Nie
wyobrażacie sobie, jak długo chciałam dorwać tę książkę. Już na Pyrkonie w
zeszłym roku chciałam ją kupić. Niestety, wszystkie moje fundusze poszły na Grimm City i kilka innych rzeczy, więc
na Krew i Stal musiałam sobie trochę
poczekać. Na całe szczęście w końcu zawitała na mojej półce <3
Tytuł: Krew
i Stal
Tytuł serii:
Kraina Martwej Ziemi
Numer tomu: 1
Autor: Jacek
Łukawski
Liczba stron: 384
Gatunek: high
fantasy, fantasy przygodowe
W
starym klasztorze na Martwej Ziemi znajduje się coś, co należy jak najprędzej
odzyskać, by nie wpadło w ręce nikogo innego. Arthorn, wraz z grupą zbrojnych,
wyrusza w podróż przez wątki przesmyk, mając w zamiarze wykonanie zadania.
Tylko on zna prawdziwy cel ich wyprawy i tylko on jest w stanie poprowadzić
bezpiecznie ludzi przez zniszczony czarami ląd. Prędko jednak okazuje się, że
wyprawa może być jeszcze trudniejsza, niż wcześniej zakładał.
Gdybym
wpadła na Krew i Stal kilka lat temu
to albo uznałabym, że jest dla mnie zbyt trudna i mnie nudzi, albo przeciwnie:
uwielbiałabym ją całym swoim sercem i polecała każdemu, kto pytałby się mnie o
fantasy. Teraz jednak, mając nieco szersze spojrzenie na literaturę muszę z
przykrością stwierdzić: nie jest to pozycja wybitna, a może nawet nie dobra. To
dość przeciętna i typowa dla swojego gatunku książka, których na rynku nie
brakuje.
Przez
pierwsze dwadzieścia stron nie potrafiłam w ogóle wbić się w historię:
najzwyczajniej w świecie styl autora mnie męczył, podobnie jak szaleństwo wokół
słabo zarysowanych bohaterów. Później, do około setnej strony było nieco
lepiej, ale w dalszym ciągu sama nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć.
Dopiero z czasem historia zaczęła ciekawiej się rozwijać, a autor zapoznał nas
nieco bliżej z bohaterami, jednak i tak, i tak powieść nie była niczym odkrywczym.
Łukowski
wrzuca nas od razu w wir wydarzeń. Ktoś kogoś goni, ktoś pędzi, ktoś atakuje...
Cały czas coś się dzieje, jednak nie mamy pojęcia co: pojawia się jakiś
bohater, jakieś losowe nazwy, nic nie znaczące dla nas wydarzenia. W tym
chaosie naprawdę niełatwo jest się odnaleźć, a tym bardziej śledzić to wszystko
z zapartym tchem: bo i jak, skoro nie mamy pojęcia, kto jest tu główną
postacią...? Wprawdzie z czasem historia nieco się uspokaja, dzięki czemu
możemy w końcu zrozumieć kto, gdzie z kim i po co jest, ale i tu trudno poczuć
jakąś bliższą zażyłość z bohaterami, czy światem. Jaki jest tego powód?
Krew i Stal
to niewątpliwie fantasy drogi, które podzieliłabym na dwa segmenty: pierwszy,
będący opisem wyprawy większej grupy oraz drugi, w którym mamy ledwie kilku
bohaterów. Bezustannie jednak wędrujemy, po świecie, który zbyt wiele dla nas
nie znaczy. Idziemy do konkretnego punku, walczymy, później odpoczywamy i
leczymy rany, by znów z kimś, lub czymś walczyć. I na tym właściwie polega cała
historia Krwi i Stali. Nie ma tu ani
bardzo angażującego tła, ani niczego, co sprawiłoby, bym podeszła do tej
lektury bardziej emocjonalnie.
Doskonale
wiem, że sporo osób zachwyca się światem przedstawionym i uważa, że jest
genialnie wykreowany. Ja niestety śmiem się nie zgodzić. Tak naprawdę nie wiemy
o nim nic, poza tym, że istnieją w nim losowe, wzięte ze słowiańskiej mitologii
stworzenia, że istnieje w nim jakaś magia i że sto pięćdziesiąt lat temu
istniały dwa kłócące się ze sobą królestwa, co doprowadziło do powstania
Martwicy. Autor nie wyjaśnia nam polityki istniejącej w tym świecie, ani jakiś
niezwykłych zwyczajów. Świat wprawdzie nie kłóci się sam ze sobą, jest w miarę
sensowny, a przy tym nie wątpię, że w kolejnych tomach będzie rozwijany, ale
naprawdę nie zauważyłam w nim nic, czym mogłabym się zachwycić.
A
co z bohaterami? Początkowo odbierałam ich podobnie jak postacie z Orków Nichollsa – mamy losową grupę, z której parę osób wyróżnia
się tym, że znamy je z imienia. Nie są indywidualnościami, a drużyną, która ma
do wykonania jakieś zadanie. Dopiero później, gdy postacie się rozdzielają
możemy zaobserwować jakieś konkretne cechy, ale też nie ma ich zbyt wiele.
Przykładowo, główny bohater, Arthorn, to po prostu dobry i odważny człowiek,
który jest sprytny, bo zna kilka forteli. Ale nie ma w tym człowieku niczego,
co byłoby charakterystyczne i sprawiło, że zapamiętałabym go na dłużej.
Styl
autora jest dość... specyficzny. Łukawski stara się nawiązywać do
średniowiecznej mowy i to mu w sporej mierze wychodzi. Przy tym pisze w bardzo
surowy sposób i nie pozwala nam za dobrze poznać bohaterów, co przy takiej
powieści jest moim zdaniem sporym błędem. Niemniej, sam stosowany przez niego
język jest raczej sporą zaletą tejże książki. Raczej, bo po pierwsze potrzebowałam
chwili, by do niego przywyknąć, a po drugie przez niego autor w kilku miejscach
dał plamę, wciskając między te średniowieczne słowa jakieś współczesne, co
potrafiło nieźle wybić z lektury. Na całe szczęście akurat to nie zdarzało się
zbyt często.
Krew i Stal
to przygodowa powieść drogi utrzymana w klimatach fantasy – i jeśli ktoś
właśnie tego szuka, to ta pozycja naprawdę dostarcza. Niestety, jeśli chcecie
czegoś więcej: gierek politycznych, rozbudowanego świata przedstawionego, czy
barwnych, charyzmatycznych bohaterów to... tego po prostu w niej nie
znajdziecie w wystarczającej ilości. Ta powieść to historia typowo przygodowa
wymagająca od czytelnika jedynie wczucia się w stylizowany na średniowieczny
styl autora.
Przeraża mnie już sama okładka, opis natomiast zdecydowanie zachęca..
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie czyta się Twoje recenzje. Szkoda, że książka nie spełniła oczekiwań.
OdpowiedzUsuńDobra recenzja. Po książce spodziewałem się dużo więcej (świetne oceny na portalach etc.), a koniec końców okazała się po prostu średnia. Szkoda. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHigh fantasy to jednak nie moja bajka, choć czasem się skuszę. Szkoda mi jednak czasu na książkę, w której bohaterowi są mało charakterystyczni.
OdpowiedzUsuńOj, ja niestety nie polubiłabym się z tą książką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ogromnie przypadłą mi do gustu ta historia :)
OdpowiedzUsuńTrochę straszy ta okładka. Niestety szkoda, że trochę średniowieczna, bo to nie jest moja bajka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
galantyka.blogspot.com
większość fantasy nawiązuje do średniowiecza ;)
UsuńZdecydowanie nie jest to książka dla mnie, chociaż uwielbiam fantastykę.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie słyszałam o tej książce, a brzmi naprawdę całkiem nieźle.
OdpowiedzUsuńNiestety nie jest to książka dla mnie..
OdpowiedzUsuńMój Blog
Mogłabym się przekonać, jednak nie wiem czy przypadłaby mi do gustu :) Jeśli ją dorwę, to na pewno dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńAkurat nie są to moje klimaty. Ale okładka ksiązki bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
zapraszam do siebie na recenzję Margo polecam-goodbook.blogspot.com
Próbowałam, naprawdę, ale nie umiałam się wciągnąć, każda strona mnie męczyła, a bohaterów i tak nie znałam, a same imiona mi się myliły. Może kiedyś wrócę do tej ksiązki, może.
OdpowiedzUsuńTo przez tego bohatera zbiorowego którego mamy do połowy historii. Nie dziwię Ci się ;)
UsuńCzasami bohater zbiorowy wypada całkiem znośnie, ale tu... No cóż, jestem na nie. Ciężko było się wciągnąć w historię, kiedy nawet nie odróżniało się bohaterów, nie było wiadomo o co i o kogo chodzi no i w ogóle wielki mindfuck. :p
UsuńJuż po opisie miałam myśl, że to może być książka, których na tym rynku wiele. Twoja recenzja tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu ;). Uch, nie lubię takiej "podróżniczej" fantastyki, podczas której praktycznie nic się nie dzieje, a bohaterowie niczym się nie wyróżniają i mozna ich wrzucić do wora o nazwie "zapomnienie". Mam nadzieję, że przyszłe książki będą dla ciebie lepsze :D.
OdpowiedzUsuńObserwuję i będę częściej wpadać :). Pozdrawiam.
#SadisticWriter
Mi tam bohaterowie przypadli o gustu, sama książka za to była aż za bardzo tajemnicza i to mnie lekko nużyło :D Za to uniwersum dużo powiedzieć nie umiem, ono po prostu sobie było xD Jednak mi się książka podobała, bo lubię takie klimaty :D
OdpowiedzUsuńOna nie była tragiczna ale mnie nudziła. Też nie mam nic przeciwko takim klimatom, ale jednak Łukawski mi nie podszedł. Za to Piskorski (ktorego zamawialam razem z tą książka) już jak najbardziej.
UsuńJeeju, ale magiczny blog <3 Serio, dopiero na niego trafiłam i od razu czuć ten fantastyczny klimat. Brawo ^^
OdpowiedzUsuńCo do książki, to ani nie czytałam, ani raczej nie mam zamiaru. Opis co prawda brzmi ciekawie, ale trochę zniechęciła mnie Twoja opinia. Mam naprawdę 2483240 innych książek, które chcę przeczytać bardziej :D
Pozdrawiam!