piątek, 10 lutego 2017

Ballada o przestępcach: Średniowieczna Anglia i brak klimatu


Po Balladę o przestępcach pewnie bym nie sięgnęła, gdyby nie konkurs na blogu Klaudii Malik, który udało mi się wygrać i dzięki któremu książka trafiła na moją półkę ;) Wprawdzie książka trafiła do mnie w październiku, ja przeczytałam ją w grudniu, a recenzja pojawia się dopiero teraz, ale cóż, kolejka postów i czas robią swoje.
Nim przejdę do głównej części recenzji chce tylko we wstępie wspomnieć o okładce, na którą poniżej raczej tym razem nie ma po prostu miejsca. Mianowicie, choć jej projekt nie jest zły, a główna postać wygląda naprawdę nieźle to szczerze powiem, że to tło nijak mi się podoba: odcina się od całości i jest wręcz kiczowate :c A wystarczyło zrobić je czarne, albo narysować art w całości :c

Tytuł: Ballada o przestępcach
Autor: Marcin Hybel
Liczba stron: 462
Gatunek: przygodowo-historyczna, powieść młodzieżowa

Anglia, XIV wiek. Dwunastoletni William i ośmioletni Gilbert podróżują z rodzicami do Londynu. Nie udaje się im jednak dotrzeć na miejsce. Ich grupa zostaje zaatakowana przez członków gildii zrzeszającej przestępców. Tylko chłopcy uchodzą z życiem. Porwani przez jednego z szkoleniowców ugrupowania stopniowo zostają wdrażani w ich niemoralny świat...

Ballada o przestępcach zbiera dość dobre recenzje: jest chwalona między innymi za dobrze przedstawione średniowiecze i niezły klimat. Promowana jest zaś jako książka dla dorosłych oraz tej starszej młodzieży. Jakie są jednak moje odczucia...? Muszę niestety szczerze przyznać, że nieco inne, niż czytelniczej większości.
Książka o średniowiecznej Anglii, zwłaszcza traktująca o przestępcach, powinna być brutalna, śmierdząca i ostra. Niestety, Ballada o przestępcach tylko próbuje taka być. Sposób, w jaki została napisana przypomina mi trochę Pocałunek Śmierci Marcusa Sedgwicka, albo Tajemnice Królów Victorii Gische: to książka, która nie jest tak do końca młodzieżówką, ale z drugiej strony przedstawia przeszłe czasy w bardzo naiwny sposób.
Czemu to nie jest do końca powieść dla tych młodszych czytelników? Bo mamy tu trochę brzydkich słówek oraz niekoniecznie przyjemnych wizji. O ile wątek dotyczący Williama jest dość lekki i bardzo młodzieżowy, o tyle wątek Gilberta jest bardzo ciekawy i doskonale pokazuje zmiany w psychice postaci. Niestety, to właśnie przede wszystkim on jest dość brutalny i sprawia, że Ballada o przestępcach nie jest książką typowo młodzieżową.
Naiwność tej pozycji można dostrzec niemal w każdej chwili. Styl autora jest bardzo prosty i lekki, a gdy tylko Marcin Hybel próbuje wprowadzić coś mocniejszego to brzmi to niemal karykaturalnie. Pojedyncze brzydkie słówka bardzo mocno wybijają się na tle jego języka i zdają się nie pasować do całości. Gildia przystępów być może istniała, ale jej opisy bardziej pasują do powieści fantasy, a nie historycznej, zaś postacie przedstawione były wręcz dziecinnie, nie licząc wspomnianego przeze mnie wcześniej Gilberta. Nie zrozumcie mnie źle: William to bohater typowo młodzieżowy, którego młodsi czytelnicy praktycznie na pewno polubią, ale w chwili, w której ma ponad dwadzieścia lat i dalej mówi jakby miał jedenaście powoli zaczęłam tracić do tej pozycji cierpliwość. Przy okazji według Ballady o przestępcach dziewczyna mająca piętnaście lat to dalej dziecko, czy nastolatka; z resztą, dalej nim jest, mając lat dwadzieścia, czy dwadzieścia piąć.
Co jeszcze uderzyło mnie dość negatywnie w tej historii? Pozwólcie, że wymienię dwie rzeczy: jedną ogólną, drugą dokładną, dotyczącą konkretnego przypadku.
Po pierwsze, Marcin Hybel pisze cholernie chaotycznie. Opisuje nam świat skacząc po perspektywach bohaterów. W jednym zdaniu poznajemy świat oczami postaci A, a już w kolejnym postaci B i C. Jakby tego było mało próbuje sprawić, byśmy na siłę wsiąknęli w jego świat i stara się go jak najdokładniej opisać niemal od razu, na starcie, co też nie jest najlepszym wyjściem i potrafi nieźle czytelnika zanudzić.
Po drugie... czy ktoś z Was widział, by ranione zwierze dumnie unosiło łeb? Podejrzewam, że nie: takie stworzenie będzie się wściekać, będzie gryźć, kopać, upadać, piszczeć z bólu... ale robić coś z dumą? Raczej nie. Marcin Hybel jednak nieco inaczej postrzega świat, niż większość i u niego konie dokładnie to robią.
Samo zakończenie powieści jest dość dobrze napisane, jednak jeśli chodzi o samą historię to nie jest ona nadmiernie ciekawa. Cała Ballada o przestępcach opisuje przede wszystkim trening i perypetie głównych bohaterów, nie skupiając się na konkretnych, istotnych wydarzeniach. Muszę przyznać, że to nie jest zbyt typowe wyjście, ale przez to powieść może niektórych znudzić, a sama jej historia wydaje się nie być zbyt istotna; raczej nie porusza zbyt głęboko i jeśli nie kupimy w całości świata przedstawionego zaprezentowanego przez Marcina Hybela może rozczarować.
Ballada o przestępcach to powieść dla tej nieco bardziej wytrzymałej psychicznie młodzieży oraz dorosłych, którzy nie są historykami, nie interesują się szczególnie tym tematem, ale miałyby ochotę na niezbyt wymagającą opowieść utrzymaną w średniowiecznych klimatach. Nie wątpię, że takim osobą naprawdę ta pozycja przypadnie do gustu. Innym jednak odradzam, bo raczej nie znajdziecie w niej nic wyjątkowego.

