końcu to nieodzowny element powieści, dla niektórych nawet najważniejszy. Cóż, jest... po prostu dobrze. Arahon to bardzo fajnie skonstruowany mężczyzna, którego nie sposób z nikim pomylić, a postaciom wokół niego też nie mogę nic konkretnego zarzucić. Niemniej, to jedna z tych historii, w której dla mnie liczy się bardziej sama akcja i świat przedstawiony, a nie bohaterowie.
Mimo wszystkich zalet, Cienioryt to historia stosunkowo krwawa, dlatego nie będzie dobrym wyborem dla osób, które nie lubią nadmiernej ilości walk i akcji tego pokroju. Osobiście jednak bardzo ją polecam: jeśli tylko szukacie dobrej zabawy, utrzymanej w klimacie dzikiego, ale na swój sposób romantycznego południa na pewno nie będziecie żałować zapoznania się z Cieniorytem


* * *

Y’Barratora jęknął. Przetoczył się na krawędź łóżka i zsunął nogi na podłogę, stękając z bólu. Wydawało się, że nie ma na ciele miejsca, które nie byłoby obdarte, lub potłuczone.
Krew. Przeszywany kaftan cały nią przesiąkł. Szermierz przesunął dłonią po materiale, czując chropowatą fakturę skrzepów. Szukał rany, ale po chwili przypomniał sobie, że krew nie była jego.
W jego wciąż zamglonym umyśle powrócił obraz wykrzywionej z bólu twarzy, ale zepchnął ten obraz w ciemność. Siedział długo na krawędzi łóżka, z nozdrzami pełnymi woni posoki, skupiając całą uwagę na tym, aby nic sobie nie przypominać, o niczym nie myśleć, by w głowie panował tylko spokojny szum. I aby się nie wyrzygać.
Wpatrywał się w cień na podłodze i wydawało mu się, że ten kpiąco pokiwał głową.

Fragment Cieniorytu Krzysztofa Piskorskiego


10 komentarzy:

  1. Tę książkę mam na półce już od dawien dawna, ale jakoś nie mam na nią weny. Pewnie kiedyś przeczytam, ale na razie strasznie odciągam to w czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg, to wydanie jest cudne! Pewnie mój zachwyt spowodowany jest tym, że już nie mogę się patrzeć na to, co standardowo oferuje Fabryka Słów.
    O "Cieniorycie" wcześniej w ogóle nie słyszałam i na razie wątpię, żebym po nią sięgnęła. Muszę najpierw nadrobić inne zaległości :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fabryka ma swój styl już wyrobiony no XD Co zrobić. Ale też porządnie wydają, jeśli o okładki i grafiki chodzi.

      Usuń
  3. kompletnie nie kojarzę autora ale okładka jest bardzo efektywna ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Krwistość w fantasy mi nie przeszkadza, bardzo chętnie sięgnę po książkę, zapowiada się interesująco. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam tej książki, ale może kiedyś ją przeczytam
    Zapraszam http://natalie-forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że zapowiada się dobrze, mogłabym dać jej szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio szukam dobrego fantasy, nie będącego młodzieżówką z wiele razy przerabianymi schematami. :D Zainteresuję się twórczością pana Piskorskiego.

    OdpowiedzUsuń
  8. mocny, ostry i ironiczny - kupiłaś mnie tym <3
    Oh, ponowna korekta, skąd ja to znam... Dziś pisałam recenzję Sztyletu rodowego i też mam takie wrażenie przy tej książce.

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony