Hej
:D Jak część z Was wie, ostatnie dni kwietnia spędziłam w Poznaniu na Pyrkonie,
czyli największym w Polsce konwencie fantastycznym. W tym roku jednak byliśmy zdecydowanie lepiej
zorganizowani niż rok temu, a co za tym idzie: więcej udało mi się zobaczyć i
zrobić :D
Zakwaterowaliśmy
się w hotelu już w czwartek, by w piątek od rana móc siedzieć na terenie
targów. Byliśmy na nich ok. 10:00 i po ogólnym rozeznaniu ruszyliśmy coś zjeść,
tak, by o 14:00 być już w sali dla wystawców. Właściwie piątek to przede wszystkim
zakupy: to wtedy kupiłam właściwie wszystko, by na kolejne dni „mieć spokój”. Po
zakupach byłam na prelekcji „Przebudzenie „Star Wars” – wiwisekcja epizodu VII”
prowadzonej przez bardzo fajnych ludzi. Blogerów zresztą :) Następnie udało mi
się zdobyć autograf Jakuba Ćwieka, mimo że wcale początkowo nie planowałam, by
stać do niego w kolejce.
W
sobotę też udało się nam zaliczyć jedynie jedna prelekcje: prowadził ją
Krzysztof Piskorski, którego twórczość bardzo lubię. Były to warsztaty
połączone z wykładem, trwające dwie godziny, o tworzeniu fantastycznych światów.
Nie sądziłam, że ten pan będzie kolejnym polskim autorem, którego nie tylko
dobrze się czyta, ale też bardzo przyjemnie słucha :) Sporo z tego, co mówił
pokrywało się z jego artykułami z Nowej Fantastyki, które w sporej części
czytałam, ale tak czy siak – było fajnie.
Po
południu wybyłam na zdjęcia, które wkrótce zobaczycie na blogu. W tym roku
zrobiłam tylko dwie sesje, ale nie żałuje tak „małej ilości” – w końcu zdjęcia
robić mogę zawsze, a Pyrkon jest raz do roku :D
Chcieliśmy
oglądać Maskaradę, czyli konkurs cosplay na Pyrkonie, na ekranie przygotowanym
przez organizatowów, ale ostatecznie przez geniuszy, którzy przed nami zajęli
dwa miejsca w cztery osoby nic nie widzieliśmy, więc dość szybko wybyliśmy do
hotelu: tam mogliśmy spokojnie obejrzeć streama z wydarzenia.
W
niedzielę mieliśmy wyjazd dopiero przed 19:00 (przynajmniej planowo – pociąg
miał dwie godziny opóźnienia), dlatego dostaliśmy się na kolejne dwie prelekcje.
W pierwszej brali udział Jakub Ćwiek, Rafał Kosik i Adrzej Pilipiuk i dotyczyła
tego, czy lektury szkolne potrzebują fantastyki. Znów pozytywnie się zaskoczyłam,
bo na nagraniach, które widziałam, Pilipiuk nie zrobił na mnie pozytywnego
wrażenia, a na żywo odniosłam zupełnie przeciwne wrażenie :D Rafał Kosik
niestety jest z natury chyba cichszym człowiekiem, niż pozostała dwójka panów,
więc prelekcja została zdominowana przez dwóch pozostałych pisarzy ;P
Następnie
braliśmy udział w dwugodzinnym bloku, znów z Jakubem Ćwiekiem i Krzysztofem Piskorskim,
dotyczących seriali audio, które tworzą: nie powiem, choć audiobooków nie
czytam, sama inicjatywa wydaje mi się co najmniej bardzo ciekawa. Ale o tym
może kiedyś napiszę więcej, zobaczymy.
Ta
edycja Pyrkonu po raz kolejny uświadomiła mi prostą, może trochę głupią, ale
bardzo fajną rzecz. Dobrze jest lubić polskich twórców. Gdy uwielbiamy pisarzy,
albo jakichkolwiek artystów z USA, czy innych
krajów szansa, że ich spotkamy jest niewielka, zaś z wielkimi gwiazdami trudno
się skontaktować. Przy polskich autorach zobaczenie ich nie jest trudne. Z
porozmawianiem bywa nieco gorzej, ale tak czy siak, jest to możliwe i dla
chcącego nie będzie żadnym wyzwaniem :D To sprawia, że doskonale nadają się na
autorytety oraz na osoby, które „zawsze pomogą”, jeśli tylko będą miały na to
czas. Takie coś jest bardzo budujące.
Co
do samego Pyrkonu to wiem, że wiele osób jest zawiedzionych kolejkami na
prelekcje: w przypadku większości trzeba było stanąć co najmniej pół godziny
przed w kolejce, by się na nie dostać. Niemniej, ja na to narzekać nie mam
zamiaru. Dobrze wiem, że przy takiej liczbie ludzi, jaka odwiedza ten konwent
trudno jest to sensowniej zorganizować, a dodatkowo uważam, że na takie imprezy
nie jedzie się po to, by zawalić sobie cały dzień prelekcjami. Lepiej pójść na
kilka, które nas interesują, a resztę czasu spędzić na tonie innych rzeczy,
które ta impreza oferuje :) Przy okazji obsługa Pyrkonu była naprawdę w
porządku, zaś Maskarada w końcu była ogólnodostępna przez stream. Wprawdzie
liczę na to, że ogólnodostępny ekran za rok będzie lepiej umieszczony, ale w
porównaniu do poprzedniego roku i tak było to lepiej zorganizowane.
Pozwólcie,
że wyjątkowo pochwale się zakupami! Na pierwszy ogień – książki.
Z
racji Pyrkonu do mojej biblioteczki dołączyło sześć nowych egzemplarzy. Chciałam kupić „Zakazane
życzenie” od SQN, ale ostatecznie jakoś tak wyszło, że w moje łapki wpadły inne rzeczy :D Oczywiście musiałam dorwać „Grimm City. Bestie” Jakba Ćwieka. „Ciężkie
Próby” wygrałam w konkursie na blogu Świat Fantasy i odebrałam je na Pyrkonie
:) Myślałam, że długo ich nie przeczytam, bo nie posiadam tomu pierwszego, ale
dosłownie chwilę później wybrałam się na stoisko Domu Wydawniczego Rebis i...
dorwałam tom pierwszy, czyli „Czerwień” za 10zł! Jednocześnie kupiłam chińskie
hard SF, czyli „Problem trzech ciał”.
Poza tym na samym Pyrkonie także za 10zł upolowałam „Rycerza
Kielichów” Jacka Piekary, a jeszcze w czwartek, przed festiwalem, odwiedziłam
Matrasa w Poznaniu i także w tej samej cenie dorwałam „Dziewczynę płaszczkę i
inne nienaturalne atrakcje”.
Z
pozostałych rzeczy zakupiłam sobie koszulkę z nadrukiem z „Pana Lodowego Ogrodu”,
nową, cudowną zakładkę od Hekaterium, shurikena, którego oddam mojej siostrze,
naklejki od Myszy oraz epicki notes razem z gargulcowym długopisem. Wszystko
śliczne, prawie wszystko użyteczne :D
Na
dziś to tyle. Na blogu pewnie niedługo pojawi się recenzja najnowszej książki
Ćwieka oraz zdjęcia z sesji, także czekajcie cierpliwie.
ps. Post miał pojawić się jutro, jest dziś - bo zaburzał mi harmonogram :P Następny wpis pojawi się za dwa dni.
To fakt, tegoroczny Pyrkon był jakoś lepiej zorganizowany niż rok temu. Z tego co wiem, nie było syfu z biletami (rok temu to była porażka), stał telebim, więc Maskarada stała się jeszcze bardziej dostępna, była też większa hala na sleepy... I jakoś tak mi się wydaje, że atmosfera była w sumie lepsza. :D Ja jestem z Pyrkonu zadowolona, choć nadal żałuję, że nie poszłam na żadną prelekcję. Byłam na jeden dzień i, mówiąc szczerze, kolejki mnie odstraszyły. No ale nic, przy takiej liczbie ludzi na konwencie są one nieuniknione.
OdpowiedzUsuńŻadnej z tych książek nie znam, więc czekam na recenzję co warto przeczytać a co nie.
OdpowiedzUsuńOj, to na większość sobie poczekasz:D Kolejka postów jest bezlitosna.
UsuńTwój wpis sprawia, że tak bardzo żałuję, że po raz kolejny nie było mnie na Pyrkonie. Tyle wspaniałości ;( W przyszłym roku muszę, po prostu muszę pojechać!
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie mogłam pojechać na tegoroczny Pyrkon ;(
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wyjazdu, mi w tym roku nie po drodze było do Poznania. Zresztą organizacyjnie mi trochę Pyrkon podpadł w zeszłym roku, miło słyszeć, że w tym była poprawa ;)
OdpowiedzUsuńNotes jest genialny.
Nigdy nie byłam na Pyrkonie, ale mam nadzieję, że kiedyś uda mi się wybrać. ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie byłam na Pyrkonie, ale może kiedyś marzenia się spełnią XD Widzę, że był naprawdę w tym roku świetny! :)
OdpowiedzUsuńStrasznie żałuję, że nie mogłam tam pojechać, ale niestety odległośc od Poznania jest dość duża :( Ale liczę na to, że kiedyś uda mi się tam być, może za rok namówię rodziców... :D
OdpowiedzUsuńJak tylko interesuje ich fantastyka/popkultura to koniecznie bierz ich ze sobą :D
UsuńTeż byłam na Pyrkonie i bardzo mi się podobało. Byłam już drugi raz na nim, jednak jak do tej pory nie miałam żadnego problemu z wejściem na prelekcje. Na jedną nawet stanęłam 5 minut przed rozpoczęciem w kolejce, a i tak dostałam się bez problemu. :D
OdpowiedzUsuńToś miała szczęście. Na niektóre i po 1,5h ludzie czekali :D
UsuńJa również zaliczam sie do ludzi, którzy jeszcze nie byli na tego typu wydarzeniu. W każdym razie miło sie czytało Twoje przeżycia i emocje :)
OdpowiedzUsuńWow! Nawet nie wiedziałam o czymś takim :) ale po Twojej relacji myślę, że warto byłoby kiedyś się wybrać ;)
OdpowiedzUsuńAjć nie miałem czasu, żeby na niego dziś pojechać :/
OdpowiedzUsuńDziś raczej Pyrka tam już nie zastaniesz ;p
UsuńZazdroszczę tego wypadu :) nigdy nie byłam na takim evencie, a atmosfera musi być niesamowita :D czekam na zdjęcia i recenzje książek^^
OdpowiedzUsuńMieszkam 30 kilometrów od Poznania, w Poznaniu bywam kilka razy w tygodniu, w Poznaniu studiuję... A nigdy nie dotarłam na Pyrkon. Taki wstyd :c
OdpowiedzUsuńDo Poznanie nie mam aż tak daleko jak np. do Warszawy. Jeździłam na studia, ale jakoś człowiek tak zawsze była zabiegany, a teraz praca... wiadomo ile czas zostaje wolnego. Muszę kiedyś koniecznie trafić na Pyrkon - tylko podobnie jak z targami książek = tydzień w pracy, weekendy na dokształcaniu się na kursach.
OdpowiedzUsuńBrzmi na pewno interesująco. Szczerze mówiąc zaintrygowało mnie połączenie kryminału połączonego z fantasy i na pewno jestem zaciekawiona opisami miasta, które tak zachwalasz. Dodam do listy książek do przeczytania. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiestety, w tym roku na Pyrkon nie udało mi się dotrzeć :<
OdpowiedzUsuńNigdy na Pyrkonie nie byłam, choć zawsze chciałam. Wiecznie pracowałam :(
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa o naszej prelekcji o Epizodzie VII Star Wars :D I zapraszamy za rok, zwłaszcza na Salę Ziemi :) Chętnie osobiście poznamy innych blogerów!
OdpowiedzUsuńZ Salą Ziemi jest jeden problem... kolejki. Dlatego na pewno nie wypełnie sobie dnia prelekcjami, bo mi po prostu szkoda czasu :)
UsuńChyba potem jeszcze Was widziałam, jak przemykaliście na tej wystawie ze SW, ale byłam zbyt zajęta zmuszaniem chłopaków do słuchania, którą z sukienek chce mieć XD
Kolejki są, to prawda, ale na szczęście na Salę Ziemi wchodzi 2000 osób, więc (nie licząc Maskarady oczywiście) zawsze dla wszystkich będzie miejsce :) I tak jak zauważyłaś warto nas też szukać wokół wystaw Star Wars, mamy tam tylu znajomych, że większość Pyrkonu zazwyczaj schodzi na plotkowaniu :D
UsuńNo taak, ale po prostu jak mam coś ciekawszego tam do roboty to wole sobie porobić inne rzeczy :D
UsuńEch, ze mnie typ obserwatora jest, więc niby sporo moich znajomych jechało, ale w sumie poza ludźmi z którymi jechałam i którym robiłam zdjęcia z nikim się nie spotkałam... Ale za to wieczorami spędzałam czas jęcząc, że nogi mnie bolą ;P