* * *

Thomas wydął krwistoczerwone usta, skupiając na nim całą uwagę.
– Wiesz, co masz jutro robić?  – spytał wreszcie.
– Tak.
– Więc mi to powiesz. Chce to usłyszeć od ciebie.
Jordan poczuł zakłopotanie, bo przecież tyle razy już to powtarzał. Czyżby Thomas się rozmyślił? Czyżby zwątpił w jego umiejętności?
– Mam słuchać i obserwować, panie. Działać tylko w ostateczności.
– Dobrze.
Chłopak poczuł na nowo rosnącą pewność siebie, lecz Thomas nie spuszczał z niego spojrzenia.
– Boisz się?
– Ja? – spytał i zaśmiał się nerwowo pod nosem. – Nie, skąd.
– Odwagę łatwo pomylić z głupotą, chłopcze. Pamiętaj o tym, bo Waleran wiąże z tobą duże nadzieje. Ja... też pokładam w tobie nadzieję.
– W-wiem. Nie zawiodę was.
– Dobrze. – Thomas rozparł się na krześle i splótł dłonie na piersi. – Posłuchajcie teraz, w jaki sposób macie się za to zabrać.

Fragment Ballady o przestępcach Marcina Hybela

19 komentarzy:

  1. ja to chcę! omomomomo moje klimaty:D a okładka nie jest zła ma klimacik :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem ta książka nie była ani zła, ani dobra. Chyba najbardziej przeszkadzały mi w niej te przeskoki narracyjne i czasowe. Chyba lepiej byłoby, gdyby autor rozłożył to na trylogię albo chociaż duologię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tragicznie nie jest, gorsze rzeczy czytałam :) Ale zdecydowanie najlepszą książką na świecie nie jest.

      Usuń
  3. Ja lubię takie pozycje, a o samym autorze jeszcze nie słyszałam, więc z pewnością rozejrzę się w najbliższym czasie za jego twórczością ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż ciekawa jestem, jakie byłyby moje odczucia :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama nie wiem, może kiedyś spróbuję nie mówię nie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Po opisie jest całkiem ciekawa, a obecność bohatera imieniem Gilbert zachęca. :D Może kiedyś się skuszę, ale jakoś specjalnie szukać nie będę. No, chyba że dla Gilberta. xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj.
    Okładka książki nie zachęciłaby mnie do jej przeczytania, raczej wręcz przeciwnie:)
    Ale Twoja recenzja już tak. Ciekawie brzmi. Myślę, że kiedyś po nią sięgnę. Pozdrawiam i życzę uśmiechniętego weekendu:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurczę, z jednej strony bym przeczytała, a z drugiej coś w mojej głowie mówi, że szkoda na nią czasu...

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetna recenzja :) Zwłaszcza, że odmienna od tego co można przeczytać w sieci i daje szerszy punkt widzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie wątek Gilberta spodobał się chyba jeszcze bardziej od tego z Williamem, ale zgadzam się, przez to książka już nie jest odpowiednia dla młodszych czytelników. Przekleństwa początkowo mnie raziły, później już się przyzwyczaiłam, więc akuratnie nie jest to dla mnie jakąś ogromną wadą. Wprawdzie książka mnie nie zachwyciła, nie jest to też coś, do czego będę wracać, ale całokształt oceniam pozytywnie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Z tego co pamiętam to gdzieś już czytałam recenzję tej książki i powiem szczerze, że nie była ona zbyt dobra, więc szybko o tej pozycji zapomniałam, ale jednak nie będę planowała zapoznania się z nią ;).

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  12. Moje klimaty, zatem pewnie po książkę sięgnę, zobaczymy, jakie będą moje odczucia. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie są mi znane za bardzo te klimaty... może czas sięgnąć po coś innego niż do tej pory :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Pierwszy raz słyszę o tej książce, jakoś w ogóle nie rzuciła mi się w oczy, a zazwyczaj dość skrupulatnie śledzę premiery. W każdym razie dobrze, że nie przegapiłam nic nadzwyczajnego :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jakoś mnie ta pozycja nie przekonuje, więc raczej nie sięgnę :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja się właśnie wymieniłam z Klaudią na egzemplarz Ballady :D Mam nadzieję, że mi bardziej się spodoba :P
    A co do tego konia - ty serio pierwszy raz się z tym spotkałaś w książce? :D Ja to widuję bardzo często i przestała mnie ruszać ta nielogiczność :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... nie przypominam sobie po prostu. Masz jakieś konkretne przykłady, które NIE SĄ tłumaczeniami? Bo sprawdziłabym sobie.
      Tłumaczeń nie chce, bo one zwykle są meh XD

      Usuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony