Książka,
którą widzicie powyżej to oficjalnie moja pierwsza współpraca z autorem, a przy
tym moje pierwsze w pełni świadome spotkani z self-publishingiem. By nie było
wątpliwości: to, że „Wojny żywiołów” otrzymałam, nie kupiłam, w żadnym razie
nie wpływa na recenzje i jeśli pojawią się kolejne współprace na pewno sprawa
dalej będzie wyglądała tak samo. W końcu DM to miejsce, w którym wyrażam SWOJĄ
opinię i robię wszystko, tak, jak mi się podoba :D W innym przypadku
prowadzenie bloga chyba nie miałoby sensu :)
Długi tytuł wyjątkowo wzięty jest w cudzysłów: w innym przypadku nie mógłabym dodać tytułu recenzji tak, by było wiadomo o co chodzi ;P
Długi tytuł wyjątkowo wzięty jest w cudzysłów: w innym przypadku nie mógłabym dodać tytułu recenzji tak, by było wiadomo o co chodzi ;P
Tytuł: Wojny
Żywiołów . Przebudzenie ziemi: Udręczeni
Tytuł serii:
Wojny Żywiołów
Numer tomu: 1
Autor: Michał
Podbielski
Liczba stron: 648
Gatunek: high fantasy
Dwa
kontynenty – i dwa żywioły, które udało się opanować nie przestają ze sobą
konkurować. Magowie wody i ognia pomagają władać Imperium, w którym nie
wszystko jest tak proste, jak się wydaje. Gdy jednak ludziom wydaje się, że
nauczyli się już władać potężną magią żywiołów do życia budzi się ziemia, która
może zmienić wszystko.
Epickie,
wielkie, ogromne high fantasy – to coś, czego wielu czytelników szuka,
zwłaszcza, że dziś nie tak łatwo znaleźć współczesną literaturę tego typu,
która nie byłaby w jakiś sposób wtórna. Mam wrażenie, że wielu początkujących
pisarzy także marzy o napisaniu czegoś takiego: na portalach pokroju Wattpad możemy
znaleźć niejedną próbę napisania takiej historii, a ja sama nie jestem
wyjątkiem. Nad swoim światem pracuje od lat. Możliwe, że Michał Podbielski
również dał się ponieść magii takiej literatury, bo wyraźnie taką historię
próbował stworzyć. Tyle, że to chyba jeden z najtrudniejszych rodzajów fantasy
do napisania i autor chyba nieco się w tym wszystkim pogubił.
Pierwsza
część „Wojny żywiołów” to ponad sześćset stron historii zapisanej drobnym
drukiem, z bardzo ciasnymi marginesami: zapewne gdybym wrzuciła do Worda ten
tekst oraz książkę z Fabryki Słów o podobnej długości okazałoby się, że dostajemy
dwa razy więcej treści, niż w przypadku standardowo wydanej powieści. Niestety,
to nie koniecznie jest zaletą...
Gdy
zaczęłam czytać prolog naprawdę miałam wrażenie, że wyjdzie z tego coś fajnego.
Tekst do „pierwszych gwiazdek” zaintrygował mnie i sprawił, że liczyłam na
całkiem fajną lekturę. Zwłaszcza, że gdy poprzednim razem czytałam debiut („Krew
i stal” Łukawskiego) na początku miałam problem z samym rozumieniem co się tu w ogóle dzieje. Tyle,
że dalej w tym przypadku zamiast być lepiej, było po prostu gorzej. Pierwszy
rozdział, czy dwa (a one w tej książce mają często około stu stron) był tak
chaotyczny, że ledwo rozumiałam co się dzieje. Autor wrzuca czytelnika w wir
wydarzeń, przedstawia nam ogrom bohaterów i skacze zarówno po wydarzeniach, jak
i kontynentach, nie informując nas w żaden sposób, że zmienia się miejsce
akcji. Mamy pół strony akcji, która dzieje się w Imperium, by po enterze znaleźć
się na Kontynencie Prerii, albo obserwować zupełnie inne postacie. Na całe
szczęście w dalszej części książki wszystko nieco się uspokaja, a że poznajemy
bohaterów nieco lepiej odnalezienie się w treści jest już łatwiejsze.
Skoro
już zaczęłam pisać o postaciach na chwilę skupię się na nich. Przede wszystkim
gdyby nie spis na początku książki przez większość czasu chyba nie wiedziałabym
kto jest kim. Charakterów jest bardzo dużo, a przy tym bardzo niewielu jakoś
się wyróżnia. W wielu przypadkach (np. przy Szarych Płaszczach) mamy wręcz
bohatera zbiorowego. Jedną zbitkę ludzi, którzy niby mają jakieś imiona, ale w
gruncie rzeczy obserwujemy ich jako całość, a nie indywidualne jednostki. W
przypadku takiego typu historii nie wymagam w żadnym razie psychoanalizy, ale
jednak miałam wrażenie, że zabrakło tu jakiś głównych charakterów, do których
mogłabym się mocniej przywiązać. Skakanie między taką ilością wątków jest
trudna, tak samo jak poprowadzeni tak dużej ilości postaci i w tym przypadku
nie do końca się to udało.
To
jednak nie postacie, czy chaos jest według mnie największym problemem tej
historii, a sam styl autora. Od polskiego twórcy wymagam więcej, niż od
tłumaczenia: zna nasz język bardzo dobrze, więc powinien umieć się nim bawić i
płynnie przechodzić od zdania do zdania. Niestety, pan Pobielski chyba często
po prostu za dużo chciał powiedzieć, co prowadzi do niekoniecznie poprawnych
zdań, powtarzania się i po prostu – przegadania całości. Przy okazji często
jakby nie może się zdecydować, jakiego języka używa. Całość napisana jest
raczej prostymi słowami, z próbą delikatnej stylizacji na „średniowieczny”
klimat, a tu nagle pojawia się nam „implikacja”, która kompletnie wybija z
rytmu. Często powtarza też rzeczy niepotrzebnie. Na przykład, gdy jedna z
postaci wypowiada się (i wszyscy wiemy, ż jest na Kontynencie Prerii) wygląda
to tak: „...mógłby odmienić ten spalony słońcem placek zwany Kontynentem Prerii”.
Te ostatnie trzy słowa są tu kompletnie zbędne. Gdyby to była jedna sytuacja,
nie czepiałabym się – ale ich jest tu po prostu za dużo. Przegadanie występuje
często także w dialogach, które autor często nadmiernie próbuje opisywać.
Mam
jeszcze jeden dość duży problem odnoście samego stylu pisania. Mianowicie,
dobrze napisana historia nie musi nam tłumaczyć dosłownie jaki jest bohater, bo
wiemy to z samego opisu zachowań oraz interpunkcji wypowiedzi. I w tym
przypadku może też by tak było, gdyby nie to, że często dostajemy „na tacy”
informacje co nasza postać zrobiła. Przykłady? „... – padła celna uwaga.”
(jakby czytelnik nie potrafił sam tego zauważyć), albo „... –Ton świadczył o
braku szacunku”.
By
nie było, nie jest tak źle jak być mogło. To jest historia, która może się
podobać: dzieje się tu dużo, a kilka pomysłów naprawdę jest ciekawych. Chyba
najbardziej spodobał mi się wątek dotyczący Kontynentu Prerii oraz –
przynajmniej na początku – intrygi polityczne, które może nie należały do tych
najlepszych na świecie, ale widać było w nich jakiś konkretny pomysł. Wątek
dotyczący wampirów, który pojawia się w trakcie, także w miarę mi się spodobał,
zwłaszcza, że (nie mam pojęcia dlaczego :D) skojarzył mi się ze „Skryrimem” w
którego gram obecnie.
Jeśli
miałabym porównać sposób w jaki jest napisana ta książka powiedziałabym, że
konstrukcją przypomina nieco „Orków” Nichollasa: tak samo jak tam mamy wielki
chaos i skakanie między postaciami, czasem bardziej, czasem mniej widoczne. Z
tym, że tamta trylogia miała być lekką, krótką historią i taki zabieg aż tak
nie przeszkadzał. Tutaj mamy olbrzymi świat oraz ponad sześćset stron tekstu,
co już odbiór może utrudnić.
Nie
powiem, bym rewelacyjnie bawiła się podczas czytania... i bym mogła ze
spokojnym sumieniem tę książkę polecić całemu światu. Niemniej, zdaje sobie
sprawę z tego, że jestem wymagającym czytelnikiem (a z lektury na lekturę
wymagam coraz więcej). Większości z problemów, które wymieniłam standardowy
odbiorca może nawet nie zauważyć; i jeśli nie czytacie jakoś szczególnie dużo,
albo po prostu nie zwracacie tak wielkiej uwagi na to jak książka jest napisana
po „Przebudzeni ziemi: Udręczonych” możecie spróbować sięgnąć. Tylko błagam –
ostrożnie!
* * *
Agraiel stanął przed
gładką ścianą granitu. Dotknął chłodnej powierzchni i spróbował wymacać
najmniejszą szczelne, najdrobniejszą skazę przy wbitym w relikcie diamencie. Oczywiście
nie znalazł niczego takiego. Wokół skała była pomarszczona i popękana, ale nie
tutaj, nie w Oknie Odrzucenia. Nieskazitelnie płaski obszar przecinały żyły
złota, srebra i miedzi. Ściana błyszczała też od drogich kamieni, perfekcyjnie
wtopionych i ściętych na równi z jej powierzchnią. Taki majątek na wyciągnięcie
ręki... I nic dziwnego, że wielu ją wyciągało. Jednak nikt nigdy nie naruszył
tutejszej skały, czy to siłą mięśni, narzędzi, czy zaklęć. Zresztą te ostatnie,
użyte przeciwko Oknu, były powodem zgonów wielu śmiałków sięgających po jego
bogactwa. Niezależnie od tego, czy posłużyli się magią Ognia, czy Wody. A
Agraiel miał zamiar użyć ich obu.
Nie chodziło o skarby,
nie dbał o nie. Chodziło o moc, której jeszcze nigdy nikt nie okiełznał, a
której jemu raz udało się zaznać. Tak – Ziemia była szalona.
Nie czytałam jeszcze ale wydaje się ciekawa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/2017/04/19-recenzja-chopak-na-zastepstwo-kasie.html
Brzmi interesująco. Wpisuję na czytelniczą listę.
OdpowiedzUsuńNo i teraz nie wiem-czytać, czy nie czytać? Z jednej strony to fantasy, które kocham i do tego obiecałam sobie, że będę dawać szansę naszym polskim autorom na wykazanie się i w sumie po przeczytaniu już kilkunastu książek wiem, że Polacy naprawdę trzymają poziom, ale jakoś ilość zastrzeżeń, które masz do tej książki i ilość jej wad trochę mnie przerażają. Nie wiem, czy jestem wymagającym czytelnikiem i czy również dostrzegę minusy tej powieści. Bo przecież może mi się ona spodobać :P
OdpowiedzUsuńJak znajdę dość czasu na tak czasochłonną lekturę, to może dam tej książce szansę, ale jeśli jej nie przeczytam, to nie będę rozpaczać.
Buziaki :*
Zapraszam na konkurs: bookmania46.blogspot.com
Zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńagnesssja.blogspot.com
Ja nie zauważyłam tego, aby źle mi się czytało... Przeciwnie - mi odpowiadała czcionka, marginesy czy interlinia :P
OdpowiedzUsuńHm, ja bez problemu wyróżniałam główne postaci - i nie powiedziałabym o Szarych Płaszczach, że byli bohaterem zbiorowym :D Z imionami gorzej, bo były dość skomplikowane :P
Jak wiesz - mi się książka podobała, czeka już na mnie drugi tom :)
O właśnie będę ją czytać, super zapowiada się. Jednak białe kartki gryzą mnie w oczy :D
OdpowiedzUsuńchyba kupię na święta kuzynowi:)
OdpowiedzUsuńDo mnie też autor napisał, ale wycofał propozycję po dowiedzeniu się o moim trzynastoletnim wieku. Ale jak skończę 16 to mogę do niego jeszcze raz napisać!
OdpowiedzUsuńraczej nie dla mnie, chociaż kto wie :)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę o sensowne wyjaśnienie jakim cudem 3 miesiące po napisaniu recenzji obniżyła Pani na LC ocenę książki o połowę? Bardzo proszę o prawdziwą odpowiedź, bez wymysłów jakie pani podawała, że szuka Pani książek po gwiazdkach i tego typu absurdów. Dla kogo Pani to robi? Dlaczego pozwala Pani podpisywać się komuś pod swoim tekstem i umieszcza w treści cudzych recenzji zawartość naszej prywatnej rozmowy? Nie mogę otrzymać odpowiedzi na FB ani mailem, szukam dróg kontaktu z Panią, bo chcę te sprawy wyjaśnić.
OdpowiedzUsuńKażdy kolejny Pana komentarz na DM będzie kasowany. Wyjaśniam dla czytelników, a nie dla Pana.
OdpowiedzUsuń1. Jeśli dalej pan wierzy w swojr teorie spiskowe - to nie moja sprawa. Tak - wydzukuje dla ludzi książek patrząc na gwiazdki na lc. Po to ich używam. Wygodniej mi patrzyc od najlepiej odenianych książek po te najgorzej. Tak trudno to pojąć?
2. Nie publikuje treści prywatnych rozmów, a jedynie własne opinie.
3. Blog służy mojej rozrywce. Niczemu innemu bo zarabiać na nim nie zarabiam. Wszystko co tu robie
Robię dla siebie. Proszę się uspokoić - Pana książka nie jest żadnym zagrożeniem dla innych pisarzy więc i po co ktokolwiek miałby chcieć płacić za oczernianie tak naprawdę losowego selfpublishera? XD
Usuń4. Nie jestem osoba miłą. Traktuje wszystko dość ostro i nie ukrywam że lubię powytykac błędy. Skoro sam się Pan do mnir zgłosił i sam zaproponował współpracę powinien Pan o tym wiedzieć wcześniej. Nir ukrywam tego. Jeśli Pan nie zwrócił na to uwagi - to już nie moja sprawa.
5. Komentarze pisane są z myślą o czytelnikach i o blogerach których obserwuje. Pana twórczość już dawno mam głęboko gdzieś.
6. Nasza współpraca zakończyła się na napisaniu i opublikowaniu recenzji. Bie umawialismy się odnośnie punktowania książki na lc i komentarzy. Nie jest to więc Pana sprawa zwłaszcza że po wykonaniu swojego zadania jestem po prostu zwyklym czytelnikiem.
7. Odnośnie wcześniejszych zarzutów - to PAN do mnie pisał proponując książkę. Zarzucanie mi że ją wymusilam jest co najmniej kpiną.
8. Dalszego kontaktu proszę ze mną nie nawiązywać. Proste argumenty do Pana nie docierają, a ja nie mam zamiaru tracić nerwow, gdy ktoś tak się zachowuje. Zwłaszcza, że moja jedna wiadomość to dziesięć Pana...
Usuń