wtorek, 18 kwietnia 2017

Musicalowo: Notre-Dame de Paris w Gdyni

„Notre-Dame de Paris” jest dla mnie dość nostalgicznym mucialem. Już będąc w gimnazjum znałam kilka piosenek z niego i słuchałam ich głównie po francusku, mimo, że tego języka wcale nie znam. Dlatego gdy okazało się, że  Teatr Muzyczny w Gdyni im. Danuty Baduszkowej go wystawia, a na dodatek jedna z głównych postaci grana jest przez przez Janka Traczyka (możecie znać go ze Studia Accantus) po prostu musiałam się na niego wybrać.
Bilety rezerwowałam zaraz po świętach, lecz mimo, że na spektaklu byłam 30 marca udało mi się kupić je dokładnie w ostatnim rzędzie, na samym boku sali. Innych już po postu nie było. Nie miałam pojęcia, jak ona wygląda i bałam się, że będę z tego miejsca źle widzieć, ale... choć owszem, miałam daleko do sceny to widoczność była naprawdę niezła.
Jeśli nie wiecie czym w ogóle jest „Notre-Dame de Paris” już śpieszę z wyjaśnieniami. Musical powstał na bazie romantycznej książki, francuskiej klasyki pt. „Katedra Najświętszej Maryi Panny w Paryżu” Wiktora Hugo, a na połączeniu tych dwóch dzieł bazował Disney nagrywając „Dzwonnika z Notre Dame”. Choć... z książki Disney wziął chyba tylko kozę Esmeraldy, której po prostu nie ma w musicalu z przyczyn dość oczywistych :) EDIT: Błąd rzeczowy się wkradł: bajka Disney'a powstała PRZED musicalem. Najwyraźniej albo twórcy mieli podobne pomysły, albo musical bazował nieco na paru pomysłach z bajki :)


Historia opowiada o młodej cygance żyjącej w XV wieku, w Paryżu. Esmeralda, bo jak się domyśliliście tak ma na imię, słynie z tego, że tańczy pod Katedrą Najświętszej Maryi Panny kradnąc serca wszystkich wokół, w tym księdza Frollo, strażnika Febusa oraz dzwonnika Quasimodo. Musical porusza także problematykę uchodźców, ale z tego co wiem między innymi w tym odbiera od oryginału.
Szczerze przyznam, gdybym nie znała wcześniej jako tako historii chwilami nie wiedziałabym o co w ogóle chodzi: nie znałam wszystkich piosenek, a na scenie wiele rzeczy dzieje się w sposób symboliczny. Jeśli przypadkiem umknęło mi któreś słowo z tekstu musiałam chwilę pomyśleć o co w ogóle chodzi. Dlatego jeśli planujecie zapoznać się z tym musicalem, czy to w Gdyni, czy to gdziekolwiek indziej – najpierw zorientujcie się o co w nim mniej więcej chodzi :)
Najbardziej emocjonalny dla mnie osobiście był początek spektaklu. To właśnie w pierwszej połowie pojawiły się piosenki, które znałam i skłamałabym mówiąc, że nie zeszkliły mi się oczy. Nostalgia i sam „wybuch” muzyki sprawił, że emocje trochę mi „puściły”. Niemniej, później zdecydowanie się uspokoiłam, a że zakończenie było mi znane szczerze mówiąc wcale mnie nie ruszyło. Chociaż szczerze mówiąc dziwnie poczułam się w trakcie oklasków: musical nie kończy się wielką sceną, jak to zwykle bywa, a czymś stosunkowo niewielkim, na dodatek smutnym.... a ja mam wstać i klaskać..?
Na moje nieprofesjonalne oko cała ekipa sprawdziła się naprawdę dobrze. Może nie czuje się oświecona wokalami, ale były dobrze dobrane, a całość po prostu bardzo ładnie współgrała ze sobą. Niestety, uważam, że z tłumaczeniami mogłoby być nieco lepiej... Miałam wrażenie, że przez większą część spektaklu aktorzy mieli do wyśpiewania za dużo słów na za małą ilość nut :c


Mimo tej małej „wpadki” z tłumaczeniem jestem szczęśliwa, że udało mi się zobaczyć tę sztukę na żywo; musical jest naprawdę cudowny. Jeśli tylko możecie, zapraszam do odwiedzenia teatru w Gdyni, a jeśli nie możecie sięgnijcie chociaż po książkę Hugo (której ja nie znam i nie planuje, ale jeśli wolicie – samą historię polecam), albo po francuską wersje musicalu: możecie go znaleźć na Youtube z polskimi napisami (pierwsza część powyżej).

Ach, cóż mi z tego posta wyszło :) Ani to recenzja, ani same przemyślenia :D

źródło: gazeta.pl

16 komentarzy:

  1. Dalabym sie zabic za bilet chocby w ostatnim rzedzie ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musical wystawiają cały czas, więc bez problemu można bilety kupić :)

      Usuń
  2. Widziałam, mieszkam w Gdyni więc daleko nie miałam ;)
    Pierwszy raz od dawna byłam w teatrze i się zachwyciłam. Poszłabym jeszcze raz!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię musicale, ale do Gdyni niestety mam trochę daleko... Dzwonnik z Notre Dame to kiedyś była jedna z moich ulubionych bajek, więc z chęcią zobaczyłabym sztukę, na której bazował Disney. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W tekście jest błąd rzeczowy który potem poprawię. Dzwonnik powstal przed musicalem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie byłam na musicalu, kiedyś z pewnością wybiorę się. Ogromnie ciekawi mnie jak to jest.

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę na to pójść, chociaż mam ogromny sentyment do wersji francuskiej, obawiam się, że piosenki by mi "nie brzmiały"/

    OdpowiedzUsuń
  7. Niby mnie zaciekawiłaś, chociaż... Nie jestem na 100% przekonana. Do Gdyni mam za daleko, ale w Wawie pewnie też wystawiają :) Może, może...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, oni tylko w Gdyni są, ALE w Wawie masz masę teatrów muzycznych, Romę choćby :) Teraz masz tam "Pilotów", "Mamma mię", "Alicję w krainie czarów", "Księgę Dżungli" i parę innych spektakli ":)

      Usuń
  8. Ale to zawsze jak się idzie na musical to lepiej zapoznać się z historią, bo wiadomo, że coś może umknąć :)
    Ja bym poszła na Aferę w wykonaniu Accantusa - to jedyny musical, o jakim marzę :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Ależ zazdroszczę! Bardzo chciałabym zobaczyć ten musical na żywo. Właśnie z Jankiem Traczykiem. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Chętnie bym się tam znalazła, od czasu do czasu lubię wyjścia na takie spektakle ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zazdroszczę Ci ogromnie zobaczenia na żywo tego musicalu. :)

    Choć musicalu nie obejrzę na żywo, to się okazało, że w domu mam książkę Wiktora Hugo „Katedra Najświętszej Maryi Panny w Paryżu”. Chyba czas ją wreszcie poznać. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zazdroszczę ci możliwości zobaczenia tego musicalu :(


    Zapraszam do mnie !
    http://aleksandraweronikaplaziak.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Akurat dzisiaj opowiadała mi o tym moja koleżanka XD Na pewno kiedyś obejrzę ten musical!
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Wzruszające, bajkowe, symboliczne - to brzmi świetnie, ale do Gdyni pewnie na razie będzie mi mało po drodze. Ale zapamiętam, zwłaszcza, że rzadko czytam rzeczowe opinie o musicalach. :)

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony