Jak
zazwyczaj książkę kończę i siadam do recenzji tak za tą po prostu nie umiałam
się zabrać. Czemu? Nie wiem. Nie byłam ani zabiegana, pomysł jakiś na recenzje
był... po prostu usiąść i napisać mi się nie chciało. Cóż, bywa, chyba każdy
tak czasem ma. Ale w końcu się zmusiłam :D
Tytuł: Bohater Wieków
Tytuł serii: Ostatnie Imperium
Numer tomu: 3
Autor: Brandon Sanderson
Liczba stron: 799
Gatunek: high fantasy
Gatunek: high fantasy
Vin i Elend oraz ich przyjaciele robią
wszystko, by wygrać walkę ze Zniszczeniem. Szukając kryjówek z zapasami
przygotowanymi przez Ostatniego Imperatora próbują odkryć, co ten chciał im
przekazać w swoich tekstach. Czy jednak da się walczyć z bogiem? Z istotą,
która potrafi zmienić to, co zapisano i mąci w ludzkich umysłach lepiej, niż
ktokolwiek?
Tom pierwszy zapewnił mi cudowną rozrywkę.
Drugi? Bardzo młodzieżowy, często głupi i z wieloma problemami sprawiał, że
nieco się podłamałam. Trzeci zaś, choć nie mógł zmazać grzechów „Studni
wstąpienia” to wypadł całkiem przyzwoicie, zwłaszcza, że jak każdą książkę z
tej serii czyta się go wprost błyskawicznie.
Początkowo czułam się troszkę zagubiona,
głównie przez to, że nie zorientowałam się, że Vin z nastolatki zmieniła się w dwudziestokilkuletnią
kobietę. Autor zrobił dość znaczny przeskok czasowy między tomem drugim i
trzecim i albo tego nie zaznaczył zbyt wyraźnie, albo ja nie doczytałam.
Niemniej, wydaje mi się, że bardziej prawdopodobna jest ta druga opcja. Poza
tym jednak akcja poprowadzona jest bardzo, ale to bardzo zgrabnie. Sanderson
miał wyraźnie pomysł na cały cykl, a to, że tom drugi chyba nieco go przerósł
to już nieco inna para kaloszy.
„Bohater wieków” zmienia się trochę w
typowe fantasy przygodowe: jeździmy z miejsca na miejsce, tam mamy do wykonania
jakieś zadania i próbujemy zrozumieć, o co chodzi z tym całym Zniszczeniem, by
je pokonać. Wykonane jest to jednak w całkiem ciekawy sposób. Sanderson
naprawdę porządnie wykreował swój świat i przynajmniej ja po prostu nie umiem
nudzić się, odkrywając kolejne jego części. Nie powiem jednak, bym była „Bohaterem
wieków” nadzwyczaj zachwycona: to po prostu była dobra przygoda, którą miło mi
się czytało i o której po prostu będę pamiętać.
Dobrze wiem, że wielu interesują
bohaterowie, więc pozwolę sobie wtrącić o nich trzy grosze :) Vin i Elder jako
główne postacie nie irytowali mnie już tak, jak potrafili robić to w części
drugiej: dorośli, zaczęli rozumować logicznie. Cały czas jednak czuje, że to
nie są moje ukochane postacie o których będę myśleć. Dalej bardzo lubię
Opiekuna, Sazeda, choć część jego zachowań była po prostu nudnawa. Kandra,
czyli powiedzmy, „mgielny szpieg” o imieniu KanPaar też ma ciekawy wątek, który
ma swoje znaczenie dla fabuły. Chyba jedynie Spook wydał mi się... zbyt inny. Zbyt
dorosły i zbyt nieprzypominający postaci z poprzednich tomów, jednak jestem w
stanie to wybaczyć autorowi, zwłaszcza, że przecież od tomu drugiego minęło
kilka lat, a teraz jest po prostu ciekawszy.
Zdecydowanie muszę pochwalić autora za
samo zakończenie. Oczywiście, nie będę go tu zdradzać, ale Sanderson swoją
trylogię zamknął w bardzo zgrabny sposób, przy tym nieco mnie zaskakując.
Nieco, bo oczywiście przy tego typu literaturze, idącej w stronę młodzieżowej,
trudno o końcówkę, która mogłaby to zrobić w zupełnie spektakularny
sposób. Przy okazji autor zamknął
wszystkie wątki i wszystkie trzy części bardzo ładnie trzymają się kupy.
Nawet, jeśli tomem drugim poczuliście
się nieco zawiedzeni to jeśli macie możliwość, spokojnie sięgnijcie po
zakończenie trylogii. Naprawdę trzyma poziom, jest ciekawa i warta uwagi. A
tym, którzy serię mają jeszcze przed sobą polecam po prostu zabrać się za tom
pierwszy, jeśli tylko mają na to ochotę.
* * *
Skazałam go na śmierć.
– Jak? Jak mogłaś to
zrobić?
– Ponieważ spojrzałam
mu w oczy – odpowiedziała Vin – i wiedziałam, że tego właśnie pragnie. Ty mi to
dałeś, Sazedzie. Ty nauczyłeś mnie kochać go wystarczająco mocno, by pozwolić
mu umrzeć.
Fragment „Bohatera wieków” Brandona Sandersona
Pierwszą częścią byłam zachwycona, wprost nie mogłam się oderwać od książki! Natomiast - "Studia wstąpienia" mnie strasznie, ale to strasznie rozczarowała przez co ociągam się by sięgnąć po ostatnią część tej trylogii.
OdpowiedzUsuńZ tym Spookiem to się zgodzę, miałam bardzo podobne odczucia. Był taki nijaki, a nagle tak mu się odmieniło :) Zakończenie kocham, według mnie to jedno z najlepszych zakończeń w seriach fantasy. Ale ja tam mogę być nieobiektywna ze względu na swoje uwielbienie do autora :P
OdpowiedzUsuńO rany jaki piękny wygląd bloga! Obserwuję i czekam na kolejne świetne posty :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://morzespokoju.blogspot.com/
Na pewno się kiedyś zabiorę, ogólnie muszę wziąć się za twórczość Sandersona, bo jak już Ci chyba raz wspominałam, nie czytałam jeszcze żadnej jego książki :P A ta trylogia zapowiada się w sumie obiecująco, więc... czemu nie?
OdpowiedzUsuńrude-pioro.blogspot.com
Jeszcze nie miałam okazji czytać, kiedyś trzeba się będzie zabrać, bo ta trylogia zapowiada się całkiem nieźle :)
OdpowiedzUsuńEnigmatyczny klimat :D Może powinnam się skusić, choć ostatnio unikam wielotomowych powieści ;D
OdpowiedzUsuńTo tylko trzy tomy są ;P Przynajmniej jeśli o pierwszą trylogię chodzi.
UsuńNie czytałam. Zaczynam po woli przekonywać sie do fantastyki, więc może i po tę serie sięgnę.:)
OdpowiedzUsuńNa start powinna być OK :D
UsuńJa akurat od Sandersona to nie wiem, co innego zacząć niż Bibliotekarzy :P Alcatraz był cudowny <3 I teraz się zastanawiam po co sięgnąć, jak już znajdę czas :D
OdpowiedzUsuńMnie jego "Droga królów" kusi teraz. Z tym, że on tyle pisze, że faktycznie nie wiadomo, od czego zaczynać.
UsuńFanką fantastyki nie jestem,ale po takiej recenzji chciałabym przeczytać:)
OdpowiedzUsuńChoć do typowej fanki fantastyki nie należę, uwielbiam "Drogę Królów" oraz "Słowa światłości" Sandersona i z niecierpliwością czekam na kolejne części tamtego cyklu. "Z mgły zrodzony" i cały ten cykl kusi mnie więc straaasznie, kolejne pozytywne recenzje tylko mnie w tym utwierdzają. :)
OdpowiedzUsuńOd dawna planuję rozpocząć przygodę z twórczością autora i będę musiała w końcu to zrobić.
OdpowiedzUsuńładne okładki, które mnie ciągną do siebie.
OdpowiedzUsuńAle czy to pozycja dla mnie... nie wiem sama.
Może spróbuję.
Podrugiejstronieokładki
Na pewno kiedyś przeczytam jakąś książkę tego pana. Tylko właśnie nie wiem od czego zacząć :P Ale myślę, że te książki o Alcatrazie (czy jak mu tam) mogą być dobre na poczatek!
OdpowiedzUsuń