niedziela, 30 kwietnia 2017

Bitwa w labiryncie: Koniec jest coraz bliżej

Dwa lata temu w życiu nie powiedziałabym, że przeczytam tę serię w całości. Ale okazja to okazja, a młodzieżówki czasami jednak się przydają, zwłaszcza, jak człowiek ma cięższy okres, jeśli chodzi o obowiązki. No nic, nie przedłużam i zapraszam na recenzję „Bitwy w labiryncie”.

Tytuł: Bitwa w labiryncie
Tytuł serii: Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy
Numer tomu: 4
Autor: Rick Riordan
Liczba stron: 364
Gatunek: fantasy młodzieżowe

Kolejna wycieczka Percy’ego do szkoły nie kończy się najlepiej: atak dwóch demonicznych cheeleaderek oraz pożar w szkole w końcu trudno nazwać sukcesem. Niestety, nawet powrót do obozu nie pozwala chłopcu na chwilę odpoczynku. Jego przyjaciele wyraźnie coś przed nim ukrywają, a w powietrzu wisi groźba powracającego do świata żywych Kronosa.

Tom trzeci serii był dla mnie małym załamaniem: niby fajnie, niby lekko, przyjemnie i rodzinnie, ale jednak czułam, że to było zbyt mało; chciałam zdecydowanie więcej, niż dostałam. Na całe szczęście trochę mi przeszło: gdy przestałam oczekiwać od książki więcej, niż powinnam okazało się, że dalej potrafię czerpać z niej trochę przyjemności.
Tym razem – jak sam tytuł tomu wskazuje – razem z bohaterami wyruszamy w podróż do labiryntu, w którym niegdyś żył Minotaur. Znów spotykamy ogrom greckich bóstw oraz herosów, jednak co ciekawe, niewiele z nich się powtarza. Mam wrażenie, że autor bardzo dobrze rozplanował całą serię tak, by pokazać młodemu czytelnikowi jak najwięcej z historii starożytnych, a to jest zdecydowanie warty pochwalenia zabieg. Przy tym lekki styl, żarty, które zapewne przypadną do gustu młodszym czytelników i wartka akcja sprawiają, że to dalej kawałek dobrej młodzieżówki, którą polecałam i polecać będę zarówno rodzicom, jak i dzieciom.
Niełatwo mi dodać cokolwiek więcej: bohaterowie, jak zawsze, dają radę. Riordan kreuje w swojej historii niezwykle ciepły, wręcz cukierkowy klimat, który otacza Percy’ego i jego bliskich, co w przypadku powieści młodzieżowej uważam za spory plus. W końcu to w przyjaźni i rodzinie tkwi siła, prawda? Wydaje mi się, że niełatwo znaleźć osobę, która nie lubiłaby o tym od czasu, do czasu posłuchać.
Czy „Bitwa w labiryncie” wyróżnia się jakoś na tle pozostałych? Raczej nie: sam sposób poprowadzenia historii jest bardzo podobny. Autor po prostu pokazuje nam inne mity, inne opowieści, ale struktura powieści jest niemal identyczna. Jedyne, na czym nieco bardziej się skupił jest... ochrona przyrody. O ile w poprzednich tomach tego nie było widać tak w tym Riordan chce przekazać czytelnikowi, że o zieleń wokół należy dbać, zarówno przez wątek dotyczący Pana, jak i nowej przyjaciółki naszej drużyny, Rachel. Mogłabym ten wątek analizować i prawdopodobnie w związku z tym krytykować, ale nie wydaje mi się to konieczne. Nie wysuwał się on na pierwszy plan, a pewnie większość czytelników i tak się z przekazem Riordana, zahaczającym o banalność, zgodzi.
Muszę przyczepić się jednej, dość drobnej kwestii. Mianowicie, mam wrażenie, że wszystkie końcowe akty – wielkie bitwy, które powinny być niezwykle duże i epickie – na kartach powieści rozgrywają się bardzo, bardzo szybko. Przy tym nie wywołują u mnie kompletnie żadnych emocji. Wprawdzie podejrzewam, że przy młodszych czytelnikach sprawa ma się nieco inaczej, ale szczerze powiedziawszy, liczę, że ostatni tom pod tym względem nie będzie kulał.
Cóż ja mogę? Moje odczucia co do poprzednich tomów dalej się sprawdzają. To po prostu kawałek dobrej fantastyki młodzieżowej.

* * *

Jeden z ogierów przydreptał przez gnój i zarżał gniewnie w moim kierunku.(...) Usiłowałem zagadać do niego w myślach. Udaje mi się to z większością koni. Hej, powiedziałem. Przyszedłem, żeby oczyścić wasze stajnie. Fajnie, co?
Tak! odpowiedział koń. Wejdź do środka! Zjemy cię! Pyszny heros!
Jestem synem Posejdona, zaprotestowałem. On stworzył konie.
Zazwyczaj to oświadczenie zapewnia mi specjalne traktowanie w końskim świecie. Nie tym razem.
Tak! Przytaknął koń z entuzjazmem. Posejdon też może wejść! Zjemy was obu! Owoce morza!

Fragment „Bitwy w labiryncie” Ricka Riordana


2 komentarze:

  1. Jakiś czas temu czytałam tę serię i szczerze powiedziawszy niewiele z niej pamiętam, ale wydaje mi się, że była to szybka i przyjemna lektura. Myślę, że głównym atutem książek Riordana jest właśnie to, że opowiadają o mitologii, a chyba każdego ona intryguje, wydaje mi się, że właśnie dlatego się skusiłam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim dzięki mitologii książka nie jest tylko pustą rozrywką dla dzieiaków, w a przyjemny sposób czegoś też uczy :D

      Usuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony