niedziela, 14 maja 2017

Dziewczyna z Dzielnicy Cudów: Nikita w akcji


Miałam po to nie sięgać. Naprawdę, miałam! Ale... ale Biedronka ze mną wygrała. Co szłam do niej to już z daleka widziałam „Dziewczynę z Dzielnicy Cudów” i za którymś razem po prostu wrzuciłam ją do koszyka. Co ja poradzę, że polskie nazwiska zawsze mnie kuszą, nawet, jeśli młodzieżówki mnie nie przekonują? A że niedawno została wydana kontynuacja tejże książki to myślę, że część z Was chętnie zaznajomi się z recenzją tomu pierwszego.

Tytuł: Dziewczyna z Dzielnicy Cudów
Tytuł serii:  Seria Nikity
Numer tomu: 1
Autor: Aneta Jadowska
 Liczba stron: 320
Gatunek: urban fantasy, powieść młodzieżowa

Nikita, Alicja, Carmen – to tylko przykrywka, nie jej prawdziwe imię. W trosce o swoje bezpieczeństwo musi co chwilę je zmieniać. Cały czas obawiająca się, że przeszłość do niej powróci dziewczyna pracuje jako szpieg, morderca, czy tropiciel, zależnie od tego, do czego jest potrzebna i kto jej za to zapłaci. Jej życie nie jest łatwe, a teraz ma się stać jeszcze trudniejsze: odgórnie zostaje jej przydzielony partner, którego wcale nie chciała. Jakby tego było mało z Dzielnicy Cudów znika bliska jej osoba, którą Nikita obiecuje odnaleźć.

Zwykle przy powieściach młodzieżowych nie mam problemów z ocenieniem ich. „Dziewczyna z Dzielnicy Cudów” jest jednak małym wyjątkiem, bo moje uczucia co do tej powieści są dość mieszane. Albo inaczej: choć nie uważam jej za złą pozycję to jednak widzę w niej sporo wad i w żadnym razie nie mam zamiaru stać się największą fanką Jadowskiej. A przynajmniej nie po tej historii.
Przede wszystkim, przez kilka pierwszych stron żałowałam, że to od tej historii zaczęłam przygodę z uniwersum tej autorki. Miałam wrażenie, że niektóre rzeczy zostały wyjaśnione w innych jej książkach i tu sprawę traktowała po macoszemu. Z drugiej strony bolała mnie okropna dysproporcja między opisami: tu widzę niedomówienia, rzeczy, które czytelnik powinien już „wiedzieć”, a chwilę później bohaterka (swoimi słowami, bo historia napisana jest w pierwszej osobie) po raz kolejny mnie nudzi, opowiadając o tym, o czym mówiła już i co tłumaczyła mi dwie strony wcześniej. Tak, jakbym jako czytelnik była tępa i nie rozumiała prostych słów. To zdecydowanie nie było najlepsze, ani najciekawsze wyjście.
Przy okazji styl Jadowskiej też chwilami był dla mnie nieco męczący. Z jednej strony fajnie budowała klimat, świat przez nią przedstawiony był bardzo barwny, ale z drugiej krótkie zdania i czasami dziwna, wręcz nienaturalna składnia nie jest czymś, co uwielbiam.
Ale, ale! Mimo że zaczęłam negatywnie, „Dziewczyna z Dzielnicy Cudów” to nie jest zła młodzieżówka. Jedynie ma sporo problemów, na które ja uwagę zwróciłam, ale „zwykły” czytelnik, albo osoba bardzo lubiąca historie tego typu już niekoniecznie musi to zrobić.
Przede wszystkim, jako, że jest to oryginał, nie tłumaczenie język jest bardziej soczysty, bardziej barwny, o czym przed chwilą pisałam, niż w książkach amerykańskich, czy jakichkolwiek innych, co dla mnie zawsze jest olbrzymim plusem. A za lepszy język niż zwykle jestem w stanie naprawdę dużo wybaczyć.
Bohaterka tak istotna dla powieści tego typu? Jest! Oczywiście, że jest. Wprawdzie chwilami irytował mnie fakt, ze niby nikomu nie ufa, a widzimy, jak podchodzi do ludzi i o każdym mówi, jaki to on miły, i fajny, i jak ona bardzo chce mu wierzyć (co bywało śmieszne), ale poza tym... w końcu mamy postać, która może skopać komuś tyłek. Taka zabójczyni ze „Szklanego Tronu” była kochliwą idiotką: tu mamy nieco starszą (choć niekoniecznie przez zachowanie) kobietę, która choć nieco zagubiona w świecie, potrafi być bezwzględna i odważna. Jednocześnie dba o swoich bliskich i ma w sobie trochę ciepła.
Niestety, pisząc o bohaterce znów muszę przejść do konstrukcji tekstu i fabuły, a tu nie wszystko grało. Jak już wspominałam, rozkminy Nikity chwilami bolą, a jakby tego było mało, autorka za często pisze o sprawach pobocznych, rozpisuje się o nich... by potem to nie miało wpływu na historię. Bo co mnie obchodzi, że łaziła za kimś przez cały dzień parę lat temu? Albo co mówiła jej matka, skoro nie ma to żadnego wpływu na fabułę? Naprawdę, ta powieść mogłaby mieć dwieście stron i niewiele by straciła.
Co ciekawe, przy stosunkowo niedługiej historii mamy wielu bohaterów pobocznych, którzy są przy okazji nieźle zarysowani. Szkoda tylko, że główny bohater drugoplanowy wcale barwny nie był: partner Nikity, Robin, jest po prostu milusim twardzielem, który znów – tak samo, jak opisy – według mnie nie jest kompletnie w tej historii potrzeby.
Sama historia nie należy do tych najbardziej oryginalnych, ale pseudo-kryminalistyczne opowieści zawsze mnie kuszą, a akcja chwilami naprawdę pędzi. Powieść nie zapewniła mi tym rozrywki wszech czasów, ale pod względem treści po prostu się sprawdza i jest tym, czym być powinna.
Styl – „meh”, ale lepsze to niż tłumaczenie. Historia? Potrafi być ciekawa, ale dłuuugie opisy wszystkiego co wokół potrafią znudzić i dać poczucie, że czytamy coś niepotrzebnego. Świat? Nic bardzo oryginalnego, ale jak najbardziej, jest ciekawy i barwny. Bohaterowie raczej na plus, choć też nie bez wad: oto jak w skrócie mogłabym podsumować tę książkę. Nie żałuje tego, że spędziłam nad nią trochę czasu i zdecydowanie trafia do powieści młodzieżowych, które będę polecać, ale nie jest to książka z moich marzeń :)

* * *
Uznałam, że jeśli jest za głupi, by docenić tę miejscówkę, sama je wezmę, na norę – zawsze milej mieć w norze ogrzewanie, ciepłą wodę, elektryczność, która częściej działa, niż nie działa... I sypialnię z prawdziwego zdarzenia. I wannę. Po co ja mu je pokazałam? Jest stworzone dla mnie. Wprawdzie mieści się ledwie dwie przecznice od mojego domu, ale hej, kto powiedział, że nora musi być naprawdę daleko od głównego mieszkania?
– Biorę je – odparł cicho – jeśli mnie stać. Jeśli nie, znajdź mi kogoś, kogo będę mógł zabić, by mnie było stać – dodał.
Parsknęłam śmiechem. Zaczynam go naprawdę lubić.
– Stać cię. Ale będziesz mi winien. 
Obrócił się i spojrzał na mnie zimno.
– Co dokładnie?
– Niedługo mam urodziny, a to jest dobre miejsce na imprezę przy grillu. Co ty na to?
Napięcie opuściło jego twarz.
– Ale ty przynosisz alkohol. Jeśli pijesz, tak jak jesz, nie stać mnie na upijanie Cię na mój rachunek.

Fragment „Dziewczyny z Dzielnicy Cudów” Anety Jadowskiej

10 komentarzy:

  1. Nie dla mnie. Szukam dalej 😁

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że to książka dla mnie. Wszędzie ją widzę i od dłuższego czasu bardzo chcę przeczytać, tym bardziej, że czytam młodzieżówki i fantastykę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogromnie jestem ciekawa twórczości tej autorki. Ta książka i jej drugi tom wydają się być idealnie w moich klimatach. Na pewno kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Troche nie moje klimaty więc poki co odpuszczę sobie tą ksiązkę

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam ją jakiś czas temu, była fajna, ale mała ilość dialogów nieco mnie zmęczyła.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mam ochoty na Nikitę, omijałam książkę zarówno przez opis, przez to, że to młodzieżówka jak i fakt, że jest tak popularna i... chyba dalej będę to robić :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Też miałam takie uczucia jak Ty. Nic innego Jadowskiej nie czytałam, więc gubiłam się w tym świecie. Momentami przynudzała strasznie, ale końcowka już wciągnęła mnie bardzo. Planuję może kiedyś przeczytać Akuszera bogów, ale nie jest to moim priorytetem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czepiasz się, ja tam uwielbiam :P
    Dora jest gorsza od Nikity, więc... Może lepiej nie próbuj poznać uniwersum :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Nienawidzę długich opisów. Sprawiają, że nie tylko tracę ochotę na czytanie tej konkretnej pozycji, ale tracę ochotę na czytanie czegokolwiek :)

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony