niedziela, 9 września 2018

Lux perpetua: W końcu koniec!



Reynevan wraca na Śląsk. Samotnie próbuje znaleźć pomoc, dzięki której uda mu się uwolnić jego ukochaną z rąk Inkwizycji.
Tytuł: Lux perpetua
Tytuł serii: Trylogia husycka
Numer tomu: 3
Autor: Andrzej Sapkowski
Liczba stron: 560
Gatunek: historyczne fantasy
Wydanie: SuperNowa, Warszawa 2006

Po lekturze drugiego tomu trylogii husyckiej trzeci i ostatni, „Lux perpetua”, wyleżał swoje na półce: nie miałam najmniejszej ochoty znów tak nudzić się na książce, którą przecież powinnam bardzo lubić. W końcu jednak przełamałam się, po książkę sięgnęłam i… znów zasypiałam z nudów.
Zaczęło się całkiem dobrze: styl Sapkowskiego sam w sobie jest naprawdę dobry i tego odebrać mu nie mogę. Na dodatek miałam wrażenie, że znów wracamy do ratowania dam z opresji z tomu pierwszego, co z resztą było całkiem znośne i z jakimś tam zainteresowaniem jednak śledziłam fabułę.
Niestety, im dalej w las, tym było gorzej. Znów okazało się, że za tymi bohaterami po prostu nie przepadam: Reynevan irytuje mnie swoim wpadaniem w kłopoty i brakiem pomyślunku, a inni niekoniecznie mnie interesują. Polityczne tło i intrygi tym razem również nieszczególnie mnie interesowały, a cała historia była dla mnie tak nieistotna, że najzwyczajniej w świecie moje oczy czytały, a umysł zaczynał zastanawiać się, co muszę zrobić następnego dnia na obiad.
Nie wiem, dlaczego tak bardzo nie przepadam za tą historią. Naprawdę: styl Sapkowskiego i jego ironiczny żart to coś, co powinnam kupić od ręki. Ale jednak… nie. Zabrakło tu czegoś, co jakkolwiek zżyłoby mnie ze światem i tą historią. Dlatego też – tym razem tak krótko. Bo ja… po prostu nie mam tu o czym pisać.


* * *

Bo też ciekawa rzecz, ów terroryzm, o którym mówimy. Nie uważasz? Usuwa z rynku konkurencję, tworzy nowe miejsca pracy, napędza koniunkturę w przemyśle, rzemiośle, handlu, pobudza indywidualną przedsiębiorczość. Uzasadnia rację bytu licznych organizacji, stanowisk, funkcji i całych rzesz ludzi funkcje te pełniących. Rzesze całe czerpią zeń dochody, tantiemy, gaże, dywidendy, prebendy, pensje i premie. Zaiste, gdyby terroryzmu nie było, należałoby go wymyślić.
Fragment „Lux perpetua” Andrzeja Sapkowskiego


6 komentarzy:

  1. Wstyd, ale Sapkowskiego jeszcze nie czytała, muszę to nadrobić. Ale chyba nie zacznę od tej ksiażki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam o tym autorze, ale raczej po niego nie sięgnę ;)

    sunreads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to dziwne - w końcu o Wiedźminie jest cały czas głośno. I szkoda, biorąc pod uwagę, jak dobra jest historia o Geralcie.

      Usuń
  3. Sapkowski to mistrz nad mistrzami. Jego książki to pozycję obowiazkowe.

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany, aż zamarłam, widząc tę okładkę. Ta seria to jeden z moich literackich koszmarów - totalnie jej nie kupuję, nie rozumiem też zachwytów. Przestylizowana ("będę pisał jak Sienkiewicz, tylko BARDZIEJ!"), z pretensjonalnymi bohaterami, których nie da się lubić i żartami na siłę. Podziwiam, że i tak tak daleko dotarłaś ;)

    Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony