Wigilia. Piękny czas spędzany z rodziną. Bliskość innych, ciepło
bijące z każdego zakamarka świata, z wielkimi centrami handlowymi w roli
głównej. Ciekawe, ile ciepła w sumie dawałyby te neony, gdyby zliczyć je
wszystkie?
Mogłabym życzyć Wam wesołych świąt i szczęśliwego Nowego Roku –
tylko po co? :) W końcu te puste słowa powtarzane są teraz niemal wszędzie, a
nie sądzę, by grupowe życzenia kierowane w eter miały jakiś większy sens. Za to
mam dziś do Was małe przemyślenie spowodowane jakby nie było właśnie aktualnym
czasem.
Podobno Wigilia to czas by się godzić i przepraszać. I jasne,
jeśli ktoś nie potrafi przyznać się do błędu przez cały rok, a ten jeden dzień
jest dla niego motywacją, by to zrobić to nie mam nic przeciwko. Lepiej późno
niż wcale. Niemniej, choć to właśnie o przepraszaniu ma być ten post to jednak
o nieco innym rodzaju przeprosin. Bo te szczere i głębokie za błędy, które popełniliśmy
często są jak najbardziej potrzebne dla odratowania, czy poprawy wspólnych
relacji z bliskimi. O jaki typ przeprosin mi chodzi? Już przechodzę do sedna.
Taki typ przeprosin występuje zwykle w przypadku ludzi, których
dopiero co poznałam. Których znam z imienia, może wiem o kilku rzeczach z ich
życia, niemniej nie łączy nas nic więcej. I pojawia się nadzwyczaj często.
Kiedy? A no wtedy, gdy muszę coś z tą osobą zrobić, lub ta osoba potrzebuje jakiejś
pomocy z mojej strony. Dodatkowo praktycznie zawsze dotyczy to osób o niskiej
samoocenie.
Przykładowo, ktoś pyta mnie o zadanie na ćwiczenia. Odpowiadam mu
i zamiast słyszeć po prostu ok, dzięki
to słyszę dziękuję, przepraszam, że
przeszkodziłem/am.
Mamy zrobić coś w grupie. Odwalam swoją robotę – bo po prostu
musimy to zrobić i tyle. I znów dostaje za to podziękowanie w którym wyraźnie
czuć lęk i chęć przeprosin, bo OMG, Ty
się tak napracowałaś!
Boże, ludzie błagam! Wiecie, jak irytujące jest takie zachowanie?
Jeśli zaliczacie się do grupy ludzi, którzy tak robią to daje wam
dobrą, bożonarodzeniową radę – natychmiast przestańcie.
To, że ktoś Wam odpisze na Facebooku na proste pytanie, albo
pomoże Wam w czymś drobnym nie oznacza, że macie od razu czuć się winni i
przepraszać owego człowieka. Wystarczy zwykłe, szczere podziękowanie, ni mniej,
ni więcej. Jeśli ten ktoś uzna, że Wasze pytanie lub prośba przerasta jego
możliwości, albo nie ma czasu, lub ochoty na kontakt z Wami po prostu Wam to
powie, lub Was zmyje i tyle. Skoro pomógł to zrobił to z własnej i
nieprzymuszonej woli. W końcu prośbę zawsze można odrzucić, a na pytanie nie
odpowiedzieć.
A co z ludźmi, którzy nam pomagają tylko dlatego, że głupio im
powiedzieć nie? Może właśnie należy przepraszać przez takie osoby?
W żadnym razie.
Jeśli ktoś uważa, że przeszkadza mu rozmówca, ale nie potrafi mu
tego powiedzieć, bo przecież trzeba być miłym i pomagać innym to wybaczcie – sam
sobie robi pod górkę. To jego wolna wola, że spędza z Wami czas w jakiejkolwiek
formie i to nie Wasza wina, że się na to godzi. W takiej sytuacji to on jest
problemem dla samego siebie, a nie Wy dla niego.
Także Moi Drodzy – pewności siebie w relacjach międzyludzkich.
Naprawdę, przepraszanie za wszystko to okropny nawyk. Oduczcie się tego, a
będzie po prostu żyło się Wam lepiej.
Nie lubię tego ciągłego przepraszania. Denerwuje mnie też, kiedy ktoś obcy mnie lekko popchnie lub dotknie i od razu przeprasza jakby zrobił mi niewyobrażalną krzywdę. Zawsze się zastanawiam, czy ludzie są nadwrażliwi i wszelki dotyk odbierają jako silne uderzenie pięścią, czy jak?
OdpowiedzUsuńPrzeprasza się za winę. Jeśli jej nie ma - nie powinno się używać tego słowa i tyle. Za niektóre rzeczy się dziękuje, a nie przeprasza (świetny przykład podałaś w poście). No ale cóż, ludzi chyba nie tak łatwo zmienić. Chociaż można próbować i małymi kroczkami dążyć do celu. :)
Wesołych świąt!
ksiazkowa-krolowa.blogspot.com
Na ulicy jeszcze rozumiem ;) Bywa to irytujące, ale czasem lepiej, by ktoś się odwrócił i przeprosił, niż przypadkiem popchnął za mocno, przewrócił kogoś i nawet uwagi nie zwrócił.
UsuńNiby tak, chociaż z drugiej strony... Nie sądzę, aby trudno było odróżnić lekkie szturchnięcie, za które to najczęściej otrzymuję przeprosiny, od wywalenia na ziemię całego człowieka. :p
UsuńBardzo dobry post ^^ Faktycznie ciągłe przeprosiny to coś okropnego! Tym bardziej w momencie gdy nic złego się nie zrobiło. Czy to właśnie nie wtedy słowo "przepraszam" traci swoją wartość?
OdpowiedzUsuńgames-of-form.blogspot.com